« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-02-13 19:29:19
Temat: więzy krwi- co to takiego?Zastanawialiście się czasem czym są więzy krwi? Co powoduje, że ludzie z
całych sił starają się odnaleźć swojego brata/siostrę, których np. nigdy w
życiu nie widzieli? A gdy się spotykają, to rzucają się sobie na szyję,
jakby się od lat znali?
Baaardzo mnie to ciekawi ;-)
Ja, też bym pewnie takiego nigdy niewidzianego rodzeństwa usilnie szukała...
A może to nie więzy krwi, tylko chęć posiadania "kogoś" do kochania, żeby
nie być samemu na tym podłym świecie?
Ciekawa jestem, co Wy na to? ;-)
--
misiczka
Kto kocha, panuje bez uciekania się do gwałtu
i służy bez stawania się niewolnikiem
http://www.misiczka.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-02-14 09:03:16
Temat: Re: więzy krwi- co to takiego?Witaj misiczka - Lesława Ignaszewska,
a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:
>Ja, też bym pewnie takiego nigdy niewidzianego rodzeństwa usilnie szukała...
>A może to nie więzy krwi, tylko chęć posiadania "kogoś" do kochania, żeby
>nie być samemu na tym podłym świecie?
>Ciekawa jestem, co Wy na to? ;-)
Więzy krwi miały kiedyś większe znaczenie gdyż wiązały się silnie ze
sprawami majątkowymi, tytułami szlacheckimi itd.
Teraz jest to sprawa więzi psychicznej i odnalezienia swoich bliskich.
Moim zdaniem rodzeństwo to bardzo ważna "instytucja" gdyż pozwala mi
bardziej cieszyć się świadomością wspólnoty rodzinnej . Jest to ważne,
że na świecie jest osoba będąca w połowie mną - tak jak moje dzieci.
Pozdrawiam
--
Piotr 'DL' Majkowski
z...@p...onet.pl
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-02-14 09:58:14
Temat: Re: więzy krwi- co to takiego?Użytkownik misiczka - Lesława Ignaszewska <m...@w...pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:a...@m...org.invalid...
> Zastanawialiście się czasem czym są więzy krwi? Co powoduje, że ludzie z
> całych sił starają się odnaleźć swojego brata/siostrę, których np. nigdy w
> życiu nie widzieli? A gdy się spotykają, to rzucają się sobie na szyję,
> jakby się od lat znali?
> Baaardzo mnie to ciekawi ;-)
> Ja, też bym pewnie takiego nigdy niewidzianego rodzeństwa usilnie
szukała...
> A może to nie więzy krwi, tylko chęć posiadania "kogoś" do kochania, żeby
> nie być samemu na tym podłym świecie?
> Ciekawa jestem, co Wy na to? ;-)
Hmmmm, moze jestem przewrotna, ale zawsze zastanawiam sie co bywa po "...i
zyli dlugo i szczesliwie..." - w ww. przypadku bardziej mnie interesuje, czy
tacy ludzie, po poczatkowej euforii, sa w stanie nauczyc sie zyc ze soba na
tyle blisko, jakby znali sie od dziecka, jak przecietne rodzenstwa..... Post
Misiczki przypomnial mi o ty, co sie mowi o programach tego typu nadaawanych
w jednej ze stacji TV - ze przed ekranem wszyscy sie godza, kochaja, a potem
to juz bywa roznie....
Historia z troche innej "bajki":
Jedyny syn mowi swojemu ojcu (baaaardzo katolicka rodzina, ale nie dewocka),
ze jego (syna) zona nie moze miec dzieci i ze w zwiazku z tym planuja
adopcje. Reakcja ojca? Stwierdza, ze jezeli zona syna nie moze miec dzieci,
to syn ma sie z nia rozwiesc, a jezeli mlodzi zaadoptuja dziecko, to on syna
wydziedziczy (naprawde byloby z czego, ale to nieistotne).
Dla tego goscia najwazniejsze byly faktycznie wiezy krwi i przedluzenie
nawiska WLASNYM wnukiem niz szczescie jego syna.....
Final: po jakims czasie owa zona jednak zaszla w ciaze. Urodzilo się
dziecko, zdrowe, pogodne, radosne. Reakcja wspomnianego ojca: OBRAZONY,
bo.... urodzila sie WNUCZKA....
Do dzis mi sie noz w kieszeni otwiera jak sobie o tym przypomne...... ;-(
pozdrawiam
anyia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-02-14 10:58:42
Temat: Re: więzy krwi- co to takiego?> Historia z troche innej "bajki":
> Jedyny syn mowi swojemu ojcu (baaaardzo katolicka rodzina, ale nie
dewocka),
> ze jego (syna) zona nie moze miec dzieci i ze w zwiazku z tym planuja
> adopcje. Reakcja ojca? Stwierdza, ze jezeli zona syna nie moze miec
dzieci,
> to syn ma sie z nia rozwiesc, a jezeli mlodzi zaadoptuja dziecko, to on
syna
> wydziedziczy (naprawde byloby z czego, ale to nieistotne).
> Dla tego goscia najwazniejsze byly faktycznie wiezy krwi i przedluzenie
> nawiska WLASNYM wnukiem niz szczescie jego syna.....
Gdyby to mój Ojciec zrobił, to by se pewnie musiał innego syna poszukać
ale On naszczęscie jest rozsądny :)))
> Final: po jakims czasie owa zona jednak zaszla w ciaze. Urodzilo się
> dziecko, zdrowe, pogodne, radosne. Reakcja wspomnianego ojca: OBRAZONY,
> bo.... urodzila sie WNUCZKA....
A nie mówiłem... PAJAC. (bez obrazy)
> Do dzis mi sie noz w kieszeni otwiera jak sobie o tym przypomne...... ;-(
>
> pozdrawiam
> anyia
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-02-15 13:42:49
Temat: Re: więzy krwi (troche OT lepszy jednak syn ;))
Użytkownik "Anyia" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a4g1qh$98l$1@news.tpi.pl...
> Historia z troche innej "bajki":
> Jedyny syn mowi swojemu ojcu (baaaardzo katolicka rodzina, ale nie
dewocka),
> ze jego (syna) zona nie moze miec dzieci i ze w zwiazku z tym planuja
> adopcje. Reakcja ojca? Stwierdza, ze jezeli zona syna nie moze miec
dzieci,
> to syn ma sie z nia rozwiesc, a jezeli mlodzi zaadoptuja dziecko, to on
syna
> wydziedziczy (naprawde byloby z czego, ale to nieistotne).
> Dla tego goscia najwazniejsze byly faktycznie wiezy krwi i przedluzenie
> nawiska WLASNYM wnukiem niz szczescie jego syna.....
Tu akurat jest juz przegiety przyklad, ale ja sie w takim pragnieniem
_meskiego_ potomka spotkalam we wlasnym domu :). Mojemu mezowi daleko do
idioty ale nigdy nie ukrywał ze najbardziej w swiecie chcialby miec synka.
Synka i tylko synka, ale dwoch :) Jest cos takiego w wielu mezczyznach, ze
chca miec potomka ktory potem (teoretycznie) przeniesie nazwisko i "rod" nie
zginie. Dla mnie to do nie do konca zrozumiale. Jest cos w tym z chorej
ambicji.
Pozdrawia Sasanka
( w domu rozkad sil 2:1 na kiekorzysc kobiet :) )
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-02-15 21:05:26
Temat: Re: więzy krwi (troche OT lepszy jednak syn ;))Użytkownik sassanach <s...@p...fm> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a4jsgb$20h$...@n...tpi.pl...
> Tu akurat jest juz przegiety przyklad, ale ja sie w takim pragnieniem
> _meskiego_ potomka spotkalam we wlasnym domu :). Mojemu mezowi daleko do
> idioty ale nigdy nie ukrywał ze najbardziej w swiecie chcialby miec synka.
> Synka i tylko synka, ale dwoch :) Jest cos takiego w wielu mezczyznach, ze
> chca miec potomka ktory potem (teoretycznie) przeniesie nazwisko i "rod"
nie
> zginie. Dla mnie to do nie do konca zrozumiale. Jest cos w tym z chorej
> ambicji.
> Pozdrawia Sasanka
> ( w domu rozkad sil 2:1 na kiekorzysc kobiet :) )
Witaj Sasanko!
u mnie rozklad sil "niekorzystny" dla mnie (2:1 dla "miecza") wyrownuje kot
plci zenskiej ;-).
Chociaz nie wiem, czy niekorzystny, bedzie mial kto wynosic smieci i
odkurzac ;-)))))))
W opisanym przykladzie chodzilo o cos troszke innego niz sama chec
posiadania meskiego potomka i przedluzenia rodu (btw. moj ukochany tesc
ostatnio zdal sobie sprawe z tego, ze faktycznie MA "dziedzica"... oj co to
bylo.... ;-) ).
Chodzilo o to, ze mlodzi nie mogli miec dzieci.... a jak juz w koncu sie
udalo to zamiast skakac z radosci (zawsze przeciez ten chlopczyk moze sie
pojawic jako drugie dziecko ;-), bo juz wiadomo ze "sie da"), ze W OGOLE
moga miec dzieci, to ten wyjechal z pretensjami ze wnuczka zamiast wnuka.
BTW Opowiedzialam to kiedys moim tesciom, -z ciekawosci na ich reakcje - no
i byla dla mnie OK - "No to co ze adoptowane? Przeciez takie dzieciaczki tez
potrzebuja milosci a jak nie mozna inaczej to lepiej tak niz wcale...", Ja:
"mamo, a gdybysmy to MY nie mogli miec dzieci?....", Mama "NO TO CO TO
ZMIENIA????"
Byli kochani, naprawde..
(wlasciwie powinnam napisac, ze to wlasnie NORMALNE zachowanie...)
pozdrawiam cieplutko
Anyia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-02-15 22:45:07
Temat: Re: więzy krwi (troche OT lepszy jednak syn ;))
Czesc,
wiem , wiem o co chodzilo dobrze to wyjasnilas . Dlatego napisalam "OT"
zdajac sobie sprawe ze ide troche w inna strone ;)
Ale u mnie rodzina meza wlasnie reagowala w sposob podobny jak tam
opisalas. U nas w sumie tez dziecko bylo dosc pozno ( jak na standardy mojej
tesciowej) , podejrzewano nas o nieplodnosc :) . gdy ju zbylo jasne ze
bedzie potomek, brat meza mu powtarzal wielokrotnie w zartach " mam nadzieje
ze sie sprawdziles etc " dajac do zrozumienia ze chlopiec jest bardziej
pozdany niz dziewczynka. Doprowadzalo mnie to szalu i po cichu mialam
nadzieje ze sie rozczarują :).
Wiem ze to dla wielu osob dziwne ale ja widzialam mine meza jak na USG
lekarz powiedzial mu " no to bedzie was dwoch w domu " :)
Pozdrawiam
Sasanka (sama wsrod samcow :) )
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-02-16 00:30:04
Temat: Re: więzy krwi (troche OT lepszy jednak syn ;))
Użytkownik "sassanach" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:a4jsgb$20h$2@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Anyia" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a4g1qh$98l$1@news.tpi.pl...
>
> > Historia z troche innej "bajki":
> > Jedyny syn mowi swojemu ojcu (baaaardzo katolicka rodzina, ale nie
> dewocka),
> > ze jego (syna) zona nie moze miec dzieci i ze w zwiazku z tym planuja
> > adopcje. Reakcja ojca? Stwierdza, ze jezeli zona syna nie moze miec
> dzieci,
> > to syn ma sie z nia rozwiesc, a jezeli mlodzi zaadoptuja dziecko, to on
> syna
> > wydziedziczy (naprawde byloby z czego, ale to nieistotne).
> > Dla tego goscia najwazniejsze byly faktycznie wiezy krwi i przedluzenie
> > nawiska WLASNYM wnukiem niz szczescie jego syna.....
>
> Tu akurat jest juz przegiety przyklad, ale ja sie w takim pragnieniem
> _meskiego_ potomka spotkalam we wlasnym domu :). Mojemu mezowi daleko do
> idioty ale nigdy nie ukrywał ze najbardziej w swiecie chcialby miec synka.
> Synka i tylko synka, ale dwoch :) Jest cos takiego w wielu mezczyznach, ze
> chca miec potomka ktory potem (teoretycznie) przeniesie nazwisko i "rod"
nie
> zginie. Dla mnie to do nie do konca zrozumiale. Jest cos w tym z chorej
> ambicji.
>
> Pozdrawia Sasanka
> ( w domu rozkad sil 2:1 na kiekorzysc kobiet :) )
He he
Znam rodzinę, na wsi która polował na syna
.,,,,
trafili,,, za 7 podejściem ))))
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-02-16 06:24:34
Temat: Odp: więzy krwi- co to takiego?
Użytkownik DL <d...@a...w.sygnaturce.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a4fugg$q6h$...@n...onet.pl...
> Witaj misiczka - Lesława Ignaszewska,
> a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:
>
> >Ja, też bym pewnie takiego nigdy niewidzianego rodzeństwa usilnie
szukała...
> >A może to nie więzy krwi, tylko chęć posiadania "kogoś" do kochania, żeby
> >nie być samemu na tym podłym świecie?
> >Ciekawa jestem, co Wy na to? ;-)
>
>
> Więzy krwi miały kiedyś większe znaczenie gdyż wiązały się silnie ze
> sprawami majątkowymi, tytułami szlacheckimi itd.
> Teraz jest to sprawa więzi psychicznej i odnalezienia swoich bliskich.
Wydaje mi się, że wiąże się to też z poszukiwaniem własnej tożsamości. Szuka
się rodziców lub rodzeństwa, żeby odpowiedzieć sobie na pytania : jaki
jestem, skąd pochodzę, kim jestem
Klaudia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-02-16 09:43:17
Temat: Re: więzy krwi (troche OT lepszy jednak syn ;))Użytkownik Marek W. <m...@t...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...vogel.pl...
> He he
> Znam rodzinę, na wsi która polował na syna
> .,,,,
> trafili,,, za 7 podejściem ))))
> Marek
znam dwie takie, ktore przestaly polowac po czterech "niedanych" probach
:-)))))
(i dwie, ktore po trzech "nieudanych" probach przestaly polowac na
dziewczynke.....)
pozdrawiam rowniez
anyia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |