| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2006-05-02 16:39:46
Temat: Re: witamDnia 02.05.2006 LeoTar <l...@N...gazeta.pl> napisał/a:
> Tomasz <Tomi@=?ISO-8859-2?Q?bia=B3ystok?=.nospam.pl> napisał(a):
>
> Czy do tego by pozbyc się lęków i poczuć szczęśliwym bóg jest naprawde
> potrzebny?
>
Bóg pojawia sie jak nie ma lęków , to mialem na myśli.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2006-05-02 18:36:34
Temat: Re: witamAmnesiak:
> ... Tolerancja oznacza "cierpliwe znoszenie" tego, czego nie
> akceptuję.
Akceptujesz czy aprobjesz?
Tolerancja oznacza swiadoma zgode/akceptacje wobec nieaprobowanego
przedmiotu tolerancji.
Nie akceptujac tego czego nie aprobujesz nie jestes tolerancyjny.
Akceptacja natomiast rzeczywiscie moze byc pewna forma obojetnosci.
Obojetnosc nie tylko wyklucza tolerancyjnosci, ale do pewnego stopnia
- nie bez powodu - uchodzi za synonim tolerancji.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2006-05-02 19:18:50
Temat: Re: witamPewnego dnia cbnet napisał(a) w wiadomości <news:e388ir$ue0$1@news.onet.pl>
takie słowa:
> Akceptujesz czy aprobjesz?
>
> Tolerancja oznacza swiadoma zgode/akceptacje wobec nieaprobowanego
> przedmiotu tolerancji.
>
> Nie akceptujac tego czego nie aprobujesz nie jestes tolerancyjny.
Nie akceptując *istnienia* tego, co mi się nie podoba, staję się
nietolerancyjny. Mz w tym przypadku pojęcia "aprobaty" i "akceptacji" można
traktować jak synonimy (łac. acceptatio - przyjmować, approbatus -
zatwierdzać).
> Akceptacja natomiast rzeczywiscie moze byc pewna forma obojetnosci.
> Obojetnosc nie tylko wyklucza tolerancyjnosci, ale do pewnego stopnia
> - nie bez powodu - uchodzi za synonim tolerancji.
Ale nie jest to 'obojętność wobec własnych przekonań' (co bardzo niepokoiło
mojego przedmówcę), tylko wobec postaw będących przedmiotem tolerancji.
Amnesiak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2006-05-02 22:57:51
Temat: Re: witamAmnesiak:
> Nie akceptując *istnienia* tego, co mi się nie podoba, staję się
> nietolerancyjny. Mz w tym przypadku pojęcia "aprobaty" i "akceptacji"
> można traktować jak synonimy (łac. acceptatio - przyjmować,
> approbatus - zatwierdzać).
Nie masz racji.
Brak aprobaty to jeszcze nie nietolerancja, ale brak akceptacji - jak
najbardziej.
Lepiej przemysl to jeszcze.
Moze na przykladach?
Oto kilka z nich:
1) nie aprobuje wad innych ludzi, ale akceptuje je => tolerancja,
2) nie aprobuje aborcji, lecz akceptuje ja => tolerancja,
3) nie aprobuje, lecz w ograniczonym zakresie akceptuje homoseksualizm
=> tolerancja w pelnym znaczeniu tego slowa, o ile nie akceptuje takich
przejawow homoseksualizmu, ktore uwazam za szkodliwe dla mnie/mego
otoczenia/spolecznie.
> ... nie jest to 'obojętność wobec własnych przekonań'
Pewien szczegolny "dystans wobec wlasnych przekonan" mozna
potraktowac jako synonim "obojetnosci...".
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2006-05-02 23:08:59
Temat: Re: witam> Oto kilka z nich:
> 1) nie aprobuje wad innych ludzi, ale akceptuje je => tolerancja,
1a) nie aprobuje wad innych ludzi, ale w pewnym stopniu akceptuje
je => ograniczona tolerancja. :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2006-05-03 01:18:20
Temat: Re: witamVesemir napisał(a):
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:e366aa$1civ$1@news.mm.pl...
>
>>Vesemir napisał(a):
>>
>>
>>>Poczytaj lektury fantasy w których masz dużo róznorodnych wzorców
>>>postępowania i zasad. Skompiluj sobie takie które wydaje Ci się
>>>najszlachetniejsze/najodpowiedniejsze i dąż do tego. Nawet jeśli nie
>>>będziesz ideałem to będziesz czuł satysfakcję z tego kim jesteś :)
>>>
>>>Vesemir
>>
>>Dlaczego akurat fantasy Vesemir?
>>Wzorce postępowania można czerpać choćby z lektury postów psp, choć
>>przyznam bywają niejednokrotnie bardziej fantastyczne niż cokolwiek co jak
>>dotąd wymyślił Sapkowski.
>
>
> Wiesz, głęboko wierzę w to że kultura europy z tego powodu czesto jest
> ułomna, gdyż nie posiada jasnych i oczywistych wzorców postępowania. W
> kulturze amerykańskiej masz tak krytykowane wzorce jak patriotyzm, odwaga do
> stawienia się samotnie przeciwko systemowi, indywidualizm, pracowitość. Nie
> chodzi mi na ile te postawy działają ale jak bardzo są promowane i za jak
> naturalne są przyjmowane. Podobne wzorce istnieją w Chinach (konfucjanizm)
> krajach islamu (choć potępiamy do czego mamy prawo). W naszej kulturze nie
> ma wzorca, a jedynie przeżyty już totalnie wzorzec romantycznego bohatera to
> raz.
>
> Jeśli wejść w przykład Polski. Polska jako jedyny kraj (może obok Litwy ale
> nie w takim stopniu) ukształtowała u siebie jakiś wzorzec szlachecki,
> sarmacki. Posiadała warstwy wyższe. Po upadku Rzeczpospolitej Obojga
> Narodów, które zbiegło się z procesem kształtowania nowoczesnej tożsamości
> narodowej na Ukrainie, i Białorusi ukształtował się model oparty na ludzie
> (bo arystokracja była spolonizowana). W Polsce do tego nie doszło, pewne
> wzorce zachowały się do czasów drugiej rzeczpospolitej. W czasach PRL-u w
> miejsce modelu szlacheckiego zaczęto dorabiać wzorzec kulturowy polaka
> chłopa, a zamazywać model wzorca szlacheckiego, wyższego. Do dziś to
> przekonanie że kultura nasza zamyka się w "ludowości" pokutuje wśrod nas
> więc na targach pomkazujemy stroje ludowe (produkt komunistycznej propagandy
> a nie rzecz faktyczna).
>
> Psp - ty mówisz o osobach które mogą stać się autorytetem. A ja mówię nie o
> faktycznych jednostkach ale o naturalnych wzorcach które funkcjonują tylko w
> literaturze prostej, mitologizowanej, jak fantasy. Jest ona prosta ale
> bohaterowie tych książek są jasni, mają ukształtowane postawy. Nie wszędzie
> i nie w każdej fantasy oczywiście. Ostatnio z Daga Gorczynska (kiedys bywala
> na psp nie wiem jak teraz) na jednej z list zachwycalismy sie wzorcami
> osobowymi w "Sadze ognia i lodu" G.G. Martina. Żyjemy w świecie zagubieni,
> nie wiemy co jest właściwe a co nie. U Martina masz mnóstwo wzorców, postaci
> które posiadają cechy, zasady - różne, nie zawze dobre czy złe. Chodzi o to
> że czytając te opasłe tomiszcza i obserwując róznych bohaterów (jest ich
> wielu) zaczyna nam się klarować to co uważamy za dobre a co za złe.
> Mainstream brnący w rozwiązania formalne nie da Ci tego konfortu i tej mocy
> refleksji. Ja Martina polecam ze względu na różnorodność postaw bohaterow
> ksiazki. Sa realni, rozni i bardzo pelni.
>
> Chodzi o taką wizję człowieka która jest holistyczna i cała, Która jest
> realna. Moralna. Bo w wizji człowieka nie chodzi o to że będę znał się na
> psychologii, ale że moje zachowanie i działanie zawsze będzie spójne, bo
> zawsze będę pod wpływem takich zasad które uważam za najlepsze czy też
> "dobre", 'właściwe". Chocby to bylo skurwysynstwo do kwadratu. Sapkowski to
> zły przykład bo Sapkowski tworzył literature która wyszła od fantasy i
> spotkała się trochę z mainstreamem. On komplikuje świat zamiast go
> przedstawiać jako coś jasnego i spójnego. U Sapkowskiego masz dylematy
> wynikające z wyzwań rzucanych przez świat - u Martina - z wyzwań rzucanych
> przez konieczność zachowania reguł do których zostałeś stworzony. To rozne
> spojrzenie.
>
> Vesemir
>
>
Czytaliśmy inne lektury, stąd też podejrzewam mamy odmienne spojrzenie.
Swego czasu pochłaniałem tony fantasy, chociaż było to dawno i na
Martina nie trafiłem.
Teraz już niewiele pamiętam, ale dominującym odczuciem jest coś na
kształt niesmaku.
Kojarzę jakąś sagę Eddingsa (?), niech to będzie typowy przedstawiciel
tego co wchłaniałem, główny bohater Garion chyba, świetnie się to
czytało, ale idą idą podążają, zwyciężają siły zła, jasno rozrysowana
granica pomiędzy ugrupowaniami, naiwność, schematyczność, tani
mistycyzm, nadmierna obszerność, holistycznego ujęcia ani za grosz.
Bo jak mieliśmy taką baśń czy klechdę, która wzorce postępowania
promowała przy pomocy paru stron maszynopisu, to nie było tak że czytało
się coś na kształt brazylijskiej telenoweli, gdzie każdy problem jest
wyolbrzymiany, wydziwniany, rozwodniony, okraszony obficie sensacją z
rodzaju prawa dłoń zastępy nieprzyjaciół siecze.
Po prostu za dużo kartek, za mało treści.
Mało wzorcowy howardowski Conan był przy tym niesłychanie witalizujący.
I wreszcie Sapkowski, fajtłapowaty wiedźmin nie potrafiący podjąć żadnej
decyzji, opowiedzieć się, podpowiedzieć co dobre co złe, stawiający
tylko kolejne pytania - tak, to było naprawdę coś.
W każdym razie całkowicie wyzwolił mnie z fantasy.
Jeśli Europa rzeczywiście potrzebuje jasno określonych wzorców, to moim
zdaniem szukając ich w fantasy może się nieźle pogubić, bo skąd ma
widzieć że szukać trzeba właście pod M? ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2006-05-03 07:45:07
Temat: Re: witam
Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e390cq$2m6s$1@news.mm.pl...
> Jeśli Europa rzeczywiście potrzebuje jasno określonych wzorców, to moim
> zdaniem szukając ich w fantasy może się nieźle pogubić, bo skąd ma widzieć
> że szukać trzeba właście pod M? ;)
To też prawda :) Belgariada też mnie razi brakiem smaku :)
Sapkowski pisze dobrze.
Może można się pogubić, a może warto poszukać dłużej?
Vesemir
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2006-05-03 08:14:17
Temat: Re: witam
Użytkownik "Vesemir" <v...@z...pl> napisał w wiadomości
news:e39n2k$c2o$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:e390cq$2m6s$1@news.mm.pl...
>> Jeśli Europa rzeczywiście potrzebuje jasno określonych wzorców, to moim
>> zdaniem szukając ich w fantasy może się nieźle pogubić, bo skąd ma
>> widzieć że szukać trzeba właście pod M? ;)
>
> To też prawda :) Belgariada też mnie razi brakiem smaku :)
> Sapkowski pisze dobrze.
> Może można się pogubić, a może warto poszukać dłużej?
Ale naprzykład przeczyać sobie Tolkiena. Wszystkie tomy. Dokładnie i
wnikliwe. Kim chcesz być - Gandalfem, Boromirem czzy Frodem?:)
To ważne pytania a fantasy pomaga je odcyfrować :D
Ves
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2006-05-03 08:29:12
Temat: Re: witamVesemir<v...@z...pl>
news:e39os8$8iv$1@nemesis.news.tpi.pl
[...]
> Ale naprzykład przeczyać sobie Tolkiena. Wszystkie tomy. Dokładnie i
> wnikliwe. Kim chcesz być - Gandalfem, Boromirem czzy Frodem?:)
Nikt mnie nie zmusi do ponownego przeczytania tego sierioznego nudziarstwa.
(I tak, kiedy miałem 17-18 lat byłem zachwycony).
Paff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2006-05-03 19:03:18
Temat: Re: witamPewnego dnia cbnet napisał(a) w wiadomości <news:e38nsn$hb7$1@news.onet.pl>
takie słowa:
> Nie masz racji.
> Brak aprobaty to jeszcze nie nietolerancja, ale brak akceptacji - jak
> najbardziej.
Nie powiedziałem, że brak aprobaty musi oznaczać nietolerancję. Ta ostatnia
zaczyna się dopiero w przypadku występowania przeciwko przedmiotowi braku
aprobaty.
> Lepiej przemysl to jeszcze.
> Moze na przykladach?
>
> Oto kilka z nich:
> 1) nie aprobuje wad innych ludzi, ale akceptuje je => tolerancja,
> 2) nie aprobuje aborcji, lecz akceptuje ja => tolerancja,
> 3) nie aprobuje, lecz w ograniczonym zakresie akceptuje homoseksualizm
> => tolerancja w pelnym znaczeniu tego slowa, o ile nie akceptuje takich
> przejawow homoseksualizmu, ktore uwazam za szkodliwe dla mnie/mego
> otoczenia/spolecznie.
Zgoda. W wymienionych przypadkach to, co nazywasz akceptacją, jest po
prostu brakiem czynnego sprzeciwu wobec istnienia tych zjawisk. Dlatego
uważam, że formuła "akceptacja istnienia" jest bardziej precyzyjna niż
"akceptacja". W końcu akceptant weksla nie zachowuje "obojętności", ale
zobowiązuje się do jego wykupu (czyli de facto aprobuje). :)
>> ... nie jest to 'obojętność wobec własnych przekonań'
>
> Pewien szczegolny "dystans wobec wlasnych przekonan" mozna
> potraktowac jako synonim "obojetnosci...".
Jest to jednak dystans w wersji "soft" :) W każdym razie nie musi prowadzić
do destrukcji tych przekonań (chociaż w przypadku niektórych przekonań może
tak się stać).
Amnesiak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |