Strona główna Grupy pl.sci.psychologia zapomniany

Grupy

Szukaj w grupach

 

zapomniany

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-01-04 13:56:19

Temat: Re: zapomniany
Od: Daga <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub Berent pisze w news:av6o1l$8m2$1@news.lublin.pl

> Sam wiem, co znaczy pustka zwi+-zana z poczu-
> ciem osamotnienia, szczególnie w tłumie.

To prawda. Mnie też nie jest to obcy stan, ale to przecież od nas
zależy, czy go zmienimy... Łukasz napisał na psp i być może
znajdzie tu znajomych, przyjaciół. Mnie się udało. :-)

A tak BTW, Łukaszu, jeśli dla Ciebie to ważne, jeśli ma dla
Ciebie znaczenie pamiętanie także o urodzinach (co rozumiem), to
może łatwiej się z tym uporasz uświadamiając sobie, że dla innych
ważne może być coś innego i uświadamiając im, co jest ważne dla
Ciebie. Czy powiedziałeś im, że to dla Ciebie ważne? Może o tym
nie wiedzą? A może, gdyby wiedzieli, pamiętaliby lepiej?
Pamiętaliby, że powinni pamiętać. :-)

Daga

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-01-04 14:28:08

Temat: Re: zapomniany
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Łukasz Nawrocki" w news:av6l4h$69q$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> gdy tylko spotkam się choćby z najmniejszym objawem
> ignorowania mojej postaci, strasznie to przeżywam. tak
> pewnie było i w tym przypadku. zazwyczaj takie zdarzenia
> zachowuję dla siebie, i nie mówię o tym nikomu; tłumię
> to w sobie.

"Oddzwiekowosc"... paskudna sprawa. Jedni maja ja bardzo wysoka i na
jakies slowa reaguja momentalnie (przykladowo spoliczkowaniem lub jasnym
postawieniem sprawy). Osoby, ktore maja niska oddzwiekowosc, z pozoru
ignoruja przykre slowa, udaja, ze nie czuja sie dotknieci. Tymczasem
gryzie ich to przez dlugi czas - naprawde paskudne uczucie.
Jak sobie z tym radzic? Osoby, ktore wypowiadaja przykre slowa (nadawcy)
nie zawsze zdaja sobie sprawe z tego, ze mogly nimi kogos urazic. Jesli
adresat nie zareaguje odpowiednio sam sobie szkodzi. Nie daje bowiem
szansy nadawcy na wyjasnienie sprawy. Czasem moze sie okazac, ze to po
prostu nieporozumienie. Jednak nie zawsze... warto wiec sie uodpornic
jednak na krytyke. Trzeba zrozumiec, ze ludzie sa rozni i roznie
postrzegaja otoczenie. To co dla jednych jest zaleta, dla innych moze byc
wada - beda wiec krytykowac. Jesli ktos tego prostego faktu nie rozumie to
krytyke bedzie odbierac bardzo dotkliwie (czesto zupelnie niepotrzebnie).
Ma tez przechlapane, bo krytyki na pewno nie bedzie w stanie uniknac
calkowicie (w zwiazku z tym o czym pisalem wyzej nie da sie dogodzic
wszystkim). Tak wiec jedyne wyjscie to po prostu zaakceptowac ten stan
rzeczy. Nie maltretowac sie owa krytyka, ale zanalizowac i na tym
zakonczyc. Sama analiza to po prostu proba, czy z owej krytyki mozna
wyciagnac cos z korzyscia dla siebie. W wypadku dreczenia sie nia nie jest
to raczej mozliwe. Nie traktowac wypowiedzi innych jako narzedzia do
samobiczowania, ale jak cytrynke - wycisnac co najlepsze a reszte wyrzucic
;)



Tak mi sie jeszcze przypomnialo... juz luzne uwagi:
- gdy zaczyna sie za bardzo wnikac w czyjes slowa mozna mocno
znieksztalcic przekaz wlasnymi kompleksami - czlowiek zaczyna widziec cos
co chce zobaczyc (nikt nie mnie kocha, nikt mnie nie lubi, jestem do
niczego) choc tego wcale tam nie ma, a im silniej analizuje tym silniej
utwierdza sie w przekonaniu, ze ma racje;
- pisalem juz o tym w innym watku, ale tutaj powtorze... wypowiedzi innych
najlepiej traktowac jako krytyke zachowan, a nie osoby; tego co sie
zdarzylo juz sie nie zmieni, ale mozna zmienic siebie a przez to nie
dopuscic do kolejnych "wpadek".



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-05 09:24:20

Temat: Re: zapomniany
Od: "wielbłądek" <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

> w moim przypadku chodzi chyba o jakąś urażoną dumę. wielokrotnie już
mówiłem
> o tym, jak niedostrzegalną postacią byłem w przeszłości, i dzisiaj, gdy
> tylko spotkam się choćby z najmniejszym objawem ignorowania mojej postaci,
> strasznie to przeżywam. tak pewnie było i w tym przypadku.
> zazwyczaj takie zdarzenia zachowuję dla siebie, i nie mówię o tym nikomu;
> tłumię to w sobie. tym razem jednak musiałem się z tym podzielić, i
wybrałem
> grupę.

Wydaje mi się, że powinieneś być szczery i mówić o takim problemie osobom,
których on bezpośrednio dotyczy - swoim bliskim.

Pewnie to głupi przykład, ale Twoja sytuacja kojarzy mi się z sytuacją mojej
mamy. Zawsze narzeka, że ojciec nic w domu nie robi. A oboje wiemy, że nie
robi, bo jest bardzo zapracowany. A prawda jest taka, że mama nigdy mu o
niczym nie przypomni - powie raz, często ledwie słyszalnym głosem, a potem
chodzi i narzeka, że ble, ble ble (i też zachowuje się, jakby miała urażoną
dumę). I zawsze jest strasznie zdziwiona jak ja łatwo potrafię załatwić,
żeby coś wreszcie zrobił - po prostu idę i mu o tym mówię, nie czekam aż sam
sobie przypomni.

Osobiście odnoszę wrażenie, że wymaganie od ludzi pamięci o sobie, jest
bardzo dużym wymaganiem. :)
Dlatego jak chcę, żeby pamiętali, staram się im o tym wprost mówić.

* wielbłądek *


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-06 19:50:52

Temat: Re: zapomniany
Od: "Mariusz" <m...@k...chip.pl> szukaj wiadomości tego autora

Spraw
Użytkownik "Daga" <z...@N...onet.pl> napisał w wiadomości
news:20030104144403.F6E2.ZIRAEL@NOSPAMpoczta.onet.pl
...
> Łukasz Nawrocki pisze w news:av6l4h$69q$1@news.onet.pl
>
> > w moim przypadku chodzi chyba o jak+-? urażon+- dumę. wielokrotnie już
mówiłem
> > o tym, jak niedostrzegaln+- postaci+- byłem w przeszło?ci, i dzisiaj,
gdy
> > tylko spotkam się choćby z najmniejszym objawem ignorowania mojej
postaci,
> > strasznie to przeżywam. tak pewnie było i w tym przypadku.
>
> Ale przecież napisałeś, że oni _nie pamiętali_, więc skąd wniosek
> o ignorowaniu? Ignorowanie byłoby wtedy, gdyby pamiętali, a nie
> zareagowali... Fakt, że ojciec złożył Ci życzenia, kiedy mu mama
> przypomniała, dla mnie świadczy właśnie o czymś przeciwnym niż
> ignorowanie...
>
> Po prostu nie pamiętali... I to niekoniecznie o tym, kiedy masz
> urodziny, ale o tym, że dziś właśnie jest ten dzień.. Prawdę
> mówiąc ja też nie wiem, jaki dziś dzień. :-) I też zdarza mi się
> uświadamiać, że kilka dni wcześniej przyjaciele mieli urodziny...
> Co nie znaczy, że o nich nie myślę, czy o nich nie pamiętam, bo
> przecież praktycznie codziennie mam z nimi kontakt, który często
> inicjuję sama właśnie dlatego, że o nich myślę..
>
> Jakoś nie mam pamięci do dat. :-) Tak po prostu.. dla kogoś
> innego mogą one nie mieć znaczenia. Co nie znaczy, że Ty dla tego
> kogoś nie masz znaczenia.
>
> Daga
>
> --
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-10 23:35:29

Temat: Re: zapomniany
Od: Rudobrody <R...@n...ma.takiego.adresu.uu> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 6 Jan 2003 20:50:52 +0100, "Mariusz" <m...@k...chip.pl>
wrote:
[...]
>> I też zdarza mi się
>> uświadamiać, że kilka dni wcześniej przyjaciele mieli urodziny...
>> Co nie znaczy, że o nich nie myślę, czy o nich nie pamiętam, bo
>> przecież praktycznie codziennie mam z nimi kontakt, który często
>> inicjuję sama właśnie dlatego, że o nich myślę..
[...]

Daga - przestań pieprzyć o przyjaciołach.
To nie są jego jacyś przyjaciele lecz _ojciec_ z matką.
Jak zaczniesz zapominać o dacie urodzin swojego - nie przyjaciół -
syna czy córki to pogadamy.


--
Pozdrawiam
Rudobrody
=========================
mejl 2 mi @: R...@o...pl
gad: 772396, fołna nie dam (((;
=========================

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

O cywilizacji
rachunki
Musisz policzyć statystykę?
Pytanie do kobiet
Praca dla .......

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »