| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-04 16:36:40
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?wiesz to chyba wszystko zależy od człowieka
bo dla jednego trzeba naprawdę dużo zrobić, żeby zdradzić
a dla drugiego zdradą będzie już spojrzenie
i bynajmniej nie ma tu rozgraniczenia na kobiety i mężczyzn
bo w tej materii niestety obie płcie mają różne zapatrywania
generalnie tak, jak wspomniałam problem należałoby
raczej rozstrzygać bardziej indywidualnie
pozdrówka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-04 16:40:51
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?
Użytkownik "maggie" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:Xns92BC6448D82D1maggie@127.0.0.1...
> Witam,
> pewnie ten temat byl juz to poruszany, jesli zanudzam - przepraszam. ale
> moze dacie sie namowic na pomoc w poszukaniu odpowiedzi na pytanie od
> kiedy juz jest zdrada, a do ktorego momentu jeszcze nie??
sa granice wokol czlowieka, ktore otwiera sie na wybrana osobe. jesli te
granice otworzysz na inne osoby, to mysle ze mozna mowic o zdradzie. mozna
zdradzic psychicznie, zalewajac sobie mysli, marzenia kims nowym. lub
fizycznie oddajac mu swoje cialo, pocalunki,dotyk ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 18:39:54
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Użytkownik "maggie"
> moze dacie sie namowic na pomoc w poszukaniu odpowiedzi na pytanie od
> kiedy juz jest zdrada, a do ktorego momentu jeszcze nie??
Namówić łatwo, że odpowiedzieć trudniej. To pytanie z cyklu takich
czy to przyjaźń albo już kochanie? :-)
kocha? lubi? szanuje? nie chce? nie dba? nie kocha? żartuje? mogę dopisać
zdradza? nie zdradza? Polecam oskubać kwiatuszek, aby uzyskać
głębię wiedzy tajemnej ;-)
--
Pozdrówka
Ania vel M(m)asoneczka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 18:48:43
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Użytkownik "maggie"
> zdrada jest czerpanie duzej przyjemnosci z czestego przebywania z gosciem
> (nie 'moim'), gadanie godzinami na najrozniejsze tematy, zapraszanie na
> kawki itp. nie zrywajac swojego zwiazku. Czy tez dopiero gdy pojawia sie
> seks mozna uzyc slowa 'zdrada'...?
Zależne od indywidualnego postrzegania :-)
Jeśli byłabyś zazdrosna o przebywanie Twojej drugiej osoby w towarzystwie
koleżanki to węszyłabyś zdradę. Podczas rozmowy możesz być "zdradzoną"
przez wygadywanie o Tobie, tego co niewielu osobom mówisz ;-)
IMHO zdradą będzie co uznasz za zdradę, czy jest w sens w
przewartościowywaniu
swojej skali ważności?
--
Pozdrówka
Ania vel M(m)asoneczka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 20:23:49
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Vicky (b...@a...pl) wrote:
>
> Użytkownik "maggie" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> sami sobie wyznaczamy czym jest zdrada, przez swoje własne
> postępowanie. Ciężko przytoczyć definicję zdrady podobnie jak ciężko
> przytoczyć definicję miłości. Każdy doskonale wie kiedy zdradza,
> tylko albo potrafi się do tego przyznać sam przed sobą, albo szuka
> sobie wytłumaczenia żeby brnąć w to dalej.
zgadzam sie calkowicie:) rowniez uwazam, ze to jedno ze zjawisk, ktore
kazdy z nas musi sam sobie zdefiniowac i dookreslic.
tylko czasami to trudne. bo co poczac, gdy ja juz mam poczucie zdradzania
(gdyby On tak postepowal, jak ja - pewnie bardzo by mnie to bolalo), a on
uwaza,ze dopoki nie doszlo do seksu to ok. poza tym podziela poglad jw. i
slusznie pozostawia mi odpowiedzialnosc za moje czyny. a w tym wszystkim
wiem, ze jest piekielnie zazdrosny. ech.... zycie w zwiazku jest trudne...
tylko czemu tak fascynyjace?
dziekuje za pomoc i spoleczny dowod slusznosci;) troche mi sie poukladalo
w glowie:)))
pozdr,
maggie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 20:23:50
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Greg (o...@f...sos.com.pl) wrote:
Nadal uwazasz, ze
> ustalanie granic (choc moze lepiej brzmi "okreslenie swoich
> oczekiwan, pragnien...") jest tylko dla tych, ktorzy zdradzac chca?
mysle, ze dobrze jest ustalic pewne granice, poniewaz zycie naprawde toczy
sie roznie. i jesli cos nie jest jasne dla jednego z partnerow moga
pojawic sie pozniej watpliwosci. jasne zasady ulatwiaja. ale nie sa
wyznacznikiem checi zdrady. chyba. bo zazwyczaj zasady ustala sie gdzies
bardziej na poczatku zwiazku, ale juz po pierwszym momencie rozowych
okularow. wiec wtedy jeszcze nie dopuszcza sie w ogole mysli o zdradzie, a
mimo to partnerzy daja sobie iluzje namacalnego poczucia bezpieczenstwa.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 21:34:38
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Masoneczka (m...@p...onet.pl) wrote:
Polecam oskubać kwiatuszek, aby uzyskać
> głębię wiedzy tajemnej ;-)
>
a jednak dzieki Waszym wypowiedziom troche mi sie rozjasnilo, a raczej
musialam przyjac szara prawde, ktora juz od dawna podejrzewalam, ze jest
prawda;)
a kwiatuszek nie zaszkodzi, moze jednak pokaze cos innego?;)
tylko glupio o samej sobie wrozyc z kwiatuszka;) trzeba spojrzec prawdzie
w oczy:)
dzieki i pozdr,
maggie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 21:57:49
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Użytkownik "Greg" <o...@f...sos.com.pl> napisał
> dla drugiej nie. Nadal uwazasz, ze ustalanie granic (choc moze lepiej
> brzmi "okreslenie swoich oczekiwan, pragnien...") jest tylko dla tych,
> ktorzy zdradzac chca?
Nie, nie chodzilo mi o samo ustalanie. Chodzilo mi o motywacje do takiej
rozmowy.
Przychodzi przykladowo do mnie kobieta i mowi:
"Ustalmy, ze milosc francuska to nie zdrada, ale zwykly seks juz tak"
Dla mnie wtedy staje sie jasne, ze chce cos tam z kims innym porobic.
Ale jak jest to udany zwiazek uczuciowy to po co to ustalac?
Partner sam z siebie nie zrobi niczego, co mogloby krzywdzic partnerke (i
vice versa)
Znow motam? :)
Pozdraw
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 22:06:46
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?Użytkownik "maggie" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> mysle, ze dobrze jest ustalic pewne granice, poniewaz zycie naprawde toczy
> sie roznie. i jesli cos nie jest jasne dla jednego z partnerow moga
> pojawic sie pozniej watpliwosci. jasne zasady ulatwiaja. ale nie sa
Oooo Wpadlem na pewien pomysl szatanski:
Zdrada jest wszystko to (w kontaktach towarzyskich), co musisz ukryc przed
partnerem.
Nie jest natomiast nia to, o czym mozesz mu w kazdej chwili powiedziec
i nie sprawi mu to przykrosci, ani nie zmieni nastawienia do Ciebie.
Pamietam, jaki bol sprawila mi kiedys informacja ze moja niedoszla
narzeczona
chodzila na imprezki sama i ukrywala to, mimo ze dotad zawsze
chodzilismy razem. To byla zdrada.
Pamietam tez z "czasow szalenstwa" jak licytowalem sie z pewna partnerka
na nowe "osiagniecia" w dziedzinie seksu - oczywiscie z kim innym.
To bylo wesole i kręciło nas oboje. To nie była zdrada.
Co o tym sadzicie?
Pozdraw
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-04 22:20:49
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?nieKrzys (kris_73@ poczta.onet.pl) wrote:
> Przychodzi przykladowo do mnie kobieta i mowi:
> "Ustalmy, ze milosc francuska to nie zdrada, ale zwykly seks juz tak"
> Dla mnie wtedy staje sie jasne, ze chce cos tam z kims innym porobic.
i co? zgadzasz sie? (-potencjalnie)
> Ale jak jest to udany zwiazek uczuciowy to po co to ustalac?
> Partner sam z siebie nie zrobi niczego, co mogloby krzywdzic
> partnerke (i vice versa)
ale moze nie wiedziec, ze to co robi jest krzywdzace dla partnera/ki.
> Znow motam? :)
ale z sensem i konsekwencja, i to sie ceni;))
pozdr,
maggie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |