« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2002-02-04 06:11:41
Temat: Re: Bal
Użytkownik ulast <u...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a3f6fq$4c6$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
> >
> > Jak tak czytam lub słyszę zdania takie jak powyższe to odnoszę wrażenie,
> że
> > osoba je głosząca jest bardzo stłamszona i musi to sobie często
powatrzać
> > żeby sama w nie uwierzyć.
> > IMHO !
>
Wiesz, żle Ci wydaje Molnarko ale łatwo jest oceniac powierzchonie! Dla
mnie najważniejsza jest rodzina!i powiem Ci tylko tyle że jest mężatką z 15
latenim stażem bardzo szczęścliwą, mająca swoje własne życie zawodowe
bardzo intesywne) jak również towarzyskie, ale gdy dzieci mają
temperature - to siedze w domu! chociaż mogłabym w tym czasie się świetnie
bawić. Na Twoim A poza tym po co Ci mąż i dzieci , skoro lubisz być wolna a
zdanie męża i dzieci jest dla Ciebie nieważne a na dodatek uważasz że to
kajdany, wszystko w swoich granicach..Małżeństwo polega na kompromisach
(chyba nie wszyscy o tym wiedzą) czasami należy uledz mężowi i nikomu z tego
powodu korona z głowy nie spadnie.
A Ty Molnarko nie wyciągaj pochopnych wniosków. Ciekawe jak Wy byście się
czuły ( niestłamszone) kobiety gdyby Wasi mężowie poszliby bez Was z
koleżankami na imprezę a Was zostawili z chorymi dziećmi, bo tak mieli
zaplanowane. A tak poza tym to mąz też może mieć własne zdanie, może on
chciał sobie z Tobą posiedzieć sam na sam, to nie jest ważne?
Jolka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2002-02-04 10:35:28
Temat: Re: Bal
Użytkownik "jolkakami" <j...@p...onet.pl> napisał
> Wiesz, żle Ci wydaje Molnarko ale łatwo jest oceniac powierzchonie!
Ale pozwalasz mi mieć własne zdanie na ten temat ? Dziękuję :-/
> Dla
> mnie najważniejsza jest rodzina!
Dla mnie też ! Ale częścią składową mojej rodziniy jestem zarówno JA jaki i
Mężczyzna Mojego Życia.
A w Twojej ? Mam wrażenie, że tylko(!) dzieci i mąż.
> i powiem Ci tylko tyle że jest mężatką z 15
> latenim stażem bardzo szczęścliwą, mająca swoje własne życie zawodowe
> bardzo intesywne) jak również towarzyskie, ale gdy dzieci mają
> temperature - to siedze w domu! chociaż mogłabym w tym czasie się świetnie
> bawić.
Rób sobie co chesz .......... :-)
A swoją droga - to winni się tłumaczą.
>Na Twoim
Tu pewnie chciałaś przekazać jakieś treści ..... szkoda, że Ci się nie
udało.
Nie umiem czytać w Twoich myślach i tym bardziej się do nich odnieść ;-)
> A poza tym po co Ci mąż i dzieci , skoro lubisz być wolna a
> zdanie męża i dzieci jest dla Ciebie nieważne a na dodatek uważasz że to
> kajdany, wszystko w swoich granicach..
Nigdzie nie powiedziałam, że to dla mnie nieważne albo że to kajdany - nie
wkładaj mi w usta nie moich słów.
Ja mam faceta i będę miała dzieci ale to wcale nie znaczy dla mnie, że
przestanę funkcjonować jako JA-samodzielna. Według mnie można te rzczy
pogodzić.
I tym się różnimy - Ty wychodząc za mąż i rodząc dzieci stałaś się żoną i
matką ... i z tego co da się wyczytać z Twoich postów nie jesteś już Jolą.
Ja myślę i robie coś całkiem innego. I dobrze mi z tym.
> Małżeństwo polega na kompromisach
> (chyba nie wszyscy o tym wiedzą) czasami należy uledz mężowi i nikomu z
tego
> powodu korona z głowy nie spadnie.
Ależ Ty możesz sobie uleDZać mężowi ile tylko chcesz.
Ja nie muszę ... dogadujemy się inaczej. Dla mnie uleganie to swego rodzaju
poddaństwo i tłamszenie - a przecież nie o to chodzi w małżeństwie.
Na pewno nie w miom !
> A Ty Molnarko nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Moje wnioski ... moje prawo.
> Ciekawe jak Wy byście się
> czuły ( niestłamszone) kobiety gdyby Wasi mężowie poszliby bez Was z
> koleżankami na imprezę a Was zostawili z chorymi dziećmi, bo tak mieli
> zaplanowane.
Widać, że u ciebie się takie rzeczy nie zdarzają ... po prostu nic takiego
nie planujesz i masz problem ze zrozumieniem takich mechanizmów.
Ja z moim Mężczyzną Życia bardzo często chodzimy gdzieś osobno. I wcale nie
mamy chorych dzieci - po prostu tak ustalamy. I nikt do nikogo nie ma
pretensji. To wszystko jest kwestia dogadania się w związku.
> A tak poza tym to mąz też może mieć własne zdanie, może on
> chciał sobie z Tobą posiedzieć sam na sam, to nie jest ważne?
Jeśli wiedział wcześniej, że ja mam zaplanowane coś innego - to jego chcenie
nie jest ważne :-(
Może ze mną posiedzieć sam każdego innego dnia a nie jak ja się gdzieś
umówiłam i mam zobowiązania.
To takie argumenty stosuje Twój mąż żebyś nigdzie nie chodziła ?
Żal mi Ciebie i tyle. Rób sobie jak chcesz ale ... błagam ... nie zagub
siebie w tym wszystkim ... bo możesz kiedyś żałować ;-(
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2002-02-04 11:14:12
Temat: Re: Bal
Basia Zygmańska wrote:
> > Czy rozmawailiście o jego życzeniach i twoich zobowiązaniach wobec
> > znajomych?
> Nie,
> Miał zresztą jechac i ja też bardzo sie z tego
> cieszyłam, bo nieczęsto mamy okazję bywać gdzieś razem.
I to byly jak dla mnie 2 najwazniejsze punkty. Sytuacja niejasna, nie
bylo rozmowy pt. musze jechac, mam zobowiazania, nie mam jak wrócic.
Byly chore dzieci, maz który zostaje, znajomi którzy jada samochodem i
Ty bawiaca sie z nimi. Basiu nie chce oceniac ani robic wyrzutów ( Twoj
maz juz Ci wystarczy chyba ;) ale spróbuj odwócic sytuacje. Ty zostajesz
w domu a maz decyduje sie wyjechac, bo bal... Jak myslisz nie byloby Ci
przykro? nie czulabys, ze znajomych ceni wiecej niz rodzine? ze zamiast
zostac z Toba jedzie i zostawia Cie?
Wg mnie to juz nie chodzi o to czy sytuacja byla tak krytyczna ale o to
co wazniejsze w tym momencie- spedzenie czasu z bliskimi czy ze
znajomymi. Nie wiem jak zareagowal Twój maz ale ja na jego miejscu
czulabym duzy zal, ze pojechalas- szczegolnie skoro znajomi jechali
samochodem wiec mieli jak zabrac choc czesc rzeczy. Napisalas, ze to
ksiazki- a wiec rzeczy chyba nie niezbedne na bal?
Pytalas o zachowanie. Nie wiem jak bym sie zachowala, moge tylko gdybac.
Wydaje mi sie, ze jednak spróbowalabym ustalic ze znajomymi aby wzieli
to co musi zostac dowiezione a sama skorzystalabym z okazji i zostala z
rodzina. Nie dlatego, ze mam obowiazek, bo rodzina.... dlatego, ze skoro
spedzamy zbyt malo czasu razem to przynajmniej w takim momencie moge z
nimi spedzic troche czasu. Bo to jeden z piekniejszych sposobów
pokazania uczucia, serca...
no ale to ja tak...
Niewazne kto ma racje- najwazniejsze, zebyscie sie pogodzili. Spróbuj
tylko zrozumiec troche meza- ze zwyczajnie mógl sie poczuc z dziecmi
zraniony, odrzucony bo znajomi i zobowiazania wazniejsze.
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2002-02-04 11:40:52
Temat: Re: Bal> I to byly jak dla mnie 2 najwazniejsze punkty. Sytuacja niejasna,
nie
> bylo rozmowy pt. musze jechac, mam zobowiazania, nie mam jak wrócic.
> Byly chore dzieci, maz który zostaje, znajomi którzy jada samochodem
i
> Ty bawiaca sie z nimi. Basiu nie chce oceniac ani robic wyrzutów
Twoj
> maz juz Ci wystarczy chyba ;) ale spróbuj odwócic sytuacje. Ty
zostajesz
> w domu a maz decyduje sie wyjechac, bo bal... Jak myslisz nie byloby
Ci
> przykro? nie czulabys, ze znajomych ceni wiecej niz rodzine? ze
zamiast
> zostac z Toba jedzie i zostawia Cie?
On wyjeżdża solo bardzo często ze swoimi znajomymi.
Teraz też np. pojechał w Tatry na wspinaczkę i nigdy nie mam do niego
pretensji, bo dla mnie to zupełnie zrozumiałe że czasem ma sie ochote
pobyć w towarzystwie swoich przyjaciół.
I wcale nie czuję się "zostawiona", czy "porzucona".
Dla przypomnienia - jesteśmy małzeństwem 18 lat.
I od zawsze był u nas taki układ ze jedno nie zabrania drugiemu robić
nic związanego ze swoimi zainteresowaniami.
Jak mój Michałek miał 2 miesiące mąż wyjechał na 3 miesiace w góry
Peru (Cordiliera Blanca).
Wyprawa w takie dalekie góry planowana była 1,5 roku przed wyjazdem
(prace zarobkowe, wszystkie zajęcia podporzadkowane temu celowi).
Nie mogłam mu tego zrobić i zabronic wyjazdu który był "wyjazdem
zycia", wręcz namawiałam go do tego wyjazdu, kiedy on miał
wątpliwości.
No i nic sie wtedy nie stało, tylko stęskniliśmy sie za sobą.
> Wg mnie to juz nie chodzi o to czy sytuacja byla tak krytyczna ale o
to
> co wazniejsze w tym momencie- spedzenie czasu z bliskimi czy ze
> znajomymi. Nie wiem jak zareagowal Twój maz ale ja na jego miejscu
> czulabym duzy zal, ze pojechalas- szczegolnie skoro znajomi jechali
> samochodem wiec mieli jak zabrac choc czesc rzeczy. Napisalas, ze to
> ksiazki- a wiec rzeczy chyba nie niezbedne na bal?
Pisałam wczesniej że od samochodu idzie się pod górę ok 1 godz, a z
ciezkim plecakiem 1,5 godz.
A książki były na aukcję, która miała sie odbyć w czasie balu, dochód
z aukcji, która sie zreszta odbyła poszedł na rzecz naszej chatki.
No ale od biedy małzeństwo z którym jechałam zabrałoby i te rzeczy.
Ale ja po prostu chciałam jechać.
I jak pisałam - dzieci które są w tym wszystkim najważniejsze nic nie
miały przeciwko mojemu wyjazdowi, nawet sie dziwili że tata tak ostro
zareagował.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2002-02-04 11:52:03
Temat: Re: Bal
Basia Zygmańska wrote:
> No ale od biedy małzeństwo z którym jechałam zabrałoby i te rzeczy.
> Ale ja po prostu chciałam jechać.
>
> I jak pisałam - dzieci które są w tym wszystkim najważniejsze nic nie
> miały przeciwko mojemu wyjazdowi, nawet sie dziwili że tata tak ostro
> zareagował.
>
> Pozdrowienia.
Juz napisalam, ze nie bede oceniac. Poprosilas aby sie wypowiedziec co
bym zrobila na Twoim miejscu, to wszystko. Rozumiem, ze chcialas
pojechac i ze reakcja meza byla zbyt przesadzona. Chodzi mi raczej o co
innego- skoro reakcja ostatnimi czasy jest taka, skoro zaczyna mu
przeszkadzac, ze wiedziesz az tak aktywny tryb zycia to moze jednak
doskwiera mu samotnosc i zaczyna sie czuc "odrzucony na boczny tor"?
Bo jesli tak- to juz nie chodzi o to, kto ma racje a kto powinien
zrozumiec- tylko o to, zeby porozmawiac i moze spedzac ze soba troche
wiecej czasu. Wiesz sama, ze ludzie sie zmieniaja- to co kiedys bylo
akceptowane i normalnym wyborem- z czasem moze zaczac komus
przeszkadzac..szczegolnie jesli czesciej jest na drugim planie.
Tak czy siak- zycze poprawienia sytuacji w domu :)
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2002-02-04 16:29:06
Temat: Re: Bal
Użytkownik jolkakami <j...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a3l8n6$rq1$...@n...tpi.pl...
> A Ty Molnarko nie wyciągaj pochopnych wniosków. Ciekawe jak Wy byście się
> czuły ( niestłamszone) kobiety gdyby Wasi mężowie poszliby bez Was z
> koleżankami na imprezę a Was zostawili z chorymi dziećmi, bo tak mieli
> zaplanowane.
Jeśli dzieci nie byłyby obłożnie chore, a impreza ważna dla tego kogoś, kto
ją organizuje, to jeszcze sama bym męża wysłała.
> Jolka
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2002-02-09 13:05:29
Temat: Re: BalBasiu,
Asia zawarła w swoim poście bardzo ważną kwestię,
w ziązku możemy mieć dwa różne zdania, nawet powinnismy je
mieć wtedy mamy większy wybór w naszych decyzjach.
Potem powinnismy uzgodnić jaka jest WSPOLNA decyzja
i ta powinna byc nieodwoywlana.
Okrpone jest kiedy ktos na pytanie czy mogę pojechać?
mówi "tak kochanie" a potem wyciąga argumenty
że jesteś niedobry.
Niestety nikt nie uczy nas jak pytać o trudne rzeczy
a do teog jescze jak na nie odpowiadać tak
aby nie było to przykre a jednak szczere.
Co do oceny Twojego faktu to mąż zachował się
niezbyt mądrze (króliczek napisała ze jak baba)
I tylko drogą rozmowy można to wyjaśnic.
Powinien był powiedziec kochanie czy mogłabyś zostać
tu z nami, tak mi Ciebie brakuje.
Pozdrawiam wszystkich
Jacek
PS. Moja B ma odrębne zdanie na ten temat
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2002-02-09 13:07:20
Temat: Re: BalBasiu,
to co jemu się stało, może ma za mało lecytyny,
JAcek
PS. Pozdrów go ode mnie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |