Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 263


« poprzedni wątek następny wątek »

101. Data: 2009-08-02 14:54:00

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "bazyli4" <b...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h52cha$b1k$1@inews.gazeta.pl...


> A co tam kategorycznego znalazłaś? Moja żona zawsze była o mnie zazdrosna,
> kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie flirtował, nie
> byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie była? :)

Była szkoda. Ale nie przez flirt tylko przez skrzywienie mózgu, czyli
istnienie zazdrości...

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


102. Data: 2009-08-02 19:48:35

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

bazyli4 wrote:
>> A co tam kategorycznego znalazłaś? Moja żona zawsze była o mnie
>> zazdrosna, kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie
>> flirtował, nie byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie
>> była? :)

> Była szkoda. Ale nie przez flirt tylko przez skrzywienie mózgu, czyli
> istnienie zazdrości...

Bazyli, czy ty ubliżasz mojej żonie?

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


103. Data: 2009-08-02 20:59:16

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:

>>>>> To, co napisałeś- IMHO jest bardzo wydumane. OK- są ludzie, któzy
>>>>> nie chcą polegać (nie mają z nimi kontaktu) na swoich odczuciach.
>>>>> Jednak- po pierwsze- wśród kobiet jest ich mniejszość, a po drugie-
>>>>> i takich "wymyślonych" facetów też nie tak dużo. To wszystko jest
>>>>> bardzo proste i oczywiste- jeśli tylko się za dużo nie wymyśla.
>>>>> Naprawdę
>
>>>> Są za to ludzie lubiący flirty. Tak po prostu, bez szkody dla
>>>> związku. Znam od groma takich zalotnych panienek i facetów.
>
>>> Bez szkody, to raczaj nie. Nie wiem, co przez szkodę tutaj rozumiesz.
>>> Konsekwencje zawsze są, ale może nie kluczowe.
>
>> Żadne nie są. Ktoś w związku czuję potrzebę podobania się, dlatego
>> flirtuje. Druga strona to akceptuje. Tyle. Widać ktoś Cie kiedyś mocno
>> zawiódł, stąd takie kategoryczne poglądy.
>
> A co tam kategorycznego znalazłaś?

Konsekwencje.

> Moja żona zawsze była o mnie
> zazdrosna, kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie
> flirtował, nie byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie
> była? :)

Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
współpartnera problemu.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


104. Data: 2009-08-02 21:06:24

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Paulinka wrote:
>>>>>> To, co napisałeś- IMHO jest bardzo wydumane. OK- są ludzie, któzy
>>>>>> nie chcą polegać (nie mają z nimi kontaktu) na swoich odczuciach.
>>>>>> Jednak- po pierwsze- wśród kobiet jest ich mniejszość, a po
>>>>>> drugie- i takich "wymyślonych" facetów też nie tak dużo. To
>>>>>> wszystko jest bardzo proste i oczywiste- jeśli tylko się za dużo
>>>>>> nie wymyśla. Naprawdę
>>>>> Są za to ludzie lubiący flirty. Tak po prostu, bez szkody dla
>>>>> związku. Znam od groma takich zalotnych panienek i facetów.
>>>> Bez szkody, to raczaj nie. Nie wiem, co przez szkodę tutaj
>>>> rozumiesz. Konsekwencje zawsze są, ale może nie kluczowe.
>>> Żadne nie są. Ktoś w związku czuję potrzebę podobania się, dlatego
>>> flirtuje. Druga strona to akceptuje. Tyle. Widać ktoś Cie kiedyś
>>> mocno zawiódł, stąd takie kategoryczne poglądy.
>> A co tam kategorycznego znalazłaś?

> Konsekwencje.

Konsekwencje to określenie łagodniejsze od szkód jeśli chodzi o ocenę
skutków.

>> Moja żona zawsze była o mnie
>> zazdrosna, kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie
>> flirtował, nie byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie
>> była? :)

> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
> współpartnera problemu.

Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele panienek i
facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o konsekwencjach, jakie powstają z
tego faktu. :)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


105. Data: 2009-08-02 21:13:46

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:
> Paulinka wrote:
>>>>>>> To, co napisałeś- IMHO jest bardzo wydumane. OK- są ludzie, któzy
>>>>>>> nie chcą polegać (nie mają z nimi kontaktu) na swoich odczuciach.
>>>>>>> Jednak- po pierwsze- wśród kobiet jest ich mniejszość, a po
>>>>>>> drugie- i takich "wymyślonych" facetów też nie tak dużo. To
>>>>>>> wszystko jest bardzo proste i oczywiste- jeśli tylko się za dużo
>>>>>>> nie wymyśla. Naprawdę
>>>>>> Są za to ludzie lubiący flirty. Tak po prostu, bez szkody dla
>>>>>> związku. Znam od groma takich zalotnych panienek i facetów.
>>>>> Bez szkody, to raczaj nie. Nie wiem, co przez szkodę tutaj
>>>>> rozumiesz. Konsekwencje zawsze są, ale może nie kluczowe.
>>>> Żadne nie są. Ktoś w związku czuję potrzebę podobania się, dlatego
>>>> flirtuje. Druga strona to akceptuje. Tyle. Widać ktoś Cie kiedyś
>>>> mocno zawiódł, stąd takie kategoryczne poglądy.
>>> A co tam kategorycznego znalazłaś?
>
>> Konsekwencje.
>
> Konsekwencje to określenie łagodniejsze od szkód jeśli chodzi o ocenę
> skutków.

A skutki i konsekwencje to nie to samo?

>>> Moja żona zawsze była o mnie
>>> zazdrosna, kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie
>>> flirtował, nie byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie
>>> była? :)
>
>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
>> współpartnera problemu.
>
> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o konsekwencjach,
> jakie powstają z tego faktu. :)

Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich związki
uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie, że
flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji. U pewnych par. Ja bym
osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie za coś
takiego.


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


106. Data: 2009-08-02 21:35:48

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Paulinka wrote:
> michal pisze:
>> Paulinka wrote:
>>>>>>>> To, co napisałeś- IMHO jest bardzo wydumane. OK- są ludzie,
>>>>>>>> któzy nie chcą polegać (nie mają z nimi kontaktu) na swoich
>>>>>>>> odczuciach. Jednak- po pierwsze- wśród kobiet jest ich
>>>>>>>> mniejszość, a po drugie- i takich "wymyślonych" facetów też
>>>>>>>> nie tak dużo. To wszystko jest bardzo proste i oczywiste-
>>>>>>>> jeśli tylko się za dużo nie wymyśla. Naprawdę
>>>>>>> Są za to ludzie lubiący flirty. Tak po prostu, bez szkody dla
>>>>>>> związku. Znam od groma takich zalotnych panienek i facetów.
>>>>>> Bez szkody, to raczaj nie. Nie wiem, co przez szkodę tutaj
>>>>>> rozumiesz. Konsekwencje zawsze są, ale może nie kluczowe.
>>>>> Żadne nie są. Ktoś w związku czuję potrzebę podobania się, dlatego
>>>>> flirtuje. Druga strona to akceptuje. Tyle. Widać ktoś Cie kiedyś
>>>>> mocno zawiódł, stąd takie kategoryczne poglądy.
>>>> A co tam kategorycznego znalazłaś?

>>> Konsekwencje.

>> Konsekwencje to określenie łagodniejsze od szkód jeśli chodzi o ocenę
>> skutków.

> A skutki i konsekwencje to nie to samo?

To samo. Tak czy inaczej nie są radykalne. A przynajmniej nie miałem zamiaru
być radykalnym. :)

>>>> Moja żona zawsze była o mnie
>>>> zazdrosna, kiedy były powody i kiedy nie było powodów. Gdybym nie
>>>> flirtował, nie byłoby złej krwi w związku. Więc była szkoda czy nie
>>>> była? :)

>>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
>>> współpartnera problemu.

>> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
>> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o konsekwencjach,
>> jakie powstają z tego faktu. :)

> Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich związki
> uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie, że
> flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji.

Nie chce mi się sprzeczać o każde słowo... Wiadomo o co chodzi. ;)

> U pewnych par. Ja bym
> osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie za
> coś takiego.

To raczej nieroztropność. Przecież zaraz by go ktoś zdjął i zabrał.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


107. Data: 2009-08-02 21:46:34

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:

>>>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
>>>> współpartnera problemu.
>
>>> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
>>> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o konsekwencjach,
>>> jakie powstają z tego faktu. :)
>
>> Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich związki
>> uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie, że
>> flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji.
>
> Nie chce mi się sprzeczać o każde słowo... Wiadomo o co chodzi. ;)
>
>> U pewnych par. Ja bym
>> osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie za
>> coś takiego.
>
> To raczej nieroztropność. Przecież zaraz by go ktoś zdjął i zabrał.

I niechby go zabrał w piz.u.


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


108. Data: 2009-08-03 04:42:40

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "bazyli4" <b...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h54qil$5m6$1@inews.gazeta.pl...


> Bazyli, czy ty ubliżasz mojej żonie?

Ta część pogłowia rodzaju ludzkiego, która skażona jest zazdrością uważam za
cierpiącą i chorą... nie zamierzam zacząć wyznawać jakiejś zdrowej
odmienności w tym względzie, bo zazdrość to choroba i zło, nic dobrego... w
swoim otoczeniu wypalam do żywego... jeśli chcesz to nazwać ubliżaniem,
trudno. Człowiek zazdrosny to człowiek chory, po prostu...

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


109. Data: 2009-08-03 05:53:29

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Matb <m...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

tren R napisał(a):
> Śmiem twierdzić, że przemilczeć mogłaś wszystkie posty :)
> kąśliwość, agresja, napastliwość - jeśli oddasz tym samym, koło się
> zamknie i uroboros zeżre własny ogon. ale jeśli uda ci się zdystansować
> od tego, zyskasz nową perspektywę. no i ocalisz węża.. :)

Trenuję, nie zawsze mi wychodzi.
Myślę, że obrona swojej godności to ważna rzecz.
Zdaje się, że nie podeptałam niczyjego ogródka.
Dystansowanie się do agresywnych typów to domena psychicznie silnych,
stabilnych ludzi o głębokiej mądrości duchowej. Ja jestem zwykłym
człowiekiem.
Na razie nauczyłam się nie podawać złości dalej, do słabszych, do
dziecka, do psa...
A to już sukces.

> > Nie przypuszczałam, że pod presją oceny "społecznej" wypłyną ze mnie
> > motywy, o których wcale nie miałam ochoty pisać.
>
> ale mam wrażenie, że to było istotne :)

Wiesz, to, że jest to forum psychologiczne nie znaczy, że siedzą
psychologowie, że tu otrzymam profesjonalną pomoc terapeutyczna w
rozwiązywaniu moich problemów, chociaż w wykonaniu niektórych tak to
wygląda. Racja koniecznie po ich stronie, bo przeczytali 3 grube
książki i wiedzą na pewno...

To jest istotne. Bo od tego się zaczyna. Tu jest początek. Tu jest
problem, a wszystko inne to jego konsekwencje.

> imho przekroczyłaś już pewien rubikon zniechęcenia, za który trudno ci
> będzie wrócić. Taki punkt krytyczny związku. kiedy niepostrzeżenie
> przestaje ci zależeć. coraz częściej cię wszystko denerwuje. Dostrzegasz
> wszystkie wady twojego partnera. i okazuje się że w sumie to przeważają
> one nad zaletami, że tych zalet to nawet niewiele jest.
>
Przekroczyłam ten punkt. Próbowałam działaniem, pomysłami, rozmowami,
mówieniem o tym co czuję, jakie sa moje potrzeby, wierzyłam, że
poprawa jaka po tym następowała to efekt tego, że otworzył oczy. Ale
to ułuda, może i racja, że ludzie się nie zmieniają. W tej chwili to
wszystko jest warte ratowania tylko dla dziecka, ale nie wiem czy
będzie szczęśliwa, ja nie byłam, dla mnie tez "ratowano rodzinę"...
Próbuję wczuć się w niego, zrozumieć dlaczego jest tak a nie inaczej.
Powiązać jego własne doświadczenia z przeszłości, z dzieciństwa,
relacje z rodzicami i między rodzicami. Jestem w stanie zrozumieć
czemu się izoluje, czemu jest taki samowystarczalny, czemu nie dzieli
się sobą.
Tylko, że ja nie wiem, czy chce poświęcić życie tuląc kaktusa... On nie
miał przykładu związku, ja nie miałam przykładu związku, ale buduję
coś czego nie znam czytając, chwytając się doświadczeń, obserwując...

> bardzo trudno wrócić do stanu "przed". zazwyczaj jakieś dramatyczne
> wydarzenie może coś zmienić. może właśnie zdrada?
> tylko to już jest rewolucja.
>
Nie wchodzi w grę, tam ciało gdzie serce. On tez nie jest zdolny do
zdrady. Zbyt wrażliwy "twardziel" z niego. Byłam kiedyś zazdrosna o
niego, już nie jestem, myślę, ze świadczy to o przekroczeniu punktu
krytycznego.

> a rozmawialiście o tym? tak szczerze jak tutaj, przynajmniej?

Tak szczerze i szczerzej. O wszystkim. Rozmawiam z nim jak z
przyjacielem, bardzo szczerze. Nie wiem czy on ze mną tak samo. Mam
wrażenie, że ciągle się broni a potem zrzuca odpowiedzialność na mnie.
Że za często jestem zmęczona, za często jestem w złym humorze, za
często mam doły. Niestety sam nie widzi siebie. Sam wścieka się głośno
gdy coś mu nie wychodzi, zaciska zęby, mięśnie, brak panowania... Sam
jest notorycznie zmęczony. Ze wspólnych zajęć nawet odpoczynku wykreca
się pracą i ... o ironio... zmęczeniem...
Tak czy siak zostaję sama ze swoim czasem. Dobrze, ze jest dziecko,
ono chętnie patrzy mi w oczy i się przytula, rozmawia ze mną. Gdyby
nie to to widzę siebie płaczącą do niewzruszonego kamienia...
Tak, próbowałam zostawić go w spokoju i poszukać sobie zajęć poza
domem. Spotykałam się ze znajomymi. Jedyne co zauważyłam u niego to
ulga. Po prostu wreszcie mógł się zająć sobą bez zrzędzenia. Poza tym
nic się nie zmieniło.
Wspaniale mieć przyjaciół, ale jeszcze wspanialej byłoby mieć męża,
który spojrzy w oczy, cmoknie w kark, dotknie przy mijance i zapyta
czy przy okazji i mi herbaty zrobić, skoro robi już sobie....
To, ze ja tak robię przyjmuje jako najnormalniejsze. Gdy przestanę, on
nie odnotowuje różnicy.
Ał, aż mnie w sercu zakłuło...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


110. Data: 2009-08-03 06:08:14

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Matb <m...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

>Nomen omen, jak w piosence Dżemu, w życiu piękne są tylko chwile. Takie
>chwile zawsze będziemy wspominać z rozrzewnieniem lub z pobłażaniem, ale
>wracać do nich będziemy. Do takich chwil należy też taki moment, kiedy
>znajdujemy jakąś przyjazną duszę, która wysłucha i zrozumie to, co jest
>naszą bardzo głęboką tajemnicą.

Mało tutaj takich dusz...
W życiu tez jest mnóstwo doradców. Wszyscy wiedza najlepiej jak
powinno się postępować. Nie rozumieją czasem, ze każdy patrzy przez
pryzmat swoich własnych doświadczeń. A to nieco zniekształca obraz...
Nawet bardziej niż nieco...

>Nie powinnaś się więc przejmować sceptycyzmem, jakim Cię na grupie raczą
>osoby, które chcą, żebyśmy myśleli, że oni są lepsi. Nie są lepsi, są tacy
>sami.

:)

>Długo by o tym opowiadać, ale podobnych szybowań umysłu w górę, w czasie
>trwania mojego małżeństwa było trochę. Nie byłem wprawdzie tak twardy i
>powściągliwy, jak Ty, ale związek przetrwał i słusznie piszesz, że tu do
>tanga trzeba dwojga. Więc jak dotąd związek i partnerstwo szeroko rozumiane
>musiało być najważniejsze dla nas obojga.

Jest to dla mnie ważne. "Szybowanie umysłu" miałam jedno, on chyba nie
miał, nawet nie wiem, czy ze mną miał. Czy kiedykolwiek w kimkolwiek
się zakochał... Nic już nie wiem.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 20 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Moja wolność
Homosie w akcji
Z SCP
Z PSPolityka
edukacja zróżnicowana

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »