Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Co jest z boczkiem?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co jest z boczkiem?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-05-09 14:58:41

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: "Lia" <L...@u...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"anet" wrote:

> Tylko jak to poznać i to przed kupnem a nie na patelni?

Nie poznasz,
ja po prostu mam dostawy miesa i wedliny z zaprzyjaznionej masarni.

--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
http://www.poznan4u.com.pl/pyrypy/pyrypy.php?state=s
howuser&userid=3338656

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-05-10 15:34:00

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: "smeno" <smeno@tlen..pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "maruda" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:b9g8a7$qjt$1@atlantis.news.tpi.pl...
ciach...


> W praktyce większość mięsa w formie półtusz trafia napompowana (fachowy
> termin, to: nastrzykiwanie). Kiedyś można było podsmażyć każdą wędlinę,
> że o boczku nie wspomnę (obojętnie surowy czy wędzony). W tej chwili
> kończy się to tak, jak opisałaś.



podoba mi sie ten termin "kiedys"
a tak w przyblizeniu to ile lat wstecz?
jak mialem praktyki w zakladach miesnych to boczki byly nastrzykiwane lub
moczone (zalezalo od planow firmy co do boczku)
inne mieska rowniez byly nastrzykiwane.


pozdrawiam

PrzemekK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-11 04:03:54

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: maruda <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik smeno napisał:
> Użytkownik "maruda" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:b9g8a7$qjt$1@atlantis.news.tpi.pl...
> ciach...
>
>
>
>>W praktyce większość mięsa w formie półtusz trafia napompowana (fachowy
>>termin, to: nastrzykiwanie). Kiedyś można było podsmażyć każdą wędlinę,
>>że o boczku nie wspomnę (obojętnie surowy czy wędzony). W tej chwili
>>kończy się to tak, jak opisałaś.
>
>
>
>
> podoba mi sie ten termin "kiedys"
> a tak w przyblizeniu to ile lat wstecz?
> jak mialem praktyki w zakladach miesnych to boczki byly nastrzykiwane lub
> moczone (zalezalo od planow firmy co do boczku)
> inne mieska rowniez byly nastrzykiwane.
>
>


Też mi się podoba. Chronologicznie: 5-6 lat temu mastrzykiwanie stało
się normą. Początki chyba sięgają pierwszych lat 90. Ale można było
trafic wędliny przygotowane prawie kanonicznie. Klasyczny przepis na
polędwicę sopocką przewidywał miesięczne zimne wędzenie (w warunkach
dużej produkcji czas ten skracano). Taka plędwica (nie pokrojona) mogła
w chłodzie wisieć i pół roku. Schła, ale się nie psuła. Klasyczny
kabanos był twardy, jak rzemień. A jego trwałość była wręcz niewiarygodna.
Co do namaczania, to niektóre przepisy wymagały namaczania w różnych
roztworach przed wędzeniem.

Ówczesna podwawelska, toruńska lub śląska smakowała lepiej od
dziesiejszego kabanosa. Zwyczajna (obecnie niejadalna) była lepsza od
dzisiejszej śląskiej.

Dowolną szynkę można było wrzucić na patelnie i nic nie pryskało.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-11 07:31:58

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los) szukaj wiadomości tego autora

maruda <m...@b...pl> wrote:


> Też mi się podoba. Chronologicznie: 5-6 lat temu mastrzykiwanie sta"o
> się normą. Początki chyba sięgają pierwszych lat 90.
> Ówczesna podwawelska, toruńska lub śląska smakowa"a lepiej od
> dziesiejszego kabanosa. Zwyczajna (obecnie niejadalna) by"a lepsza od
> dzisiejszej śląskiej.
>

Moze mam skleroze. Pamietam jednak, ze wedliny zaczely tracic jakosc
okolo polowy lat siedemdziesiatych. Zczely krazyc wtedy opowiesci o
dawaniu zamiast miesa do wedlin soi, kryla i jeszcze iinych skladnikow,
ktorych nie wymienie, bo wiem, ze niektorzy z Was maja slabe zoladki. W
latach osiemdziesiatych wiele wedlin, zwlaszcza kielbas bylo po prostu
niejadalne. W latach dziewiecdziesiatych nastapila poczatkowo ogolna
poprawa jakosci, pozniej nastapilo jakies zalamanie. Ciagle jednak, jak
sie poszuka i za odpowiedie pieniadze mozna kupic wedliny o jakosci
podobnej do dawnych. a wkazdym razie lepszych niz z okresu poznego
Gierka i jaruzela.

Wladyslaw

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-11 14:04:30

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: maruda <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Wladyslaw Los napisał:
> maruda <m...@b...pl> wrote:
>
>
>
>>Też mi się podoba. Chronologicznie: 5-6 lat temu mastrzykiwanie sta"o
>>się normą. Początki chyba sięgają pierwszych lat 90.
>>Ówczesna podwawelska, toruńska lub śląska smakowa"a lepiej od
>>dziesiejszego kabanosa. Zwyczajna (obecnie niejadalna) by"a lepsza od
>>dzisiejszej śląskiej.
>>
>
>
> Moze mam skleroze. Pamietam jednak, ze wedliny zaczely tracic jakosc
> okolo polowy lat siedemdziesiatych. Zczely krazyc wtedy opowiesci o
> dawaniu zamiast miesa do wedlin soi, kryla i jeszcze iinych skladnikow,
> ktorych nie wymienie, bo wiem, ze niektorzy z Was maja slabe zoladki. W
> latach osiemdziesiatych wiele wedlin, zwlaszcza kielbas bylo po prostu
> niejadalne. W latach dziewiecdziesiatych nastapila poczatkowo ogolna
> poprawa jakosci, pozniej nastapilo jakies zalamanie. Ciagle jednak, jak
> sie poszuka i za odpowiedie pieniadze mozna kupic wedliny o jakosci
> podobnej do dawnych. a wkazdym razie lepszych niz z okresu poznego
> Gierka i jaruzela.
>

To kwestia doświadczenia, nie sklerozy. Lata 70. to moje lata młode,
mogę więc jedynie ręczyć za to, co osobiście przeżyłem i... zjadłem ;-)
W okresie późnego Gierka i Jaruzela były głównie kartki.


Kryla pamietam; był chyba podstawą karmy dla brojlerów. To był
wynalazek. Kurczaki o smaku ryby. Co do obecnie sprzedawanych wędlin, to
nie udało mi sie trafić, na takie, które by mi odpowiadały. Wobec tego
ich nie jadam. Okazyjnie mam jednak dostęp do prywatnego uboju (teściowa
robi super kaszankę) i do jajek. Te od łażących kur po podwórku są czymś
zupełnie innym od tych sprzedawanych w hurtowych ilościach w sklapach.

A propos narzekań na jakość, to takowe znalazłem również w reprintach
przedwojennych książek kucharskich. Moglibyśmy więc zabrnąć, w naszych,
łajaniach, w zbyt odległą historię...

Serdecznie pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-11 16:56:45

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: "smeno" <smeno@tlen..pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "maruda" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:b9ki0t$o8n$1@nemesis.news.tpi.pl...

ciach...

> Też mi się podoba. Chronologicznie: 5-6 lat temu mastrzykiwanie stało
> się normą. Początki chyba sięgają pierwszych lat 90. Ale można było
> trafic wędliny przygotowane prawie kanonicznie. Klasyczny przepis na
> polędwicę sopocką przewidywał miesięczne zimne wędzenie (w warunkach
> dużej produkcji czas ten skracano). Taka plędwica (nie pokrojona) mogła
> w chłodzie wisieć i pół roku. Schła, ale się nie psuła. Klasyczny
> kabanos był twardy, jak rzemień. A jego trwałość była wręcz niewiarygodna.
> Co do namaczania, to niektóre przepisy wymagały namaczania w różnych
> roztworach przed wędzeniem.

ja przygode z zakladami miesnymi mialem 1992 -1993 (poznie nie mialem
stycznosci z produkcja) no i jak mowilem bylo juz nastrzykiwanie (nie bylo
nowoscia). Poprosze o namiary gdzie moge znalezc przepis na ta "poledwice
sopocka" o ktorej mowisz.

> Dowolną szynkę można było wrzucić na patelnie i nic nie pryskało.

Ja prawdziwa szynke jadlem 5 maja br u mojej chrzestnej (z prosiaczka na
naturalej karmie z ich gospodarstwa) mmmmm to byla rozkosz :-)


pozdrawiam

PrzemekK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-11 21:15:44

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: maruda <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik smeno napisał:
>
>
> ja przygode z zakladami miesnymi mialem 1992 -1993 (poznie nie mialem
> stycznosci z produkcja) no i jak mowilem bylo juz nastrzykiwanie (nie bylo
> nowoscia). Poprosze o namiary gdzie moge znalezc przepis na ta "poledwice
> sopocka" o ktorej mowisz.
>
>

Mam gdzieś książki (z przed wielu lat) traktujące wyłącznie o wędlinach.
Jak je odnajdę, to podzielę się przepisami. Może w innym wątku, ale na
pewno.

Ja miałem praktyki w dużych zakładach mięsnych (z ubojnią) w roku 79
albo 80. Pobyt tam zaowocował dozgonnym wykluczeniem z mojego jadłospisu
sklepowej kaszanki, salcesonu i parówek. Co do wędlin gatunkowych, to
wyglądało to jeszcze całkiem sympatycznie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-12 07:56:15

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: Sabinka <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 11 May 2003 23:15:44 +0200, maruda <m...@b...pl>
wrote:

>Ja miałem praktyki w dużych zakładach mięsnych (z ubojnią) w roku 79
>albo 80. Pobyt tam zaowocował dozgonnym wykluczeniem z mojego jadłospisu
>sklepowej kaszanki, salcesonu i parówek.

Kiedy pracowalam w sklepie spoz. mialam raz sympatycznego klienta,
ktory m.in. zauwazyl: "O, macie tu nasze kielbaski." (pracowal w
zakladach miesnych) "Ladne, prawda? Tak, pani je sprzedaje, ale niech
pani ich nie kupuje, chyba ze jalowcowa, a bron Boze parowki."
No ale tak to bym musiala chyba przejsc na wegetarianizm, bo pewnie w
kazdym zakladzie miesnym wyglada to podobnie.
Co do nastrzykiwania - ciekawa jestem czy normy unijne jakos to
ogranicza. Ciekawe jaka wg Unii powinna byc zawartosc miesa w miesie
:)

>Co do wędlin gatunkowych, to
>wyglądało to jeszcze całkiem sympatycznie.

Nie wiem jak moze sympatycznie wygladac przerabianie zwierzat na
wedliny, no ale skoro tak twierdzisz to moze nie jest tak najgorzej ;)

--
Pozdrawiam,
Sabina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-12 12:03:16

Temat: Re: Co jest z boczkiem?
Od: maruda <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sabinka napisał:

> Co do nastrzykiwania - ciekawa jestem czy normy unijne jakos to
> ogranicza. Ciekawe jaka wg Unii powinna byc zawartosc miesa w miesie
> :)
>
>
O ile wiem, to z UE ta metoda przywędrowała do nas...


>
>
> Nie wiem jak moze sympatycznie wygladac przerabianie zwierzat na
> wedliny, no ale skoro tak twierdzisz to moze nie jest tak najgorzej ;)
>


Mam nadzieję, że nie chcesz tego wątku sprowadzić do dyskusji
filozoficznej dot. wyższości wegetarianizmu itp.

Oczywiście, to moje spojrzenie dotyczyło samego procesu
technologicznego. Rozbioru półtusz, wykorzystania odpowiednich gatunków
mięsa do odpowiednich wędlin, przechowywania tychże, zagospodarowania
odpadów, czystości itd.


Napiszę jeszcze rzecz, która może wyglądać drastycznie, ale...
Sam ubój zwierząt, podchodząc do tego pragmatycznie, ma bardzo wielkie
znaczenie dla jakości wyrobów mięsnych. Zwierzę zestresowane,
zmaltretowane daje mięso nie nadające się do spożycia. Szczególnie
wrażliwe są świnie. Istnieje więc pewna zbieżność w podejściu: rzeźnika
spoglądającego na zwierzę, jako dostarczyciela szynki, schabu itd oraz
osoby wrażliwej na cierpienie żywych istot.

Ciężko wyjść obronną ręką, roztrząsając takie tematy.

Do tego dodam tyle, że miałem okazję oberzeć od środka: mleczarnie,
piekarnie i zakłady przetwórstwa owoców. Daruję sobie szczegóły.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

licytacja - warzywka po ile?
Kombiwar - obsługa
typy mąki (chodzi o te numerki)
gotowanie kaszy inaczej?
mirudia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Saturator do wody gazowanej CO2.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5

zobacz wszyskie »