Brzmi to może śmiesznie. Mój kolega żali się, że żona go regularnie bije,
psychicznie terroryzuje, jak to określił traktuje go "jak człowieka gorszej
kategorii". Znam ją, więc mu wierzę - to babka nastawiona wyłącznie na
wartości materialne, których mój kolega nie jest w stanie jej zapewnić w
takiej ilości, jakiej ona oczekuje. Stąd wynika jej frustracja i stosunek do
męża (abstrahuję już od tego, jak doszło do ich małżeństwa). On wyprowadził
się i nie mieszka już z nią od 2 miesięcy, ale główny problem polega na tym,
że mają niespełna rocznego syna, z którym ona zabrania mu się widywać.
Ostatnio powiedziała mu nawet , że ma się zrzec praw do dziecka, co jest
oczywiście absolutną bzdurą z punkty widzenia mojego kolegi, który dziecko
kocha ponad wszystko. Żona nie wpuszcza go do domu.
Co w takiej sytuacji może facet zrobić? Czy ma szanse uzyskać w sądzie prawa
do widywania się z dzieckiem? Wciąż są przecież małżeństwem - czy sąd
rozpatruje takie sytuacje, czy musieliby się najpierw rozwieźć? Jaki w ogóle
sposób postępowania mam temu koledze doradzić? Ostatnio groził, że jej w
końcu przyłoży, a tego raczej radziłabym mu nie robić.
Co o tym sądzicie?
Ewa