| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-10 16:23:30
Temat: Co robić?
--
mam pewien problem, raczej sama nie wiem za bardzo co robić;) Mianowicie
nie chodzi tylko po części o mnie, ale głównie jest to związane z moim
bliskim przyjacielem. sam do tego się nie przyznaje, ale jest alkocholikiem.
Ma 24 lat i pije od dwóch lat. Wiele razy próbował rzucić ten nałóg, ale
stwierdził, że nie watro, bo lubi. Boli mnie to, że coraz częściej chodzi
przygnębiony, próbuje mu pomóc, on uśmiecha się tylko, odstawiam piwo i
mówi, że już ostatni raz w tym miesiącu, ale za godzinę widzę go z winem,
albo następnym piwem. Przedwczoraj widzieliśmy się i rozmawialiśmy bardzo
długo. Wczoraj natomiast nie zgodziłam się iść z nim na dyskotekę, więc
poszedł sam, opił się i ledwo żyje, bo go pierwszy raz pobili. Boję się o
Niego, jest dla mnie wielkim przyjacielem, zawsze mnie wspierał, był wtedy,
gdy nękał problem, a teraz ja nie jestem w stanie mu pomóc. Co robić?
Pozdrawiam
ONA
GG:1471493
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-10 17:41:31
Temat: Re: Co robić?"!O-N-A!" w news:aqm14k$ji0$1@news2.tpi.pl napisał(a):
>
> Wiele razy próbował rzucić ten nałóg, ale stwierdził, że nie
> watro, bo lubi.
Skoro lubi to ja sie nie dziwie, ze proby zerwania z nalogiem nie
wychodza.
> Boli mnie to, że coraz częściej chodzi przygnębiony,
Wiec lubi, czy nie? Skoro chodzi przgnebiony to widac jednak nie lubi. Byc
moze wiec w ten sposob chce jakos usprawiedliwic swoje porazki w wyjsciu z
nalogu. A jesli jednak lubi to byc moze przygnebienie bierze sie z czegos
innego.
> Wczoraj natomiast nie zgodziłam się iść z nim na dyskotekę,
> więc poszedł sam, opił się i ledwo żyje,
Pytalas go dlaczego to zrobil (i wogole dlaczego pije)? Chcial ukarac w
ten sposob Ciebie, ze z nim nie poszlas? A moze chcial jakos poradzic
sobie z Twoja odmowa, ktora byla mu nie wsmak?
Moja znajoma swojego czasu reagowala podobnie. Na pewne zachowania (w tym
moje) odpowiadala wypiciem kilku piw (a nie ma zbyt mocnej glowy). Pytalem
ja wtedy 'dlaczego?'. Odpowiadala, ze ona po zachowaniu kogos, albo moim
wnioskowala, ze cos tam. Wyjasnialem jej wtedy, ze powody byly calkiem
inne niz sobie wyobrazala. No i ona gdy miala watpliwosci to zamiast
najpierw wyjasnic sytuacje od razu szla pic. Chyba udalo mi sie ja
wreszcie przekonac do tego, ze jej zachowanie jest absurdalne. Przelomem
byl chyba dzien gdy mialem wyjechac na jakis czas. Zostawiala mi
wiadomosci proszac o kontakt. Nie odpowiedzialem jednak poniewaz nie mam w
zwyczaju odpowiadac na szantaz, ktory ona zastosowala. Ubzdurala sobie, ze
jade z kolezanka do ktorej ponoc cos czuje, a i ja jej nie jestem obojetny
wiec wiadomo co sie bedzie dzialo. Zyczyla mi milej zabawy i
poinformowala, ze tez sie pojdzie zabawic i zalac [pija aby kogos ukarac].
Nie odezwalem sie. Do powrotu jednak zastanawialem sie czy faktycznie
poszla. Gdy z nia pozniej rozmawialem okazalo sie, ze uznala iz to nie
mialoby sensu i tamten wieczor spedzila w domu :)
Nie wiem jak jest teraz. Twierdzi, ze zrywa z takim stylem zycia. W mojej
obecnosci faktycznie dawno nie pila piwa. Jak jest gdy sie nie widzimy nie
wiem. Ale to i tak jej zycie.
Gdy czasem troche spraw zwalilo mi sie na glowe mialem ochote isc sie
zeszmacic [picie aby zapomniec, uporac sie z problemami]. Gdy juz
zaczynalem sie zbierac do wyjscia przychodzila refleksja - a co mi to
wlasciwie da? Rezygnowalem wiec, szedlem do pokoju i wlaczalem muzyczke
lub sam cos nucilem. To pomagalo najlepiej.
Aby uporac sie z nalogiem trzeba po pierwsze wiedziec dlaczego sie siega
po cos mocniejszego, po drugie ( a moze nawet najwazniejsze) miec
odpowiednia motywacje. Czlowieka zas najlepiej chyba motywuje mozliwosc
utraty czegos cennego. Jest zdolny do niesamowitych czynow gdy cos zagraza
jego zyciu, gdy traci milosc, kogos bliskiego, majatek lub cokolwiek co
przedstawia dla niego wielka wartosc. Nie ma sensu sie starac jesli w
wypadku ewentualnego niepowodzenia nic sie nie traci. Nie bez przyczyny
mowi sie, ze czlowiek dostaje skrzydel i biegnie z szybkoscia o ktora nikt
by go nie podejrzewal, gdy biegnie za nim jakis dziki zwierz (pies chocby,
niedzwiedz, dzik itp.) ;)
> Boję się o Niego, jest dla mnie wielkim przyjacielem,
Wiec badz wzgledem niego twarda i konsekwentna. Alkoholizm to nie zabawa.
On uderza w tych co pija i w ich najblizszych.
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-10 18:13:10
Temat: Re: Co robić?
Użytkownik "!O-N-A!" <T...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aqm14k$ji0$1@news2.tpi.pl...
.
> Ma 24 lat i pije od dwóch lat. Wiele razy próbował rzucić ten nałóg, ale
> stwierdził, że nie watro, bo lubi. Boli mnie to, że coraz częściej chodzi
> przygnębiony, próbuje mu pomóc, on uśmiecha się tylko, odstawiam piwo i
Przede wszystkim to on powinien chciec sie uwolnic od tego nalogu, sama mu
nie pomozesz bo jesli nie bedzie chcial to nie ma takiej mocy ani takiego
prawa aby go do tego zmusic.
Sytuacja alkoholikow jest mniej wiecej taka jak narkomanow nie istnieje
przymusowe leczenie i jesli gosc nie chce to niewiele mozna zrobic.
Mozesz jedynie probowac namowic go na leczenie, ale podstawa jest to zeby to
on chcial sie leczyc bo inaczej nie ma to glebszego sensu.
pozdrawiam JOK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-10 18:18:30
Temat: Re: Co robić?Sun, 10 Nov 2002 19:13:10 +0100 user JOK napisał(a) newsa <aqm7a3$4k7$1@news2.tpi.pl>
a ja na to:
> Sytuacja alkoholikow jest mniej wiecej taka jak narkomanow nie istnieje
> przymusowe leczenie
Owszem, istnieje możliwośc leczenia przymusowego ( z nakazu sądowego,
wniosek wnosi rodzina), ale niewielki ma to sens, jeśli uzależniony nie
chce sie leczyć, bo na siłę to niewiele się zdziała.
>i jesli gosc nie chce to niewiele mozna zrobic.
własnie
> Mozesz jedynie probowac namowic go na leczenie, ale podstawa jest to zeby to
> on chcial sie leczyc bo inaczej nie ma to glebszego sensu.
Zgadzam się z tym całkowicie
Pozdrawiam
mema
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-11 12:08:38
Temat: Re: Co robić?
--
ONA
GG:1471493
> Pytalas go dlaczego to zrobil (i wogole dlaczego pije)? Chcial ukarac w
> ten sposob Ciebie, ze z nim nie poszlas? A moze chcial jakos poradzic
> sobie z Twoja odmowa, ktora byla mu nie wsmak?
Odmówiłam mu tylko dlatego, że nie mogłam. Zawsze z kolegami i przyjaciółmi
wychodzimy wspólnie, ale tym razem nie było to możliwe, więc... Pił, bo
chciał.
> Moja znajoma swojego czasu reagowala podobnie. Na pewne zachowania (w tym
> moje) odpowiadala wypiciem kilku piw (a nie ma zbyt mocnej glowy). Pytalem
> ja wtedy 'dlaczego?'. Odpowiadala, ze ona po zachowaniu kogos, albo moim
> wnioskowala, ze cos tam. Wyjasnialem jej wtedy, ze powody byly calkiem
> inne niz sobie wyobrazala. No i ona gdy miala watpliwosci to zamiast
> najpierw wyjasnic sytuacje od razu szla pic.
Właśnie
> > Boję się o Niego, jest dla mnie wielkim przyjacielem,
>
> Wiec badz wzgledem niego twarda i konsekwentna. Alkoholizm to nie zabawa.
> On uderza w tych co pija i w ich najblizszych.
Dzięki za radę, może uda mi się coś zrobić/.
> pozdrawiam
> Greg
>
Ja również
ONA
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-11 14:11:22
Temat: Re: Co robić?Bound with all the weight of all the words Mema m...@t...pl
tried to say...
| Zgadzam się z tym całkowicie
Rozmawialam ostatnio z moim kolega, moze mi powiecie, jak to z tym wszystkim jest?
Siedzielismy przy piwie i rozmowa zeszla na temat alkoholu. R. stwierdzil, ze jeden
moze
pic wiele lat i nie byc alkoholikiem, inny pije kilka miesiecy i bez alkoholu nie
moze
sobie poradzic.
Prawda czy falsz?
Wydawalo mi sie, ze w uzaleznienie wpada sie po tym, gdy cos sie bierze/robi przez
dlugi
czas i organizm sie do tego przyzwyczaja. Piwo, granie w rzutki =), IRC. Ale z
drugiej
strony wiem, ze sa rozne psychiki i rzeczywiscie, wyjezdzamy gdzies ze znajomymi czy
spotykamy sie i widze, ze lubia usiasc przy browarku ale nie robi on spustoszen w ich
zyciu. Niech przykladem bedzie moj kolega T., ktory piwo pije od... sama nie wiem =)
Od
naprawde wielu lat. Jest to praktycznie jedyny trunek, po jaki siega. Kiedy juz Mu
sie,
jak to On ujal, "przelewa" to moze sobie pozwolic na krwawa mery czy cos, ale nie
zauwazylam, zeby koncentrowal sie wokol piwa. Brzuch wyhodowal sobie co prawda, ze az
pozazdroscic ;), ale nie jest ani agresywny, ani niespokojny, nie trzesa Mu sie
dlonie,
niesamowicie duzo czyta (wlasciwie to wokol tego sie koncentruje, powaznie, pochlania
kilka ksiazek na dzien !), pracuje, a wlasciwie niemalze charuje caly dzien a
wieczorem
idzie na piwo i tak od lat.
A tu ONA pisze o tym, ze kolega ma 24 lata, pije od dwoch lat i stal sie
alkoholikiem.
Jak to tak naprawde z tym jest? Czy to uwarunkowania genetyczne, psychika?
Sklonna bylabym uwierzyc, ze naprawde, pomimo czestego dostarczania srodka/sytuacji
organizmowi mozna sie nie uzaleznic. Najlepszym przykladem niech bedzie to, ze w
wieku
lat, ja wiem, 13-14 siegnelam po papierosa. Pali cala moja rodzina za wyjatkiem
babci.
Zreszta to mnie martwi... niesamowite ilosci papierosow wypala moja Mama =((( Wyszlam
z
domu, w ktorym nikotyna byla i jest codziennoscia, zapalilam w tym wieku, w ktorym na
ogol
sie "probuje" a potem zaczelam przypalac jak tylko mnie nie widzieli Rodzice czy
sasiedzi.
I teraz spojrzcie: kilka/nascie papiersow dziennie, dom "nikotynowy", kilka lat
podpalania... i jak to sie stalo, ze, jesli nie wypije piwka - nie zapale? Nie czuje
glodu
nikotynowego przez caly dzien, kiedy zdarza sie, ze wychodze ze znajomymi do pubu i
wypijam 2-3 piwa - jest papieros. Jesli nie - nie ma. Bylo nawet tak, ze na widok
fajek
mnie odrzucalo pomimo, ze wypilam litr cz poltora piwa. Az sie Przyjaciolka dziwila.
=)
A zatem jak to jest z tymi naszymi uzaleznieniami?
Sorry za przydlugi tekst ;)
Wszystkich Was pozdrawiam i dzieki za cierpliwosc (jesli tu dotarles / as ;))).
--
Chyna :: http://oejsis.prv.pl :: http://chynaa.nlog.pl
Velvet Underground, right? You know what I'm saying. Never sold a record in their
entire
lives, but they changed the course of music, man. [Noel Gallagher]
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-11 16:57:50
Temat: Re: Co robić?Chyna:
| Siedzielismy przy piwie i rozmowa zeszla na temat alkoholu. R.
stwierdzil, ze jeden moze
| pic wiele lat i nie byc alkoholikiem, inny pije kilka miesiecy i bez
alkoholu nie moze
| sobie poradzic.
| Prawda czy falsz?
Prawda.
Nie każdy kto nadużywa alkoholu staje się alkoholikiem. Podobnie jest
z innymi uzależnieniami. Nie pamiętam dokładnych statystyk, więc nie
będę strzelać.
| A tu ONA pisze o tym, ze kolega ma 24 lata, pije od dwoch lat i stal
sie alkoholikiem.
| Jak to tak naprawde z tym jest? Czy to uwarunkowania genetyczne,
psychika?
ONA tylko przypuszcza, że kolega jest alkoholikiem. Być może jeszcze
nim nie jest, może nigdy nie będzie, a może stać się w najbliższym
czasie. Diagnozowanie uzależnień jest bardzo trudne i polega na
wywiadzie i obserwacji. Jest to o tyle skomplikowane, że obawiam się,
iż bez wyspecjalizowanego terapeuty i chęci leczenia osoby
uzależnionej lub podatnej na uzależnienia, nie uda się.
Nie będę robić wykładu na temat objawów uzależnienia alkoholowego,
składa się na to wiele czynników, które należy rozpoznać biorąc
jednocześnie pod uwagę, że alkoholicy mają tendencje do tzw.
"zaprzeczeń" i "iluzji" dotyczących własnego stanu.
V-V
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-11 21:22:02
Temat: Re: Co robić?:: !O-N-A!:
> mam pewien problem, raczej sama nie wiem za bardzo co robić;) Mianowicie
> nie chodzi tylko po części o mnie, ale głównie jest to związane z moim
> bliskim przyjacielem. sam do tego się nie przyznaje, ale jest alkocholikiem.
> Ma 24 lat i pije od dwóch lat. Wiele razy próbował rzucić ten nałóg, ale
> stwierdził, że nie watro, bo lubi. Boli mnie to, że coraz częściej chodzi
> przygnębiony, próbuje mu pomóc, on uśmiecha się tylko, odstawiam piwo i
> mówi, że już ostatni raz w tym miesiącu, ale za godzinę widzę go z winem,
> albo następnym piwem. Przedwczoraj widzieliśmy się i rozmawialiśmy bardzo
> długo. Wczoraj natomiast nie zgodziłam się iść z nim na dyskotekę, więc
> poszedł sam, opił się i ledwo żyje, bo go pierwszy raz pobili. Boję się o
> Niego, jest dla mnie wielkim przyjacielem, zawsze mnie wspierał, był wtedy,
> gdy nękał problem, a teraz ja nie jestem w stanie mu pomóc. Co robić?
> Pozdrawiam
Nie będziesz mogła mu pomóc, zanim on sam nie zechce pomocy i nie
stwierdzi, że nałóg trzeba rzucić. Nawet jeśli jakimś sposobem udałoby
Ci się wysłać go na przymusowe leczenie - jeśli sam nie będzie chciał,
to nic to nie da. Tylko tracenie czasu. Jeśli uważasz, że jesteś mu
bliska - zacznij od rozmowy. Postaraj się go przekonać. Jeśli twierdzi,
że nie rzuci alkoholu \"bo lubi\", to jedynym sensownym wyjściem jest
przekonanie go do potrzeby leczenia.
Możesz ewentualnie zasięgnąć jakieś rady w tych organizacjach:
1.
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
ul. Szańcowa 2
01-458 Warszawa
tel. 022 6661037
http://www.parpa.pl
2.
Telefon Zaufania do spraw Uzależnień i AIDS
Al. Jerozolimskie 23 m. 14
00-508 Warszawa
tel. 022 6280336
--
John Dreamer
...riding through the dark...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |