| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-06 12:37:46
Temat: Re: Co to jest miłość?
"cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> postawil hipoteze:
> Milosc to nie-samotnosc. :)
;-)
powiedzial w sredniowieczu ekonom do tlumu niewolnikow ;-)
filuterne ;-) pozdrowienia z Lublina
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-06 12:46:43
Temat: Re: Co to jest miłość?Marek N.:
> ;-)
> powiedzial w sredniowieczu ekonom do tlumu niewolnikow ;-)
Hmmm... dziwne ze ktos o Twojej spostrzegawczosci i skonkretyzowanej
wiedzy w temacie dotad nie podal zadnej swojej 'definicji'...
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-06 13:01:36
Temat: Re: Co to jest miłość?Marek N.:
> ;-)
> powiedzial w sredniowieczu ekonom do tlumu niewolnikow ;-)
Wiesz, widzialem mnostwo Twoich postow, ale w zadnym (slownie:
zero) z nich nie znalazlem czegokolwiek co wydaloby mi sie
choc troche autentycznie interesujacym.
Dlatego tez sadze, a nawet wiem o tym, ze o ile bym wcale
nie widzial Twoich postow, to praktycznie nic w ten sposob
nie utrace...
a poniewaz widze ze obecnie najwyrazniej masz ochote przejsc
do fazy niejako bezinteresownego atakowania mnie, co juz kiedys
chyba nawet 'przerabialismy', wiec w zwiazku z tym uwazam
ze najsensowniej bedzie jak przyznam Ci plonka. :)
Tak wiec PLONK Marku N z Lublina. :)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-06 14:14:07
Temat: Re: Co to jest miłość?
"cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał m.in:
> a poniewaz widze ze obecnie najwyrazniej masz ochote ...
Byl czas przed wielu laty, ze "przyciagalem" do siebie w zyciu osoby, ktore
wiedzialy co ja mysle, na co ja mam ochote (choc faktycznie bardzo nie
miewalem ochoty na to, co mi wmawiano) lepiej ode mnie. Z tego typu wiezi
niewiele dobrego wychodzilo. To takie dawne historie, pouczajace mnie
lekcje...
Wiec widzac Osobe "cbnet", ktora wie ode mnie lepiej, na co ja mam ochote,
uwazam, ze Twoje zwiekszenie dystansu ze mna to rozsadne rozwiazanie.
Bedac aktywnym w internecie od kilkunastu lat, w koncu bede mial okazje
starac sie czuc (moze to odczucie przyjdzie jutro, za tydzien, a moze
wcale... nie wiem)
jak to jest gdy "dostaje sie plonka" (kiedys trzeba zaczac ;-) ;-).
Mimo wszystko nie ciagnie mnie, bym ja innym dawal plonki...
Po prostu nie widze takiej potrzeby.
A juz tym bardziej spamowac, piszac ze ja Marek N. mam tak duzo wladzy, ze
daje osobie x plonka.
Jesli bardzo mi beda przeszkadzaly czyjes posty (i rzeczywiscie bedzie mi
trudno je omijac w czytaniu i bede potrzebowal, by nie pokazywaly sie miedzy
innymi postami), to po prostu umieszcze ta osobe na "liscie zablokowanych"
nadawcow. I tyle.
I pobiegne dalej z usmiechami do postow od osob, ktorych mysli lubie czytac
:-) :-)
A sa takie :-) :-) I gdy wlaczam komputer i widze,
ze sa posty niektorych autorow, to zwyczajnie ciesze sie :-) :-)
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-06 18:29:05
Temat: Re: Co to jest miłość?"Bacha" w news:aqajn7$3q1$1@foka.acn.pl...
/.../
z definicją
"Miłość to jest radość z istnienia ukochanej osoby, radość
która wywołuje w nas wolę i działanie dla dobra wspólnego."
> ja nie wymyślam nic nowego, połączyłam tylko dwa elementy
> definicji już istniejących. /.../
> wskaż mi choć jedną sensowną próbę definicji, bo być może coś
> przeoczyłam.
Nie znajdziesz uniwersalnej definicji słowa "miłość", gdyż, jak mówiłem
przywołując piramidę, jest to worek pełen najróżniejszych znaczeń. Każda
próba definicji w Twoim rozumieniu, będzie upośledzona, ograniczona do
pewnej grupy przypadków. Podając ją jako uniwersum trafisz zawsze na
opór i kontrprzykłady.
Sądziłem, że szukasz wspólnego mianownika, ale tak nie jest. Szukasz poklasku
dla swojej zbitki dwóch fragmentów definicji - tak samo dobrych jak inne
na użytkowym, powiedzmy "humanistycznym" poziomie. Czy nie dostrzegasz,
że jest to definicja zjawiska widzianego z jednego tylko kierunku?
> Uroczy z Ciebie marzyciel All, ale to przecież nie jest żadna sensowna
> metodologia. To tylko Twoje czary. :)
> Nie pomagasz mi.
Bo Ty nie oczekujesz pomocy innej niz zgodna z Twoim wyobrażeniem.
Moim zdaniem, właśnie przykład odwróconej piramidy jest właściwym kierunkiem
metodologicznym. Zresztą, nie trzeba jej wcale odwracać. Na dole u podstawy
masz właśnie różnorodność i mnogość słów, opowieści, relacji, doświadczeń
i indywidualnych emocji związanych z miłością. Ich synteza następuje w miarę
podnoszenia się poziomu w piramidzie i jest konieczna, jeśłi szukasz czegoś
w miarę uniwersalnego. Na samym szczycie może być tylko jedno słowo -
na przykład "Bóg", lub jak kto woli "Natura". Ale to zapewne zbyt duże
zagęszczenie jak na Twoją, ludzką potrzebę ;). Zatrzymaj się więc niżej.
> Ściskam. Bacha.
No właśnie :). Czy da się ścisnąć Twoje
"Miłość to jest radość z istnienia ukochanej osoby, radość
która wywołuje w nas wolę i działanie dla dobra wspólnego." ?
Co z tego, że opis jest zgodny z niektórymi obserwacjami. Zdecydowanie
odmówiłbym mu praw definicji tylko dlatego, ze zawiera słowa "to jest".
Uściski :)
All
PS. A może ciekawiej byłoby spróbować określić, co to jest między dwojgiem
ludzi, którzy nigdy nie widzieli się w realu, a jednak pielęgnują w sobie radość
ze swego istnienia, zdolni są do bardzo silnych wzruszeń stymulujących wolę
i działanie dla dobra wspólnego - co ciekawe - przekazywanych wyłącznie
za pośrednictwem sieci?
;).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-06 22:31:02
Temat: Re: Co to jest miłość?Użytkownik "Bacha" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aq5khh$5a2$1@foka.acn.pl...
> A Ty? Czy Ty wiesz co to jest miłość? Czy też tak, jak wielu innych,
> błądzisz po omacku.
Wolę jednak po swojemu... ;)
***
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, a ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.
Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Jan Lechoń
a może tak? :
***
Jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
jest miłość wariatka egoistka gapa
jak jesień lekko chora z księżycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie - bo znów niemożliwa
J.Twardowski
albo tak? :
***
Wincenty Faber
Ostatnia miłość
Spójrz jakie trudne. Budowanie gwiazdy.
Z rąk rozłożonych. Lub splecionych mocno.
A jeszcze trudniej kochać cię dzień po dniu
grającą pralką, żyletką lub szczotką.
I chorą nerką. Zepsutym żołądkiem,
strachem o jutro związanym w nerwicę.
Jak ci powiedzieć, że nie ma pieniędzy?
To się nie mieści w żadnej poetyce.
Ognisko rzuca cień przy pełnym słońcu
i gasną iskry - żywy sznur korali.
A ile ognisk, spojrzeń w oczy trzeba
ażeby gwiazdę daleką rozpalić.
I trudno płomień ugasić płomieniem.
Gdy gorejemy. Dwugłowa pochodnia.
A skoro nigdy płomień się dopali.
Odpoczywamy w cieniu tego ognia.
A są w nim żagwie i małe i duże,
i tajemnice nie nazwane głośno.
Ostatnia miłość ściera z szafy kurze.
Czy się kochamy ostatnią miłością?
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-07 00:07:58
Temat: Re: Co to jest miłość?Użytkownik "Bacha" <b...@p...onet.pl> napisał
> > * Interpretacja "popularna": ...
>
> Według mnie nazbyt deskrypcyjna i w dodatku krążąca wokół pewnego
> stereotypu.
Mam tendencje do upraszczania i wyolbrzymiania :)
> > Bo gdy czlowiek jeszcze nie umial mowic, tylko biegal z kamieniem
> > i polowal na mamuty, (Prosze nie bic jesli chronologia sie nie zgadza)
> > to tez sie wiazal w pary i zakładał rodzine i rodzil dzieci.
> > Nie zastanawial sie nad tym wcale. Kierowal sie emocjami,
> > a nie przemysleniami i filozofia ktorej nie bylo.
>
> Z tym wiązaniem się w pary, to byłabym ostrożna. Przypominało to raczej
> wspólnotę stadną. A bycie razem miało zdaje się powody dużo istotniejsze.
> Chodziło chyba głównie o biologiczne przetrwanie.
A teraz to niby o co chodzi z tymi grupami?
Zmienilo sie tyle, ze gadac umiemy i kolo znamy...
Te rodziny laczyly sie w plemiona, walczac z innymi plemionami o zarcie i
terytorium.
Potem plemiona w wieksze grupy.
Pozniej powstaly panstwa. Panstwa walczyly o kase i wladze, ale w sumie tez
o to samo.
A teraz OPEC, NATO, Nafta, Wsponota Europejska. Po co to niby powstało?
Z nudów? Tez dla zapewnienia przetrwania i rozmnazania sie tej duzej grupy i
walke z innymi.
A te pary o ktore Ci chodzi, wewnatrz kazdej z tych grup były i będą .
OK, te grupy w sumie nieistotne.
Chodzilo mi o to, ze czlowiek nie umiejac mowic i nie znajac pojecia
"milosc"
tez zyl, rozmnarzal sie i czasem byl szczesliwy i zakochany.
Pojecie milosci potem ktos wymyslil.
Bycmoze chcac opisac wlasnie przezycia zwiazane ze stanem zakochania?
Bo nie sadze zeby w czasie, gdy do slownika ludzkiego trafilo to haslo,
jego autor zaczal od romantycznych opisow wielkiej wiecznej milosci do
grobowej deski.
Mysle ze szukal wyrazenia w stylu "fajnie mi z toba"
Teraz to nie dojdziemy juz prawdy. :)
Pozdr
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-07 00:44:26
Temat: Re: Co to jest miłość?Użytkownik "Bacha" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> Ale nie chodzi mi o zrozumienie, tylko o skonstruowanie krótkiej a
> jednocześnie
> sensownej definicji, będącej w miarę wystarczającą konkluzją choćby i tych
> refleksji Stachury.
Milosc jest.
Chyba wiecej sie nie da napisac zeby ktos nie zaprzeczyl.:)
> To, że zużył on tyle słów i w dodatku w negacji, też pewnie świadczy o
jego
> bezradności wobec zjawiska.
Nieee. Dobrze mu szlo. Dokad uzywal samych negacji. Potem wszystko popsul.
:)
> Ale niestety za pomocą słów właśnie, możemy przekazać innym to o czym
> myślimy.
Chyba tutaj tkwi kłopot. Bo milosc to nie dzialanie myslowe.
Wyobraz sobie, ze przyjezdzaja do Ciebie kosmici, ktorzy maja tylko
zmysl wzroku i sluchu.
Wytlumacz im slowami jak pachnie kielbasa i czym sie ten zapach rozni
od zapachu miety.
I pamietaj ze oni nigdy nic nie wachali. I okreslenie delikatny , albo
ostry, a tym bardziej
"podobny do salcesonu" nic im nie da. :)
Wiem, ze zapach mozna opisac wzorami chemicznymi skladnikow.
I teoretycznie nawet wykonac aparat, ktory je lepiej niz ludzki nos odrozni.
Ale nie o to tutaj chodzi.
Masz opisac wrazenia zapachowe, ktorych doswiadczasz, a nie sklad chemiczny.
> > Ale miłość, rzecz jasna, nie jest słowem.
Dotad dobrze gadal. Ponizej tworzy dyrdymałki. :)
> > Miłość jest spontanicznym, bezinteresownym czynieniem miłości, tak jak
> > słońce jest spontanicznym, bezinteresownym promieniowaniem słoneczności.
> > Słońce jest słońcem w świecie heliosowym, miłość jest słońcem w świecie
> > księżycowym.
> > Słońce jest słońcem w świecie jasności, miłość jest słońcem w świecie
> > ciemności.
> "Miłość, to jest radość wywołana istnieniem ukochanej osoby, która
wywołuje
> wolę i działanie dla dobra wspólnego."
A jesli kochasz osobe ktora jest daleko, albo takiej, ktorej nie ma.
Np dla mnie (ateisty) gleboko wierzacy tak kochaja Boga.
To teraz nie ma znaczenia czy on jest, czy nie.
Ale oni go kochaja nie majac z nim nigdy do czynienia.
Dzis jestem zwalony, ale pewnie jest jeszcze sporo przykladow na obalenie
tej definicji.
Milosc do zmarlego juz partnera? ...
A ha
I jeszcze jedno.
Mam przyjaciela. Bardzo sie raduje spotykajac go na piwie.
Czesto wtedy obgadujemy plany zalozenia wspolnej firmy.
Ale jestem hetero i nie poczuwam sie do milosci do niego :)
A tak by wychodzilo z Twojej definicji.
Pozdraw
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-07 09:23:46
Temat: Re: Co to jest miłość?Sławek [am-pm] :
> Cały czas piszę o miłości kobiety i mężczyzny w kontekście faktycznego
> lub domniemanego posiadania dzieci. Wielu młodych ludzi nie zgodzi się
> z tym, że w miłości chodzi wyłącznie o potomstwo. Niektórzy twierdzą,
> że o coś zupełnie innego. Ja im odpowiadam, że wcale nie muszą
> z góry myśleć o dzieciach, wystarczy, aby robili to, co im natura
> podpowiada. O resztę ta sama natura już się zatroszczy... Oczywiście
> w dzisiejszych czasach antykoncepcja zaburza trochę "kalkulacje"
> natury.
A nie trzeba by było tej miłości już jednak nieco ucywilizować? ;)
Natura niewątpliwie ma swoje programy, które w większym lub mniejszym
stopniu poznaliśmy. Niewątpliwie jej celem zasadniczym jest ciągłość
globalnego życia. Czasy, kiedy człowiek nie kojarzył prokreacji z seksem już
jednak minęły. A antykoncepcja jest właśnie buntem przeciwko naturze i
bezwarunkowemu łączeniu miłości z prokreacją. Z tego właśnie wynika mi, że
ludzie chcą i oczekują od miłości czegoś więcej niż tylko rozmnażania się.
Seks jest dla miłości bardzo istotny, ale tego że ludzie się kochają nie
rozpoznajemy raczej po tym że kopulują. Ludzie się zakochują i kochają, a
dzieci to planują dużo później, a bywa że i wcale (jak mój dziadek, który
nieprzytomnie kocha się w sąsiadce). ;)
> > Skrajni ewolucjoniści jakoś bardzo ochoczo zdają się zapominać, że
> > humanizacja też jest jednym z etapów ewolucji istoty ludzkiej (nie
wzięła
> > się znikąd). Tak zresztą, jak humaniści pomniejszają znaczenie
poprzednich
> > etapów ewolucji. Błądzenie to dość powszechne.
> Myślę, że nie jestem skrajnym ewolucjonistą. Staram się każdą rzecz
> widzieć we właściwych proporcjach, nie naciągać zakresu stosowania
> różnych teorii poza ich naturalny zasięg działania. Mam jednak wrażenie,
> że mechanizmy ewolucji są nadzwyczaj powszechnie ignorowane, a
> przynajmniej lekceważone. Dlatego z przekory cokolwiek "przeginam"
> z tą ewolucją (ale tylko trochę!).
No właśnie nie trochę. Poza wyewoluowaną prokreacją nie dopuszczasz przecież
żadnych innych idei, które ucywilizowany człowiek stworzył sobie po to, aby
się od tej prymitywnej pierwotnej miłości oderwać (bo przestała mu już
wystarczać). Bo humanizacja ludzkiego zwierzaka (też jeden z etapów jego
ewolucji) powoduje że wyszlachetniał ponad mechaniczne ciupcianie. Że chce
wynieść miłość poza prymitywne mechanizmy. ;)
> Tutaj odniosę się do tego słówka "praprzyczyna". Jak rozumiem Twoje
> zdanie, nie sądzisz, że ewolucja nadal coś w człowieku miesza. Już
> raz starałem się Ciebie do tego przekonać, na razie chyba bez rezultatu.
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Oczywiście, że ewolucja życia jest procesem
ciągłym i trwa póki istnieje jakiekolwiek życie. Najlepszy dowód, że
humanizację traktuję jako kolejny jej etap. Tyle, że twierdzę, iż poza
mechanizmami przystosowawczymi ewolucja charakteryzuje się jeszcze czymś
istotnym. To coś to rozwój, osiąganie coraz wyższego poziomu. I dlatego
sprzeciwiam się przykładaniu do człowieka tej samej miarki co do małpy czy
psa. Stąd określenie "praprzyczyna". Początki są bowiem takie jak podałeś,
tyle że miłość człowieka bardzo już różni się od popędów zwierzęcia.
I trzeba wreszcie tą nową jakość zauważyć, co ewolucjoniści czynią
niechętnie, bo im to odstaje od koncepcji bydlęcia. ;).
> Nawet jeśli od tysięcy lat nic się na pozór nie zmienia w człowieku,
> to ewolucja cały czas odwala swoją ciężką, morderczą pracę.
Oczywiście, że tak. Nie przeszkadza to jednak pojmowaniu miłości po
ludzku.
> Zatrzaskuję klapę pięknego, sportowego samochodu, nie widzę już
> brudnych, okopconych rur, zakurzonych kabli, obsmarowanych
> mechanizmów. W zasięgu wzroku pozostaje piękna linia nadwozia, lśniący
> lakier i skórzana tapicerka. Cud, nie maszyna. Zaczynam jazdę - naprawdę
> odjazdową! Słyszę piękny głos silnika, szum wiatru, mknę szosą w bajkowych
> plenerach...
No właśnie. Obecność pod maską tych obsmarowanych mechanizmów, nie
przeszkadza wcale postrzegać auta w całości jako tworu pięknego. Wie się, że
te tryby tam są, ale ważne jest to, że auto jedzie i że jest piękne i do
tego wcale nie potrzeba stale o nich myśleć. Tym niech się martwią mechanicy
(ewolucjoniści).
> Cały czas mówię o miłości ;-) . Pytasz o humanizm - jakiś ludzki wymiar.
> A co chciałabyś usłyszeć?
Guzik prawda. Ty mówisz o silniku i poszczególnych mechanizmach, a ja bym
chciała usłyszeć o całym samochodzie, jako jego pasażer, mknąc w
komfortowych warunkach, a nie upaprana smarem.
I to ma być ten ludzki wymiar.
Pozdrówka. Bacha. :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-07 09:43:56
Temat: Re: Co to jest miłość?Czarek :
> > Jeżeli potrafisz kochać gumową lalkę, to cóż mogę na to powiedzieć? ;)
> Zgodnie z Twoja definicja - pewnie ze potrafilbym. ;DDD
To już kwestia osobistych uzdolnień. Mam tylko wątpliwości, czy Ci
gratulować. ;>
A może lali?
> > Jedno wiem z całą pewnością. Ona nie będzie odczuwała radości
> > z Twojego istnienia, trudno też podejrzewać ją o wolę i aktywność. ;>
> To juz kwestia umowna, ktora da sie zrobic 'w glowie' oceniajacego. ;D
Zwłaszcza po grzybkach halucynogennych. Niektórzy tak mają nawet w stosunku
do żywej lali. :P
Gdybym miała taką głowę, o której piszesz, to wolałabym na niej siadać niż
męczyć ją
myśleniem.
> Czy obraz nie jest zadowolony i radosny jak sie dziad do niego pomodli? :D
Tia. Czasami nawet zaskrzypi. ;)
Czaruś przyłóż Ty sobie coś zimnego.
> Dobrze jesli definicja jest opisem adekwatnym, precyzyjnym i
jednoznacznym.
> Nie chce truc, ale Twoja chyba wyraznie rozczarowuje... :]
> Okolicznoscia lagodzaca na Twoja korzysc jest tu to ze wciaz pozostaje
> otwarta, jak rozumiem z tematu i Twoich wypowiedzi. ;)
Wymyśl Czarku lepszą a wtedy uznam twoją krytykę za w pełni konstruktywną.
> > O ile samo zakochanie i wybór obiektu raczej kontrolować trudno,
> > o tyle późniejszą aktywność raczej by należało. Czyż nie?
> OK, np w jaki sposob konkretnie? Co przychodzi Ci na mysl jak piszesz
> 'pozniejszej kontrolowanej aktywnosci'?
Milosc nie ogranicza sie do mówienia "kocham cie", wzdychania, przewracania
oczami, uprawiania seksu i bycia na rauszu pod wplywem hormonów. Milosc
wyraza sie też w dzialaniu dla wspólnego dobra. ;P
Bacha.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |