Data: 2007-03-28 20:37:04
Temat: Depresja?
Od: noname <n...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie wiem właściwie od czego zacząć... Od dłuższego czasu czuję się
dziwnie, ten stan nie przechodzi i nijak nie mogę sobie z nim poradzić.
Może zaczną od tego, że już od dwóch lat jestem studentem, ale jakoś
wydaje mi się, że nie znalazłem swojego miejsca na świecie, co jest o
tyle dziwne, że zawsze wiedziałem, że po LO chce się dalej uczyć. Tak
właściwie to ja nadal bardziej czuję się uczniem tego liceum, które
opuściłem te kilka lat temu, z tym miejscem związane są najlepsze chwile
w moim życiu i najlepsi ludzie, jakich poznałem, z których jeszcze tylko
z kilkoma mam jakiś kontakt... Studia to dla mnie obowiązek - coś w
końcu trzeba robić. Nawet jakoś nie mam specjalnej chęci do nauki, uczę
się ze strachu, boję się egzaminów i cały czas wydaje mi się, że sesja
źle się dla mnie skończy...
Co więcej - czuję się, jakbym był kompletnie sam, jakby ludzie
przebiegali dookoła mnie, a ja stoję pośrodku i nie znam nikogo. Co
prawda zawsze byłem typem outsidera, ale jeszcze nigdy nie przybierało
to takiej drastycznej formy, zawsze była jakaś grupa znajomych z którymi
można było porozmawiać na przerwach albo w drodze do domu - teraz tego
zwyczajnie nie ma...
Jestem też kompletnie samotny. Długo nie byłem w stanie poczuć
czegokolwiek do nikogo, wcześniej co chwilę wpadałem w doła
spowodowanego moją samotnością. Teraz wydaje mi się, że coś czuję do
pewnej dziewczyny, ale nie mogę z nią być i to boli jeszcze bardziej. Co
więcej - nie widzę nawet możliwości związania się z kimś innym, dla
zabicia samotności, zwyczajnie brakuje mi na to siły...
Może nie mogę powiedzieć, że jestem jakoś szczególnie nieszczęśliwy,
zwykle jest względnie "stabilnie", ale z całą pewnością nie można tego
stanu nazwać szczęściem. Co jakiś czas jest jednak gorzej i trudno mi to
nazwać. Mieszanka smutku, rozgoryczenia i strachu o przyszłość.
Czasem wręcz budzę się rano z chęcią podcięcia sobie żył, co prawda to
tylko takie głupie myśli, a nie realne plany, ale co mnie przeraziło -
jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że zacząłem to rozważać jako jedną z
"alternatyw" na przyszłość jeśli zdarzy się coś naprawdę nieprzyjemnego
- wyrzucenie ze studiów, pogłębienie się tej samotności itp.
Może to pytanie zabrzmi głupio, ale co waszym zdaniem powinienem zrobić?
|