Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Do idealnych rodziców!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Do idealnych rodziców!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 423


« poprzedni wątek następny wątek »

281. Data: 2005-02-25 12:35:55

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cvn5ab$b3v$2@nemesis.news.tpi.pl...
> Oj Monika, daj mi się formą też pobawić ;)

Baw się, baw, ale nie manipuluj :D


> Nie przewiduję kary dla trzylatka - tak trudno to zrozumieć po moich
> postach?

A dla kogo?
Czyżbyś nie uważał, że zadośćuczynienie zadośćuczynieniem, ale kara musi być
(na dodatek szczegóły powinny być ustalone przy pokrzywdzonych - klientach
sklepu) ?

> O ile pamietam zarysowałem sytuację, śmieszną, tragiczną - jak kto woli
> Zawiesiłem głos...
> I tratatatatatata - rozdziobały mnie niewiasty bezlitosne z okrzykiem
> "krzywdziciel! taki syn! na phybel! kupą mościa panie!"

Wiesz, za każdym razem tak się stanie, gdy mojemu rozmówcy zabraknie
argumentów więc coś przekręci ;)

pozdr

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


282. Data: 2005-02-25 12:44:46

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cvn5v6$ds9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> No niestety nie brzmi to wiarygodnie.
> To znaczy, nie odnoszę wrażenia, że chcesz wynagrodzić
> krzywdę mojemu dziecku, tylko chronisz swoje.

Wynagrodzenie krzywdy nie musi się odbyć na zasadzie "oko za oko". Jeżeli
moje dziecko uderzy koleżankę, to chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie
będzie oczekiwał, że teraz pozwolę koleżance oddać? Stosownym wynagrodzeniem
za publiczne upokorzenie są publiczne przeprosiny (bez zbędnego cyrku, na
wypadek, gdybyś chciał teraz wrócić pod tę tablicę), publiczne przyznanie
się do błędu i publiczne wyrażenie szacunku. Ale nie publiczny proces.

> [...]właśnie pokazałaś mojemu synowi, że można
> go publicznie poniżać, a jedyne na co może liczyć
> ze strony oprawców (czy rodziców oprawców) to
> mrugnięcie okiem - tak, żeby nikt nie widział.

A to znowu skąd Ci się wzięło? Swoją drogą to właśnie Ty chcesz pokazać
swojemu synowi, że jego poniżać nie wolno, bo tatuś nie pozwala, ale inne
dzieci - dlaczego nie, jeśli jego tatuś uzna to za stosowne, i to
niezależnie od tego, co o tym sądzą ich tatusiowie. Czy to w ogóle ma
jakikolwiek sens?

> Jeszcze raz (n-ty chyba):
> Twoje dziecko teraz się już nie liczy, trzeba próbować
> naprawić krzywdę, którą wyrządzono tamtemu dziecku.

Erm. Moje dziecko się liczy jak najbardziej. Moim zadaniem jest wychowanie
mojego dziecka. Owszem, to tamto drugie zostało pokrzywdzone i nalezy mu się
rekompensata, ale to nie znaczy, że mam teraz zrobić swojemu nieuzasadnioną
krzywdę, żeby to poszkodowane... no właśnie, co? Miało złośliwą satysfakcję?
O relatywizacji bardzo ładnie napisała idiom, nie będę się powtarzać. Ale
rozpatrywanie tego w kategoriach, które dziecko jest ważne, a które nie, to
absurd. Nie ma tak, że jak ktoś zrobi coś złego, to już nie ma żadnych praw.

> [...]
> publiczne poniżenie było jedynym właściwym/honorowym wyjściem.

Daruj, ale to jest tak pokrętne, że doprawdy trudno skomentować. Acz do
poglądu, że wychowanie opiera się na manipulacji, pasuje jak ulał.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


283. Data: 2005-02-25 12:45:59

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Nixe" <nixe@fałpe.peel> szukaj wiadomości tego autora

Radek pisze:

> To o czym piszesz to przykład poprawnego zachowania, które nie
> podziałało.

A sytuacja pierwsza (z tych opisywanych przez Agnieszkę) jest przykładem
poprawnego zachowania, które zadziałało. Dziecko już nie robi tych samych
błędów. I obyło się to wszystko BEZ konieczności uczestniczenia w tym osoby
poszkodowanej. Dało radę w ten sposób? Dało, a więc skoro tak, to ponownie
podkreślam, że istotą jest tu skuteczność samej kary, a nie fakt obecności
osób trzecich w jej zasądzaniu czy wymierzaniu.
Ty jeszcze oczekujesz zadośćuczynienia - owszem, na tyle, na ile jest to
oczekiwanie rozsądne i możliwe do spełnienia, to nie mam absolutnie nic
przeciwko, ale ja również mam granice, których nie przekroczę i choćbyś nie
wiem,jak się uparł, to nie spełnię Twoich oczekiwań zadośćuczynienia, kosztem
mojego dziecka. Co nie znaczy, że kary mu nie wymierzę.
Rozumiesz już teraz?

> To do czego nie dajesz się przekonać, to fakt, że brak TAKIEGO
> działania jest/może być równoznaczny z zaniechaniem.

Ale nikt tu nie pisze o braku takiego działania!
Przecież wszyscy w tej dyskusji zgodni są, że karę dziecku wymierzyć należy,
jeśli na nią zasłużyło.

> Poza tym, do diaska, po raz kolejny:
> To nie Twoje dziecko jest najważniejsze w tym wszystkim.

Ale jest na tyle ważne, że szanuję jego uczucia.
Wymierzę karę i na tym koniec. Jeśli poszkodowanemu to nie pasuje, to niech
pisze odwołanie albo idzie mnie napiętnować na pl.pręgierz. Czego Ty u licha
jeszcze wymagasz? Żebym zagrała tak, jak mi ofiara czynów mojego dziecka
każe? Przecież takich rzeczy nie stosuje się nawet w sądownictwie (no chyba,
że w USA :->).

> Ono jest najważniejsze na świecie - zgoda - dla Ciebie.
> Ale nie w tej chwili.
> W tym przypadku, ważniejsza jest osoba pokrzywdzona.

Oczywiście, ale to nie znaczy, że ma mnie, jako rodzicowi, dyktować swoje
warunki co do kwestii zasądzania i wymierzania kary. Bo wtedy mogę pokazać mu
drzwi wyjściowe nieco mniej delikatnie.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


284. Data: 2005-02-25 12:46:11

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
news:cvn5aj$1ofu$1@mamut1.aster.pl...
>
> No wiesz, wymagasz odpowiedzi na pytanie, co by zrobił w sytuacji,
> w której nigdy się nie znadzie, bo pojawianiu się takich sytuacji
> potrafi zapobiec. Odpowiedzi na pytanie czy przestał brać łąpówki
> albo zdradzać żonę też się będziesz kategorycznie domagać, a potem
> stwierdzisz "wybrałeś głupio!!"?

<łubudub>

Ręce mi opadły.

Sam wymyślił taki przykład.
Sam wymyślił test "co gdy syn opluje" choć zapewne spora grupa ludzi na
p.s.r nie znajdzie się nigdy w takiej sytuacji (bo pojawieniu się potrafili
zapobiec)


> Eeeee... skoro uważasz to za metodę wychowawczą...

A gdzie napisałam, że JA uważam ?

> zwłaszcza
> z akcentem na "wychowawczą"... Już gdzieś wcześniej pisałam:
> przywoływanie skrajnych patologii jest w urokiem dyskusji,
> ale odpowiadać na pytanie, czy uważam takie zachowanie za
> właściwe wychowywanie dzieci (bo o tym się dyskusja zrobiła
> - o sposobach na właściwe wychowywanie dzieci) nie będę...

Sama przytoczyłaś patologię (krojenie) jako przykład i oczekiwałaś
odpowiedzi....

Musze przyznać - walczysz o męża jak lwica, ale trochę się zamotałaś (jesteś
niekonsekwentna)

pozdrawiam

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


285. Data: 2005-02-25 12:46:33

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:cvn6l5$6n3$1@news.onet.pl...
> [...]
> > Ono jest najważniejsze na świecie - zgoda - dla Ciebie.
> > Ale nie w tej chwili.
> > W tym przypadku, ważniejsza jest osoba pokrzywdzona.
>
> Oczywiście[...]

Maja, na litość, jakie "oczywiście"?!

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


286. Data: 2005-02-25 12:46:55

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Nixe" <nixe@fałpe.peel> szukaj wiadomości tego autora

Radek pisze:

> Na początek umówmy się co do terminologii ;)
> Usilnie starasz się "wymierzyć karę" publicznie,
> ja mam na myśli "zasądzić karę" publicznie. OK?

Myślę, że nie ma sensu aż tak tego rozgraniczać.
Czym jest publiczne opitolenie delikwenta?
Jeszcze zasądzeniem kary czy już jej wymierzeniem?

>> I jeśli karę wymierzy się publicznie, to nie będzie już
>> niebezpieczeństwa zaistnienia powyższej sytuacji? Naprawdę nie widzę
>> zależności.

> Już nie powie, że mu się upiekło, prawda?

A jeśli wymierzy się ją za zamkniętymi drzwiami, to powie?
Przecież też mu się NIE upiekło.

>>> Dlaczego Kowalska może na podwórku być robiona, prze twojego
>>> synusia, na idiotkę, a twój synus już nie...

>> Dlatego, że już od dawna nie obowiązuje u nas prawo Hammurabiego?

> To co obowiązuje?

Źle to wyraziłam.
JA nie stosuję tego typu zasad.

> Bo według ciebie raczej prawo silniejszego...
> względnie kto-kogo pierwszy...

O, a z czego to wnioskujesz?

> Ja myślę bardziej o czymś, czego nie ma w sądach - o sprawiedliwości
> ;)

W takim razie pozwól, by sąsiad wybił szybę w Twoim samochodzie albo zwyzywał
Twoje dziecko. Wtedy będzie sprawiedliwie, ale po Twojemu. W sądzie takiej
sprawiedliwości faktycznie nie znajdziesz.

>>> Dlaczego, twoim zdaniem, ogłaszane wyroków w sądzie jest publiczne?

>> Ogłaszanie wyroków owszem, ale nie uczestnictwo w ich egzekwowaniu.
>> Poza tym to w sądzie. A na podwórku naprawdę nie muszę się nikomu
>> tłumaczyć, czy dziecko spiorę na kwaśne jabłko czy też "tylko"
>> zabiorę mu kieszonkowe.

> I kto mówił o podwórku, tak w ogóle?

Tak w ogóle to był przykład.
Chyba nawet Ty zacząłeś od wybitej w samochodzie szyby.

> Chyba jednak wspominaliśmy o wizycie u Ciebie w domu osoby
> pokrzywdzonej, co?

Nie ma żadnej różnicy. To jest mój dom, a nie sala rozpraw.
A jeśli ktoś czuje się nieusatysfakjonowany, to naprawdę nie widzę
przeciwwskazań, by podał mnie i moje dziecko do sądu.

>> Ooo, to ciekawa logika. Zabijesz człowieka za to, że i on zabił?
>> To, że jest to Twoje własne dziecko pozostawię bez komentarza, bo i
>> co tu komentować ...

> Tu muszę się troszeczunieczkę przełączyć na świński szowinizm:
> Spodziewam się, że bardzo niewiele matek/kobiet jest w stanie
> zaakceptować takie podejście. Ojciec też chyba nie każdy,
> ale już więcej - tym się właśnie różnimy. Stety, niestety... po
> prostu.

Nie odpowiedziałeś mi na pierwsze pytanie.
"Zabijesz człowieka za to, że i on zabił?"
A kto wtedy mógłby zabić Ciebie, żeby zadośćuczynić krzywdzie Twojej ofiary?

> Może za bardzo wyrwałem z kontekstu - rozmowa dotyczyła
> "Urodzonych Morderców".

Wyłączyłam ten film po 10 minutach, tak więc nie kojarzę sytuacji.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


287. Data: 2005-02-25 12:49:07

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Agnieszka" <a...@z...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cvn689$f4i$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
> news:cvn5aj$1ofu$1@mamut1.aster.pl...
> >
>
> > Eeeee... skoro uważasz to za metodę wychowawczą...
>
> A gdzie napisałam, że JA uważam ?

To nie ja przywołałam lanie do nieprzytomności jako sposób
na rozwiązanie problemu spornego cukierka w sklepie...

>
> > zwłaszcza
> > z akcentem na "wychowawczą"... Już gdzieś wcześniej pisałam:
> > przywoływanie skrajnych patologii jest w urokiem dyskusji,
> > ale odpowiadać na pytanie, czy uważam takie zachowanie za
> > właściwe wychowywanie dzieci (bo o tym się dyskusja zrobiła
> > - o sposobach na właściwe wychowywanie dzieci) nie będę...
>
> Sama przytoczyłaś patologię (krojenie) jako przykład i oczekiwałaś
> odpowiedzi....

Ja napisałam "może warto było...", Ty napisałaś "głupio wybrałeś".
I ja wcale nie oczekiwałam odpowiedzi. To było takie pytanie do
zastanowienia, na które każdy odpowiada sobie sam. I nie do
komentowania "głupio wybrałeś".
Moim zdaniem oczywiście, bo każdy sam decyduje czy i jak
będzie komentował czyjeś odpowiedzi.

>
> Musze przyznać - walczysz o męża jak lwica, ale trochę się zamotałaś (jesteś
> niekonsekwentna)

Może Ci się tak wydawać. Ale nie muszę uważać tak jak Ty?
Zwłaszcza w sprawie walczenia? Dziękuję.
;-)

Pozdrawiam,
Agnieszka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


288. Data: 2005-02-25 12:58:14

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Nixe" <nixe@fałpe.peel> szukaj wiadomości tego autora

Radek pisze:

Nixe:
>> Zadośćuczynienie nie jest równoznaczne z koniecznością
>> poinformowania kogoś, jaką karę poniósł delikwent. A tym bardziej
>> nie jest takim zadośćuczynieniem uczestnictwo w procesie karania.
>> Jeśli dziecko zbiło szybę, to zadośćuczynieniem są pieniądze. Jeśli
>> zwyzywało kogoś, to zadośćuczynieniem są przeprosiny. Gdyby ktoś
>> żądał ode mnie ujawnienia, w jaki sposób ukarzę własne dziecko, to
>> powiedziałabym "zapewniam, że adekwatnie do popełnionego czynu".
>> Jeśli upierałby się nadal, to delikatnie wyprosiłabym go z domu. Nic
>> mu do tego, jakim "kodeksem karnym" posługuję się w stosunku do
>> własnych dzieci, bo jak już pisał Habeck - każdy ma swój własny.
>> A jeśli ma wątpliwości - są sądy, gdzie swoich praw można dochodzić
>> zgodnie z kodeksem.

> Znowu rodzic, który widzi tylko swoje biedne, pokrzywdzone dziecko.

Pokaż mi w którym miejscu?

> Natomiast krzywdy wyrządzone PRZEZ to dziecko nie istnieją...

Jak wyżej. Gdzie to napisałam?
Krzywdy istnieją jak najbardziej. Kara zostanie poniesiona.
Ale mam wrażenie, że Tobie jeszcze za mało krwi.

> Jeśli pocierpi to raczej nie zapomni.

A recydywę to świstak w sreberka zawija ...

> Natomiast "wirtualnych" kar to nawet dorośli nie pamiętają... :>

Wirtualnych nie. Ja nie piszę o karach wirtualnych.

>> A Ty wolałbyś iść do łóżka z:
>> A - Ryszardem Kaliszem
>> B - Andrzejem Lepperem?
>> A czy B?

> Troszeczkę nie na temat?
> Po pierwsze kaliber nie ten.

Toż nie o kaliber i temat chodzi, tylko o istotę, a konkretnie o niemożność
dokonania wyboru.

> Po drugie nie wmawiaj mi, że wymyśliłem 100% fikcję literacką...

A gdzie ja Ci coś takiego wmawiam?
Piszę tylko, że mnie nie pasuje żadne z powyższych rozwiązań.

>>> Dzieci to NIE są tacy mali dorosli. Dzieci to dzieci. Taki zwierzak
>>> specjany ;-)

>> I w związku z tym nie wie, co to znaczy zrobić źle i przeprosić?

> I znowu:
> Podobnie tutaj - 8-9 latek, który opluł koleżankę, chciał ją opluć.
> Może kiedyś zrozumie, że nie tędy droga - na razie jednak potrzebuje
> silnego bodźca, żeby tego więcej nie robić.

A skąd to przekonanie? Zapytam jeszcze raz, bo nie odpowiedziałeś poniżej -
jeśli moje dzieci mnie przepraszają, to mam rozumieć, że to przez pomyłkę, że
nie rozumieją dlaczego i na wszelki wypadek powinnam dokopsać im jeszcze
bardziej, żeby na pewno do nich dotarło?

>> Jasne - gdy się urodzi i ma te swoje tsy latka, to może jeszcze nie
>> wiedzieć albo się dopiero uczyć. Dlatego od takich dzieci nie wymaga
>> się cudów na kiju. Ale potem? Mam rozumieć, że moje dzieci to jakieś
>> niesamowite mutanty, bo potrafią same z siebie przyjść i przeprosić
>> mnie za głupotki, które wcześniej zrobiły?

> I jeszcze raz:
[ciach]

Zamiast kopiować tekst, który znam już na pamięć, odnieś się do meritum.

> ...ciąg dalszy scenki "beee chcę cukierka":
> - Skarbeczku wstań proszę z podłogi bo ci się kurteczka pobrudzi.
> - beeeee, chce cukiejjjjjjjjjka!!!!
> - Słoneczko, bardzo nieładnie się zachowujesz, tatuś się gniewa.
> - beeeee, chce cukiejjjjjjjjjka!!!!
> no nie mam siły pisać dalej... ;D
> Już teraz wiadomo o czym ma być flejm? ;)

Ja nie bardzo widzę związek opisywanej sytuacji z tym, o czym my teraz
dyskutujemy.
Czy wg Ciebie dziecku z tej historyjki należy się jakaś kara? Za co? I jaka
to miałaby być kara?

>>> Podobnie tutaj - 8-9 latek, który opluł koleżankę, chciał ją opluć.
>>> Może kiedyś zrozumie, że nie tędy droga - na razie jednak potrzebuje
>>> silnego bodźca, żeby tego więcej nie robić.

>> I uważasz, że takim bodźcem mają być publiczne przeprosiny i kwiatek?

> Może da się mocniej, ale IMO to już by była przesada ;)

Czyli wg Ciebie przeprosiny nie mają być samoistnym wyrazem zrozumienia błędu
i skruchy, lecz czymś, co ma przynieść delikwentowi wstyd i upokorzenie? Toć
to prosta droga do nabrania przekonania, że kwiatek i "przepraszam" są
największym obciachem i trzeba się starać unikać tego jak ognia.

>>> Oczywiście, że rodzic JEST WINNY zbicia tej szyby.
>>> Kto inny?

>> Ten, kto zbił. Myślałam, że to napisałam wyżej dość jasno, ale chyba
>> nie bardzo. Odpowiedzialny =/= winny.

> Dobra. Rodzic jest i odpowiedzialny, i winny, OK?

Nie. Nie przekonasz mnie i napisałam już dlaczego.

> Zwracam uwagę, że uprzednio nie używaliśmy słowa odpowiedzialny ;)

Nie używaliśmy też wielu innych wyrazów, ale co to ma do rzeczy?

> Wynalazłaś je, żeby zdjąć coś ze swoich barków - całkiem
> bezpodstawnie - mówiąc prościej - wykręcasz się od
> odpowiedzialności...

Jeśli doprezyzowanie i wyjaśnienie, co miałam na myśli nazywasz wykręcaniem
się od odpowiedzialności, to chyba nie mamy o czym rozmawiać.

>> Nie pisałam o prostocie (czy jej braku) procesu wychowania. Miałam
>> na myśli to, że nie jest proste określanie pewnych zależności -
>> dziecko zbiło szybę, więc jest źle wychowane. Przecież tego nie
>> można rozpatrywać w systemie 0-1.

> Oczywiście - zgoda. Mógł to być przypadek, piłka, cokolwiek...

Bo: "taki wiek, bo koledzy namówili, bo zakazany owoc kusi"

> Tylko, że uprzednio napisałaś coś takiego:

>> A więc wszyscy źle wychowujemy nasze dzieci. Nas też źle wychowano.
>> Bo każdy z nas popełniał i będzie popełniał błędy.
>> Przecież to nie jest takie proste. Dziecko może być dobrze
>> wychowywane, a i tak narobi głupot. Bo taki wiek, bo koledzy
>> namówili, bo zakazany owoc kusi,

Czy widzisz jakąś sprzeczność między moją powyższą kwestią, a tą poprzednią?

> No jakbym się temu nie przygladał, wywnioskować, że miałaś na myśli
> chybiony strzał piłką, to trzeba być telepatą chyba... :>

To nie ja pisałam o chybionym strzale piłką.

>> Nie powiem ani tak ani tak. Nie uważam, by była_winna_zbitej szyby.
>> Ale jestem za to odpowiedzialna i być może w konkretnej sytuacji to
>> ja, a nie ono poniesie konsekwencje. Czy Ty czułbyś się winny
>> zabójstwa człowieka, którego dopuściłaby się za parę(naście) lat
>> Twoja córka?

> Napisałem coś o tym...

Nie. Napisałeś tylko, że zabiłbyś swoje dziecko za to, że ono zabiłoby kogoś
innego.
Nadal nie wiem, czy czułbyś się winny śmierci jego ofiary.

> Na razie jednak mówimy o małych dzieciach...

I o skutkach ich wychowania, które to skutki ciągną się przez całe życie, a
nie tylko do jakiegoś momentu. Jeśli uważasz, że czujesz się winny wybicia
przez Twego 7-letniego syna szyby i zwalasz to na karb złych metod
wychowawczych, to dlaczego nie miałabyś się czuć winny wybicia tej szyby
przez syna 20-letniego, skoro to nadal Twój syn i nadal oddźwięk w jego
postępowaniu mają Twoje metody wychowawcze.
Ja nie czuję się winna ani w jeden ani w drugiej sytuacji. Odpowiedzialna
owszem, ale tylko w tej pierwszej. I tylko dlatego, że dziecko jest nieletnie
i zgodnie z literą prawa nie odpowiada jeszcze za swoje czyny.

>> Już pisałam i powtórzę - nie mam w zwyczaju wzbudzania w kimś winy
>> za_swoje_uczucia.

> A czy Ty sama uświadamiasz sobie, że Twoje postępowanie
> nie dotyczy tylko Ciebie? Że pokrzywdzonymi są czasami obce,
> czasami bliskie osoby, które nie uczestniczą w zajściu?

Chyba Cię nie rozumiem. Albo Ty nie zrozumiałeś mnie.
Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałam wyżej.

> Bo jak sama widzisz tylko to co chcesz zobaczyć, to faktycznie
> nie ma co oczekiwać, że nauczysz szerszego spojrzenia swoje dzieci...

Ale o co Ci teraz konkretnie chodzi?

>> Ale ja nie_wymagam_takiego poświęcenia od nikogo - ani bliskich ani
>> obcych.

> Ale tak już jest.

Ale co jest?
Ja nie chcę, by ktoś się poświęcał i miał wyrzuty sumienia z powodu moich
uczuć.
Jeśli je ma te wyrzuty sam z siebie, to dobrze. Jeśli nie, to trudno - na
siłę ich nie wzbudzę, a nawet jeśli, to po grzyba mi takie wyrzuty wyszarpane
na siłę?

>> Dla mnie najistotniejsza jest kara za konkrenty czyn.

> Tak jest prościej, zgoda... lżej się śpi nie myśląc o konsekwencjach.

Ty chyba naprawdę mnie nie zrozumiałeś.
Czy ktoś ma jakiś osobisty problem z faktem, że_ja_nie lubię wzbudzać u
innych poczucia winy i czyjeś wyrzuty sumienia nie są mi do niczego
potrzebne?

>> Bo to moja sprawa, jak wychowuję dzieci.
>> A jeśli ktoś naprawdę chce się w to mieszać, to proszę - niech zgłosi
>> występek dziecka do sądu dla nieletnich i uczestniczy w rozprawie.

> Jak wychowujesz to Twoja sprawa.

Ale w pojęciu "wychowuję" mieści się także to jak karzę, jak nagradzam, jak
motywuję, jak uczę i wiele innych aspektów. I to wszystko jest moją sprawą.

> Jeśli dziecko krzywdzi innych, to już nie jest TYLKO Twoja
> sprawa - tak trudno to zaakceptować?

Łomatko :-(
Owszem, nie jest jedynie moja, bo skrzywdzona została osoba trzecia.
I_tylko_i_wyłącznie_z tego powodu nie jest to już tylko moja sprawa, ale
także i tej osoby.
Cała reszta - sposób ukarania należy do mnie. Koniec - kropka. Jaśniej nie
potrafię

>> Jeśli tylko będę w stanie, to chciałabym zaoszczędzic podobnych
>> wrażeń własnym dzieciom. Nie zamierzam zadośćuczyniać komuś krzywd
>> ich własnych kosztem, jeśli tak czy siak mam świadomość, że ich
>> występek nie pozostanie bez kary.

> <copy/paste z innego posta - późno jest ;)>
> Nie. Ty ciągle patrzysz na zajście z uprzedzeniem rodzica.
> Ciągle stawiasz się po stronie dziecka.
> A najważniejszą osobą jest w tym zajściu osoba pokrzywdzona.
> Nie można dać się zaślepić miłości i tego nie dostrzegać...

Faktycznie - późno było, gdy pisałeś ten post ;-)
Jako odpowiedź również zrobię copy/paste ze swojej wypowiedzi, a dla
pełniejszego zrozumienia napiszę wielkimi literami coś, czego zdałeś się nie
zauważyć:
"Nie zamierzam zadośćuczyniać komuś krzywd ich własnych kosztem, jeśli tak,
czy siak mam świadomość, że ICH WYSTĘPEK NIE POZOSTANIE BEZ KARY"
Czy wymierzenie dziecku kary jest postawieniem się po stronie dziecka? Czy
wymierzając dziecku karę daję zaślepić się miłości i nie dostrzegam istoty
krzywdy wyrządzonej ofiarze?
Jedyne czego nie zrobię (i opisałam to jaśniej w innym poście), to nie dam
się wkręcić w spełnianie żądań ofiary odnośnie zadośćuczynienia, jeśli
miałoby się to odbyć kosztem dziecka, a tym bardziej kosztem niewspółmiernym
do popełnionego czynu. I - czy Ci się to podoba, czy też nie* - to ja, jako
rodzic, decyduję, które żądania mogę spełnić, a które nie. Bo to ja jestem
"sędzią" w moim domu, a nie ofiara mojego dziecka.

* jak już pisałam wcześniej - zawsze w takiej sytuacji można dochodzić swoich
praw na drodze sądowej

> Dobrze jednak wiemy, że te 5 zł na kwiatka to żadna kara, natomiast
> obciach przy klasie - o to, to już porażka. O to chodzi - zapamięta na
> pewno...

Taaa... i zapamięta przy okazji, że przeprosiny to obciach. Że to dobre dla
cieniasów. Że nikt przy zdrowych zmysłach sam z siebie nie pójdzie i nie
przeprosi koleżanki.
Sorki, ale tak to widzę. Dlatego nigdy nie traktuję instytucji przeprosin
jako kary.

> A za pięć lat (bo zapamięta) przypomni sobie, że przeprosiny nie były
> karą tylko zadośćuczynieniem i nie będzie miał do nikogo pretensji. :)

Tak sam z siebie sobie przypomi i uświadomi?
Miałabym szczere obawy co do takiego rozwoju wydarzeń.

> Przez te pięć lat pluł jednak nie będzie :D Potem też, bo już
> dorośnie ;)

>>> Od złej strony na to patrzysz. Kara nie przyniosła rezultatów.

>> Zatem następnym razem powinni odciąć net na stałe.

> To skąd jego posty - telepatycznie nadaje?

Dżisus! Napisałam "powinni". Ale może nie odcieli.
BTW - w tej kwestii dyskutujmy może bardziej akademicko, bo robi się
zabawnie ;-)

>> Kto powiedział, że kara od razu i zawsze ma przynieść rezulataty?

> Nie zawsze się uda, ale taki powinien być cel.

Chyba nie ulega wątpliwości, że ludzie, którzy_świadomie_wymierzają bezcelowe
kary, należą do rzadkości.

>>> Można ją tutaj przerobić trochę i dostosować:
>>> Wychowuj tak, żeby nie musieć karać
>>> Karz tak, żeby nie musieć karać dwa razy za to samo.

>> Proponuję zabić. Wtedy ma się pewność stuprocentową.

> W tym przypadku to pójście na łatwiznę ;)

O ile nie ma się nic do stracenia :-P

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


289. Data: 2005-02-25 13:00:51

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cvn5v6$ds9$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>
> No niestety nie brzmi to wiarygodnie.
> To znaczy, nie odnoszę wrażenia, że chcesz wynagrodzić krzywdę
> mojemu dziecku, tylko chronisz swoje. Masz takie prawo - jako matka,
> ale to jest złe podejście. Bo właśnie pokazałaś mojemu synowi, że można
> go publicznie poniżać, a jedyne na co może liczyć ze strony oprawców
> (czy rodziców oprawców) to mrugnięcie okiem - tak, żeby nikt nie widział.

Masz prawo do takiego zdania, ale nie wpłynie to na moje poglądy i na zasady
jakimi się kieruję wychowując swoje dziecko.
Ty próbujesz pokazać, że upokarzanie może być dobre, a ja staram sie pokazać
mojemu dziecku, że upokarzanie jest zawsze złe.


> Jeszcze raz (n-ty chyba):
> Twoje dziecko teraz się już nie liczy, trzeba próbować naprawić krzywdę,
> którą wyrządzono tamtemu dziecku. Ty jako matka, możesz mu potem wyjaśnić
> dlaczego TRZEBA było tak postąpić. Dlaczego w tym przypadku
> publiczne poniżenie było jedynym właściwym/honorowym wyjściem.

IMHO Nigdy publiczne poniżenie to nie jest usprawiedliwione wyjście.

Gdyby Twoja teoria była słuszna, to:

chcąc oduczyć dziecko plucia na innych - opluwalibyśmy je
chcąc oduczyć bić - bilibyśmy je
chcąc oduczyć kłamać - okłamywalibyśmy je

itd

pozdr

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


290. Data: 2005-02-25 13:04:02

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Nixe" <nixe@fałpe.peel> szukaj wiadomości tego autora

Agnieszka pisze:

> Bym raczej powiedziała
> on: bywają sytuacje, gdy pokrzywdzony powinien być świadkiem

Polemizowałabym, że to zdanie Radka.
Gdyby było tak, jak piszesz, ta dyskusja nie miałaby miejsca ;-)

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 28 . [ 29 ] . 30 ... 40 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Do rodzin Żołnierzy będących teraz w Iraku!
napiszcie coś :(
Twój głos w sprawie patentów na oprogramowanie
Brak TV
masturbacja

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »