Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dziękuję!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dziękuję!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 53


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2017-09-13 01:01:53

Temat: Re: Dziękuję!
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL <i...@g...pl> wrote:
> <j...@o...pl> wrote:
>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl napisał:
>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
>>> to chyba oczywiste.
>>>
>>>
>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać :-)
>>>
>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
>>
>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
>>
>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
>> niekiedy.
>>
>> pozdrawiam,
>> jacek
>>
>>
>
> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html


"Słowo przedwstępne:
Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
odpowiadam :-)

Wstęp:
Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
sovjeticus...

Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
(oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
byłam/byliśmy na zawołanie.
Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
zawsze, koryta...
Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
Koniec bajki.

Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
:-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
powiązanie z problemem homo sovjeticus.
:-)
"

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2017-09-17 05:12:24

Temat: Re: Dziękuję!
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> XL <i...@g...pl> wrote:
> > <j...@o...pl> wrote:
> >> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
> >>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
> >>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
> >>> to chyba oczywiste.
> >>>
> >>>
> >>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
> >>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać :-)
> >>>
> >>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
> >>
> >> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
> >> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
> >> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
> >> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
> >>
> >> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
> >> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
> >> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
> >> niekiedy.
> >>
> >> pozdrawiam,
> >> jacek
> >>
> >>
> >
> > Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
> > odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
> > pomaganie - watek o Złotej Rybce.
> > http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
>
>
> "Słowo przedwstępne:
> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
> odpowiadam :-)
>
> Wstęp:
> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
> sovjeticus...
>
> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
> byłam/byliśmy na zawołanie.
> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
> zawsze, koryta...
> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
> Koniec bajki.
>
> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
> :-)
> "
>
> --
> XL

powazna dyskusja...
mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
ze okazana dobroc powraca.
moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.

marysia mowi:
ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
ja zawsze mowie:
ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.

ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.

nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.

jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2017-09-17 09:31:33

Temat: Re: Dziękuję!
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

<j...@o...pl> wrote:
> W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>> XL <i...@g...pl> wrote:
>>> <j...@o...pl> wrote:
>>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
>>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
>>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
>>>>> to chyba oczywiste.
>>>>>
>>>>>
>>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
>>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać :-)
>>>>>
>>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
>>>>
>>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
>>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
>>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
>>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
>>>>
>>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
>>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
>>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
>>>> niekiedy.
>>>>
>>>> pozdrawiam,
>>>> jacek
>>>>
>>>>
>>>
>>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
>>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
>>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
>>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
>>
>>
>> "Słowo przedwstępne:
>> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
>> odpowiadam :-)
>>
>> Wstęp:
>> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
>> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
>> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
>> sovjeticus...
>>
>> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
>> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
>> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
>> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
>> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
>> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
>> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
>> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
>> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
>> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
>> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
>> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
>> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
>> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
>> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
>> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
>> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
>> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
>> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
>> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
>> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
>> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
>> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
>> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
>> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
>> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
>> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
>> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
>> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
>> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
>> byłam/byliśmy na zawołanie.
>> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
>> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
>> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
>> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
>> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
>> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
>> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
>> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
>> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
>> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
>> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
>> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
>> zawsze, koryta...
>> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
>> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
>> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
>> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
>> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
>> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
>> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
>> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
>> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
>> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
>> Koniec bajki.
>>
>> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
>> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
>> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
>> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
>> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
>> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
>> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
>> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
>> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
>> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
>> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
>> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
>> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
>> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
>> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
>> :-)
>> "
>>
>> --
>> XL
>
> powazna dyskusja...
> mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
> ze okazana dobroc powraca.
> moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
>
> marysia mowi:
> ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
> ja zawsze mowie:
> ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
>
> ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
> ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
> szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
>
> nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
>

Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
dobre uczynki, to wcale nie znaczy, że kiedyś ci, którym pomogłeś, ponownie
oszczędzą cię - jeśli nie zaoferujesz czegoś lepszego, możesz wylądować na
patelni i tak. Niestety.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2017-09-20 02:07:42

Temat: Re: Dziękuję!
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu niedziela, 17 września 2017 09:31:35 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> <j...@o...pl> wrote:
> > W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> >> XL <i...@g...pl> wrote:
> >>> <j...@o...pl> wrote:
> >>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
> >>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
> >>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
> >>>>> to chyba oczywiste.
> >>>>>
> >>>>>
> >>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
> >>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać
:-)
> >>>>>
> >>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
> >>>>
> >>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
> >>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
> >>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
> >>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
> >>>>
> >>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
> >>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
> >>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
> >>>> niekiedy.
> >>>>
> >>>> pozdrawiam,
> >>>> jacek
> >>>>
> >>>>
> >>>
> >>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
> >>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
> >>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
> >>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
> >>
> >>
> >> "Słowo przedwstępne:
> >> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
> >> odpowiadam :-)
> >>
> >> Wstęp:
> >> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
> >> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
> >> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
> >> sovjeticus...
> >>
> >> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
> >> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
> >> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
> >> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
> >> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
> >> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
> >> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
> >> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
> >> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
> >> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
> >> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
> >> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
> >> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
> >> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
> >> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
> >> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
> >> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
> >> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
> >> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
> >> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
> >> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
> >> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
> >> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
> >> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
> >> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
> >> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
> >> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
> >> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
> >> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
> >> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
> >> byłam/byliśmy na zawołanie.
> >> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
> >> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
> >> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
> >> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
> >> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
> >> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
> >> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
> >> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
> >> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
> >> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
> >> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
> >> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
> >> zawsze, koryta...
> >> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
> >> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
> >> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
> >> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
> >> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
> >> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
> >> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
> >> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
> >> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
> >> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
> >> Koniec bajki.
> >>
> >> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
> >> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
> >> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
> >> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
> >> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
> >> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
> >> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
> >> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
> >> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
> >> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
> >> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
> >> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
> >> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
> >> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
> >> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
> >> :-)
> >> "
> >>
> >> --
> >> XL
> >
> > powazna dyskusja...
> > mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
> > ze okazana dobroc powraca.
> > moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
> >
> > marysia mowi:
> > ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
> > ja zawsze mowie:
> > ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
> >
> > ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
> > ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
> > szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
> >
> > nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
> >
>
> Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
> dobre uczynki, to wcale nie znaczy, że kiedyś ci, którym pomogłeś, ponownie
> oszczędzą cię - jeśli nie zaoferujesz czegoś lepszego, możesz wylądować na
> patelni i tak. Niestety.
>
> --
> XL

jestes madra kobieta. wazne, by niczego w zamian w duchu
za pomoc nie oczekiwac; wowczas zazwyczaj te pomoc docenia.
co wcale nie oznacza, ze ci tej pomocy udziela, kiedy zajdzie taka potrzeba.

serdecznie,
jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2017-09-20 02:17:38

Temat: Re: Dziękuję!
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu niedziela, 17 września 2017 09:31:35 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> <j...@o...pl> wrote:
> > W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> >> XL <i...@g...pl> wrote:
> >>> <j...@o...pl> wrote:
> >>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
> >>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
> >>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
> >>>>> to chyba oczywiste.
> >>>>>
> >>>>>
> >>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
> >>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać
:-)
> >>>>>
> >>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
> >>>>
> >>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
> >>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
> >>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
> >>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
> >>>>
> >>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
> >>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
> >>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
> >>>> niekiedy.
> >>>>
> >>>> pozdrawiam,
> >>>> jacek
> >>>>
> >>>>
> >>>
> >>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
> >>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
> >>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
> >>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
> >>
> >>
> >> "Słowo przedwstępne:
> >> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
> >> odpowiadam :-)
> >>
> >> Wstęp:
> >> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
> >> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
> >> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
> >> sovjeticus...
> >>
> >> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
> >> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
> >> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
> >> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
> >> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
> >> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
> >> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
> >> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
> >> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
> >> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
> >> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
> >> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
> >> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
> >> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
> >> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
> >> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
> >> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
> >> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
> >> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
> >> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
> >> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
> >> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
> >> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
> >> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
> >> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
> >> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
> >> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
> >> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
> >> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
> >> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
> >> byłam/byliśmy na zawołanie.
> >> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
> >> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
> >> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
> >> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
> >> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
> >> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
> >> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
> >> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
> >> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
> >> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
> >> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
> >> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
> >> zawsze, koryta...
> >> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
> >> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
> >> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
> >> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
> >> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
> >> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
> >> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
> >> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
> >> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
> >> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
> >> Koniec bajki.
> >>
> >> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
> >> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
> >> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
> >> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
> >> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
> >> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
> >> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
> >> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
> >> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
> >> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
> >> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
> >> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
> >> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
> >> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
> >> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
> >> :-)
> >> "
> >>
> >> --
> >> XL
> >
> > powazna dyskusja...
> > mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
> > ze okazana dobroc powraca.
> > moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
> >
> > marysia mowi:
> > ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
> > ja zawsze mowie:
> > ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
> >
> > ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
> > ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
> > szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
> >
> > nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
> >
>
> Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
> dobre uczynki

ja nigdy nie bawilem sie w zlota rybke; po prostu lubie pomagac.
ty tez przeciez nie bawilas sie; po prostu masz taka dobra nature.
zwa to tez naiwnoscia - i dla mnie to pochwala.

po prostu iksekus trzeba uwazac; wiem, ze mowie oczywistosci,
ktore zawsze mi zona powtarza. wiec staram sie byc ostrozny;
jednak zazwyczaj i tak to jest za malo.

pozdrawiam,
jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2017-09-20 10:14:12

Temat: Re: Dziękuję!
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

<j...@o...pl> wrote:
> W dniu niedziela, 17 września 2017 09:31:35 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>> <j...@o...pl> wrote:
>>> W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>>>> XL <i...@g...pl> wrote:
>>>>> <j...@o...pl> wrote:
>>>>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
>>>>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
>>>>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
>>>>>>> to chyba oczywiste.
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
>>>>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać
:-)
>>>>>>>
>>>>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
>>>>>>
>>>>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
>>>>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
>>>>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
>>>>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
>>>>>>
>>>>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
>>>>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
>>>>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
>>>>>> niekiedy.
>>>>>>
>>>>>> pozdrawiam,
>>>>>> jacek
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
>>>>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
>>>>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
>>>>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
>>>>
>>>>
>>>> "Słowo przedwstępne:
>>>> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
>>>> odpowiadam :-)
>>>>
>>>> Wstęp:
>>>> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
>>>> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
>>>> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
>>>> sovjeticus...
>>>>
>>>> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
>>>> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
>>>> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
>>>> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
>>>> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
>>>> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
>>>> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
>>>> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
>>>> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
>>>> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
>>>> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
>>>> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
>>>> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
>>>> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
>>>> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
>>>> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
>>>> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
>>>> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
>>>> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
>>>> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
>>>> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
>>>> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
>>>> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
>>>> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
>>>> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
>>>> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
>>>> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
>>>> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
>>>> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
>>>> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
>>>> byłam/byliśmy na zawołanie.
>>>> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
>>>> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
>>>> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
>>>> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
>>>> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
>>>> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
>>>> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
>>>> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
>>>> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
>>>> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
>>>> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
>>>> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
>>>> zawsze, koryta...
>>>> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
>>>> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
>>>> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
>>>> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
>>>> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
>>>> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
>>>> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
>>>> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
>>>> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
>>>> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
>>>> Koniec bajki.
>>>>
>>>> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
>>>> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
>>>> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
>>>> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
>>>> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
>>>> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
>>>> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
>>>> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
>>>> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
>>>> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
>>>> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
>>>> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
>>>> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
>>>> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
>>>> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
>>>> :-)
>>>> "
>>>>
>>>> --
>>>> XL
>>>
>>> powazna dyskusja...
>>> mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
>>> ze okazana dobroc powraca.
>>> moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
>>>
>>> marysia mowi:
>>> ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
>>> ja zawsze mowie:
>>> ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
>>>
>>> ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
>>> ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
>>> szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
>>>
>>> nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
>>>
>>
>> Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
>> dobre uczynki, to wcale nie znaczy, że kiedyś ci, którym pomogłeś, ponownie
>> oszczędzą cię - jeśli nie zaoferujesz czegoś lepszego, możesz wylądować na
>> patelni i tak. Niestety.
>>
>> --
>> XL
>
> jestes madra kobieta. wazne, by niczego w zamian w duchu
> za pomoc nie oczekiwac; wowczas zazwyczaj te pomoc docenia.
> co wcale nie oznacza, ze ci tej pomocy udziela, kiedy zajdzie taka potrzeba.
>
> serdecznie,
> jacek
>

Jak to niczego nie oczekiwać? Szacunku należy oczekiwac!

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2017-09-20 10:18:30

Temat: Re: Dziękuję!
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

<j...@o...pl> wrote:
> W dniu niedziela, 17 września 2017 09:31:35 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>> <j...@o...pl> wrote:
>>> W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>>>> XL <i...@g...pl> wrote:
>>>>> <j...@o...pl> wrote:
>>>>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
>>>>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
>>>>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
>>>>>>> to chyba oczywiste.
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
>>>>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać
:-)
>>>>>>>
>>>>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
>>>>>>
>>>>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
>>>>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
>>>>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
>>>>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
>>>>>>
>>>>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
>>>>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
>>>>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
>>>>>> niekiedy.
>>>>>>
>>>>>> pozdrawiam,
>>>>>> jacek
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
>>>>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
>>>>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
>>>>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
>>>>
>>>>
>>>> "Słowo przedwstępne:
>>>> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
>>>> odpowiadam :-)
>>>>
>>>> Wstęp:
>>>> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
>>>> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
>>>> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
>>>> sovjeticus...
>>>>
>>>> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
>>>> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
>>>> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
>>>> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
>>>> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
>>>> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
>>>> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
>>>> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
>>>> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
>>>> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
>>>> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
>>>> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
>>>> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
>>>> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
>>>> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
>>>> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
>>>> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
>>>> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
>>>> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
>>>> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
>>>> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
>>>> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
>>>> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
>>>> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
>>>> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
>>>> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
>>>> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
>>>> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
>>>> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
>>>> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
>>>> byłam/byliśmy na zawołanie.
>>>> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
>>>> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
>>>> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
>>>> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
>>>> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
>>>> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
>>>> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
>>>> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
>>>> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
>>>> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
>>>> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
>>>> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
>>>> zawsze, koryta...
>>>> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
>>>> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
>>>> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
>>>> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
>>>> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
>>>> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
>>>> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
>>>> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
>>>> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
>>>> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
>>>> Koniec bajki.
>>>>
>>>> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
>>>> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
>>>> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
>>>> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
>>>> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
>>>> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
>>>> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
>>>> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
>>>> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
>>>> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
>>>> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
>>>> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
>>>> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
>>>> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
>>>> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
>>>> :-)
>>>> "
>>>>
>>>> --
>>>> XL
>>>
>>> powazna dyskusja...
>>> mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
>>> ze okazana dobroc powraca.
>>> moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
>>>
>>> marysia mowi:
>>> ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
>>> ja zawsze mowie:
>>> ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
>>>
>>> ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
>>> ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
>>> szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
>>>
>>> nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
>>>
>>
>> Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
>> dobre uczynki
>
> ja nigdy nie bawilem sie w zlota rybke; po prostu lubie pomagac.
> ty tez przeciez nie bawilas sie; po prostu masz taka dobra nature.
> zwa to tez naiwnoscia - i dla mnie to pochwala.
>
> po prostu iksekus trzeba uwazac;

Trzeba pomagać tym, którzy zasługują na pomoc. Nie KAŻDEMU. Dziś to wiem.

> wiem, ze mowie oczywistosci,
> ktore zawsze mi zona powtarza. wiec staram sie byc ostrozny;
> jednak zazwyczaj i tak to jest za malo.
>

Teść nam wtedy powtarzał: komu wy pomagacie, takiej Ukraince, wychowanej w
Sojuzie, co nigdy nie doceni, ileście poświęcili dla niej!

MIAŁ RACJĘ.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2017-09-21 18:50:42

Temat: Re: Dziękuję!
Od: "Ghost" <n...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "XL" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:59c22455$0$649$6...@n...neostrada.
pl...

>Trzeba pomagać tym, którzy zasługują na pomoc. Nie KAŻDEMU. Dziś to wiem.

Rozumiem, wg zdziry ikseli, ta dziewczynka z w boleściach obchodzącą od
ciała skórą nie zasługiwała...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2017-09-21 22:09:12

Temat: Re: Dziękuję!
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ghost <n...@d...pl> wrote:
>
>
> Użytkownik "XL" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:59c22455$0$649$6...@n...neostrada.
pl...
>
>> Trzeba pomagać tym, którzy zasługują na pomoc. Nie KAŻDEMU. Dziś to wiem.
>
> Rozumiem, wg zdziry ikseli

Widzę, że ci pomagam. Choć nie zasługujesz. Cóż, wyjątek taki.



--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2017-09-24 02:08:55

Temat: Re: Dziękuję!
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 20 września 2017 10:14:14 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> <j...@o...pl> wrote:
> > W dniu niedziela, 17 września 2017 09:31:35 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> >> <j...@o...pl> wrote:
> >>> W dniu środa, 13 września 2017 01:01:54 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> >>>> XL <i...@g...pl> wrote:
> >>>>> <j...@o...pl> wrote:
> >>>>>> W dniu środa, 6 września 2017 12:28:42 UTC+2 użytkownik i...@g...pl
napisał:
> >>>>>>>> dlaczego Duchu nie wierzysz ikselce? przeciez to normalne,
> >>>>>>> ze ludzie lubia pomagac innym; po prostu sobie tym przyjemnosc.
> >>>>>>> to chyba oczywiste.
> >>>>>>>
> >>>>>>>
> >>>>>>> Oczywiste tylko dla tych, którzy sami pomagają. Krytykanci zawsze
> >>>>>>> występują z pozycji niewiary - bo tak im łatwiej własne sumienie uspokajać
:-)
> >>>>>>>
> >>>>>>> A mój dom i tak pusty stoi, to co ma się marnować i niszczeć.
> >>>>>>
> >>>>>> nawet pewnie nie o to Ci chodzi;
> >>>>>> pomoc innym lezy po prostu w twojej naturze;
> >>>>>> bez udzielania jej nie czujesz sie szczesliwa,
> >>>>>> cos jakby tobie brakuje, cos jakby nie tak.
> >>>>>>
> >>>>>> dla mnie pomoc innym, prawie zawsze, sprawia ogromna radosc.
> >>>>>> oczywiscie, ze co drugi raz, sprawia pozniej smutek. przeciez
> >>>>>> tez tak bywa. co i tak nic nie zmienia, moze poza ostroznoscia.
> >>>>>> niekiedy.
> >>>>>>
> >>>>>> pozdrawiam,
> >>>>>> jacek
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>
> >>>>> Wielokrotnie jest tak, że ludzie są niewdzięczni po prostu i pomaganie im
> >>>>> odbija się czkawką. Kiedys pisałam tutaj, jak mi się odbiło czkawką
> >>>>> pomaganie - watek o Złotej Rybce.
> >>>>> http://www.grupy.senior.pl/O-rybaku-i-zlotej-rybce-a
-homo-sovjeticus,t,350813,8.html
> >>>>
> >>>>
> >>>> "Słowo przedwstępne:
> >>>> Tylko do zainteresowanych poważną dyskusją - na zaczepki Ropuch nie
> >>>> odpowiadam :-)
> >>>>
> >>>> Wstęp:
> >>>> Już dawno nosiłam sie z tym tematem: ciekawe, czy jest wiele osób, które
> >>>> naprawdę doceniły głęboki sens bajki wymienionej w temacie przed
> >>>> wielokropkiem... należałoby też przypomnieć sobie pojęcie homo
> >>>> sovjeticus...
> >>>>
> >>>> Długo byłoby opowiadać - kilka (ok. 10) przypadków miałam, z których ten
> >>>> najbardziej reprezentatywny dla tematu - opisuję:
> >>>> Miały moje dzieci prywatną nauczycielkę muzyki (rodem z Ukrainy).
> >>>> Nauczycielka wspaniała, przyznać jej to trzeba. Lekcje odbywały się u
> >>>> nas w domu - bo to wygodniej i milej dla wszystkich. Po lekcjach -
> >>>> wspólny obiad i wszelkie przyjemności niedzielne... Pani przywieziona,
> >>>> odwieziona itp itp itp - aż do wieczora byłam "na nogach", czasem już
> >>>> ostatnich. Żadnej wolnej dla mnie/nas niedzieli w ciągu 5 lat....
> >>>> Od pierwszych lekcji trwało niedługo, aż się zaprzyjaźniliśmy - tj. my -
> >>>> rodzina oraz ona i jej studiujący w Polsce syn. Stali się nam bardzo
> >>>> bliscy. Do tego stopnia, że zameldowaliśmy ich u siebie, aby uzyskali
> >>>> polskie obywatelstwo, zresztą i tak niemal u nas mieszkali. To było
> >>>> dobre i niczego nie żałujemy. Były wspólne wycieczki po całej Polsce
> >>>> (oczywiście organizowane i finansowane przez nas), jeżdżenie z Panią do
> >>>> wszelkich lekarzy (dolegliwości miała sporo), wożenie do sanatorium,
> >>>> przywożenie, zawożenie i odbieranie z samolotu w odległym mieście, gdy
> >>>> wracała od rodziny z Ukrainy... no, dziesiątki spraw dużych i całkiem
> >>>> drobnych... do tego stopnia, że wiele razy była jazda do miasta tylko po
> >>>> to, aby panią przetransportowac na jego terenie, gdzie faktycznie
> >>>> mieszkała z powodu pracy w filharmonii.
> >>>> Wszystko ładnie, tylko nie zwróciliśmy/zwróciłam uwagi, że to wszystko
> >>>> jednostronne. Z upływem lat (!!!) Pani zaczęła żądać i oczekiwać. No -
> >>>> przecież była już jakby rodziną! "Macie dużo do dania - dawajcie i nie
> >>>> bawmy się w szczegóły! Ja jestem artystka - ja wam daję siebie(lekcje
> >>>> opłacane były normalnie, no bo jakżesz - praca swoją drogą, a sympatia
> >>>> swoją - nie dopuścilibyśmy, aby Pani była przez nas wykorzystywana ...).
> >>>> A więc: "Mnie trzeba zawieźć tu i tu.", albo "Niech [mój mąż - tu imię]
> >>>> przyjedzie, mnie trzeba smyczek w Krakowie odebrać od lutnika!", albo w
> >>>> nocy o północy "[moje imię]! ja się źle czuję. Przyjedź!" - jakby
> >>>> telefonu, współlokatorek i pogotowia nie było. Oczywiście -
> >>>> byłam/byliśmy na zawołanie.
> >>>> Organizowaliśmy u siebie w domu koncerty dla wszystkich jej uczniów na
> >>>> zakończenie roku szkolnego, aby Pani mogła błyszczeć. Wręcz wynajęliśmy
> >>>> dla niej w prezencie imieninowym salę w zameczku - na superekstra popis
> >>>> uczniów, aby była jeszcze lepsza oprawa... A stosunki były mimo to coraz
> >>>> gorsze... Rybko, chcę, abyś mi służyła! Moją służką w mym pałacu była!
> >>>> Aż przyszło nasze opamiętanie. Na kolejne żądania i pretensje (!!!) oraz
> >>>> publiczne fochy zaczęliśmy odpowiadac "Nie". Po kilku takich reakcjach z
> >>>> naszej strony rybak-car się obraził na złota rybkę, bo i tak cały czas
> >>>> miał ją za nic - była mu ot, potrzebna, do pokazania się w mieście jako
> >>>> świetnej nauczycielki z mnóstwem uczniów i sponsorem... Złota rybka się
> >>>> zeźliła i oto rybak i jego stara, brzydka żona, obudzili sie znów w swej
> >>>> walącej się chacie, a na podwórku gęsi i świnie piły z rozbitego, jak
> >>>> zawsze, koryta...
> >>>> Stało się tak, dziateczki, dlatego, że nie warto być złotą rybką dla
> >>>> homo sovjeticus, który uważa, że wszystko mu się należy z urzędu - także
> >>>> i przyjaźń; i skoro już spotkał jedną czarodziejską, głupią, złotą
> >>>> rybkę, to jej głupota musi być tak wielka, że nie skończy się na
> >>>> spełnieniu tylko deklarowanych trzech życzeń i można będzie czerpać w
> >>>> nieskończoność, aż do dna, nie dając z siebie niczego.
> >>>> Odtąd wszystkie złote rybki wiedzą, że nie warto nikogo obdarzać niczym
> >>>> ponad to, co przyzwoitość nakazuje, a jeśli ktoś chce czegoś więcej,
> >>>> musi poprosić. Pomoc zawsze wtedy uzyska, ale nie może stwarzać
> >>>> wrażenia, że udając sie po nią to on jest obdarzającym :-)
> >>>> Koniec bajki.
> >>>>
> >>>> Epilog: Jeśli kto ma mądre zdanie do wtrącenia w ten wątek - niechże
> >>>> opowie, jeśli spotkał co podobnego, bom ciekawa. Można bardziej ogólnie
> >>>> :-) Oczywiście nie oczekuję opinii w stylu "Głupiaś była, złota rybko,
> >>>> bo zbyt złota byłaś..." - do takich wniosków sama czasem dochodzę, ale
> >>>> szybko mi mija i nadal wiem, że było warto: wiem przynajmniej, że wielu
> >>>> innych ludzi (nie tylko homo sovjeticus) zauważa, jak dużo mam/mamy im
> >>>> do ofiarowania. Bo wiele było przypadków o wiele bardziej pozytywnych,
> >>>> nie myślcie, że czuję się ofiarą, jednak ten opisany tutaj wg mnie jest
> >>>> wart zgłębienia. Olśniło mnie, kiedy zobaczyłam tu i złotą rybkę, i
> >>>> rybaka, i jego powrót do rozbitego koryta (którego nawet na myśl mu
> >>>> nigdy nie przyszło naprawić), bez wyniesienia z doznanego od rybki dobra
> >>>> żadnych pozytywnych wartości i nauki prócz pretensji do całego świata, a
> >>>> może najbardziej do samej złotej rybki, że śmiała przestać spełniać
> >>>> życzenia... Oto wg mnie cały sens tej pięknej bajki i moje jej
> >>>> powiązanie z problemem homo sovjeticus.
> >>>> :-)
> >>>> "
> >>>>
> >>>> --
> >>>> XL
> >>>
> >>> powazna dyskusja...
> >>> mowi sie, ze za dobroc los ci dobrocia odplaci.
> >>> ze okazana dobroc powraca.
> >>> moze i powraca, ale malo kiedy od ludzi.
> >>>
> >>> marysia mowi:
> >>> ale jak to? przeciez za pomoc powinni byc wdzieczni.
> >>> ja zawsze mowie:
> >>> ciesz sie, jesli ci czegos zlego w zamian nie uczynia.
> >>>
> >>> ona oczekuje i jakby wymaga wdziecznosci,
> >>> ja naprawde nigdy niczego w zamian nie wymagam i nawet nie oczekuje;
> >>> szczesliwy jestem, gdy nie obsmaruja mnie za to.
> >>>
> >>> nawet bedac dzieckiem wiem dobrze, jak to jest z ta ludzka wdziecznoscia.
> >>>
> >>
> >> Bo bajki są mądrością narodów. Jeślj bawisz się w złotą rybkę i spełniasz
> >> dobre uczynki, to wcale nie znaczy, że kiedyś ci, którym pomogłeś, ponownie
> >> oszczędzą cię - jeśli nie zaoferujesz czegoś lepszego, możesz wylądować na
> >> patelni i tak. Niestety.
> >>
> >> --
> >> XL
> >
> > jestes madra kobieta. wazne, by niczego w zamian w duchu
> > za pomoc nie oczekiwac; wowczas zazwyczaj te pomoc docenia.
> > co wcale nie oznacza, ze ci tej pomocy udziela, kiedy zajdzie taka potrzeba.
> >
> > serdecznie,
> > jacek
> >
>
> Jak to niczego nie oczekiwać? Szacunku należy oczekiwac!
>
> --
> XL

nie, iksekus. jedynie moze tego, zeby dobrze o tobie pomysleli.
oczywiscie szacunkiem cie tez, za udzielona im pomoc,
powinni darzyc. jednak oczekiwac tego nie trzeba.
jakby to ujac? stawiaj najlepiej minimalne wymagania,
na miare obdarowywanych mozliwosci.

pozdrawiam,
jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Brawo, Pawłowicz!
Rozmowa ze Świadomością.
Rozmowa ze Świadomością
Rozmowa ze swoja Świadomością
zmiany, zmiany, zmiany

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »