Data: 2007-05-30 16:34:43
Temat: Ipod (mp3) metodą na mechaniczne odcięcie się od rzeczywistości - za GW
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4186937.html
"iPod: prywatność na wynos"
Przenośna intymność
W "Nożu w wodzie" Polańskiego jest scena, w której podczas burzy trójka
bohaterów - dziennikarz z żoną i zabrany na pokład łodzi chłopak - chowa
się pod pokładem. Piją alkohol, grają w bierki i słuchają radia, w
którym transmitowany jest mecz bokserski. W pewnym momencie
autostopowicz prosi kobietę o zaśpiewanie piosenki, na co poirytowany
mąż wkłada słuchawkę do ucha. Nagle w kabinie są już tylko dwie osoby -
atrakcyjna mężatka i okazujący jej zainteresowanie chłopak. Mąż za
pomocą słuchawek próbuje się odciąć od niekomfortowej sytuacji, w której
się znalazł, i w ten sposób uzyskać jakąś kontrolę.
Tak właśnie działają przenośne odtwarzacze. Michael Bull, badacz z
uniwersytetu w Sussex, przygotowując książkę o użytkownikach iPodów,
zwrócił uwagę, że technologia ta służy im do uzyskiwania kontroli nad
tym, czego nie kontrolują: przypadkowością, anonimowością i poczuciem
wyobcowania we współczesnych wielkich miastach. Virginia Woolf w swoim
"Dzienniku" przyrównywała kupno gramofonu do otwarcia nowego okna w domu
- sfera prywatna otwierała się na publiczną. Wyjście w miasto z iPodem
to możliwość uczynienia sfery publicznej - prywatną, intymną, domową,
moją. - Użytkownicy iPodów słuchają zgromadzonej w nich muzyki w domu, a
gdy z niego wychodzą mają już na uszach słuchawki, często z tą samą
piosenką - mówi Michael Bull. - Granice między sferami życia ulegają
zatarciu .
IPod tworzy wokół swojego użytkownika bańkę prywatności - w autobusie, w
pracy, przejściu podziemnym. By zrozumieć jego działanie - najlepiej na
jakiś czas go wyłączyć. Tak zrobiło kilkanaścioro studentów i studentek
warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, którzy w ramach
zajęć z badania kultury popularnej na dobę eksperymentalnie odcięli się
od mediów, w tym - przenośnej muzyki. Czuli się nieswojo i obco,
zdarzało im się nudzić w miejscach, w których nigdy się nie nudzili, i
zwracać uwagę na rzeczy, których wcześniej nie widzieli. Jedna ze
studentek: - Jak jedziesz tramwajem i słuchasz muzyki, to masz jakiś
większy kontakt ze sobą, a nie z otoczeniem. Gdy jechałam bez iPoda,
musiałam słuchać tego, co się tam dzieje. Ludzie sapią, stękają, są za
blisko mnie. Jak słucham muzyki, to oni się oddalają, odcinam się od
nich. Albo Dworzec Centralny: tam jest obrzydliwie i śmierdzi. A z
iPodem to jakby mniej czuję.
To istota tego gadżetu: służy on do kontrolowania i regulowania relacji
z innymi. Pozwala panować nad przestrzenią, którą dzielimy z pozostałymi
ludźmi. To też technologia idealna dla narcystycznej i
indywidualistycznej współczesnej kultury: niezależnie od miejsca, to
moje doświadczenie jest ważne, ja mam kontrolę, ja jestem didżejem. Iść
przez miasto z muzyką w uszach, to jak być bohaterem własnego filmu - z
samodzielnie dobraną ścieżką dźwiękową.
Uczestniczka eksperymentu: - Mam taki "syndrom głównej bohaterki". Gdy
mam słuchawki w uszach, wszystko dookoła jest dla mnie, czeka właśnie na
mnie.
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
|