Data: 2002-10-28 21:24:47
Temat: Ja tez mam problem, a chodzi o moją przyjaciółke/ dziewczynę...
Od: "naganiacz" <n...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Poznałem ja zupełnie przypadkiem w szkole i na początku nie przypadła mi do
gustu. Mimo to po paru miesiącach bylsmy już najlepszymi przyjaciołmi
(najlepszymi płci przeciwnej) i nie mogłem wytrzymac dnia bez rozmowy z
nią... Następnie przyszło zbliżenie fizyczne (pocałunki, przytulanki i te
"sporty"), przy "dziwnych" okolicznościach... Było ciemno, grała spokojna
muzyka, a my wpadliśmy jakby w trans... Przez kolejne tygodnie zbliżaliśmy
się coraz bardziej (ona nie chciała zdecydowac się na współżycie,
zrozumiałem i nie miało to takiego wielkiego znaczenia...). Nasz zwiazek
nazwaliśmy wolnym, gdzyż przed poznaniem się mieliśmy wielu partnerów i
czesto ich zmienialiśmy. W sumie przez trzy miesiace było pięknie, aż w jej
życiu pojawił się jakiś praktykant w szkole i nasza przyjaźń zaczeła sie
psuć... Ostatnio przeżylismy znaczny kryzys i o mało nie zerwaliśmy ze sobą
kontaktu (wszystko zaczeło sie od tego, ze ona miała jakis problem i nie
chciała się tym ze mna podzielić, przez co przestrzeń między nami pogłebiała
sie)... Po tym jak chciałem ''przeżucić się" na coś trwalszego (jej to nie
pasowało, już bo doszły do mnie informacje - jej kolezanka, że chciała byc
ze mna bliżej, ale po pierwszej zdradzie coś się popsuło..., a to dziwne, co
nie?!) postanowiliśmy, ze znowu zostaniemy tylko przyjaciółmi... Mimo, ze
zazdrość po cześci zniknęła i tak uważam, ze jej już niezależy bo spotykamy
się coraz żadziej, tak jakby nie miała dla mnie czasu... co mam zrobić...?
jak na nią podziałac? albo jak stłumic uczucie, które w mnie drzemie...
naganiacz
|