| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-13 15:13:00
Temat: Jak być na luzie?Zazdroszczę niektórym ludziom spokojnego podejścia do pewnych spraw. Często
zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać" nie mam pojącia jak
niektórzy to robią
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-03-13 16:35:49
Temat: Re: Jak być na luzie?
CaRpE DiEm !
POZdr - JAa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 17:18:16
Temat: Re: Jak być na luzie?@Anna@:) wrote:
> Zazdroszczę niektórym ludziom spokojnego podejścia do pewnych spraw.
> Często zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać" nie mam
> pojącia jak niektórzy to robią
Co masz na myśli mówiąc "spray olać" - chodzi o 'szprajowanie' tych biednych
murów, pociągów itd.? ;))
Ok, a teraz bardziej poważna wersja:
To proste, masz dobrą intuicję - wyczuwasz, że coś pójdzie nie tak i na
zapas się tym martwisz. Poza tym czym się przejmujesz? Chciałabyś żeby ktoś
Ciebie nazywał 'olewaczka'? ;))
Moja rada: nie przejmu się rzeczami na które nie masz wpływu!
Druga rada: nie olewaj nikogo i niczego! :)
KONKLUZJA: życie nie jest łatwe, dlaczego Twoje miałoby być? :)
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 17:41:10
Temat: Re: Jak być na luzie?Z jednej strony niepokojące są zabawy ludzi, którzy w sposób nieumiarkowany
oddają się rozrywkom, ale nie ma nic złego w zabawie i radości.
Jeżeli ktoś zbyt poważnie traktuje swoją rolę, wciąż tylko narzeka, staje
się nudny i uciążliwy dla siebie samego i otoczenia;-)
Spójrz na siebie z dystansu. Może przemówi do Ciebie gombrowiczowskie
"człowiek jest dzieckiem podszyty".
Dorośli czasami rzadko umieją się śmiać z tego, co robią lub im się
"przytrafia", a przecież na przykład taniec jest jedną z zabaw pozwalajacych
przezwyciężyć obniżony nastrój, niweluje nawet napięcia psychiczne. I śmiej
się ;-)))))
Pozdrowionka, enni
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 18:42:29
Temat: Odp: Jak być na luzie?>Często
> zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać" nie mam pojącia
jak
> niektórzy to robią
- normalnie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 19:11:22
Temat: Re: Jak być na luzie?Wciskasz sprzegło do końca i wyrzucasz na luz, wyłaczasz silnik bo etylina
idzie w górę.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 20:04:35
Temat: Odp: Jak być na luzie?@Anna@:) mnie zaskoczyła następującą treścią:
> Zazdroszczę niektórym ludziom spokojnego podejścia do pewnych spraw.
tu było jeszcze spoko...
> Często zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać"
..ale tu już mi się nie podobało :/
nieznoszę ludzi którzy cokolwiek "olewają".. dystansować się.. nie wtrącać..
_nadmiernie_ nie przeżywać.. to jeszcze ok.. ale całkiem 'olewać' to już..
bu...
>nie mam pojącia jak niektórzy to robią
i naprawdę chciałabyś się tego nauczyć? :(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 21:33:30
Temat: Re: Jak być na luzie?Witam,
> Zazdroszczę niektórym ludziom spokojnego podejścia do pewnych spraw.
Często
> zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać" nie mam pojącia
jak
> niektórzy to robią
W przyrodzie nic nie ginie.. Ja jestem typem spokojnego goscia, dre sie
na ludzi bardzo rzadko, pewne wydawaloby sie czasem bardzo powazne
sprawy traktuje bez wiekszych oznak zdenerwowania, "jakos to bedzie".
Z zewnatrz to fajnie wyglada, tyle ze wszystko zostaje w srodku...
I to kiedys wyjdzie - u mnie juz wyszlo - nerwica lekowa :/
Nie polecam!
pozdr.
--
Adam Szendzielorz, adam [at] konta.pl, 609 234 006
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-13 21:35:54
Temat: Re: Jak być na luzie?
Użytkownik "@Anna@:)" <r...@i...pl> napisał w wiadomości
news:b4q7pq$lpt$1@news.intertele.pl...
> Zazdroszczę niektórym ludziom spokojnego podejścia do pewnych spraw.
Często
> zastanawiam się nad tym jak poprostu pewne spray " olać" nie mam pojącia
jak
> niektórzy to robią
>
To proste :-)
Po pierwsze odpoczynek. Musisz umieć znaleźć czas na odreagowanie i
odpoczynek. Najlepsze są wypady weekendowe, zakrapiane imprezy, wyjścia na
koncerty, do kina czy teatru, sporty na swieżym powietrzu, śmiech no i
przede wszystkim SEX.
Po drugie staraj się grać luzaka tak jak inni. Po jakimś czasie wychodzi
całkim naturalnie :-). Tak naprawdę prawdziwi luzacy żyją krótko i umierają
młodo a reszta tylko udaje, ale o tym ćiiiiiiii.....
Pozdrawiam,
DL.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-14 07:14:17
Temat: Re: Jak być na luzie?
POWROCISZ TU...
Jeden bardzo sympatyczny pan mieszkajacy w kraju napisal
do mnie, by mi dac do zrozumienia, ze za Polska wciaz tesknie,
ze powinnam do niej wrocic, ze tylko w rodzinnym kraju
prawdziwie moje miejsce. Ta tesknota przebija w moim pisaniu -
ocenil. Delikatnie przeprosil tez za poruszanie w koncu dosyc
drazliwego aspektu zycia emigranta - umrzesz na obczyznie albo
moze "powrocisz tu, gdzie nadwislanski brzeg". Odpowiedzialam
milemu rodakowi jakos tak:
Pewnie, ze poruszyles bolaca strune, ale nie szkodzi. Tak
byc musi, to ma wciaz bolec. Chyba sobie wmawiam, chyba nawet
troche sie oszukuje, ze bol nostalgii juz daleko za mna, bo
wystarczylo ostatnio, gdy Irena Santor zaspiewala w Opolu stara
i chyba az nazbyt sentymentalna piosenke "Powrocisz tu", bym
rozryczala sie bezsensownie i glupio. Sama zaskoczona bylam
swoja reakcja, mialam jednak wrazenie, ze to nawolywanie do
powrotu jest skierowane wprost do mnie.
Ale zycie jest twarde i wymusza na nas nieuchronne
konsekwencje. Zawsze mowie, ze za wszystko w zyciu przychodzi
nam placic, niczego nie ma za darmo. Cena emigracji jest
nostalgia i trudne do zupelnego zniwelowania poczucie innosci,
troche i obcosci w przybranej ojczyznie. Dlatego tez decyzje o
emigracji okreslam czesto decyzja - wyrokiem.
Nielatwo jest ja zmienic, odwrocic. I motywacja niewiele
tu pomoze. Wszystko staje sie z biegiem czasu tak
skomplikowane. Dzieci zdobywajace tu wyksztalcenie, nasza praca
zawodowa i szereg moze i przyziemnych, bo jedynie finansowych
racji, ale tez racji w jakims sensie uziemiajacych. Na przyklad
kredyt wziety na kupno domu, ktory przyjdzie nam splacac pewnie
do konca zycia, o ile w ogole zdazymy. Nie dorobilismy sie
kapitalu, ktory moglibysmy zainwestowac po latach w obecnej
biznesmenskiej Polsce. Z czym wrocic, z czym zaczynac od nowa?
We Francji mamy wygodne, ale tez i bardzo, bardzo pracowite
zycie.
Zyjac w innych ukladach, zmieniamy sie i to bardzo - w
naszych nastawieniach, oczekiwaniach. Dam przyklad. W Polsce az
do wyjazdu pracowalam w szkolnictwie specjalnym. Gdy
przyjechalam pierwszy raz po kilku latach do kraju i
odwiedzilam "moja szkole", stwierdzilam z ogromnym zdziwieniem,
ze wiekszosc mych kolegow i kolezanek wypadla z zawodowego
obiegu, korzystajac z prawa do tzw. wczesniejszej emerytury,
chociaz niektorzy zaledwie przed kilku laty porobili swoje
magisteria. Co za marnotrawstwo, jakie karygodne niedocenianie
jednego z wiekszych atrybutow pracy nauczycielskiej, jakim jest
doswiadczenie. Paradoks! Tu we Francji przyjeto mnie do pracy,
i to z otwartymi rekami, gdy mialam 44 lata, bym mogla zaczac
zawodowa "kariere" wlasciwie od poczatku (kursy, seminaria,
namawiana tez jestem usilnie na skonczenie dwuletniej dajacej
dyplom szkoly). Jaka wiec roznica w mentalnosci, a co za tym
idzie, i w realiach zycia?
Mysmy sie juz zmienili, a w Polsce tak wiele jeszcze spraw
nawet nie ruszylo z miejsca. Tyle jest tam rzeczy, ktorych
wczesniej nie widzialam, a juz na pewno mi nie przeszkadzaly, a
teraz wylaza, draznia, irytuja. Gdy widze arogancje wobec
klienta czy petenta, az mnie ponosi. Komplikowanie
najprostszych spraw strawiam z wielkim trudem. Znosze to, bo
wiem, ze jest to tylko na krotko, watpie jednak, czy moglabym
na powrot z tym zyc. Przyzwyczailam sie do innego modelu zycia:
pracujesz - zarabiasz - placisz - kupujesz - wymagasz. Jest to
uczciwe i proste.
Wlasnie wybieram sie do Polski w odwiedziny. Nie ukrywam,
ze na wszystko tam patrze pod katem - czy moglabym tu zyc?
Opowiem o swoich wrazeniach, obserwacjach, gdy wroce. Na razie
staram sie pozytywnie patrzec na moje zycie we Francji, ktora
przez wiele lat odrzucalam, a ktora wreszcie udalo mi sie
polubic. A Polska? Polska na zawsze pozostanie dla mnie
Ojczyzna jedyna i niezastapiona, od ktorej przyszlo mi sie w
zyciu oddalic. Jedyne co moge robic i robie, to dbam, by wpoic
moim dzieciom wszystko, co w Polsce znajduje piekne i dobre.
Wiem, ze to niewiele i jest mi w jakis sposob i przykro, i
szkoda. Ale tak mi sie w zyciu zlozylo. C'est la vie - jak
mowia Francuzi. C'est la vie...
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |