Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!poznan.rmf.pl!fargo.cgs.poznan.pl!news.inte
rnetia.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!proxad.net!proxad.net!news-
hub.cableinet.net!blueyonder!amsnews01.chello.com!newsfeed01.chello.at!news.che
llo.at.POSTED!53ab2750!not-for-mail
From: "Elle" <v...@p...fm>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Jak to jest z tym szczęściem...? - uwaga długie i nudne
Lines: 31
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MIMEOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Message-ID: <GpmW9.59179$TY.566476@news.chello.at>
Date: Sun, 19 Jan 2003 00:35:50 GMT
NNTP-Posting-Host: 62.179.9.152
X-Complaints-To: a...@c...pl
X-Trace: news.chello.at 1042936550 62.179.9.152 (Sun, 19 Jan 2003 01:35:50 MET)
NNTP-Posting-Date: Sun, 19 Jan 2003 01:35:50 MET
Organization: Customers chello Poland
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:180554
Ukryj nagłówki
Powiedzcie, jak to właściwie jest...?
Czy możliwe jest szczęście absolutne?
A może 'w życiu piękne są tylko chwile...'?
Czy człowiek może odczuwać stan permanentnego szczęścia, to znaczy - nie
takiego chwilowego, tylko po prostu mieć coś w rodzaju poczucia
zrealizowania się na wszystkich możliwych płaszczyznach, we wszystkich
możliwych dziedzinach życia...?
Dlaczego, pomimo tego że wszystko w moim życiu jest ok (tak to przynajmniej
może z boku wyglądać), często mam takie dziwne poczucie niepokoju,
niespełnienia, nie to nie jest dobre słowo, nie wiem jak to nazwać..., w
każdym razie chodzi o to że z jednej strony niczego nie chciałabym w życiu
zmieniać, wszystko jest w porządku, ale z drugiej strony ciągle nie jestem
zadowolona z siebie, z tego kim jestem i co sobą reprezentuję, często czuję
się do niczego... I dlatego nigdy nie mogę poczuć się tak do końca
'zrealizowana', chociaż mam ku temu wszelkie warunki i generalnie jestem
szczęśliwa, ale... No właśnie jest to 'ale...'
Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi, chyba nie
umiem opisać tego co czuję...
Może inaczej: czasem spotykam bardzo wesołych ludzi, którzy mają na twarzy
permanentny uśmiech, są zawsze weseli, pełni optymizmu, tryskają humorem
itd, chociaż niejednokrotnie ich życie jest jednym pasmem niepowodzeń. A jak
jest naprawdę? Na ile to jest prawdziwe? Czy 'tam w środku' też zawsze są
szczęśliwi, tacy bezproblemowi? Czy są w ogóle ludzie, którzy nie mają
żadnych problemów, tak sobie po prostu beztrosko idą przez życie? A może
jest tak że już w ten sposób jesteśmy 'skonstruowani' że każdy z nas musi
mieć tą zadrę, to coś, co nie daje spokoju...?
Eeech już późno, chyba zaczynam bredzić, jakiś bełkot z tego wyszedł...
Jak sobie poradzić z takimi głupimi myślami..?
Czy jest ktoś kto zrozumiał o co mi chodzi...?
Elle
|