| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-08-03 23:47:52
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoeM eL napisal(a):
>>> Eskimosi umieraja w temperaturze 10-15 C°.
>
>E tam... Moj wspolpracownik - czystej krwi Innuit, zarowno On jak i jego
>kochajaca malzonka i (z duza doza prawdopodobienstwa tez czystej krwi) trzy
>latorosle - zyja tu od lat i maja sie dobrze, a w Waszyngtonie w lecie
>regularnie jest ponad 30C, i czesto dobija do 100F czyli ok. 38C.
No i, co gorsza, wilgotnosc duza A poprzednie kilka lat byly podobo
lepsze pod tym wzgledem....
--
Pozdrowienia, Marcin E. Hamerla
"Płoń, płoń, płoń parlamencie, spali Cię ogień na historii zakręcie."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-08-04 00:45:21
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano OTMarcin E. Hamerla <X...@X...Xonet.Xpl.remove_X> napisał(a):
> No i, co gorsza, wilgotnosc duza A poprzednie kilka lat byly podobo
> lepsze pod tym wzgledem....
Wilgotnosc to podstawowy skladnik tego klimatu. Dzieki
Wszechmogacemu/Wszechmogacej za klimatyzacje :-)))
Jest taki dowcip, ze przed wojna rewolucyjna (tzn. "za tych chamow
brytyjskich") zolnierzy ze Zjednoczonego Krolewstwa karano sluzba w
garnizonach regionu waszyngtonskiego w lecie (goraco i duszno) a nagradzano
w zimie (niezbyt zimno, ale wilgotno, jak w domu w Angli :-)))
Uklony.
--
><eM eL><Washington, D.C.><
><There are lies, damned lies and statistics><
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 00:45:26
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano OTMarcin E. Hamerla <X...@X...Xonet.Xpl.remove_X> napisał(a):
> No i, co gorsza, wilgotnosc duza A poprzednie kilka lat byly podobo
> lepsze pod tym wzgledem....
Wilgotnosc to podstawowy skladnik tego klimatu. Dzieki
Wszechmogacemu/Wszechmogacej za klimatyzacje :-)))
Jest taki dowcip, ze przed wojna rewolucyjna (tzn. "za tych chamow
brytyjskich") zolnierzy ze Zjednoczonego Krolewstwa karano sluzba w
garnizonach regionu waszyngtonskiego w lecie (goraco i duszno) a nagradzano
w zimie (niezbyt zimno, ale wilgotno, jak w domu w Angli :-)))
Uklony.
--
><eM eL><Washington, D.C.><
><There are lies, damned lies and statistics><
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 08:44:09
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
"waldek" donosi:
> eM wrote:
>
> > A bez lodowki to rozumiem, ze mozna *bylo* zyc, ale po jej
> > wynalazku i zasmakowaniu, to chyba jednak nie da sie "cofnąc do
> > tylu" ;-) .
> ===
> Częściowo się udało - wynaleziono lepsze konserwanty, różne
> liofilizacje i inne bajery. Nawet smaki i aromaty. Wszystko jest
> trwałe i takie bardzo, bardzo smaczne. W zasadzie lodówki niedługo
> będą niepotrzebne. Więc czemu narzekasz?
Rany, Waldek :-(. Zapomniales lypnąc okiem - o tak ;-) po tym "bardzo,
bardzo smaczne". Choc w zasadzie, jesli wymyslono tez rozne
znieczulacze kubkow smakowych i odwęszacze nosow, extrastrong zęby i
środki porażające zakończenia nerwów czuciowych w żolądku, tudziez
jeszcze silniej umięśniony koncowy odcinek jelita grubego u ssaków, to
rzeczywiscie po cholere mi lodowka :-))))).
Pozdrawiam,
eM z resztkami wrazliwosci :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:02:37
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Użytkownik "eM" <...@...c> napisał w wiadomości
news:ceo6ia$4ts$1@news.onet.pl...
> A wiesz, ze ja nie wiedzialam naprawde? To znaczy zawsze podejrzliwie
> patrzylam na kostki rosolowe i WIEDZIALAM, ze *nie* z nich zupy
> gotowano od zawsze, ale zeby koncentrowac wywar w bloczki i przez zime
> przechowywac? Ho, ho, ho!
Nie z nich, ale i z nie z takich "bloczków" to juz raczej szlachta mogła
sobie takie frykasy przygotowywać - pospólstwo gotowało zupy z kaszy, potem
z kaszy z dodatkiem warzyw i jakiegoś tłuszczu.
Kiedyś jedzenie było przede wszystkim _bardzo_proste_.
> Dolki kopac? W wiadrze w studnię wpuszczac? Zwlaszcza, ze jak
> widac - krowe bez cackania się calosciowo traktowano, gotowano w
> ilosciach jak na wesele, zapasy robiono jak na wojne lub ... zime
> stulecia? Czyzby zimy stulecia robily za Whirpool i Polar?
Tak - kopać dołki i robić z nich "piwniczki" Taką piwniczke odpowidnio
izolowano kłączami i łodygami po ziemniakach i słomą - co roku dorzucając
nową warstwę - w dobrze zrobionej utrzymywała się w miarę stała temperatura
przez cały rok - składowano w niej warzywa i owoce. W każdym domu od
północnej strony przeznaczano nieduże, ciemne pomieszczenie na spiżarkę -
pamiętam jeszcze że u babci tez takie było - przez cały rok było tam
naprawde chłodno, często tam przesiadywałam w upały wyżerająć dzem z malin
:-) - tam trzymano nadmiarowe jaja i przetwory.
Ziemniaki kopcowano.
A mięso... po prostu nie jadano go codziennie tak jak teraz - było raczej
od święta. Na co dzień było mleko i jaja jak się akurat kury niosły. Tak
duże spożycie mięsa zaczęto kształtować sztucznie dopiero w okresie
powojennym - to jest olbrzymi , dochodowy biznes, a nie konieczność
przeżycia.
Wykarmienie zwierzaka nie jest wcale takie tanie - zwłaszcza jeśli zwierzak
nie jest karmiony sztucznym, wysokoproteinowym żarłem, tylko je w miarę
naturalne jedzenie i w dodatku nie należy do zmodyfikowanych tuczników.
Znajomy rolnik juz pare lat duma i nic nie wydumał, czemu zwierzęta na
farmach osiągaja masę ubojową 2, 3 razy szybciej niz jego zdrowe jak rydze
wieprzki.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:06:56
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoNo to dodam kolejne dwa grosze, bo bardzo mi ten watek sercu przypadl
:-).
Po pierwsze, wydaje mi sie ze to retro nieustannie jest w modzie (jupi,
jupi!), stąd zwykla kawa rozpuszczalna lub z ekspresu w
plastikowo-papierowym kubku z mlekiem "niewiadomo-czy-od-krowy"
kosztuje tu 1.50 funtow i nalezy ją pic biegnąc po chodniku w scisle
nieoznaczonym celu. Natomiast kawa ręcznie mielona (co zaczyna zycie w
formie czarnych aromatycznych ziarenek), podawana w filizance z za
malym uszkiem na spodku z tycim wdziecznym ciasteczkiem, z mlekiem
prosto od krowy (ale na to nie mam dowodow) dostepna jest w niewielu
szykownych miejscach, kosztuje w granicach 5 funtow i pije sie ją
powoli siedząc w glębokich fotelach rozmawiajac na tematy niedrazliwe i
neutralne.
A po drugie, ale to juz raczej OT, rozrzewnil mnie cytat Wladyslawa z
"Marii z Mohrów Kietlińskiej". Jakie kiedys byly ladne nazwiska ;-),
jak sie fajnie i dumnie przedstawiano!
Pozdrawiam,
eM z Internetów Anonimowa (z Mohrow Kietlinska byloby jednak ladniej)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:07:08
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Użytkownik "Magdalena Bassett" <m...@o...com> napisał w wiadomości
news:4110152F.61942398@olypen.com...
> Zaprawiam co roku kompoty, dzemy, powidla, fasolke szparagowa w occie,
ogorki,
> sliwki w occie, konfitury starego kawalera. Robie sosy do gofrow z jerzyn,
ktore
> zbieram w lesie, chodze na grzyby i zamrazam, mam wlasny ogrod warzywny, z
ktorego
> porcjami zamrazam warzywa na zime. W tym roku obrodzily mi poziomki, wiec
bede
> miala kilka sloikow prawdziwych konfitur do herbaty z gwizdkiem.
Moja babcia i mama robiły fasolkę szparagową w zalewie solonej - taka
fasolke wystarczyło wyciągnąć ze słoika, podgrzać i była jarzynka do
zimowego obiadu, do tego jeszcze buraczki, pomidory (taki niby przecier)
patisony w occie lub nie, śliwki w occie na zgrychę.
Oczywiście oprócz całej czeredu owoców na rózne sposoby i soków z nich.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:10:10
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ceq8vv$3p2$1@inews.gazeta.pl...
> Oczywiście oprócz całej czeredu owoców na rózne sposoby i soków z nich.
Ach, no i nawet mój wegetraianizm nie tłumaczy, czemu zapomniałam o
mięsnej reszcie zapasów - to pewnie znów odwiedziny tego Niemca. :->
Robiono gulasze i wekowano, galaretki mięsne (zylce?) tez wekowano, smalec
ze skwarkami - tez mógł długo stać
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:16:05
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
"Sowa" pisze:
> Tak - kopać dołki i robić z nich "piwniczki" Taką piwniczke
> odpowidnio izolowano kłączami i łodygami po ziemniakach i słomą - co
> roku dorzucając nową warstwę - w dobrze zrobionej utrzymywała się w
> miarę stała temperatura przez cały rok - składowano w niej warzywa i
> owoce. W każdym domu od północnej strony przeznaczano nieduże, ciemne
> pomieszczenie na spiżarkę - pamiętam jeszcze że u babci tez takie
> było - przez cały rok było tam naprawde chłodno (...)
Tyle to ja pamietam z domu mojej prababci (tak, tak, moją prababcie 18
lat znalam, stąd w glowce mam dobrze poukladane). I wiesz co, ziemniaki
i warzywa zawsze ziemią pachnialy. Marchewka pogięta byla i nierowna i
do tego soczyscie pomaranczowa.
A dzis ziemniaki kupuje bezzapachowe, czyste i gladkie jak kamienie.
Marchewka zolta, rownych rozmiarow, tez starannie umyta. Wszystko
pachnie agresywnie kolorową folią.
Pozdrawiam,
eM eklektyczka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-04 09:36:54
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano [OT]Użytkownik "eM" <...@...c> napisał w wiadomości
news:ceq9g9$eff$1@news.onet.pl...
> i warzywa zawsze ziemią pachnialy. Marchewka pogięta byla i
nierowna i
> do tego soczyscie pomaranczowa.
>
> A dzis ziemniaki kupuje bezzapachowe, czyste i gladkie jak
kamienie.
> Marchewka zolta, rownych rozmiarow, tez starannie umyta.
Przesadzasz ;)
Kiedyś miałem trochę wspólnego z reklamą, pamiętam jeden
przypadek, gdzie potrzebne były ładne marchewki, niestety żedne z
dostępnych nie spełniały wymogów "ładności" więc użyto
plastikowych. Te były odpowiednie.
Nic dziwnego, że potem ludzie szukają w sklepie takich jak "w
telewizorze" ;)
--
Pozdrawiam
Ivan
Jeśli chcesz pisać na priv, wywal "conieco" z adresu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |