| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-08-03 16:13:17
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
waldek wrote:
> Wladyslaw Los wrote:
>
> > No nie, buliony to po prostu buliony, czyli esencjonalne wywary mięsne
> > czy warzywne. A taki bulion, jaki się na zapas robiło kiedyś we
> > dworach to insza inszość. Teraz robi się najwyżej w niedużych
> > ilościach takie mocne galarety, które się potem rozprowadza wodą lub
> > dodaje do zup i sosów.
> ===
> Przepis, który mam (nie mam pojęcia skąd pochodzi) każe najpierw gotować
> szpikowe kości przez trzy dni. Potem dorzuca się do tego mięso i znowu
> gotuje przynajmniej 24 godziny.
> Z przepisem takim spotkałem się również w opowieściach rodziców. Jak była
> bieda to taki bulion robiło się nawet na samym szpiku i nie był wcale
> gorszy.
> Ja to robiłem dwa razy (z ciekawości) i bardzo sobie chwalę. Niestety,
> współcześnie wadą jest duża czasochłonność i jednorazowy koszt. Nie ma sensu
> przecież bawić się z dwoma czy trzema kilogramami przez kilka dni.
>
> waldek
> ===
Ja robie taki bulion z kury. W najwiekszym garze jaki mam gotuje wywar z miesa
kurzego i warzyw przez caly dzien, potem przelewam przez sito, i powstaly plyn
odparowuje. Ten koncentrat rozlewam do naczyn na kostki lodu lub malych
pojemnikow plastikowych i zamrazam. 1 kostka takiego bulionu rowna sie 2
szklankom rosolu.
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-08-03 16:20:04
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
"Wladyslaw Los" pyta:
> Jakich upałów?
Od trzech dni mamy w Londynie upaly (28st C) i do tego nie pada. Panika
na ulicach, w metrze rozdawane są darmowe butelki z wodą. Na
skrzyzowaniach glownych arterii stoja karetki pogotowia, bo ludzie
padaja jak muchy. Mowie Ci, chaos.
A bez lodowki to rozumiem, ze mozna *bylo* zyc, ale po jej wynalazku i
zasmakowaniu, to chyba jednak nie da sie "cofnąc do tylu" ;-) .
Pozrawiam serdecznie,
eM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 16:35:45
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoIn article <ceodva$ff1$1@news.onet.pl>, "eM" <...@...c> wrote:
> "Wladyslaw Los" pyta:
>
> > Jakich upałów?
>
> Od trzech dni mamy w Londynie upaly (28st C)
No, bez przesady, to jeszcze nie upały.
> i do tego nie pada. Panika
> na ulicach, w metrze rozdawane są darmowe butelki z wodą. Na
> skrzyzowaniach glownych arterii stoja karetki pogotowia, bo ludzie
> padaja jak muchy. Mowie Ci, chaos.
Strasznie zniewieścieli ci Brytyjczycy. Poczytam sobie chyba Kiplinga na
pocieszenie.
> A bez lodowki to rozumiem, ze mozna *bylo* zyc, ale po jej wynalazku i
> zasmakowaniu, to chyba jednak nie da sie "cofnąc do tylu" ;-) .
E, w Bejrucie też tak kiedyś myślano.
Władysław
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 16:52:09
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoLe mardi 3 aoűt 2004 ŕ 18:35:45, Wladyslaw Los a écrit :
>> Od trzech dni mamy w Londynie upaly (28st C)
> No, bez przesady, to jeszcze nie upały.
>> i do tego nie pada. Panika
>> na ulicach, w metrze rozdawane są darmowe butelki z wodą. Na
>> skrzyzowaniach glownych arterii stoja karetki pogotowia, bo ludzie
>> padaja jak muchy. Mowie Ci, chaos.
> Strasznie zniewieścieli ci Brytyjczycy. Poczytam sobie chyba Kiplinga na
> pocieszenie.
Eskimosi umieraja w temperaturze 10-15 C°. U nas w Paryzu umarlo w
czasie ubieglorocznych upalow 6000 osob, a bylo zaledwie 38° C przez
kilka dni.
W Tuluzie jest tak co roku... i jakos niekt nie umiera.
Wszystko jest wzgledne, w tym wypadku nie temperatura "absolutna" sie liczy tylko
odbieg od normy do ktorej ludzie sa przyzwyczajeni.
Ewcia
--
Niesz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 17:01:20
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoIn article <6532323821$20040803185212@ewcia.kloups>,
"Ewa (siostra Ani) N." <n...@y...com> wrote:
> Le mardi 3 aoűt 2004 ŕ 18:35:45, Wladyslaw Los a écrit :
>
> >> Od trzech dni mamy w Londynie upaly (28st C)
>
> > No, bez przesady, to jeszcze nie upały.
>
> >> i do tego nie pada. Panika
> >> na ulicach, w metrze rozdawane są darmowe butelki z wodą. Na
> >> skrzyzowaniach glownych arterii stoja karetki pogotowia, bo ludzie
> >> padaja jak muchy. Mowie Ci, chaos.
>
> > Strasznie zniewieścieli ci Brytyjczycy. Poczytam sobie chyba Kiplinga na
> > pocieszenie.
>
> Eskimosi umieraja w temperaturze 10-15 C°. U nas w Paryzu umarlo w
> czasie ubieglorocznych upalow 6000 osob, a bylo zaledwie 38° C przez
> kilka dni.
> W Tuluzie jest tak co roku... i jakos niekt nie umiera.
>
> Wszystko jest wzgledne, w tym wypadku nie temperatura "absolutna" sie liczy
> tylko
> odbieg od normy do ktorej ludzie sa przyzwyczajeni.
Byłem w Londynie latem 1976 r. kiedy zanotowano przez ponad dwa tygodnie
temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza, maksymalne temperatury były
bliskie 36 stopni i nikt nie histeryzował tylko wobec suszy
zdyscyplinowani Brytyjczycy spuszczali ustępy wodą po kąpieli.
Podejrzewam, że teraz to pewnie mdleją imigranci z Indii Zachodnich. ;-)
Władysław
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 17:32:55
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
> Ja robie taki bulion z kury. W najwiekszym garze jaki mam gotuje wywar z miesa
> kurzego i warzyw przez caly dzien, potem przelewam przez sito, i powstaly plyn
> odparowuje. Ten koncentrat rozlewam do naczyn na kostki lodu lub malych
> pojemnikow plastikowych i zamrazam. 1 kostka takiego bulionu rowna sie 2
> szklankom rosolu.
> Magdalena Bassett
>
No, jestem pełen podziwu! Też chciałbym tak móc... Na razie tradycyjnie to
robię wszelkie potrawy mączne (kluchy , makarony, ciasta) i przetwory na zimę.
(właśnie leci galaretka z porzeczek czerwonych). Napiszcie co o Was gotuje
się tradycyjnie , tak, jakby nie był już 21 wiek...
Pozdrawiam
Michał
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 17:41:48
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoIn article <w...@n...onet.pl>,
Wladyslaw Los <w...@o...pl> wrote:
> Gdzieś czytałem, jak komuś taki bulion przechowyany na strychu zaczął
> się rozpływać w czasie upałów. ;-)
Mam, znalazłem! Wspomnienia Marii z Mohrów Kietlińskiej:
Co kilka lat gotowano w Szczepanowicach wyborny bulion na domową
potrzebę, rozumie się, że z zachowaniem tej samej czystości i
dokładności co przy smażeniu powideł, wlewano w formy, a po zastygnięciu
kładziono krążki w pętlę z warkocza słomianego i wieszano na strychu u
pułapu. Jakież pewnego razu było moje przerażenie, kiedy wydelegowana do
sprawdzenia czy krążki są już dostatecznie twarde, spostrzegłam jak z
pętli słomianych jakby wstęgą brunatnej barwy lał się kosztowny bulion
na polepę strychu. Polepa wprawdzie czysto zmieciona była, lecz szkoda
była znaczna. Widocznie bulion nie był dostatecznie wygotowany, a może
upał był powodem katastrofy.
Władysław
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 17:55:24
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoeM wrote:
> A bez lodowki to rozumiem, ze mozna *bylo* zyc, ale po jej wynalazku i
> zasmakowaniu, to chyba jednak nie da sie "cofnąc do tylu" ;-) .
===
Częściowo się udało - wynaleziono lepsze konserwanty, różne liofilizacje i
inne bajery. Nawet smaki i aromaty. Wszystko jest trwałe i takie bardzo,
bardzo smaczne. W zasadzie lodówki niedługo będą niepotrzebne. Więc czemu
narzekasz?
waldek
===
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 21:52:30
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowanoEwa (siostra Ani) N. <n...@y...com> napisał(a):
>> Eskimosi umieraja w temperaturze 10-15 C°.
E tam... Moj wspolpracownik - czystej krwi Innuit, zarowno On jak i jego
kochajaca malzonka i (z duza doza prawdopodobienstwa tez czystej krwi) trzy
latorosle - zyja tu od lat i maja sie dobrze, a w Waszyngtonie w lecie
regularnie jest ponad 30C, i czesto dobija do 100F czyli ok. 38C.
><eM eL><Washington, D.C.><
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 22:43:59
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
t...@p...onet.pl wrote:
> > Ja robie taki bulion z kury. W najwiekszym garze jaki mam gotuje wywar z miesa
> > kurzego i warzyw przez caly dzien, potem przelewam przez sito, i powstaly plyn
> > odparowuje. Ten koncentrat rozlewam do naczyn na kostki lodu lub malych
> > pojemnikow plastikowych i zamrazam. 1 kostka takiego bulionu rowna sie 2
> > szklankom rosolu.
> > Magdalena Bassett
> >
> No, jestem pełen podziwu! Też chciałbym tak móc...
Koniecznie sprobuj, jak bedziesz mial mozliwosc - smak jest niezastapiony.
> Na razie tradycyjnie to
> robię wszelkie potrawy mączne (kluchy , makarony, ciasta) i przetwory na zimę.
> (właśnie leci galaretka z porzeczek czerwonych). Napiszcie co o Was gotuje
> się tradycyjnie , tak, jakby nie był już 21 wiek...
U mnie jest mieszanka kilku wiekow - tak lubie. Na przyklad za tydzien odbieramy
swiniaka chowanego ekologicznie, sprawionego i pocietego na porcje. To wkladamy do
zamrazarki. Mieso na kielbase bedzie zmielone, ja dodam swoje przyprawy, zrobie
kielbase, i dam do uwedzenia.
Ale jak robie jablka w ciescie francuskim, to kupuje ciasto ze sklepu, choc jablka
mam z wlasnego drzewa.
Zaprawiam co roku kompoty, dzemy, powidla, fasolke szparagowa w occie, ogorki,
sliwki w occie, konfitury starego kawalera. Robie sosy do gofrow z jerzyn, ktore
zbieram w lesie, chodze na grzyby i zamrazam, mam wlasny ogrod warzywny, z ktorego
porcjami zamrazam warzywa na zime. W tym roku obrodzily mi poziomki, wiec bede
miala kilka sloikow prawdziwych konfitur do herbaty z gwizdkiem.
Sasiedzi maja czeresnie i brzoskwinie, z ktorych robie kompoty dla nas i dla nich.
Maz kopie chrzan, z ktorego robie sloiki chrzanu do rozdawania. Nie lubie isc do
ludzi z cietymi kwiatami, wiec daje im sloiki. Moim motto jest "jesli zwrocisz
pusty sloik, napewno dostaniesz nastepny". Mam duzo zwrotow, wiec nie musze ciagle
kupowac nowych sloikow. Lubie takie staroswieckie poczucie przyjazni.
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |