Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Aga" <a...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
Subject: Jak żyć z chrobą ? - długie ....
Date: Sat, 19 Feb 2005 18:28:55 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 100
Sender: a...@p...onet.pl@62.29.254.2
Message-ID: <cv7t0i$qvr$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 62.29.254.2
X-Trace: news.onet.pl 1108834130 27643 62.29.254.2 (19 Feb 2005 17:28:50 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 19 Feb 2005 17:28:50 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.inwalidzi:41797
Ukryj nagłówki
Witam,
nie ukrywam, że do napisania natchnął mnie post "czy ktoś ma kontakt ... ",
choć nie długo jestem na tej grupie ( choć choruje od ponad 10 lat ... )
zdążyłam się przekonać, że panuje na tej grupie atmosfera wzajemnego
wsparcia i zrozumienia! To naprawdę niesamowite ... ale nie o tym chciałam.
Od najmłodszych lat marzyłam o tym, aby zostać lekarzem, nie tym od ludzi -
chciałam leczyć zwierzęta. Myślałam, że człowiek zawsze sobie poradzi,
medycyna wciąż się rozwija, jest tak wielu specjalistów w różnych
dziedzinach, a zwierzęta takie bezbronne, nikt tak naprawdę nie interesuje
się ich losem, więc postanowiłam zostać weterynarzem.
Miałam 15 lat jak niespodziewanie zachorowałam na serce. Szok, strach,
zdziwienie... Wreszcie złość i wściekłość zawładnęła mną. Dlaczego ja?!
Dlaczego w tak w młodym wieku?! To pytania, na, które nikt nie znał
odpowiedzi... Na początku myślałam, że to kara za moje wcześniejsze
podejście, że niedoceniałam wartości zdrowia i życia ludzkiego - gorzko
płakałam, co noc, nie mogąc sobie poradzić z tym, co się stało. Od tamtego
dnia nic już nie było takie same, wszystkie plany legły w gruzach, świat
przewrócił mi się do góry nogami i czułam się strasznie bezradna! Dni,
miesiące, lata mijały leniwie, a każdy dzień przynosił inne wiadomości na
temat mojej choroby i niebyły to na pewno dobre wiadomości. Zabiegi,
powikłania, lekarstwa, zastrzyki, pogotowie, szpital - to był mój dzień
powszedni. Wszystkie inne rzeczy zostały odsunięte na drugi plan, a życie
zdeterminowane było walka z chorobą - to nie była już bitwa, to istna wojna
o życie, to moja wojna i mojej mamy, która ramię w ramię walczyła razem ze
mną każdego dnia.
To, co się stało zupełnie zmieniło mnie i moje myślenie o przyszłości,
dziecięce marzenia zostały zastąpione dojrzałymi przemyśleniami, życiowymi
doświadczeniami. Nie mogłam znaleźć swojego miejsca, celu w życiu - gdzieś
wpadła myśl - może medycyna? Bardzo poważnie zastanawiam się nad tym, ale
wiedziałam, że ja właściwie medycynę już studiuje od kilku lat, sama dla
siebie jestem lekarzem, pielęgniarką i pacjentem. Zadałam sobie pytanie: czy
takie życie odpowiadałoby mi? Czy codzienna praca z chorymi ludźmi byłaby
dla mnie do zniesienia? Czy czasem nie pogrążyłoby mnie to tak bardzo, że
nie miałbym już dystansu do swojej choroby - dystansu, który przez tyle lat
wypracowałam sobie? Może zabiłoby to w mnie wrażliwość na ludzkie
cierpienie, na swoje cierpienie, a może wręcz odwrotnie, stałbym się po
prostu hipochondrykiem i już nigdy nie potrafiłabym normalnie żyć. Dziś,
kiedy wracam do tamtych czasów, mając już wiedzę psychologiczną - myślę, że
dobrze się stało, iż moja edukacja poszła w innym kierunku. Tamtego roku,
kiedy pojechałam do Warszawy na zabieg dowiedziałam się wiele o sobie, o
ludziach i o tym, co chcę robić w życiu. Zobaczyłam jak ludzie każdego dnia
umierają bezradni, umiera ich nadzieja. Umierają dzieci, dorośli, a w raz z
nimi umierają ich najbliżsi - rodziny, przyjaciele... Umierają zanim jeszcze
przyjdzie dzień odejścia ich na inny świat! Pochłonięci cierpieniem w
chorobie, kiedy już nie mają siły walczyć, kiedy są już tak zmęczeni
psychicznie, że nie są wstanie myśleć o niczym innym - nie potrafią
powiedzieć: ja chcę żyć! Nie potrafią, czy nie chcą? Chcą, aby to się już
skończyło, nie jest ważne, w jaki sposób, po prostu chcą, aby to się
wreszcie skończyło! Widziałam tez ludzi nieuleczalnie chorych, nie mających
szansy na wyzdrowienie, a jednak nie poddających się, nie dopuszczali do
siebie wiadomości, ze już nie długo umrą, - bo to nie kłamstwo, lecz prawda
zabija nadzieję! Spotkałam kiedyś człowieka, który był po kilku zawałach, a
jego serce tak słabe, że nie mógł sam chodzić, ratunkiem dla niego był tylko
przeszczep. Miał kalendarz z wyrywanymi kartkami zawieszony nad łóżkiem
szpitalnym, widziałam jak każdego ranka zrywał kartkę z kalendarza i płakał
ze szczęścia, że został mu podarowany jeszcze jeden dzień życia! Byliśmy
razem na oddziale intensywnej terapii, ale przychodzili do nas ludzie z
innych oddziałów, "u nas" zawsze było wesoło, chciało się żyć. Wiele się od
niego nauczyłam, nauczył mnie cieszyć się tym, co się ma w danej chwili,
szacunku do własnych myśli i jak zaakceptować własną chorobę. Nie jest to
łatwe i nie zawsze udaje mi się tak postępować, ale to bardzo pomaga, za
każdym razem przekazuję to innym. Choć minęło ładnych kilka lat od tamtej
pory, zapamiętam go do końca życia! W dzień swojej operacji nie zerwał
kartki z kalendarza, wiedział, że nie wróci...
Zastanawiacie się pewnie " to w czym problem" ? Ano w tym, ze ja mam 25 lat,
skończyłam psychologie, więc wiele potrafię sobie wytłumaczyć ... lecz nie
potrafię normalnie żyć ... wciąż myślę ( boje się !) o śmierci ... jest to
czasem nie do zniesienia, nie potrafię się pogodzić z tym, ze jestem chora,
że wciąż musze walczyć ze "złymi wiadomościami" - ja już chyba nie mogę z
tym żyć, nie mam siły ... naprawdę ... nie potrafię sobie przetłumaczyć
niczego ... nie myślę racjonalnie ... proszę napiszcie jak Wy walczycie o
życie, jakie są Wasze sposoby na życie z choroba ... ? Napiszcie o
uczuciach, może są podobne do moich ?
Dodam, ze jestem osoba bardzo komunikatywną, mam wielu przyjaciół, mam duże
poczucie humoru i dystans do siebie - kurcze brzmi to jak anons
matrymonialny :) ale nie potrafię wyzbyć się strachu ... bólu ... chyba
porostu panicznie boję się śmierci, śmieci bezsensownej i niespodziewanej
...
Aga
|