| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-18 11:06:52
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoUżytkownik "Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> napisał
> Tak mysle, czy to haslo nie oznacza wcale bezinteresownego oddania, tylko
> przeciwnie, wlasnie interesowna chec zmienienia swiata na 'swoj', pelen
> milosci?
To haslo oznacza tylko tyle, co jest w nim zawarte.
To co ludzie dopowiadaja, nie ma juz z nim wiele wspolnego.
> Bo czy jest roznica miedzy powiedzeniem tej tresci "kochaj innych jak
siebie'
to mozesz powiedziec
> a 'niech cie inni kochaja jak siebie'?
a tego juz nie. Bo masz prawo tylko soba "dowodzic".
> Chyba na jedno wychodzi, bo takie same
> w obu przypadkach sa pozadane skutki.
A jednak nie....
To pierwsze to wlasna decyzja i wytrazenie wolnej woli,
a drugie nakaz - narzucanie komus wlasnych pogladow.
> nie wypadaloby miec cos komus za zle itd.
To, ze kogos kochasz nie oznacza, ze nie mozesz mu powiedziec "spierdalaj"
albo przywalic, jak Cie krzywdzi ... Bo masz tez kochac siebie, nieprawdaz?
> Wiec idac ta droga czy religia to w duzej mierze oslona przed swiatem dla
> tych ktorzy sie go boja? Np. dla dzieci wychowanych 'pod kloszem' (juz
> pomijajac to czy Bog jest czy nie, bo ja nie o tym, choc strach moze
> wywolywac agresje - czego przejawow w historii troche jest).
To juz bardziej religia niz psychologia...
Ja sie akurat zgadzam, ale nie z powodu hasla w temacie - ono jest akurat
OK.
Pozdraw
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-18 11:20:01
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoUżytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał
> Gdyby Bog byl glupi, to nie bylby zdolny do stworzenia
> takiego madrali jak np Ty, bo skad by wzial madrosc
> ktora zalozmy m.in. Ty otrzymales...? - bez sensu. ;DDD
Skoro Bog jest nieskonczenie doskonalszy od czlowieka i swiata,
to jego samorodne powstanie jest nieskonczenie razy bardziej
nieprawdopodobne niz Big Bang Ewolucja i samorodne
powstanie Homo Sapiens Sapiens :D))))
Brzytwa Ockhama ...
Pozdraw
nieKrzys
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 11:36:14
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegonieKrzys <kris_73@ poczta.onet.pl> napisał(a):
> Użytkownik "Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> napisał
>
> > Tak mysle, czy to haslo nie oznacza wcale bezinteresownego oddania, tylko
> > przeciwnie, wlasnie interesowna chec zmienienia swiata na 'swoj', pelen
> > milosci?
>
> To haslo oznacza tylko tyle, co jest w nim zawarte.
> To co ludzie dopowiadaja, nie ma juz z nim wiele wspolnego.
>
> > Bo czy jest roznica miedzy powiedzeniem tej tresci "kochaj innych jak
> siebie'
>
> to mozesz powiedziec
>
> > a 'niech cie inni kochaja jak siebie'?
>
> a tego juz nie. Bo masz prawo tylko soba "dowodzic".
>
> > Chyba na jedno wychodzi, bo takie same
> > w obu przypadkach sa pozadane skutki.
>
> A jednak nie....
IMO tak. Bo zauwaz , ze jesli to haslo sam bierzesz do siebie, to jest ok.
Ale jesli jest one mowione przez organizacje, przedstawiane jako prawo
ogolne, to w tedy kazdy kochalby blizniego jak siebie samego. Czyli w efekcie
bylbys kochany. Moze o to chodzi pewnym osobom?
>
> To pierwsze to wlasna decyzja i wytrazenie wolnej woli,
> a drugie nakaz - narzucanie komus wlasnych pogladow.
>
No wlasnie. Ae ten nakaz mozna wlasnie tak poretnie sforumolowac "kochaj
blizniego swego jak siebie samego' - dlaczego powyzej. Skutek ten sam.
> > nie wypadaloby miec cos komus za zle itd.
> To, ze kogos kochasz nie oznacza, ze nie mozesz mu powiedziec "spierdalaj"
> albo przywalic, jak Cie krzywdzi ... Bo masz tez kochac siebie, nieprawdaz?
>
Zalezy jak bardzo ktos kocha siebie i chce byc kochany imo.
pozdrawiam
Poslo
gamepub.org
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 11:40:23
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegonieKrzys <kris_73@ poczta.onet.pl> napisał(a):
> Użytkownik "Poslo" <p...@N...gazeta.pl> napisał
>
> > Czy to haslo nie jest glupie?
>
> Jak dla mnie jest najmądrzejsze.
> Wszelkie szczegolowe zasady moralne z niej wypływają.
>
IMO zbyt relatywne
> > Przynajmniej jesli interpretowac je tak, ze
> > nalezy dawac tyle milosci ile samemu chcialoby sie miec. A jesli nalezy
> > dawac, to znaczy ze wszyscy powinni dawac, a stad juz niedaleko do
> ideologii
> > dawania milosci, czyli przymusu kochania, od tego droga do sztucznosci, i
> > organizowania rzeczy naturalnych. Droga do stresu, nerwicy, obmawiania za
> > plecami, drobnomieszczanstwa i koltunstwa itp.
>
> Wiele słów, a sens utracony.
> To ze kosciol to zinterpretowal w powyzszy sposob to juz problem jego i
> tych, co przekrecaja.
>
To jedna z interpretacji. Imo akurat to haslo jest na nie podatne, jesli taka
potrzeba psychologiczna czyjas.
> "... jak siebie samego" czyli nie wiecej niz siebie, a dokładnie na równi.
> Czyli innymi słowy nie możesz się poświecać dla dawania miłości na zewnatrz.
> Masz SIEBIE kochac tak samo jak innych. Nie mniej... nie wiecej.
>
To teraz zaskoczenie - jak bardzo kochasz siebie?
> Teraz jasne?
>
> > Czyli Jezus jednak nie w
> > kazdym moemncie byl madry?
>
> Problem w tym ze Jezus tego nie wymyslil, a tylko powtorzyl.
> Ta zasada juz duzo wczesniej istniala.
>
Nie wiem, moze.
> > Czyli to haslo ludzi ktorzy chca byc kochani?
> Nie, to juz nadinterpretacja.
> Kochajac nie mozesz oczekiwac wzajemnosci.
> Tak samo jak nikt nie ma prawa od Ciebie żądać wzajemności.
>
Hm, ale jak juz pisalem, to haslo ogloszone wobec wszystkich wprowadza jakby
okreslenie swiata, reguluje go tak, ze kazdy ma kochac innych. A skutek jest
wtedy taki ze jest sie kochanym. Czyli to haslo w ogole nie powinno byc
okreslane jako prawo, ale propozycja dla wlasnego zastosowania.
> > Czy religia to w ogole rzecz dla ludzi ktorzy chca byc kochani? Miec
> > niesmiertelnego opiekuna, bo rodzice kiedys odejda, umra? Czyli to cos dla
> > duzych dzieci?
>
> No jak dla mnie tak, ale ja ateista...
>
A ja nie mieszam spraw 'nieba' z ziemia... Ale to juz nie na temat...
pozdrawiam
Poslo
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 11:45:07
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego
"Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:arafgf$741$1@news.gazeta.pl...
> Ciekawe skad taka wrazliwosc u ludzi w cos wierzacych
Ciekawe, skąd taka gruboskórność u ludzi w nic nie wierzących.
>Skad ta wrazliwosc na punkcie tego
> ze ktos powie inaczej niz oni?
Wyjaśnię Ci to, to bardzo proste.
Jak się czujesz, gdy ktoś mówi o najbliższej Ci osobie, nie wiem, matce,
przyjaciółce, przyjacielu, że chyba głupi jest i sobie pokpiwa z tego? Do
śmiechu Ci wtedy?
--
dipsom_ania
Dzieci zaczynają w końcu myśleć, że Bóg jest kręgowcem w gazowym stanie
skupienia. - Einstein
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 12:15:46
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegodipsom_ania <d...@g...pl> napisał(a):
>
> "Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
> news:arafgf$741$1@news.gazeta.pl...
>
> > Ciekawe skad taka wrazliwosc u ludzi w cos wierzacych
>
> Ciekawe, skąd taka gruboskórność u ludzi w nic nie wierzących.
Widzi sie swiat mniej lub bardziej tak jak samemu sie go czuje.
Ja nie oczekuje ze kazdy bedzie mnie glaskal, szanowal, w kazdym
slowie, jestem otwarty na ironie na wlasny temat, nie zalezy mi
zeby mnie widziano jak najlepiej. Stad moze moja gruboskornosc.
Ze tak powiem po prostu w 'moim swiecie' trudno jest zrozumiec osoby
wrazliwe na swoim punkcie, biorace wszystko do siebie.
To nie tak ze jestem taki wobec ciebie. Heh, nastepny problem,
czy rzeczywiscie niewierzacy sa gruboskorni?
Moze sa, ale w oczach wierrzacych, ktorzy widac sa moze bardziej
wrazliwi na punkcie poprawnosci i milych kontaktow miedyludzkich.
Ale to tak z przymruzeniem oka...
>
> >Skad ta wrazliwosc na punkcie tego
> > ze ktos powie inaczej niz oni?
>
> Wyjaśnię Ci to, to bardzo proste.
> Jak się czujesz, gdy ktoś mówi o najbliższej Ci osobie, nie wiem, matce,
> przyjaciółce, przyjacielu, że chyba głupi jest i sobie pokpiwa z tego? Do
> śmiechu Ci wtedy?
Dla mnie to nie to samo.
Bog to nie osoba, choc wg wierzacyhc moze i tak, a w dodatku w niego wierzacy
mniej lub bardziej daja jemu prawo nadrzednosci, waznosci itp. (stad to twoje
porzucaj sie po pokoju), i moze stad ta wrazliwosc gdy sie okazuje ze swiat
jednak nie jest jego, gdy ktos tak smie twierdzic (a to juz zupelnie nie to
samo co obraza przez kogos ojca czy matki - to atak na 'swiat'
chrzesciajnina). W kazdym razie ja mowie do ciebie, nie do niego.
pozdrawiam
Pos
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 12:35:50
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego> Jak się czujesz, gdy ktoś mówi o najbliższej Ci osobie, nie wiem, matce,
> przyjaciółce, przyjacielu, że chyba głupi jest i sobie pokpiwa z tego? Do
> śmiechu Ci wtedy?
Jeszcze mi sie nasunelo.. Czyli chodzi jednak o wrazliwosc na swoim punkcie.
Czy moja matka, ojciec, przyjaciolka ma patent na madrosc?
Czy pokpiwanie w sytuacji gdy niekoniecznie gada madrosci jest czyms zlym?
Kwestia podjescia do siebie i tego czy sie bierze wszystko
do siebie czy nie. Czy chce sie byc madrym czy nie.
Kurcze, coraz ciekawsze wnioski widdze po tej dyskusji:)
Czyzby wiec Bog byl hm.. jakby 'plecami' wierzacych?
Dajacym im podstawy wypowiedzi i popierania ich wiedzy?
Bo sie obruszasz jak nie sadze ze Bog jest wszechwiedzacy, uwazasz
ze obrazilem cie przez to ze obrazilem kogos waznego dla ciebie
przez to ze powiedzialem ze jego zdanie nie jest wszechmadre...
Ciekawe.
pozdrawiam
Pos
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 12:58:22
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego
"Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:arafqu$850$1@news.gazeta.pl...
> Duch <a...@p...onet.pl> napisał(a):
Ok, idzmy dalej... jak rozroznic czy haslo jest "dobre" czy "zle"?
Nie chodzi mi o intencje, tylko czy za haslem idzie
za duzo toksycznosci...
czesto nie da sie tego stwierdzic - trzeba przerobic w praktyce :-)
"szanuj zielen" jest pozytywna ale oczywiscie w ustach dozorcy-killera
moze byc straszna :-)
I podstawowe pytanie "kochaj blizniego swego jak siebie samego",
jest ok? I czy nie niesie "stresow"?
A jakby uproscic np. do "szanuj drugiego"?
Mi sie wydaje ze to hasl jest dobre chociaz niesie stresy!
Przyklad: dzieciaki graja w pilke, idzie staruszka przez boisko,
bo tam tez sciezka. "Szanuj" znaczy przerwij gre w najlepszym
momencie, co juz jest jakims tam stresem!
Tu dochodzimy do sedna - aktualnie panuje troche walka
konserwatyzmu z postepem. Kon. mowil "szanuj drugiego",
postep akceptuje "to stres"!
Kto ma racje?
Trudno powiedziec, ale aktualnie swiat idzie z postepem "to stres",
a przeciw konserwatyzmowi ("szanuj drugiego" jest wino-genne)
ale patrzac na to co sie dzieje - jest zle!
Ludzie zaczeli byc do siebie agresywni, panuje nie-szacunek,
silna rywalizacja "na slepo". I tak! wsrod takich osob "szacunek"
to glupota, to "byc cienkim", ale ... te osoby sa bardzo zestresowane...
Ale fakt - na pewno "szacunek" nie jest w modzie, ale to *moda*,
a nie spojrzenie w miare obiektywne na rzeczywistosc,
Zgoda?
Pozdrufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 13:01:20
Temat: Re: Kochaj blizniego> Takiego przykazania nie zrobisz, a ma ono moc boska, wiec jest sluchane,
> niezaleznie od interpretacji. I o to mi chodzi mniej wiecej - czy z
> psychologicznego punktu widzenia ludzie wlasnie te hasla tak powtarzaja,
by
> swiat urzadzic lepszy dla siebie, dlatego wierza w religie? Nie wszyscy
> ofkorz, ale czesc. Czy taka choroba psychologiczna, niepewnosc siakas
wlasnie
> w duzym stopniu wplywa na to. Bo mi sie wydaje ze tak.
To tak wyglada, ale chyba tak nie jest do konca.
Mam roznych kolegow - religijnych i luzakow - zgadnij,
kto jest bardziej "zestresowany", kto (pomijajac "zewnetrznosc") jest
bardziej "chory" i wystraszony rzeczywistoscia?
Zdrufka,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 13:13:52
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego
> Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o argument na glupote zdania, a nie calej
> religii. Skad to przewrazliwienie???
To proste. Religia to czesc "wrazliwej czesci czlowieka",
.... moze na przykladzie:
Jezeli ktos powie "Twoja matka jest glupia", to to jest
nie na miejscu, nawet jesli Twoja matka zrobila glupstwo!
proste?
W naszym przypadku analizujemy "kochaj blizniego...",
sa argumenty za i przeciw, ale nie za bardzo nic "diabelskiego"
w tym, a Ty uzywasz nawet takich stwierdzen jak "opium dla mas"
(a zaczeles od niewinnego pytania o haslo "kochaj blizniego...").
Jestes bardzo negatywnie nastawiony do religji i chcesz troche
"trzasnac" w to co wydaje Ci sie glupie. Stad drazliwosc tych
ktorzy sa przez Ciebie "trzasnieci"
My walczymy, a walke zaczeles Ty? Zgoda?
ok! mozna powalczyc, ale zebysmy wiedzieli ze walczymy,
chybanie wiesz bo dziwisz sie "drazliwosci" jakbys nie widzial,
ze walka trwa!
Zdrufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |