| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-18 13:37:45
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego
"Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:aramr6$ss4$1@news.gazeta.pl...
> Kwestia podjescia do siebie i tego czy sie bierze wszystko
> do siebie czy nie.
Dominik. Ja nie patrzę na siebie. I nie mnie dotykasz. Ale Jego. (Chociaż
nie da się dotknąć. Ale).
Czy potrafisz to zrozumieć?
Ja do Ciebie naprawdę nic nie mam. OK?
--
dipsom_ania
Dzieci zaczynają w końcu myśleć, że Bóg jest kręgowcem w gazowym stanie
skupienia. - Einstein
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-18 14:32:25
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoGeneralnie chodzi mi o religie z psychologicznego punktu widzenia.
Nie rozstrzyganie czy Bog jest czy nie, bo nikt mnie nie przekona zebym
zaczal czuc inaczej, i o tym sie nie rozmawia z reszta.
Chodzi mi o psychologie - czemu ludzie promuja takie haslo jak z topiku,
czemu w ogole wierza? Tylko z psychologicznego puktu widzenia - zapominajac o
niebie, piekle, Bogu itd.
Ja nie walcze z religia, najwyzej boje sie pewnego sposobu myslenia -
zwlaszcza ze bylem wychowywany w niej i to mocno - wierzylem, a
nie 'chodzilem do kosciola' (tzn. chodzilem, ale nie do tego sie to
ograniczalo), jak to robi wiekszosc. Ale ze tak powiem przeszlo mi, ale wiem
co to znaczy wierzyc. I szczerze boje sie tego, bo rozumiem skad sie wziela
inkwizycja itp. w przeszlosci. Znam JEDEN (z wielu pewnie) sposobow myslenia
kogos wierzacego. Moge powiedziec ze religia byla takze moim opium. Znam z
autopsji dwa sposoby patrzenia.
Ale chcialbym sie dowiedziec sie z jakich innych powodow ktos moze wierzyc. A
szukam ich w psychologi, temu tu pisze - na soc.religia nie da sie rozmawiac,
podobnie jak na soc.polityka. Z reszta w psychologii te powody na pewno tkwia.
Co do hasla opium dla mas - wiedzialem ze zagraja uprzedzenia i nawet nikt
nie poslucha o co mi chodzi. Bo to Marks, komunizm, ZLO, wiec mi chodzi o to
co jemu (ciekaw jestem kto zna jego zalozenia, ktore bardzo roznily sie od
tego co zrobiono, sytuacje w ktorej powstaly i cele jakie mialy...),
komunistom i w ogole jestem jednym z NICH. Przeczytaj jeszcze raz, zapomnij
na chwile o Bogu, bo ja nie o nim chce rozmawiac i nie traktuj tego jako atak
na siebie (tym bardziej werbunek, jak bede kiedys siakas organizacje robil to
mam nadzieje ze mnie piorum trzasnie:>). Wiem, znam to dobrze, i wiem czemu
od razu sie je pomija.
A gdzie was obrazilem nie wiem. Nie napisalem ze BOG jest glupi, tylko
stwierdzilem to co tu widac - jestscie wrazliwi na to ze ktos powie cos co
nie zgadza sie z tym co sobie przyjeliscie jako jakby podstawe swego swiata -
ze Bog jest wszechmocny, wszechwiedzacy itp. Bo napisalem ze zdanie przez
Jezusa dane moze byc glupie. Dla was to tabu jakby.
To mnie obrazono z reszta slowami ze moje slowa sa tak niedorzeczne jak
obijanie sie o sciany (or sth.), ale mniejsza z tym.
Czy dla wierzacych jakiekolwiek zakwestionowanie wszechwaldzy Boga to
wszczecie walki? Teraz w ogole z psychologicznego punktu widzenia moznaby to
chyba przyrownac do tego jakby powiedziec kapitaliscie ze komunizm jest
dobry.
A apropo tego co pisales ze koledzy luzacy sa bardziej wystraszeni
rzeczywistoscia... Moze masz racje. Tylko co z tego wynika? Dla mnie jedno -
niektorzy lubia miec klosz nad soba (ja wcale nie chce go zdejmowac, tyle ze
ten klosz bywa bronia)... A jacy sa ludzie spod klosza to juz psycha dobrze
wyjasnia. Nie mowie ze wszyscy wierzacy tacy sa. Ale duza czesc. A moze sie
myle?
Dlaczego ci co wierza widza w innych (nieweirzacych) zestresowanych,
zagubionych, zlych, nie szanujacych?
Czy to cos podobnego do tepienia gejow przez heteroseksualnych? Bo tepi sie
tych ludzi, gdyz sadzi sie ze skoro ich roznica tkwi w seksualnosci, to seks
musi byc dla ncih BARDZO WAZNY, skoro jest przyczyna tego ze sa inni.
Podobnie z religia. Skoro ktos nie wierzy, to musi to byc dla niego wazne,
ten powod odejscia od wiary wlasnie na tym sie opiera ze nie pasuja mu
przykazania itp. Czyli jest ZLY, bo jak komus dobremu to moze nie odpowidac.
Czy to podobna analogia?
Ja chcialbym bardzo poznac co mysla na temat psychologowie. Skad sie to
wszystko bierze. Juz teraz w calej szerokosci tematu.
A nie ma Boga nad swiatem, jest tylko Bog nad Wami, wierzacymi w niego.
Szkoda ze to co kiedys rozumieli w starozytnosci teraz nagle stalo sie inne.
Z jakim ja sposobem myslenia na pewno bede walczyl? Na pewno takim ktory
wlasnie bedzie narzucal ze Bog ma wladze i nad moim swiatem, i nade mna (Bog-
>kosciol->wierzacy). Czy to nie agresywne? I kto tu walczy?
I skad sie to bierze? Psychologio na pomoc:)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 14:32:46
Temat: Summa Summrum:)Generalnie chodzi mi o religie z psychologicznego punktu widzenia.
Nie rozstrzyganie czy Bog jest czy nie, bo nikt mnie nie przekona zebym
zaczal czuc inaczej, i o tym sie nie rozmawia z reszta.
Chodzi mi o psychologie - czemu ludzie promuja takie haslo jak z topiku,
czemu w ogole wierza? Tylko z psychologicznego puktu widzenia - zapominajac o
niebie, piekle, Bogu itd.
Ja nie walcze z religia, najwyzej boje sie pewnego sposobu myslenia -
zwlaszcza ze bylem wychowywany w niej i to mocno - wierzylem, a
nie 'chodzilem do kosciola' (tzn. chodzilem, ale nie do tego sie to
ograniczalo), jak to robi wiekszosc. Ale ze tak powiem przeszlo mi, ale wiem
co to znaczy wierzyc. I szczerze boje sie tego, bo rozumiem skad sie wziela
inkwizycja itp. w przeszlosci. Znam JEDEN (z wielu pewnie) sposobow myslenia
kogos wierzacego. Moge powiedziec ze religia byla takze moim opium. Znam z
autopsji dwa sposoby patrzenia.
Ale chcialbym sie dowiedziec sie z jakich innych powodow ktos moze wierzyc. A
szukam ich w psychologi, temu tu pisze - na soc.religia nie da sie rozmawiac,
podobnie jak na soc.polityka. Z reszta w psychologii te powody na pewno tkwia.
Co do hasla opium dla mas - wiedzialem ze zagraja uprzedzenia i nawet nikt
nie poslucha o co mi chodzi. Bo to Marks, komunizm, ZLO, wiec mi chodzi o to
co jemu (ciekaw jestem kto zna jego zalozenia, ktore bardzo roznily sie od
tego co zrobiono, sytuacje w ktorej powstaly i cele jakie mialy...),
komunistom i w ogole jestem jednym z NICH. Przeczytaj jeszcze raz, zapomnij
na chwile o Bogu, bo ja nie o nim chce rozmawiac i nie traktuj tego jako atak
na siebie (tym bardziej werbunek, jak bede kiedys siakas organizacje robil to
mam nadzieje ze mnie piorum trzasnie:>). Wiem, znam to dobrze, i wiem czemu
od razu sie je pomija.
A gdzie was obrazilem nie wiem. Nie napisalem ze BOG jest glupi, tylko
stwierdzilem to co tu widac - jestscie wrazliwi na to ze ktos powie cos co
nie zgadza sie z tym co sobie przyjeliscie jako jakby podstawe swego swiata -
ze Bog jest wszechmocny, wszechwiedzacy itp. Bo napisalem ze zdanie przez
Jezusa dane moze byc glupie. Dla was to tabu jakby.
To mnie obrazono z reszta slowami ze moje slowa sa tak niedorzeczne jak
obijanie sie o sciany (or sth.), ale mniejsza z tym.
Czy dla wierzacych jakiekolwiek zakwestionowanie wszechwaldzy Boga to
wszczecie walki? Teraz w ogole z psychologicznego punktu widzenia moznaby to
chyba przyrownac do tego jakby powiedziec kapitaliscie ze komunizm jest
dobry.
A apropo tego co pisales ze koledzy luzacy sa bardziej wystraszeni
rzeczywistoscia... Moze masz racje. Tylko co z tego wynika? Dla mnie jedno -
niektorzy lubia miec klosz nad soba (ja wcale nie chce go zdejmowac, tyle ze
ten klosz bywa bronia)... A jacy sa ludzie spod klosza to juz psycha dobrze
wyjasnia. Nie mowie ze wszyscy wierzacy tacy sa. Ale duza czesc. A moze sie
myle?
Dlaczego ci co wierza widza w innych (nieweirzacych) zestresowanych,
zagubionych, zlych, nie szanujacych?
Czy to cos podobnego do tepienia gejow przez heteroseksualnych? Bo tepi sie
tych ludzi, gdyz sadzi sie ze skoro ich roznica tkwi w seksualnosci, to seks
musi byc dla ncih BARDZO WAZNY, skoro jest przyczyna tego ze sa inni.
Podobnie z religia. Skoro ktos nie wierzy, to musi to byc dla niego wazne,
ten powod odejscia od wiary wlasnie na tym sie opiera ze nie pasuja mu
przykazania itp. Czyli jest ZLY, bo jak komus dobremu to moze nie odpowidac.
Czy to podobna analogia?
Ja chcialbym bardzo poznac co mysla na temat psychologowie. Skad sie to
wszystko bierze. Juz teraz w calej szerokosci tematu.
A nie ma Boga nad swiatem, jest tylko Bog nad Wami, wierzacymi w niego.
Szkoda ze to co kiedys rozumieli w starozytnosci teraz nagle stalo sie inne.
Z jakim ja sposobem myslenia na pewno bede walczyl? Na pewno takim ktory
wlasnie bedzie narzucal ze Bog ma wladze i nad moim swiatem, i nade mna (Bog-
>kosciol->wierzacy). Czy to nie agresywne? I kto tu walczy?
I skad sie to bierze? Psychologio na pomoc:)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 14:34:33
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegodipsom_ania <d...@g...pl> napisał(a):
>
> "Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
> news:aramr6$ss4$1@news.gazeta.pl...
>
> > Kwestia podjescia do siebie i tego czy sie bierze wszystko
> > do siebie czy nie.
>
> Dominik. Ja nie patrzę na siebie. I nie mnie dotykasz. Ale Jego.
Czym go dotykam? tym ze twierdze ze nie jest Najwiekszy? I sie myli?
Nie dotykam jego...
pozdrawiam
Poslo
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 15:35:23
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samego
"Dominik Gabryelewicz" <p...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:aratlp$k5i$1@news.gazeta.pl...
Wale prost: moja odpowiedz byla chyba celna, bo troche zjechales z tematu.
Kazdy prowadzi jakies gry, ja, Ty, mozemy pogadac i sie dogadac, ew. pokazac
punkty
gdzie sie nie zgadzamy - to jest dobre
> Generalnie chodzi mi o religie z psychologicznego punktu widzenia.
> Nie rozstrzyganie czy Bog jest czy nie, bo nikt mnie nie przekona zebym
> zaczal czuc inaczej, i o tym sie nie rozmawia z reszta.
Przeciez ja nic nie pisalem o Bogu! :-)
> Chodzi mi o psychologie - czemu ludzie promuja takie haslo jak z topiku,
> czemu w ogole wierza? Tylko z psychologicznego puktu widzenia -
zapominajac o
> niebie, piekle, Bogu itd.
Kurde - pisalismy juz o tym tyle - haslo "Szanuj drugiego" jest po to zeby
sie nam
dobrze zylo, co w tym niezrozumialego??
Ludzie w to haslo wierza bo chca zby bylo dobrze.
> Ja nie walcze z religia, najwyzej boje sie pewnego sposobu myslenia -
> zwlaszcza ze bylem wychowywany w niej i to mocno - wierzylem, a
> nie 'chodzilem do kosciola' (tzn. chodzilem, ale nie do tego sie to
> ograniczalo), jak to robi wiekszosc.
> Ale ze tak powiem przeszlo mi, ale wiem
> co to znaczy wierzyc.
W 'chodzenie do kosciola' - co w tym zlego? Co jest przeciwienstwem - co to
"to dobre"?
Jezeli "dobrze" wierzyles - to czemu dales temu spokoj?
> I szczerze boje sie tego, bo rozumiem skad sie wziela
> inkwizycja itp. w przeszlosci.
> Znam JEDEN (z wielu pewnie) sposobow myslenia
> kogos wierzacego.
Oczywiscie ze wiara moze sie zaciesnic i powstac inkwizycja
- zreszta inkwizycja nie byla chyba wiara a raczej wywalaniem frustracji
spolecznej, podobnie jak walki gladiatorow w Rzymie i ofiary z ludzi
za Aztecow itp.
> Ale chcialbym sie dowiedziec sie z jakich innych powodow ktos moze
wierzyc. A
> szukam ich w psychologi, temu tu pisze - na soc.religia nie da sie
rozmawiac,
> podobnie jak na soc.polityka. Z reszta w psychologii te powody na pewno
tkwia.
Nie w psychologji tylko w czlowieku - psychologia opisuje (stara sie)
dzialanie czlowieka.
> Co do hasla opium dla mas - wiedzialem ze zagraja uprzedzenia i nawet nikt
> nie poslucha o co mi chodzi.
Bujasz! Caly czas Cie slucham - sam nie do konca wiesz o co Ci chodzi....
nie szkodzi! To bardzo trudny temat! Bardzo!
> Bo to Marks, komunizm, ZLO, wiec mi chodzi o to
> co jemu (ciekaw jestem kto zna jego zalozenia, ktore bardzo roznily sie od
> tego co zrobiono, sytuacje w ktorej powstaly i cele jakie mialy...),
> komunistom i w ogole jestem jednym z NICH.
Ja chyba tak nie mysle "schematem", naprawde chcialem pogadac,
nie "szufladkowalem Cie", ... komunizm:
"zalozenia" okazaly sie fikcyjne (a byly "pociagajace"),
w praktyce przeksztalcili sie w terror.
To ktore "wizje" sa fikcjami i dlaczego to bardzo interesujacy temat!
> Przeczytaj jeszcze raz, zapomnij
> na chwile o Bogu, bo ja nie o nim chce rozmawiac i nie traktuj tego jako
atak
> na siebie
Czlowieku! Mowisz, ze ja mam "wizje"... przeciez nie pisalem nic o Bogu!
I nie traktowalem tak bardzo jak atak - po prostu argumentowalem.
Nie wymyslaj sobie - atakujesz "nawiedzonych" - to sam nim nie badz!
> A gdzie was obrazilem nie wiem.
Przeciez Ci napisalem - czarno na bialy - nie przyjmujesz tego do
wiadomosci!
> Nie napisalem ze BOG jest glupi, tylko
> stwierdzilem to co tu widac - jestscie wrazliwi na to ze ktos powie cos co
> nie zgadza sie z tym co sobie przyjeliscie jako jakby podstawe swego
swiata -
> ze Bog jest wszechmocny, wszechwiedzacy itp. Bo napisalem ze zdanie przez
> Jezusa dane moze byc glupie. Dla was to tabu jakby.
Pisalem o tym! Nikt nie pyta: "Powiedz cos o smierci swojego dziecka".
To wrazliwa sfera, to tabu, nie widze w tym nic zlego.
> To mnie obrazono z reszta slowami ze moje slowa sa tak niedorzeczne jak
> obijanie sie o sciany (or sth.), ale mniejsza z tym.
Nie przesadzaj!
> Czy dla wierzacych jakiekolwiek zakwestionowanie wszechwaldzy Boga to
> wszczecie walki?
Troche tak - z takim przyszedles zamiarem i ... nie widze w tym wiele zlego,
:-)
czasami trzeba troche powalczyc, skonfrontoawc sie - nie badz taki
obrazalski,
krytykujes obrazanie, a sam sie obrazasz!
> A apropo tego co pisales ze koledzy luzacy sa bardziej wystraszeni
> rzeczywistoscia... Moze masz racje. Tylko co z tego wynika?
> Dla mnie jedno -
> niektorzy lubia miec klosz nad soba (ja wcale nie chce go zdejmowac, tyle
ze
> ten klosz bywa bronia)... A jacy sa ludzie spod klosza to juz psycha
dobrze
> wyjasnia. Nie mowie ze wszyscy wierzacy tacy sa. Ale duza czesc. A moze
sie
> myle?
Sprawa jest bardziej skomplikowana i strasznie ciekawa, nie mam teraz czasu.
Powiem wprost: to ze jestes po stronie "niewiezaczych", to (mom zdaniem)
strach,
strach przed byciem "wierzacym", bo to pokazuje wlasna, wystraszona nature.
To ze wskazujesz "slabostki" wierzacych stawia Cie w lepszej pozycji
"bijacego" a nie bitego - nie znaczy ze umiesz lepiej zyc.
Moi koledzy (powiedzmy) pol-dresiarze nadrabiaja mina - nie zyja lepiej,
ale chetnie pokazuja "wady wierzacego", tak jak Ty. To postawa obronna,
majaca na celu "ustabilizowanie" Twojego swiata - religja Cie kole wiec
atakujesz, pokazujesz jej slabe punkty, ktore, oczywisce sa, ale
ja byc wiekszosc niewierzacych znajomych nie zaminil na wierzacych,
serio.
Kazdy chce byc pod kloszem, ty tez, dlatego atakujesz niewygodny
dla Ciebie "stan religijny" - to Cie meczy.
To jeszcze nic nie mowi - ze umiesz lepiej zyc, to moze dawac Ci poczucie
ze jestes lepszy, bo "nie taki glupi"
> Dlaczego ci co wierza widza w innych (nieweirzacych) zestresowanych,
> zagubionych, zlych, nie szanujacych?
Tak to widze bo analizuje otoczenie - nawet nie Ci sa "niedobrzy" co sa
nie-reigijni ale Ci co atakuja religie.
Oczywiscie granica nie jest ostra - rozce sa delikatne.
> Czy to cos podobnego do tepienia gejow przez heteroseksualnych?
To juz szerszy fragment "gry spolecznej" - niestety wytorzyly sie
dwa nurty: "konserwatywny" i postepowy - Ty jak wiekszoc wrzucasz wszystko
do jednego wora (stajac jak postepowiec) i strzelasz w "konserwatystow",
teraz za zly homoseksualizm... to nie takie proste, mozna gadac...
> Bo tepi sie
> tych ludzi, gdyz sadzi sie ze skoro ich roznica tkwi w seksualnosci, to
seks
> musi byc dla ncih BARDZO WAZNY, skoro jest przyczyna tego ze sa inni.
> Podobnie z religia. Skoro ktos nie wierzy, to musi to byc dla niego wazne,
> ten powod odejscia od wiary wlasnie na tym sie opiera ze nie pasuja mu
> przykazania
Eeee, przeciez nie okreslilem Cie jako zlego! Jedyne co mi sie troche
nie podoba (spoko :-) to to, ze na poczatku zadajesz niby niewinne
pytanie o "halo", a tak naprawde to kipisz od innych pytan, tylke ze ...
nie potrafisz "explodowac" nimi, tylo rozmowa jest od zmylki do zmylki...
I Ty krytykujesz "religijnych"... Zobacz najpierw jak sam dzialasz,
dzialasz tak jak my wszyscy, czyli "kiepsko"
> Czyli jest ZLY, bo jak komus dobremu to moze nie odpowidac.
Byles "zly" (jak juz) bo pod pozorami pytania przypusciles min-atak,
byles odporny na argumenty
Ale Ty dalej tego nie przyjmujesz, a krytykujesz ze inni nie przyjmuja!
> Ja chcialbym bardzo poznac co mysla na temat psychologowie. Skad sie to
> wszystko bierze. Juz teraz w calej szerokosci tematu.
Eh, prawie wszystko juz bylo napisane (w ujeciu psychologicznym)!
> A nie ma Boga nad swiatem, jest tylko Bog nad Wami, wierzacymi w niego.
> Szkoda ze to co kiedys rozumieli w starozytnosci teraz nagle stalo sie
inne.
> Z jakim ja sposobem myslenia na pewno bede walczyl? Na pewno takim ktory
> wlasnie bedzie narzucal ze Bog ma wladze i nad moim swiatem, i nade mna
(Bog-
> >kosciol->wierzacy). Czy to nie agresywne? I kto tu walczy?
Czy Ty nie walczysz z wiatrakami? Przeciez religia jest dzis mocno uznana za
"bebe",
masz wielu sojusznikow w tym. A Ty pokazujesz jakbys byl atakowany ze
wszystkich stron.
Jaki jest *prawdziwy* powod poczucia ze jestes "osaczony"?
Idziesz do urzedu, kina, ktos Cie "indoktrynuje" o Bogu?
Czy ja Cie odrzucilem w tej naszej dyskusji?
Sam atakujesz! Sam zahcowujesz sie jak nawiedzony - sorry za brutalna
szczerosc,
ale mi to nie przeszkadza - sam jestem troche czasam nawiedzony - to chyba
nie
wielka wada co ? :-)
Pozdrawiam, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 15:38:34
Temat: Re: Kochaj blizniegoDuch <a...@p...onet.pl> napisał(a):
> To tak wyglada, ale chyba tak nie jest do konca.
> Mam roznych kolegow - religijnych i luzakow - zgadnij,
> kto jest bardziej "zestresowany", kto (pomijajac "zewnetrznosc") jest
> bardziej "chory" i wystraszony rzeczywistoscia?
Wszyscy jesteśmy chorzy i przestraszeni, stosujemy jednak różne leki i
terapie. Religia jest lekarstwem z dobrą tradycją i nie ma nic innego, co
mogło nadawać się na masowe szczepienia. Religie mają jednak nieprzyjemne
działania uboczne, ktróre nie dla wszystkich są do zaakceptowania.
kis
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 16:48:41
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoSun, 17 Nov 2002 23:16:40 +0100 user dipsom_ania napisał(a) newsa
<ar94lj$8il$1@news.gazeta.pl> a ja na to:
> Kwestinowałabyś Boga?
hm, trochę chyba niefortunne pytanie: miałaś na myśli Boga jako Boga-
Jego istnienie w ogóle? jako Istotę doskonale Dobrą?
Ale chyba powinnyśmy zacząć od definicji tego "Boga" : jakiego/czyjego
Boga masz na myśli? np Budda nie mówił wprost, ze cos jest dobre lub
złe. A i w samej Biblii i swiętych księgach innych religii mnóstwo jest
rzeczy które w jednym miejscu są "dobre" a w inym złe, np. wojny,albo
zwyczajne zabijanie zwierząt na ofiarę bogu.
> Dla mnie Bóg jest "biały" - Dobry.
(patrz wyzej, zresztą ja sie o Bogu/bogu nie wypowiadałam, pisałam o
ludziach, sporawach, rzeczach)
A że nie ma ludzi i rzeczy "złych" lub
> "dobrych"... Nie no, jednak są wyjątki. Jeśli pomagam staruszce wnieść do
> tramwaju ciężką torbę to moim zdaniem robię dobrze. Z drugiej strony jeśli
> inna osoba nagminnie pomaga wszystkim staruszkom w okolicy myśląc: No, Panie
> Boże, mam nadzieję, że coś za to dostanę - to..
Miałam na mysli takie sytuacje, kiedy to samo raz jest "dobre" a w innej
sytuacji "złe", albo z jednej strony jest "dobre" a z drugiej "złe" np
kiedy matka kradnie jedzenie, żeby uratować życie/zdrowie dziecka, albo
kiedy ktoś zabija kogoś w obronie własnej lub innego człowieka; kiedy
ktos kłamie, żeby ochronić inną osobę. Ciekawe są historie przedstawione
w "Czerwonym"- warto obejrzeć.
>
mema
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 21:05:04
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoMi chodzi o to ze w religie wierza z grubsza 2ie grupy:
-ludzi madrzejsi rozumiejacy ją, nie ograniczajacy sie do niej, nie
widzacych w niej tego co ma stanowic caly, a nie tylko ich swiat.
-ludzie glupi, dla nich jest wlasnie takim 'opium dla mas'.
Dla tych co ja rozumieja w ten sposob ze cos ma im dac. Zarzadzic jakies
prawa (bo Bog jest wszechwladny itp.). Dac ogolna milosc przez taka
glupia interpreteacje "kochaj blziniego.."(od czego zaczelem topik).
Pozwolic im sie odnalezc, myslec za nich,ustanowic swiat zewn., taki jaki
chca.
Ja pytam o to skad sie bierze wlasnie u tych drugich ludzi
religijnosc, co sprawia ze sa podatni na nia itd.
Skad sie tacy ludzie biora.
Nie mowie o ludziach wierzacych 'poprawnie', wyksztalconych,widzacych
cos poza.
I wydaje mi sie ze dla tych drugich religia jest czyms szkodliwym,
omamiaja ich organizacje religijne itd. Zamiast wiec madrzec
ograniczaja sie.
Czyli jakby religia powinna byc zakazana dla glupcow:)
A teraz odp.
(w ogole to ten temat robi sie nieco za szeroki chyba...)
>> Czy dla wierzacych jakiekolwiek zakwestionowanie wszechwaldzy Boga to
>> wszczecie walki?
>Troche tak -
Hm, a czy samo zalozenie w religaich ze Bog jest
wszechwladny itd. nie jest agresywne?
Tzn. ty wierzysz i wg. ciebie gdzies tam gleboko w duszy ma wladze
nade mna, zblakana owieczka, i ktoregos dnia osadzac bedzie i mnie itd.
Wg. mnie religia zostala raczej stworzona przez ludzi. Z tego punktu
widzenia ja to wszystko mowie...
>z takim przyszedles zamiarem i ... nie widze w tym wiele zlego,:-)
>czasami trzeba troche powalczyc, skonfrontoawc sie - nie badz
>taki obrazalski, krytykujes obrazanie, a sam sie obrazasz!
Hm, chyba musze dokladniej redagowac posty, bo szczerze mowiac nie wiem w
ktorym momencie sie obrazalem:)
Aha, moze chodzi o to obijanie sie o sciany?
ja tego do siebie nie wzielem... A co do tego "Opium dla mas" - takie czesto
odnosze
wrazenie ze sie pewnych rzeczy nie slucha, gdy ktos zaczyna o czyms mowic...
Tak jakbym zaczal np. ze Jerzy Urban jest w porzadku bo... To tego 'bo..'
wielu by nie przeczytalo
(zdanie to przyklad, nie moj osad, bo mysle inaczej)
>Sprawa jest bardziej skomplikowana i strasznie ciekawa, nie mam teraz czasu.
>Powiem wprost: to ze jestes po stronie "niewiezaczych", to (mom zdaniem)
>strach,
>strach przed byciem "wierzacym", bo to pokazuje wlasna, wystraszona nature.
przynajmniej moje 'niewierzenie' jest czym innym
(choc wiem ze jak to pisze wyglada na to jakbym mowil "to nie o mnie, ja
jestem twardy" :) )
>To ze wskazujesz "slabostki" wierzacych stawia Cie w lepszej pozycji
>"bijacego" a nie bitego - nie znaczy ze umiesz lepiej zyc.
>Moi koledzy (powiedzmy) pol-dresiarze nadrabiaja mina - nie zyja lepiej,
>ale chetnie pokazuja "wady wierzacego", tak jak Ty.
No fakt, o zaletach nie mowie. Chodzi mi o tych ludzi dla ktorych wiara jest
wada, dla ktorych wlasnie jest taka interpretacja hasla z topiku, jak
napisalem
w 1szym poscie. I o to chcialem wiedziec czemu tak sie dzieje.
>To postawa obronna,
>majaca na celu "ustabilizowanie" Twojego swiata - religja Cie kole wiec
>atakujesz, pokazujesz jej slabe punkty, ktore, oczywisce sa, ale
>ja byc wiekszosc niewierzacych znajomych nie zaminil na wierzacych,
>serio.
>Kazdy chce byc pod kloszem, ty tez, dlatego atakujesz niewygodny
>dla Ciebie "stan religijny" - to Cie meczy.
Moze. Troche sie boje fanatykow. Boje sie w ogole idei,
patrzenia na swiat przez pryzmat czegosc. Bo to nienaturalne wg.
mnie...
>Tak to widze bo analizuje otoczenie - nawet nie Ci sa "niedobrzy" co sa
>nie-reigijni ale Ci co atakuja religie.
>Oczywiscie granica nie jest ostra - rozce sa delikatne.
Dla mnie w ogole wszystko co atakuje jest raczej zle.
Ja nie chce zwalczac religii (nie wiem moze co innego widac w postach)
Moje zdanie jest troche takie ze w religie wierza m.in. ludzie nieczujacy sie
pewnie, potrzebujacy w czyms oparcia, zeby ktos za nich sie troszczyl jakby.
Wtedy ida pod skrzydla ktorejs z religii, i jej organizacji i pozwalaja
mniej lub bardziej za siebie myslec. Zamykaja sie troche. (pomijam sprawy
posmiertne). I to jest imo nienajlepsze, bo potem chca zmieniac czasem swiat
na taki nie inny, itd. Choc rzeczywiscie to nie takie proste. Moze sie
zapedzilem i za szybko zaczelem szufladkowac wszystkich w moih postach -
chodzi mi o takich wierzacych ktorzy wierza ze to jedyne sluszne spojrzenie.
O tych wierzacych glupio, slepo itd.
>To juz szerszy fragment "gry spolecznej" - niestety wytorzyly sie
>dwa nurty: "konserwatywny" i postepowy - Ty jak wiekszoc wrzucasz wszystko
>do jednego wora (stajac jak postepowiec) i strzelasz w "konserwatystow",
>teraz za zly homoseksualizm... to nie takie proste, mozna gadac...
ja mam raczej konserwatywne poglady, tzn. takimi sie kieruje,
wobec swiata jestem liberalny.. A gejow
nie lubie i wole byc jak najdalej od nich, to byl przyklad.
>Eeee, przeciez nie okreslilem Cie jako zlego! Jedyne co mi sie troche
>nie podoba (spoko :-) to to, ze na poczatku zadajesz niby niewinne
>pytanie o "halo", a tak naprawde to kipisz od innych pytan, tylke ze ...
>nie potrafisz "explodowac" nimi, tylo rozmowa jest od zmylki do zmylki...
>I Ty krytykujesz "religijnych"... Zobacz najpierw jak sam dzialasz,
>dzialasz tak jak my wszyscy, czyli "kiepsko"
To fakt, pierwsze pytanie mialo byc troche wstepem:)
(skoro ludzie glupio moga to interpretoac, to czy mozna glupio interpretowac
religie)
Za duzo mam do zapytania, a za malo czasu na zredagowanie..
Krytykuje religijnych, ale jak juz mowilem tych mozna podzielic na dwie
grupy - madrych i tych dla ktorych jest to 'opium'. Krytykuje jak juz to tych
drugich.
Ciebie do nich nie zaliczam:)
>Czy Ty nie walczysz z wiatrakami? Przeciez religia jest dzis mocno uznana za
>"bebe",
>masz wielu sojusznikow w tym. A Ty pokazujesz jakbys byl atakowany ze
>wszystkich stron.
>Jaki jest *prawdziwy* powod poczucia ze jestes "osaczony"?
>Idziesz do urzedu, kina, ktos Cie "indoktrynuje" o Bogu?
Hm, moze za duzo zwracam na to uwage..:/
Radio Maryja ma pare mln. sluchaczy, a cala ta dzialalnosc tego
Rydzyka to dla mnie szalenstwo. Drazni mnie zamkniecie na swiat
(ja nie mowie raczej o tobie,ale o ludziach ktorzy
podpadaja juz lekko pod fanatyzm).
>Czy ja Cie odrzucilem w tej naszej dyskusji?
>Sam atakujesz! Sam zahcowujesz sie jak nawiedzony - sorry za brutalna
>szczerosc,
hm.. qrde, moze masz racje
(Ten 'zarcik' z 1szego postu moze rzeczywiscie troche nastawil dyskusje,
ale to bylo pod wplywem chwili:> W ogole za spontaniczny umyslowo
czasem jestem )
>ale mi to nie przeszkadza - sam jestem troche czasam nawiedzony - to chyba
>nie
>wielka wada co ? :-)
Nie (mam nadzieje ;) )
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 21:30:14
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegonieKrzys:
> Brzytwa Ockhama ...
Bzdura. :)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-18 23:45:27
Temat: Re: Kochaj blizniego swego jak siebie samegoMema:
> a to, rozumiem, Twoje zdanie. I niech tak będzie.
Chcialem tylko zasygnalizowac ze sie mylisz MZ. ;)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |