| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2012-06-25 11:23:32
Temat: Komisja Millera okłamała PolakówEksperci Millera wiedzieli, że ich tezy wprowadzają w błąd
Jacek Nizinkiewicz
- Dzisiaj, na podstawie badań naszych ekspertów wydaje się, że decydujące
były ostatnie momenty lotu, ostatnie 30 sekund. Nową informacją jest to, że
jesteśmy w stanie wykazać, iż eksperci Millera wiedzieli, że przedstawione
przez nich tezy wprowadzają w błąd społeczeństwo. Dysponowali, bowiem,
danymi cyfrowymi ze skrzynki parametrów lotu i musieli rozumieć, że samolot
nie mógł uderzyć skrzydłem w drzewo. Eksplozje w samolocie miały
najprawdopodobniej miejsce w punkcie wyznaczonym przez alarm systemu TAWS
38. To właśnie ten alarm w raporcie Millera próbowano ukryć. Prokuratura
Wojskowa znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Świetnie wie, że Raport
Millera jest fałszywy - mówi w drugiej części rozmowy z Onetem Antoni
Macierewicz.
Z Antonim Macierewiczem - posłem PiS, przewodniczącym Zespołu
Parlamentarnego ds. Wyjaśnienia Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, byłym
ministrem spraw wewnętrznych i byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego -
rozmawia Jacek Nizinkiewicz
Jacek Nizinkiewicz: Czy to prawda, że na wrzesień szykuje pan "ofensywę
smoleńską"?
Antoni Macierewicz: Nie szykuję żadnej ofensywy. Mam nadzieję, że do końca
tego roku Zespół Parlamentarny zakończy prace związane z określeniem
przyczyn technicznych katastrofy, a zwłaszcza przebiegu wydarzeń z ostatnich
sekund lotu. Więcej czasu zajmie nam analiza okoliczności politycznych i
ustalenie odpowiedzialności personalnej - zarówno po stronie rosyjskiej, jak
i po stronie rządu Donalda Tuska. Na raport końcowy musimy jeszcze poczekać,
tym bardziej, że wciąż docieramy do nowych informacji związanych z tragedią
Tu-154M. Jeżeli okazuje się, że urzędnicy ministra Sikorskiego na terenie
ministerstwa palili rzeczy osobiste jednej z ofiar katastrofy, ministra
Tomasza Merty - to fakt ten rzuca zupełnie nowe światło na współudział w
niszczeniu dowodów tragedii także po stronie polskiej.
- A jaki etap prac ze strony Zespołu Parlamentarnego zostanie zamknięty w
tym roku?
- Przewidywany harmonogram na pewno ulegnie zmianie, jeżeli powstaną realne
możliwości badania wraku przez niezależnych ekspertów. Ta sprawa ma
fundamentalne znaczenie dla precyzji naszych wniosków, chociaż badanie wraku
na pewno przesunie w czasie ogłoszenie raportu końcowego. Ale, jak dotąd
zarówno zachowanie władz rosyjskich jak i Prokuratury Wojskowej w Warszawie
nie daje nadziei na taki bieg wydarzeń.
- Nie analizuje pan wcześniejszych etapów lotu?
- Dzisiaj, na podstawie badań naszych ekspertów wydaje się, że decydujące
były ostatnie momenty lotu, ostatnie 30 sekund. Chociaż oczywiście ustalane
są okoliczności i parametry całego lotu – analiza rozmów prowadzonych w
kokpicie pozwala stwierdzić, że wszystko przebiegało bez zasadniczych
odchyleń. Piloci spokojnie kierowali maszyną, a atmosfera w kokpicie była
wzorowa. Bogdan Klich ówczesny minister obrony narodowej, który jako jeden z
pierwszych przesłuchiwał zapis z czarnej skrzynki był zaskoczony spokojem i
opanowaniem polskich pilotów. A trzeba pamiętać o trudnych warunkach
meteorologicznych, a także o tym, iż rosyjscy kontrolerzy wprowadzali
Polaków w błąd wydając komendy "na kursie i na ścieżce", podczas gdy samolot
nie był, ani na kursie, ani na ścieżce. Mniej więcej na dziewięć minut przed
planowanym lądowaniem mjr. Arkadiusz Protasiuk zapowiedział, że gdy dotrą do
punktu decyzji, jeśli nie będzie warunków do lądowania "odejdą w automacie
na drugi krąg", czyli przygotują się do odlotu na inne lotnisko. Do tego
momentu wszystko przebiegało normalnie. Raporty komisji Tatiany Anodiny, MAK-
u, komisji Millera zawierają zupełnie inną, kłamliwą ocenę zarówno przebiegu
lotu do Smoleńska jak i pracy pilotów. Te niezgodne z prawdą informacje były
wielokrotnie i bezkrytycznie - mimo protestu rodzin ofiar, Zespołu
Parlamentarnego i niezależnych ekspertów - powtarzane przez media. Np.
członkowie Komisji Millera oszukali opinię publiczną i rząd podając,
że "odejście w automacie" z lotniska, które nie ma systemu ILS było
niemożliwe i nadal powtarzają to kłamstwo nawet podczas naukowych
konferencji.
- A było możliwe?
- Oczywiście. Zespół Parlamentarny, jako pierwszy opublikował skrypt
rosyjski, według którego szkolono polskich pilotów jeszcze w latach 80-tych.
Został tam dokładnie opisany manewr odchodzenia w automacie z lotniska bez
systemu ILS. Wiedzą o tym świetnie piloci byłego 36 SPLT, a także członkowie
komisji Millera. Możliwość wykonania tego manewru przy braku ILS-u pokazał
eksperyment przeprowadzony podczas lotu bliźniaczego samolocie Tu-154M numer
102. Potwierdzono w ten sposób opinie współpracujących z nami specjalistów.
Mimo tego, nadal powtarzane są tezy komisji Millera, iż błąd pilotów polegał
właśnie na tym, że próbowali "odejść w automacie". W ten sposób piloci mieli
stracić cenne sekundy, z opóźnieniem uruchomili ręczne odejście, samolot
zszedł za nisko i uderzył w drzewo. Eksperci prokuratury są w stanie ocenić
wartość tych bałamutnych koncepcji a jednak milczą... I o tym też będzie
mowa w przygotowywanym przez nas końcowym raporcie technicznym. Podkreślam,
powstaje on w oparciu o badania naukowców, których wiedza i zaangażowanie są
nieocenione. Warto przypomnieć, że na prace Zespołu Parlamentarnego polski
podatnik nie wydał ani grosza. Profesorowie: Wiesław Binienda, Kazimierze
Nowaczyk, Grzegorz Szuladziński, Wacław Berczyński i inni oddali nam
bezinteresownie całą swoją wiedzę, doświadczenie i czas. Koszt analiz i
obliczeń przeprowadzonych tylko przez prof. Wiesława Biniendę wyceniony
został na blisko milion dolarów.
- W jaki sposób amerykański podatnik wydał, co najmniej milion dolarów na
badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej?
- Ośrodki naukowe, z którymi są zawodowo związani nasi eksperci udostępniły
aparaturę niezbędną do badań, a np. władze Uniwersytetu w Akron, w którym
pracuje prof. Binienda, objęły jego badania patronatem naukowym. Ostatnio
prof. Binienda uzyskał grant, z którego będą finansowane dalsze badania
dotyczące przyczyn i przebiegu katastrofy. Poszerzył się krąg naukowców
potwierdzających poprawność i trafność tez dr inż. Szuladzińskiego
zarysowanych w jego Raporcie a wskazujących na to, że o katastrofie Tu-154M
przesądziły dwie eksplozje, do których doszło w samolocie w ostatnich
sekundach lotu.
- A jaka jest nowa informacja?
- Nową informacją jest to, że jesteśmy w stanie wykazać, iż eksperci Millera
wiedzieli, że przedstawione przez nich tezy wprowadzają w błąd
społeczeństwo. Dysponowali, bowiem, danymi cyfrowymi ze skrzynki parametrów
lotu i musieli rozumieć, że samolot nie mógł uderzyć skrzydłem w drzewo.
Eksplozje w samolocie miały najprawdopodobniej miejsce w punkcie wyznaczonym
przez alarm systemu TAWS 38. To właśnie ten alarm w raporcie Millera
próbowano ukryć. Czekamy też na szersze informacje dotyczące awarii
odnotowanych przez systemy TAWS i FMS. Awarie zostały zasygnalizowane na
sekundę przed upadkiem samolotu - 17-15 metrów nad ziemią. Mam nadzieję, że
informacje te uda nam się uzyskać z National Transportation Safety Board.
Bardzo wiele wynika z analizy kształtu wraku, dużych części i licznych
drobnych odłamków, które każdy może zobaczyć, choćby na stronie internetowej
Zespołu. Kluczowe znaczenie ma informacja, że fabryka Universal Avionics
dysponująca większą liczbą danych jest gotowa na życzenie oficjalnej
rządowej komisji dostarczyć odczyty z systemów TAWS i FMS. Tak więc,
przygotowanie wyczerpującego raportu o tym, co się zdarzyło pod Smoleńskiem
wymaga jeszcze zarówno wiele czasu jak i pracy.
- O jakie informacje z Universal Avionics chodzi?
- W systemie TAWS, w alarmie 38, odnotowano informację o awarii skrzydła, a
sekundy później o dwunastu innych awariach.
- Awarii skrzydła, które zahaczyło o brzozę?
- Nie. Awaria skrzydła nie nastąpiła na wysokości brzozy, ale dużo dalej za
brzozą, ponad 30 metrów nad ziemią. Później, jeszcze w powietrzu doszło do
kolejnych awarii w samolocie. Przecież musiało je coś spowodować?
- Raport Millera przedstawia to inaczej.
- Prokuratura 26 lipca 2011 r. na konferencji prasowej przyznała nam rację,
że do katastrofy doszło w powietrzu...
- Przed zahaczeniem o brzozę?
- Oczywiście dużo dalej za brzozą. Prokuratura Wojskowa znalazła się w
bardzo trudnej sytuacji. Świetnie wie, że Raport Millera jest fałszywy. Ale
wie też, czego oczekują Rosjanie i rząd Donalda Tuska. Jest świadoma także
odpowiedzialności gen. Krzysztofa Parulskiego, który już na początku
śledztwa nie dopełnił swoich obowiązków. Skutkiem tego są wewnętrznie
sprzeczne komunikaty i zachowania: podawanie na przemian prawdziwych i
fałszywych informacji i jednocześnie brak reakcji na bzdurne komentarze
powielane w mediach. Najważniejsze jest jednak to, że Prokuratura Wojskowa
nie dysponuje żadnymi badaniami naukowymi, które mogłaby przeciwstawić
analizom wybitnych naukowców skupionych wokół Zespołu Parlamentarnego. Stąd
te histeryczne zachowania wobec prof. Biniendy i próba presji na Zespół
Parlamentarny.
- Czy może pan jednoznacznie powiedzieć na skutek czego doszło do katastrofy
smoleńskiej?
- Zgodnie z dzisiejszym stanem naszej wiedzy najpełniejszą hipotezę
przedstawił dr Grzegorz Szuladziński wskazując na dwie eksplozje, jako
bezpośrednią przyczynę katastrofy. Osobną sprawą jest identyfikacja natury
tych eksplozji, czyli ustalenie, co je spowodowało. Mam nadzieję, że
ostateczna opinia na ten temat zostanie przedstawiona przez naszych
ekspertów do końca roku. Na pewno do katastrofy smoleńskiej nie doszło
wskutek błędów pilotów, uderzenia o ziemię, czy zderzenia z brzozą.
- Więc co było powodem?
- Dwie eksplozje, do których doszło jeszcze w powietrzu.
- Na skutek czego doszło do wybuchów?
- W dniu dzisiejszym nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
- Awaria?
- Jeden z współpracujących z nami naukowców twierdzi, że wybuch w skrzydle
mógł zostać spowodowany iskrą z uszkodzonej wiązki przewodów elektrycznych,
która zdetonowała opary paliwa.
- Intencjonalnie przeciętego kabla?
- Przywołałem hipotezę jednego z naszych ekspertów, a pan formułuje hipotezę
w oparciu o tamtą hipotezę. Nie dam się namówić na takie spekulacje.
- A czy bierze pan pod uwagę, że na pokładzie samolotu doszło do wybuchu
bomby?
-Nie wykluczam żadnej możliwości, ale też do żadnej się nie przywiązuję.
- Skąd wziął się na pokładzie Tu-154M materiał wybuchowy?
- Nic nie wiem o tym, by na pokładzie był materiał wybuchowy. Ale sądzę, że
prokuratura powinna zbadać sprawę przetargu i remontu Tu-154M, po którym
nastąpiła seria wcześniejszych usterek. To wielkie zaniechanie komisji
Millera i prokuratury, podobnie jak wielkim zaniechaniem było
niezabezpieczenie miejsca katastrofy, ciał, szczątków samolotu, dokumentów i
sprzętu elektronicznego a także nieprzeprowadzenie już w Polsce sekcji zwłok
ofiar katastrofy.
- Uważa pan, że powinno dojść do kolejnych sekcji zwłok?
- Przychylam się do zdania dr Michaela Badena, który uważa, że aby wykluczyć
lub potwierdzić fakt eksplozji na pokładzie samolotu konieczne jest
dokonanie sekcji zwłok wszystkich ofiar.
- A co gdy rodziny nie wyrażą zgody?
- Rozumiem, że to bardzo trudna decyzja, wobec której staną rodziny. Ale w
tej sytuacji o konieczności przeprowadzenia sekcji musi zadecydować
prokuratura z urzędu.
- Powinno również dojść do sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego i
pierwszej damy? Może jednak w tym kontekście: i jego żony Marii Kaczyńskiej
- Sekcja zwłok prezydenta była przeprowadzona, więc tę kwestię trzeba
rozpatrywać osobno.
- Rozmowę zakończmy tematem, którym ją rozpoczęliśmy. Czy według pana, Euro
2012 to sukces Polski?
- Euro 2012 mogło być wielkim sukcesem Polski, ale szansa została zmarnowana
przez rząd Donalda Tuska. Proszę pamiętać, że Euro 2012 mamy dzięki Lechowi
i Jarosławowi Kaczyńskim. Dzięki śp. prezydentowi Kaczyńskiemu i jego
zabiegom dyplomatycznym została podjęta decyzja o organizacji mistrzostw w
Polsce i na Ukrainie. Euro 2012 wpisywało się w wielki plan gospodarczy i
cywilizacyjny Lecha Kaczyńskiego dla Polski i Europy Środkowej. Plan ten
związany był z porozumieniem środkowo-europejskim i wzmocnieniem osi polsko-
ukraińskiej. Ta koncepcja polityczna została odrzucony przez Donalda Tuska i
Bronisława Komorowskiego. Straciliśmy przez to szansę na to, by Polska
znalazła się wśród państw decydujących o kształcie Europy, na to by państwa
naszego regionu, od Gruzji po Estonię uzyskały gwarancje bezpieczeństwa i
niepodległości. Decyzje polityczne Tuska spowodowały, że doszło do
skandalicznego wystąpienia polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława
Sikorskiego w Berlinie. Szkoda, że rząd Donalda Tuska roztrwonił dorobek
polityczny i dyplomatyczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera
Jarosława Kaczyńskiego.
- Ale Donald Tusk i PO wciąż cieszą się największą popularnością ze
wszystkich ugrupowań politycznych.
- O premierze Tusku można powiedzieć, że to nienajgorszy zawodnik, ale źle
obsadzony. Jeśli ktoś chce głosować na PO, to zachęcam wcześniej do podróży
polskimi drogami i koleją. Latami za wykonaną pracę nie płacono
podwykonawcom, czyli prawdziwym budowniczym dróg. Wiele firm doprowadzono w
ten sposób do bankructwa. Gdyby nie wszechobecna korupcja, to już dawno
drogi byłyby zbudowane.
- Korupcję w rządzie może pan udowodnić?
- Zamiast wypłaty za wykonaną pracę, pan minister Sławomir Nowak
zaproponował pracownikom tych firm sąd, jako drogę do odzyskanie należnych
pieniędzy. Donald Tusk z ludzi, którzy budowali Polskę zrobił tanią siłę
roboczą. Mam nadzieję, że społeczeństwo będzie potrafiło właściwie ocenić
takie działania
- Dziękuję za rozmowę.
http://www.wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/maciere
wicz-eksperci-millera-
wiedzieli-ze-ich-tezy,2,5170108,wiadomosc.html
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |