Data: 2005-05-16 09:07:03
Temat: Małżonek <-> Rodzice
Od: Stranger <n...@N...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dość długie, uprzedzam ;)
Mam pewien problem. Stary jak instytucja małżeńska. Z różnych względów (
nie będących tematem tej dyskusji ;) ) moja ukochana żona nie za dobrze
znosi moich rodziców. Powiedzmy dla jasności że chodzi o zapadłości z
przeszłości, kiedy to dali jej na wiele sposobów do zrozumienia, że nie
życzą jej sobie w moim życiu.
Sytuacja wygląda tak, że jakikolwiek kontakt z moimi rodzicami kończy
się aferą w domu. Jak zataję kontakt - jest afera jak się to wydaje, jak
nie zataję - jest afera, bo oni ( moi rodzice ) znów
zrobili/powiedzieli/pomyśleli coś źle, nie tak, przeciwko nam.
Paradoksalnie to właśnie moja żona namawia mnie do dzwonienia do mojego
domu rodzinnego, to ona pamięta o imieninach, urodzinach, świętach. Ja
świadomie unikam tych telefonów i udaję że zapominam o datach, bo wiem
jak się one skończą.
Wiem, że moi rodziciele "nagrabili" sobie i że wciąż nie zawsze są
całkowicie w porządku, ale wiem też że w wielu kwestiach moja ślubna
przesadza. Że mocno przerysowywuje sobie sytuację i w każdym działaniu
moich rodzicieli doszukuje się jakichś bezeceństw. Ale wiem też, że na
niej i na jej szczęściu zależy mi bardziej niż na dobrych kontaktach z
rodzicami. Dlatego przymykam oko i nie tłumaczę jej, nie zwracam uwagi
na to że przesadza. Nietrudno domyśleć się czym skończyło się kilka prób
uświadomienia jej, że sytuacja wcale nie musi być taka, jak jej się
wydaje. Już wielokrotnie planowałem przestać w ogóle kontaktować się z
rodzicami, tylko po to by jej ułatwić życie, ale znów paradoksalnie ona
się na to nie godzi. Poradźcie coś, bo już naprawdę boję się podnosić
słuchawkę telefonu ;) Zmotywujcie, powiedzcie, że trzeba i koniec ;)
Aha, rozwiązania w stylu "dogadajcie się", albo "niech Twoja żona
pogodzi się z Twoimi rodzicami" itp, nie wchodzą w grę. Są na tej ziemi
żywioły, których pogodzić się nie da ;)
--
pzd
Stranger
|