Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Matura+stres

Grupy

Szukaj w grupach

 

Matura+stres

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-03-09 14:39:16

Temat: Re: Matura+stres
Od: "Annie" <C...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "tycztom" <t...@N...waw.pl> napisał w wiadomości
news:b4f59p$krk$1@ochlapek.sierp.net

> P.S. Z pkt. widzenia studenta, Matura jest jednym z najłatwiejszych
> egzaminów w życiu ;))

Strach ma wielkie oczy. Matura nie jest trudna, szczegolnie jak sie
uczylo
przez caly okres szkoly sredniej (wcale nie na piatki), a znam nawet
takich
co sie wcale nie uczyli a mature napisali na sciagach.
Nie ma po co sie stresowac, bo to bardzo utrudnia zdanie matury nawet
jak
sie umie.

Pozdrawiam

--
Ania
"Siejąc grzeczność, zmieniasz świat!"

Pisząc na priv usuń "CostaM" z adresu

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-03-09 16:07:21

Temat: Odp: Matura+stres
Od: "Mariko" <m...@p...okay.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik @Anna@:) <r...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych na
pisał:b4el0j$ckq$...@n...intertele.pl...
> Jestem tego roczną maturzystką i przyznam się że od próbnej matury żyje w
> ciągłym stresie. Boje się że nie zdam mam wrażenie że wokół mnie tworzy si
ę
> niewobrażalna presja z jedne strony rodzice z drugiej chłopak jestem bardz
o
> ambitną dziewczyną i boję się ponieść poraszki. Czasami chciałabym uciec o
d
> tego wszystkiego . Jak mam sobie z tym radzić??????????
>
>

Aniu - mialam podobna presje, ale tez ze strony nauczycieli, ktorzy wrecz wm
awiali mi, ze matury nie zdam.

To Ty sie uczysz. Dla siebie. Potraktuj to, jako troche wiekszy sprawdzian.
Pamietaj - Ty masz racje - inni sie myla. Nie denerwuj sie. Ucz sie, ale nie
panikuj. Wiesz, jak bedzie wygladala matura (jestes po probnej) ucz sie wiec
pod tym katem.

Pozdrawiam,
Mariko

"From all of animals the most dangerous is a human"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 16:32:29

Temat: Re: Matura+stres
Od: Dorita <d...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
>>>P.S. Z pkt. widzenia studenta, Matura jest jednym
>>>z najłatwiejszych egzaminów w życiu ;))
>
>Patrze i patrze z pkt widzenia studenta i jakos matura wcale mi sie nie wydaje
najlatwiejszym egzaminem. Dla mnie osobiscie egzaminy na studiach sa o wiele
latwiejsze i o wiele mniej stresujace.
Ja niestety mature musialam zdawac 2 razy, poniewaz za pierwszym razem
mialam PECHA w prawdziwym tego slowa znaczeniu (dlatego uwazam ze zdanie
matury, jak i inych egzaminow to 50% szczescia i 50% wiedzy)-okropnie to
przezylam. Za drugi razem na szczescie powiodla sie. I wiem ze nigdy
wiecej nie chcialabym przechodzic matury po raz kolejny.
Mature zdaje wiekszosc i jest oczywiscie do zdania, ale faktem jest ze
przewaznie kazdego kosztuje ona sporo nerwow.
A porownujac mature z egzaminami na studiach to jest ona naprawde
ciezsza i wiecej od niej zalezy, bo jak nie zdasz masz rok w plecy, a na
studiach masz rozne terminy a potem poprawki i warunki i zawsze mozna
sobie jakos poradzic i isc dalej do przodu.
Napisalam to wszystko nie dlatego zeby mowic ze jest straaaasznie (bo
nie jest, choc to przezycie faktycznie stresujace), ale wkurza mnie,
kiedy Ci co maja ja dawno za soba zapominaja jak to bylo jak sami
zdawali i mowia mlodszym ze to pikus i nie ma sie czym stresowac;-)

trzymam kciuki i zycze duzo energii do nauki
pozdrowionka
Dorita

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 17:47:03

Temat: Odp: Matura+stres
Od: "Mariko" <m...@p...okay.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Dorita <d...@t...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b4fq2j$hjv$...@n...news.tpi.pl...


> Napisalam to wszystko nie dlatego zeby mowic ze jest straaaasznie (bo
> nie jest, choc to przezycie faktycznie stresujace), ale wkurza mnie,
> kiedy Ci co maja ja dawno za soba zapominaja jak to bylo jak sami
> zdawali i mowia mlodszym ze to pikus i nie ma sie czym stresowac;-)

Ja zdawalam mature w zeszlym roku (2002). I w dodatku zdawalam we wrzesniu
tez te nowa. Wiec jestem jak najbardziej swiezo po. I stwierdzam, ze matura
nowa zaskoczyla mnie niskim poziomem, powiedzialabym wrecz tragicznie
niskim. To, co bylo pozniej w czerwcu bylo trudniejsze, prawda, ale ja na
przyklad cala gramatyke angielska nadrobilam w dwa tygdnie. Wiec straszenie,
ze trzeba wiedziec wszystko od poczatku pierwszej do konca czwartej klasy
jest nieprawda. Rownie dobrze mozna poswiecic na kucie dwa, trzy miesiace
(badz tylko czwarta klase) i zda sie bez problemu. A jesli jest to nowa
matura, to juz zupelnie nie widze problemu. I wszyscy przedpiscy maja racje.
Matura, to tylko troche dluzszy sprawdzian.

A Ania jest ambitna, to tym bardziej nie widze problemu. Tylko sie usmiechac
do komisji, powalczyc z papierem z przekonaniem, ze bitwe sie wygra i wyjsc
z usmiechem na twarzy.

I jedna, bardzo wazna rzecz. W komisji sa ludzie, ktorych znasz. To naprawde
pomaga, bo czesto nauczyciele podchodza i niemal wrecz pytaja, jak idzie.
Zdarza sie rowniez, ze np. matura usta, to juz zupelny luz i praktycznie do
odbebnienia. Na studiach czesto jest tak, ze ludzi do konca nie poznasz, bo
czesto sie zmieniaja. I mozesz miec w komisji kogos, kogo kompletnie nie
znasz.

> trzymam kciuki i zycze duzo energii do nauki
> pozdrowionka
> Dorita
>

Pozdrawiam i rowniez trzymam kciuki.
Mariko

"From all of animals the most dangerous is a human"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 20:30:33

Temat: Re: Matura+stres
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dorita wrote:
>>>> P.S. Z pkt. widzenia studenta, Matura jest jednym
>>>> z najłatwiejszych egzaminów w życiu ;))
>>
>> Patrze i patrze z pkt widzenia studenta i jakos matura wcale mi sie nie
>> wydaje najlatwiejszym egzaminem. Dla mnie osobiscie egzaminy na studiach
>> sa o wiele latwiejsze i o wiele mniej stresujace.
> Ja niestety mature musialam zdawac 2 razy, poniewaz za pierwszym razem
> mialam PECHA w prawdziwym tego slowa znaczeniu (dlatego uwazam ze zdanie
> matury, jak i inych egzaminow to 50% szczescia i 50% wiedzy)-okropnie to
> przezylam. Za drugi razem na szczescie powiodla sie. I wiem ze nigdy
> wiecej nie chcialabym przechodzic matury po raz kolejny.
> Mature zdaje wiekszosc i jest oczywiscie do zdania, ale faktem jest ze
> przewaznie kazdego kosztuje ona sporo nerwow.
> A porownujac mature z egzaminami na studiach to jest ona naprawde
> ciezsza i wiecej od niej zalezy, bo jak nie zdasz masz rok w plecy, a na
> studiach masz rozne terminy a potem poprawki i warunki i zawsze mozna
> sobie jakos poradzic i isc dalej do przodu.
> Napisalam to wszystko nie dlatego zeby mowic ze jest straaaasznie (bo
> nie jest, choc to przezycie faktycznie stresujace), ale wkurza mnie,
> kiedy Ci co maja ja dawno za soba zapominaja jak to bylo jak sami
> zdawali i mowia mlodszym ze to pikus i nie ma sie czym stresowac;-)

To wszystko jest prawdą, ale mówimy strasznie nieobiektywnie, dlaczego? Nie
podajemy ani nazw Szkół Średnich ani nazw uczelni.
Są szkoły i 'szkoły', są uczelnie i 'uczelnie', poza tym, pkt. widzenia
zależy od pkt. siedzenia (dochodzą układy i układziki - kumoterstwa i inne -
jak to w naszym kraju).

Podsumowanie:
- Szkoła Średnia: Techn. Elektroniczne M. Kasprzaka
- Studia: Politechnika Warszawska (wydz. Elektryczny)

Mautra? Nie było łatwo (a gdy powrócę myślami w tamte czasy dodam: choler...
ciężko), ale z pkt. widzenia następnych kilku lat, Matura, to była pestka.

--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński

**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 21:59:17

Temat: Re: Matura+stres
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Dorita" w news:b4fq2j$hjv$1@nemesis.news.tpi.pl napisał(a):
>
> wkurza mnie, kiedy Ci co maja ja dawno za soba
> zapominaja jak to bylo jak sami zdawali i mowia
> mlodszym ze to pikus i nie ma sie czym stresowac;-)

Ja sie nie stresowalem - po prostu wybralem sobie drzewo na ktorym sie
powiesze ;-)
Jakies pol miesiaca przed matura ogladalem kasete ze studniowki... prawie
lezka mi sie w oku zakrecila gdy zobaczylem w tle te magiczne "100 dni"
;-) Ogladalem te kasete myslac sobie... kurcze - dlaczego wtedy nie
zaczalem sie uczyc?! Ilez ja bym dal aby znowu miec 100 dni... i dalej sie
nie uczylem ;-)
Dwa tygodnie przed matura ogarnela mnie panika, ze jeszcze nie
powtarzam... trwala jakas minute i poszla w cholere ;-) A ja znowu miast
do ksiazek to z kolegami na piwko :-)
Tydzien przed wzialem wreszcie powtorke z epok i zaczalem czytac. Udalo mi
sie to w tydzien (nie uczenie sie tylko tylko przeczytanie "na szybko"
;-P). Poszedlem na polski. Przed sala lekki stresik... nawet troche
mocniejszy niz lekki. Ale wylosowalem numerek, wszedlem do sali i zelzal.
Odpuscil gdy poznalem tematy (to czego sie nie zna budzi przerazenie - to
co nazwane juz takiego strachu nie budzi)... super tematy! Wybralem ten o
rodzinie - tyle mozliwosci! Zabralem sie do pisania wierzac, ze bede
pisac, i pisac, i pisac i... nagle sie okazalo, ze juz skonczylem ;-P No
to ide do komisji oddac prace. Polonistka patrzy na prace, na mnie, na
kolezanke z komisji i znowu na prace i na mnie:
- Na pewno chcesz to oddac?
Ja lekko zdezorientowany zaczynam czuc, ze cos chyba nie tak. Odpowiadam
jednak pewnie:
- Tak!
- Grzesiek... na pewno?!
No to mnie sie nogi zaczely trzasc ;-) Ale upieralem sie przy swoim, choc
juz nie tak pewnie. Polonistka na to:
- Nigdzie nie wychodzisz! Wracasz na miejsce i piszesz dalej. Ty mi wiecej
na sprawdzianach pisales!
Probowalem sie bronic, ze w przeciwienstwie do sprawdzianow mam
zakonczenie, ze zawsze tyle pisze, ze mam drobne pismo - nic nie pomoglo
;-) Wrocilem wiec na miejsce probujac cos jeszcze splodzic. Po 15 minutach
jednak stwierdzilem, ze nie ma sensu - oddaje prace. Stoje sobie w kolejce
i pytam kolege ile napisal:
- 16 stron - odpowiada. Ja tak patrze na swoje... ja mam 3,5 strony...
mysle nie najgorzej ;-) Podszedlem do drugiej polonistki - ona podobnie
jak pierwsza rzuca:
- Jestes pewien, ze chcesz to oddac?
- Tak - odpowiadam. Nie bylem jej uczniem wiec bylo jej obojetne czy zdam,
czy tez nie - prace przyjela ;-P

Siedze w domu odprezony... wieczor juz i nagle dociera do mnie, ze
kolejnego dnia jest historia, a ja nic nie powtorzylem! Lece wiec do
pokoju i lapie za zeszyt. Oczywiscie 4 lat nauki nie nadrobie w te 4
godziny ;-) Decyduje sie wiec na okres od 1700 roku (sporo sie dzialo wiec
grzechem jest nie zadawac pytan z tego okresu). Udalo sie dotrzec do II
wojny swiatowej. Jako, ze czasu na powtorki z historii poswiecilem duzo
mniej (tu tydzien, a tu 4 godziny) pocialem zeszyty - prawa kieszen to I i
II klasa, a lewa kieszen to III i IV klasa ;-) Szedlem na egzamin z lekkim
bolem brzucha modlac sie o zrodla z II wojny swiatowej. Odprezylem sie po
otwarciu kopert - zrodla: Francja w okresie II wojny swiatowej ;-P No wiec
zabralem sie z zapalem do pracy. I teraz ciekawe... w pewnej chwili sie
rozluznilem i porownalem swoja prace z historii z ta z polskiego. Ta z
polskiego mialem przed oczami i... wtedy dotarlo do mnie z cala groza to
na co panie z komisji dzien wczesniej chcialy zwrocic moja uwage - nie
napisalem 3,5 strony tylko o strone mniej! Pomyslalem, ze jak na mature to
faktycznie niewiele nawet przy moim pismie chyba ;-) Ale po co sie
stresowac na zapas?! Boli brzucha dostalem dopiero w dniu ogloszenia
wynikow gdy jeszcze ktos przed tym donioslym wydarzeniem rzucil:
- Z naszej klasy pare osob nie zdalo pisemnej z polaka!
Pomyslalem, ze mam za swoje ;-) Jak sie okazalo to byla plota - polaka
zdali wszyscy. Ja dostalem dosta ;-P

Tak... zaczalem powtarzac do ustnej dopiero gdy dowiedzialem sie, ze
zdalem z pisemnej. Po co pracowac na darmo, co nie? ;-) W efekcie znowu do
dyspozycji mialem tylko kilka dni. Stresy... byly gdy sie czekalo.
Oczekiwanie jest straszne. Gdy wchodzilem na sale stresu juz nie czulem...
przynajmniej takiego paralizujacego. Byc moze dlatego, ze mialem szczescie
do zestawow, ale chyba nie tylko. Odgradzajac sie od stresu zachowalem
zdolnosc logicznego myslenia. Dzieki temu zorientowalem sie, ze komisja
dostarczyla mi odpowiedzi na jedno z pytan pewnie nawet o tym nie wiedzac.
Mialem omowic tworczosc jakigos poety na przykladzie kilku wierszy -
oczywiscie dostalem je. Byly w grubej ksiazce. Pomyslalem, ze w takich
grubych ksiazkach sa obszerne wstepy zazwyczaj - no i byl. Przepisalem
cytaty, srodki przekazu etc. ;-)


Nie... nie pamietam abym bardzo sie stresowal. Wkurzalo mnie tylko
gadanie, ze matura to pikus i praktycznie kazdy staje. Nie balem sie tego,
ze moge nie zdac tylko reakcji ludzi, tego jak mnie beda postrzegac w
przypadku mojej porazki. To bylo najgorsze.
Mature naprawde mozna zdac z usmiechem na twarzy. To moze byc wesola
przygoda, cos co sie mile bedzie wspominac lub prawdziwy koszmar, o ktorym
chce sie zapomniec jak najszybciej, a nie mozna (i to bez wzgledu na
wynik). A od kogo to zalezy? Od osoby, ktora zdaje ;-)


pozdrawiam
--
Greg
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 22:06:38

Temat: Re: Matura+stres
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tycztom" w news:b4g8ti$gh0$1@ochlapek.sierp.net napisał(a):
>
> z pkt. widzenia następnych kilku lat, Matura,
> to była pestka.

I jeszcze jedno. Mnie pomoglo luzno podejsc do matury uswiadomienie sobie,
ze do szkoly chodzilem wiele lat. Jesli kogos wiecej nie bylo niz byl -
moze miec problemy. Ktos kto chodzil jakas wiedze ma. Ja zdawalem pisemnie
polski i historie. Te przedmioty mozna zdac bez kucia - wystarczy
umiejetnosc myslenia (pisania o tym co sie wie, unikania tego czego sie
nie wie, ewentualnie pisania tak jakby sie wiedzialo ;-P). Z matematyki
bym poplynal bo tam trzeba bylo sie nauczyc wzorow, a ile czasu na nauke
poswiecilem napisalem juz w innym poscie ;-P Ale rowniez z matematyki
czlowiek do matury przygotowywal sie (nieswiadomie) kilka lat, a nie kilka
ostatnich miesiecy.


pozdrawiam
--
Greg
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 22:40:31

Temat: Re: Matura+stres
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Greg wrote:
> "tycztom" w news:b4g8ti$gh0$1@ochlapek.sierp.net napisał(a):
>>
>> z pkt. widzenia następnych kilku lat, Matura,
>> to była pestka.
>
> I jeszcze jedno. Mnie pomoglo luzno podejsc do matury uswiadomienie sobie,
> ze do szkoly chodzilem wiele lat. Jesli kogos wiecej nie bylo niz byl -
> moze miec problemy. Ktos kto chodzil jakas wiedze ma. Ja zdawalem pisemnie
> polski i historie. Te przedmioty mozna zdac bez kucia - wystarczy
> umiejetnosc myslenia (pisania o tym co sie wie, unikania tego czego sie

Potwierdzam!
Na maturze - szczególnie z Polskiego, ważne jest to kim jesteśmy - czy
potrafimy myśleć.. czy dojrzeliśmy do Egzaminu Dojrzałości itd. ( w
przypadku egz. ustnego komisja nie ma wątpliwości z kim tak naprawdę ma do
czynienia.. ) Można zdać Maturę na 5 bez (przykładowo) znajomości Epok i
większości materiału, ale do tego potrzebna jest 'głowa' i odrobina
elokwencji. Powiem więcej: taka osoba ma duże szanse, dlaczego? Spróbujcie
postawić się w roli Komisji - ciągle ta sama 'sieczka' - aż pewnego dnia
trafia się ktoś oryginalny. Swoją elokwencją i oryginalnością 'zabija'
komisję (i o to chodzi!). :)

--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński

**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 23:01:21

Temat: Re: Matura+stres
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tycztom" w news:b4ggha$mht$1@ochlapek.sierp.net napisał(a):
>
> Na maturze - szczególnie z Polskiego, ważne jest to
> kim jesteśmy - czy potrafimy myśleć.. czy dojrzeliśmy
> do Egzaminu Dojrzałości itd.

Wlasnie, wlasnie (tak sobie teraz bedziemy przytakiwac? ;-P)! (nie)chwalc
sie z pisemnej z historii dostalem ocene dobra - w swojej pracy
zamiescilem tylko kilka dat i nazwisk bo wiecej po prostu nie pamietalem
;-) Ale mialem to szczescie, ze historyk mial leb na karku (i juz wiadomo
dlaczego wystarczylo mi praktycznie te kilka godzin). Jak sam twierdzil -
"nawet ja nie pamietam wszystkich dat bo i po co?". Idzie o znajomosc
faktow. Daty i nazwiska zawsze mozna znalezc gdy sie ich potrzebuje -
trzeba jednak wiedziec gdzie ich szukac ;-) I to wlasnie powinno byc na
maturze sprawdzane.



pozdrawiam
--
Greg
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-03-09 23:48:38

Temat: Re: Matura+stres
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Greg wrote:
> "tycztom" w news:b4ggha$mht$1@ochlapek.sierp.net napisał(a):
>>
>> Na maturze - szczególnie z Polskiego, ważne jest to
>> kim jesteśmy - czy potrafimy myśleć.. czy dojrzeliśmy
>> do Egzaminu Dojrzałości itd.
>
> Wlasnie, wlasnie (tak sobie teraz bedziemy przytakiwac? ;-P)! (nie)chwalc

NO OK - to tak od święta ;) (Niedziala, Małysz dobrze skoczył itd. -
euforia Panie :))

Dodam kolejny przykład z okresu Studiów: nigdy nie byłem mocny z Fizyki...
(mowa o 'prawdziwej' Fizyce) Matematyczna płaszczyzna Fizyki OK (całeczki
itd.), ale gorzej z wyobraźnią... Kiedy ,bardzo zrezygnowany, nie wiedziałem
co robić - rzecz miała miejsce na 2-im roku Studiów, wpadłem na desperacki
pomysł: NA USTNY! NA USTNY! Będzie jak będzie - na pewno bliżej poznam
Fizyka, który wydawał się b. interesującym człowiekiem (notabene moje
przypuszczenia potwierdziły się w 100-tu procentach). Przygotowywałem się z
pół roku - kupiłem masę książek, czytałem, robiłem notatki, w końcu, z tej
rozpaczy, streściłem sobie wszystko w formacie A4 - wyszło ok. 200 kartek.
Wszystko miałem w jednym paluszku - tzn. tak myślałem :)

Przyszedłem do Gamchu Fizyki (Studenci PW wiedzą jak wygląda :) naszykowany
na to, że wejdę do 'przepięknego' gabinetu Intelektualisty - OK, wszedłem,
ale do największej graciarni jaką kiedykolwiek widziałem. Zasłużony już
Fizyk, zamiast na przepięknym dywanie, pochylony był nad jakimiś gratami i
lutownicą:
- noo.. dobrze, że Pan przyszedł - a widząc moje zdziwienie dodał:
- bo wieee Pan, ja tutaj sobie taaakie różne rzeczy sprawdzam, kombinuję i
potwierdzam, no a za moment sprawdzimy co Pan potrafi (wyczułem drobny
sarkazm)

Fizyk kontynuował:
- no wie Pan, w dzisiejszych czasach studenci działają wberw Fizyce -
chcieliby efekt w zamian za niewykonaną pracę ... ale sprawdźmy jaką pracę
Pan wykonał

Obruszyłem się trochę i prawie automatem wyjąłem swoje 200-stronicowe
notatki.. Do końca życia nie zapomnę tego zdziwienia... Fizyk wyjąkał tylko:
- hmmmm, no wzorów, to Pan zna więcej ode mnie..hmmm... Wie Pan co? Jeżeli
udowodni Pan, że zna chociaż jeden wzór z przedstawionych tutaj notatek
zaliczę Panu Fizykę.

heh - zaczęło się - odpowiadałem 3,5h

Fizyk zaczął następującymi słowami:
- to jest masaaaaa - wskazał na jakiś przedmiot, - a to jest ciemna masa -
wskazał na mnie ;) (...)

Po 3,5h okazało się, że znam jeden wzór :)))
(ale to było średnio ważne - Fizyk zachwycił się tym, że zacząłem myśleć...
:)

--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński

**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Bliskość Boga
ile wymiarow ma milosc?
Czy kompleks telefonu...
Wpadka??
DAWAJ LUDZIOM DWA RAZY WIĘCEJ NIŻ ONI CI DALI

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »