| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2002-11-25 14:25:19
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze.Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:artav8$5je$1@news.tpi.pl...
> [...] Generalnie w wypowiedziach zauważam, że miłość
> rodzicielska w wykonaniu męskim w oczach kobiety
> postrzegana jest jako zupełnie odrębne i naturalne
> uczucie, nie powiązane z uczuciami do kobiety.
> Wszelkie próby powiązania ich z uczuciami do kobiety
> dają reakcję odwrotną od zamierzonej, czyli poddają
> w wątpliwość prawdziwość ojcowskich uczuć wobec
> dziecka i podważają ich wiarygodność.
> Czy dobrze wnioskuję?
Jeśli dobrze Cię rozumiem - tak :)
Pozdrawiam
Hanka asekurantka :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2002-11-25 14:27:43
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze.> > > [...] kobiece spojrzenie na temat zaczyna się
> klarować:-)))
> >
> > Sokratesie, czy choć częściowo usatysfakcjonuje Cię, jeśli
> > przyznam się, że dokładając starań, aby jak najlepiej
> wykonać
> > jakiekolwiek "zadanie", oczekuję, że partner to doceni?
>
> To nie musi być zaraz docenienie, czy jakiś tam bonus, jak w
> piątkowych postach, tylko kwestia świadomości, że tak może
> być. Generalnie w wypowiedziach zauważam, że miłość
> rodzicielska w wykonaniu męskim w oczach kobiety postrzegana
> jest jako zupełnie odrębne i naturalne uczucie, nie
> powiązane z uczuciami do kobiety.
No nie!! Nie oczekuj by uczucia były wiązane ;-)))
Kobiety nie lubią (w zasadzie) trójkącików ;-)))
A tak na serio to nie wyobrażam sobie miłości wielokierunkowej (w
odróżnieniu od miłości wszechogarniającej/ nieukierunkowanej - którą
jestem w stanie zrozumieć)
albo miłości jak rzeka przepływającej przez różne krainy ;-)))
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2002-11-25 14:46:13
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze.> Wszelkie próby powiązania
> ich z uczuciami do kobiety dają reakcję odwrotną od
> zamierzonej, czyli poddają w wątpliwość prawdziwość
> ojcowskich uczuć wobec dziecka i podważają ich wiarygodność.
> Czy dobrze wnioskuję?
Wg mnie - tak.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2002-11-25 21:18:57
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze.Sokrates napisał(a):
> Spójrz swoimi oczami na męża i wyobraź sobie, że możesz mu
> powiedzieć, że jest wspaniałym ojcem waszych dzieci, a on ci
> na to odpowiada, że to z miłości do ciebie. Jakie w tym
> momencie będą twoje myśli?
Zabójcze ;-)
Ujmę to tak: mój mąż zmywa gary nie z miłości do czystych garów, ale z
miłości do mnie => wspaniały i kochany superfacet
Uśmiecha się radośnie do swojej teściowej nie z miłości do niej, a do
mnie => mój bohater ;-)))
Dba o dzieci, poświęca im czas i siebie nie z miłości do nich, tylko do
mnie => on ich nie kocha => być może stanowi dla nich zagrożenia (bo jak
przestanie kochać mnie to i je także) => zagrożenie należy usunąć =>
panu już podziękujemy.
Tak by to u mnie przebiegało ;-) no, może przesadzam, bo w sumie: dzieci
powołaliśmy na świat, bo się kochaliśmy, czyli decydując się na dziecko
robiliśmy to dla partnera (i siebie) i z miłości do partnera...
Sedno tkwi w tym chyba, że w pewnym momencie dzieci zaczyna się kochać
dla nich samych, a jeśli partner/ka robi to nadal (tak jak w okresie
poczynania) dla partnera/ki, to jest w tym coś nie w porządku, tzn,
uczucie powinno wyewoluować, a nie zrobiło tego.
Bardzo pobredzam? ;-)
--
Asiek
Pisząc do mnie usuń 'kasujto' z adresu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2002-11-26 06:23:19
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące
Użytkownik "Basia Zygmańska" <j...@s...gliwice.pl> napisał
w wiadomości news:art88f$2mbf$1@news2.ipartners.pl...
> Że nie powinien być ojcem moich dzieci.
>
> Dzieci się kocha dla nich samych.
Pokazałem wczoraj żonie posty i jeszcze raz
przedyskutowaliśmy sobie sprawy tego wątku i tradycyjnie
potwierdziło się nasze wzajemne zrozumienie:-))) Chcąc
usilnie wytłumaczyć moje myśli na grupie trochę je
mimowolnie pomieszałem zwłaszcza w kwestii uczuć. Chodzi o
to, że faktycznie uczucia ojca do dzieci są bezpośrednie i
niezależne od uczuć do żony. Z tym wszyscy się zgadzają.
Dzieci kochamy dla nich samych, to oczywiste. Inną sprawą
może być sposób ich wychowywania. Każdy z nas ma w sobie
pewien wzór ojca/matki wyniesiony z domów rodzinnych lub
samodzielnie stworzony i często występują między nimi
niezgodności w kwestiach sposobu wychowywania ich dzieci,
rozbieżności w priorytetach, w stosowaniu kar i nagród itd.
Często bywa tak, że matce zdecydowanie nie odpowiadają różne
zachowania ojca wobec dzieci i odwrotnie, nie zawsze
dochodzi do porozumienia czy kompromisów będących źródłem
różnorakich małżeńskich konfliktów. W tym miejscu do głosu
dochodzą właśnie moje przemyślenia, że ze względu na uczucia
do żony mężczyzna stara się na tyle być lepszym ojcem, by
zniwelować te różnice, by stać się takim ojcem, jakim
chciałaby go widzieć kobieta, nie mając więcej wobec niego
żadnych zarzutów co do jego ojcostwa i takie jego wymierne
starania nie mające związku z oczywistymi uczuciami do
dzieci mogą być właśnie wyrazem jego uczuć wobec żony. Teraz
już chyba w pocie czoła wytłumaczyłem zawiłości moich
przemyśleń, jeśli nie to się poddaję:-)))) Ujmując to
jeszcze innymi słowami: ze względu na uczucia do dzieci
można być dobrym lub bardzo dobrym ojcem. Ze względu na
uczucia do żony można próbować się starać być takim ojcem,
jakim ona chciałaby go w pełni widzieć.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2002-11-26 06:52:31
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące> Ujmując to
> jeszcze innymi słowami: ze względu na uczucia do dzieci
> można być dobrym lub bardzo dobrym ojcem. Ze względu na
> uczucia do żony można próbować się starać być takim ojcem,
> jakim ona chciałaby go w pełni widzieć.
Pantoflarz???
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2002-11-26 06:54:59
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące
Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:10569-1038293285@213.17.138.62...
> Pantoflarz???
Zdefiniuj najpierw to pojęcie. Wg mnie zdecydowanie nie.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2002-11-26 07:01:29
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowująceUżytkownik Sokrates <d...@w...pl>
Ujmując to
> jeszcze innymi słowami: ze względu na uczucia do dzieci
> można być dobrym lub bardzo dobrym ojcem. Ze względu na
> uczucia do żony można próbować się starać być takim ojcem,
> jakim ona chciałaby go w pełni widzieć.
No, teraz Ci się udało ;-)
Tylko nadal mylisz pojęcia - to co opisujesz, to nie jest bycie "najlepszym
ojcem" tylko "nie przeszkadzanie matce swoich dzieci". IMO wręcz szkodliwe.
Np. jeśli mój TŻ ma jakiś pogląd na wychowanie dziecka z którym ja się nie
zgadzam, ale dla niego (a raczej dla świętego spokoju!) machnę ręką "a, co
tam, nie będę się kłócić bo kocham tego faceta" to jest to nie w porządku -
bo gdzieś tam głęboko czuję, że krzywdzę dziecko, że zrzekam się prawa do
jego wychowywania. A na dłuższą metę stracę kontakt z dzieckiem, ono będzie
miało poczucie, że tak naprawdę niewiele mnie - rodzica ustępującego -
obchodzi.
Co innego jeśli TŻ mnie przekona (w rozmowie ;-)) do swoich metod, ale
bezkrytyczne godzenie się na jego - sprzeczne z moimi - poglądy "z miłości"
jest raczej wygodnictwem niż okazywaniem uczuć TZ-towi. Partnerstwo to nie
jest dopasowywanie się do wizji drugiej osoby - o odpowiedzialnym
rodzicielstwie też można to powiedzieć.
Marta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2002-11-26 07:16:57
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące>
> > Pantoflarz???
>
> Zdefiniuj najpierw to pojęcie. Wg mnie zdecydowanie nie.
trochę pożartowałem.
Dla mnie sposób wychowania dziecka nastawiony jest na jak najlepsze
przygotowanie dziecka do samodzielnego życia gdy zabraknie rodziców
(dziecko się usamodzielni) a nie usatysfakcjonowanie TŻ.
O ile moja miłość do TŻ może być nie wiem jak silna to zrobię wszystko
by nie udało jej się zniszczyć dziecka niewłaściwym (z mojego punktu
widzenia) sposobem podejścia do wychowania. I moje zdanie zmienić mogę
tylko wtedy gdy zostanę przekonany argumentami a nie miłością czy
'spokojem w domu'.
I dlatego zareagowałem (delikatnie bo Cię lubię)
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2002-11-26 07:29:51
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące
Użytkownik "Marta" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:arv677$79e$1@news.tpi.pl...
> Tylko nadal mylisz pojęcia - to co opisujesz, to nie jest
bycie "najlepszym
> ojcem" tylko "nie przeszkadzanie matce swoich dzieci". IMO
wręcz szkodliwe.
Czyli precyzuję dalej:-))) Z mojego konkretnie podwórka tym
razem, że po usilnych moich przemyśleniach doszedłem do
wniosków, że niektóre z racji żony są słuszne, choć
wcześniej się z nimi nie zgadzałem i nie dawałem się
przekonać, przekonałem się jedynie własną "pracą", w innych
jej racjach odpuściłem do poziomu wzajemnego kompromisu,
pozostały również takie do których jestem święcie
przekonany, że mam rację i nie odpuszczam, w końcu dziecko
ma rodziców obojga płci, a nie dwie matki, tylko jedna z
jajami:-)) W każdym razie potrafiłem z własnej
nieprzymuszonej woli znaleść obszary, które potencjalnie
mogły stanowić o moim negatywnym wizerunku i ich się wyzbyć.
Nie były one szkodliwe dla dziecka i nie musiałem tego
robić, jednak zrobiłem to jako wyraz moich uczuć do żony.
Bynajmniej te negatywne elementy mojego wizerunku wcale nie
były wyłącznie subiektywnym spojrzeniem mojej żony, ponieważ
po czasie doszedłem do takich samych wniosków jak ona, więc
jeśli miałby to być subiektywizm, to już wspólny naszego
małżeństwa, a taki jest wartościowy. Ten temat jest trochę
subtelny w swoich założeniach balansujący pośrodku między
tym o czym piszę a np. tym twoim postem, który przedstawił
sprawę w drugą stonę i masz rację, że takie podejście może
być szkodliwe, głównie dla dziecka. Nie powinno być dwóch
ojców lub dwie matki, tylko po jednym z każdej płci. Jest
jednak obszar wspólny na polu którego przebiega cała ta
dyskusja.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |