« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2002-01-23 09:57:47
Temat: Re: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?WITAM.
Po pierwsze :)
Jak myslicie jaki procent zon czy mezow w tych jak to nazwaliscie "udanych"
miewa te wspaniale orgazmy ze swoim partnerem?
Po drugie,
dlaczego ciagle piszecie o tym "odchodzeniu". To z miejsca zaprzecza pojeciu
prawdziwego zwiazku opartego na pojeciu (abstrakcyjnym?) "milosc".
Przeciez jak kocham to ufam, wybaczam, rozumiem, czesto cierpie, ale przede
wszystkim daje a nie czekam zeby dostac. Nigdy nie zranil was ten kto naprawde
kochal? Nie ma prawa? To zwykle Ci co kochaja rania najbardziej, trzeba zdawac
sobie sprawe z tego ze jest sie ze soba nie tylko na to "dobre" ale i na zle.
Po trzecie,
Kochanka/kochanek jak to bylo w temacie wypelnia czasem olbrzymia pustke, jakas
dziure pomiedzy ludzmi, ktora tworzy sie z czasem i nie mozna nic na to
poradzic. W dojrzewajacym zwiazku, miejsce namietnosci zajmuje przywiazanie,
rodzina itp, troska o partnera a przeciez nie kazdemu to wystarcza.
To sie nie bierze z nikad, taka sama odpowiedzialnosc za pojawienie sie osoby
trzeciej w "ukladzie" ponosi "zdradzajacy" jak i "zdradzany".
To jest ich wspolny problem.
Po czwarte,
Ktos kto "wchodzi pomiedzy dwoje", robi to przeciez swiadomie i wszystko jest
ok dopoki nie probuje zagarnac dla siebie osoby, ktora ma zobowiazania.
Sa ludzie, ktorzy nie chca stalych zwiazkow, znajomosc z osoba "zajeta" daje im
w pewnym sensie poczucie bezpieczenstwa. Czuja sie kochani i wolni jednoczesnie.
Jesli kochanka/kochanek zechce czegos wiecej (nie chce dluzej byc
kochanka/kiem), to jak juz kiedys napisalem, to moze byc dobry test na trwalosc
zwiazku, wbrew pozorom najgorzej ma zdradzajacy, ktorego stawia sie przed
wyborem. W tej sytuacji zawsze ktos bedzie cierpial.
W ta strone skierowalbym zarzut bedacy mysla przewodnia watku.
Jesli decydujesz sie na bycie kochanka/kochankiem pamietaj o swojej pozycji i
nigdy nie podnos reki na zwiazek ktory ma prawo byc Swiety dla tego z kim
wchodzisz w relacje (to ze jedno wyklucza drugie jest bzdurnym stereotypem
wynikajacym, jak juz ktos wspomnial glownie z uwarunkowan kulturowych).
ps. W chwilach depresji polecam obejrzec jakis film Woody Allena :)
Pozdrawiam,
FK
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2002-01-23 15:25:43
Temat: Re: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?Użytkownik <f...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...onet.pl...
> Po czwarte,
> Ktos kto "wchodzi pomiedzy dwoje", robi to przeciez swiadomie i wszystko
jest
> ok dopoki nie probuje zagarnac dla siebie osoby, ktora ma zobowiazania.
Juz sie zgadzalam, a tu nagle takie cos... dlaczego wszystko jest ok???????
Pozdrawiam
Magdalena Budzynska
www.szczescie.info
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2002-01-23 16:40:05
Temat: Re: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?> Użytkownik <f...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:3...@n...onet.pl...
> > Po czwarte,
> > Ktos kto "wchodzi pomiedzy dwoje", robi to przeciez swiadomie i wszystko
> jest
> > ok dopoki nie probuje zagarnac dla siebie osoby, ktora ma zobowiazania.
>
> Juz sie zgadzalam, a tu nagle takie cos... dlaczego wszystko jest ok???????
OK w tym sensie, ze to nie dzieje sie przypadkiem, jesli dwoje ludzi zostaje
kochankami to przewaznie tego chca i sa swiadomi co to oznacza.
A gdy ten "wlasciwy" zwiazek nie jest tylko papierowym albo jakims innym
toksycznie-idiotycznym powinno oznaczac, ze kochan(e)k(a) miejsca wspolmalzonka
nigdy nie zajmie, jest uzupelnieniem/lekarstwem/wyjsciem awaryjnym/ lub
100innych opcji, ktore chyba nie sa z zawsze i jedynie BE? To tak jak goraczka
w chorobie BE nie jest - a tylko objawem koniecznym i potrzebnym do zauwazenia
choroby.
Pozdr.
FK
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2002-02-15 06:39:15
Temat: Odp: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?Użytkownik Agnieszka O. <a...@p...onet.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych
| wytłumacz mi tylko proszę czemu 'winę' przerzuca się na
kochankę/kochanka?
| Przecież to jakieś pomylenie skutku z przyczyną...
Wlasnie to napisalem wyzej - dlatego, ze jedna strona (zdradzana)
walczy o zwiazek, natomiast druga (zdradzajaca) - daje sie poniesc
fali, ulega.
Watek rozpoczela osoba skrzywdzona, jak sadze (to tylko moje
odczucie!).
I chodzi sie tutaj tylko o postawienie diagnozy (wrecz wyroku) 'czy
kochanek/kochanka jest winny/winna rozpadowi zwiazku?'
Wedlug strony skrzywdzonej - tak, bo partner zostal 'uwiedziony
podczas chwili slabosci', bo gdyby nie ta trzecia osoba, daliby rade
odbudowac zwiazek, to byl tylko chwilowy kryzys... itp. Jak
jest/bylo(by) naprawde - nie wiadomo.
Osobiscie przychylam sie do tego zdania - kochanek (-ka) jest ta
wlasnie okazja, ktora czyni zlodzieja...
Czasem jest tym wyrwaniem poduszki spodglowy konajacego... ale czasem
duszeniem ta sama poduszka zdrowego zwiazku... chwila zapomnienia,
slabosci.
A (drapiac sie po glowie i niesmialo) znam to troche nie tylko z
jednej strony...
| Jeszcze parę lat temu miałam spore problemy z odnalezieniem się w
| monogamicznym układzie.... ale w życiu nie przyszło by mi do głowy,
że to
| była wina facetów, których spotykałam!! Ja byłam winna zaistniałej
sytuacji,
| to ja bałam się małżeństwa jak ognia a wizja spędzenia życia z
jednym
| mężczyzną przyprawiała o oczopląs za alternatywami.... Wyrosłam i
| znormalniałam ale nie mam zamiaru krzyczeć: 'czemu im to robicie?!
czemu
| psujecie?!' przecież to nie tak!!!!
Nie zrozumialem :-(((( Prosze o wytlumaczenie - bylas kochanka i
dzielilas zwiazki ludzi?
Przepraszam, ze tak pozno odpisuje, ale data Twego posta to srodek
mojej meki :-)))
Pozdrawiam rowniez monomagicznie i zazdrosnie, chorernie :-)
didziak ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2002-02-15 06:50:13
Temat: Odp: Moniko, didziaczku [było: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?]Użytkownik Kami <K...@j...net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
| Ja po prostu wiem, że tak się zdarza - nie ze złej woli, ale czasem
z
| przypadku, niedojrzałości, braku odwagi... Człowiek to tylko
człowiek,
| trzeba mu wybaczyć.
| I didziaczku - ja dalej stoję na stanowisku, że jeśli w związku jest
| dobrze, to po prostu nikt z zewnątrz nie będzie miał do tegoż
związku
| dostępu.
Alez Kamis - zobacz, co napisalas kilka zdan wyzej - czlowiek to tylko
czlowiek.
Zdrady zdarzaja sie - uwierz - w zdrowych zwiazkach, wlasnie dlatego,
ze czlowiek jest tylko czlowiekiem...
Dobija mnie stereotyp, ze 'zdrowemu zwiazkowi nic nie grozi'... bo
jest to mit :-/
Ja dalej stoje na tym samym stanowisku :-)
Mowienie sobie 'nie boje sie' i brak strachu nie obroni nas przed
drapieznikami po wejsciu do ich klatki.
Mowienie sobie 'nie boli mnie' i brak sygnalow, ze nas zaboli (np.
przewiazane oczy) nie uchroni nas przed bolem po wejsciu golymi
stopami w zarzace sie wegle.
Dbaj o zwiazek, boj sie zdrady i unikaj tego rodzaju sytuacji...
inaczej moze sie okazac cos zgola innego.
'Strzezonego Pan Bos strzeze'
Pewnosc wiernosci w takim zwiazku kojarzy mi sie z zbytnia pewnoscia
siebie (ta wadliwa)...
Ale to tylko moje zdanie :-)
Pozdrawiam goraco znowuz przepraszajac za zwloki ;-)
didziak ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2002-02-15 11:07:07
Temat: Re: Moniko, didziaczku [było: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?][ciach - wpadam w temat] ale
> Mowienie sobie 'nie boje sie' i brak strachu nie obroni nas przed
> drapieznikami po wejsciu do ich klatki.
Nie jest prawdą poza klatką. Drapieżniki atakują szybciej obiekty
bojące się.
> Mowienie sobie 'nie boli mnie' i brak sygnalow, ze nas zaboli (np.
> przewiazane oczy) nie uchroni nas przed bolem po wejsciu golymi
> stopami w zarzace sie wegle.
I tu bywa różnie - są dowody.
>
> Dbaj o zwiazek, boj sie zdrady i unikaj tego rodzaju sytuacji...
> inaczej moze sie okazac cos zgola innego.
> 'Strzezonego Pan Bos strzeze'
????
>
> Pewnosc wiernosci w takim zwiazku kojarzy mi sie z zbytnia pewnoscia
> siebie (ta wadliwa)...
>
> Ale to tylko moje zdanie :-)
>
> Pozdrawiam goraco znowuz przepraszajac za zwloki ;-)
Czyje?
Pozdrawiam
Ituś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2002-02-15 21:05:16
Temat: Odp: Moniko, didziaczku [było: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?]Użytkownik Ituś <w...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
| [ciach - wpadam w temat] ale
| > Mowienie sobie 'nie boje sie' i brak strachu nie obroni nas przed
| > drapieznikami po wejsciu do ich klatki.
| Nie jest prawdą poza klatką. Drapieżniki atakują szybciej obiekty
| bojące się.
Tak - a wejscie po karmieniu (to bedzie kolo 17:00) tez niczym nie
grozi, bo tajgerki spia - ale wiadomo, o co chodzi...
Kobiety 'z zewnatrz' nie maja chyba jak drapiezniki, ze - widzac
bojaca sie o zwiazek kobiete - szybciej zaatakuja zwiazek i uwioda
mezczyzne? (to samo zreszta tyczy sie mezczyzn)
Wiec chyba kontynuacja przykladu w ta strone nie jest trafiona ;-)
| > Mowienie sobie 'nie boli mnie' i brak sygnalow, ze nas zaboli (np.
| > przewiazane oczy) nie uchroni nas przed bolem po wejsciu golymi
| > stopami w zarzace sie wegle.
| I tu bywa różnie - są dowody.
Tak, medycyna tez zna kilka przypadkow samouleczenia z AIDS, ale nie
sa one wskaznikiem w poszukiwaniu metod leczenia dla wszystkich...
Sa tez ludzie mogacy nurkowac pod woda ponad 5 minut :-)
Ale wyjatki nadal tylko potwierdzaja regule ;-)
| > Dbaj o zwiazek, boj sie zdrady i unikaj tego rodzaju sytuacji...
| > inaczej moze sie okazac cos zgola innego.
| > 'Strzezonego Pan Bos strzeze'
| ????
Pomylka - mialo byc 'Pan Bog'.
Chodzilo o to, ze jesli sam(a) nie bedziesz dbac o zwiazek, wystawiac
go w poczuciu bezpieczenstwa na ryzyko zdrady, to sie przejedziesz...
Nie ma nierdzewnych metali - one tylko o wiele wolniej koroduja.
(nie chodzilo mi o popkulture :-))
| > Pozdrawiam goraco znowuz przepraszajac za zwloki ;-)
| Czyje?
Oj - po prostu ciagne stary watek - po ok. 4 tygodniach, ale nie
moglem byc na grupie wowczas, a teraz nie moglem sie oprzec, zeby nie
poodpowiadac :-)))
Stad zwloka * kilka = zwloki ;-)
Pozdrawiam rowniez :-)
didziak :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2002-02-16 18:51:10
Temat: Re: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?> I chodzi sie tutaj tylko o postawienie diagnozy (wrecz wyroku) 'czy
> kochanek/kochanka jest winny/winna rozpadowi zwiazku?'
> Wedlug strony skrzywdzonej - tak, bo partner zostal 'uwiedziony
> podczas chwili slabosci', bo gdyby nie ta trzecia osoba, daliby rade
> odbudowac zwiazek, to byl tylko chwilowy kryzys... itp. Jak
> jest/bylo(by) naprawde - nie wiadomo.
> Osobiscie przychylam sie do tego zdania - kochanek (-ka) jest ta
> wlasnie okazja, ktora czyni zlodzieja...
Przenoszenie z TZ na kochanke/kochanka odpowiedzialnosci
za to co zistaniale jest nam potrzebne aby nie musieć żyć
z kimś o kim źle myślimy.
A w rzeczywistości to był związek dwóch dorosłych osób
z których każda powinna wiedzieć co robi.
> Czasem jest tym wyrwaniem poduszki spodglowy konajacego... ale czasem
> duszeniem ta sama poduszka zdrowego zwiazku... chwila zapomnienia,
> slabosci.
Zbyt skomplikowana dla mnie przenoścnia, czy mozesz wyjaśnic, proszę.
> | Jeszcze parę lat temu miałam spore problemy z odnalezieniem się w
........
> Nie zrozumialem :-(((( Prosze o wytlumaczenie - bylas kochanka i
> dzielilas zwiazki ludzi?
Ja też nie rozumiem, może doczekamy sie odpowiedzi.
Jacek R
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2002-02-17 03:46:12
Temat: Odp: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?Użytkownik Jacek R <q...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych
| > Osobiscie przychylam sie do tego zdania - kochanek (-ka) jest ta
| > wlasnie okazja, ktora czyni zlodzieja...
| Przenoszenie z TZ na kochanke/kochanka odpowiedzialnosci
| za to co zistaniale jest nam potrzebne aby nie musieć żyć
| z kimś o kim źle myślimy.
| A w rzeczywistości to był związek dwóch dorosłych osób
| z których każda powinna wiedzieć co robi.
Oczywiscie, ze oboje sa winni. Z tym, ze kochanka pojawia sie w zyciu
TZ w wiadomym celu... TZ tego nie planuje wczesniej (jesli planuje,
czego nie biore nawet pod uwage - kopa w tylek takiemu TZ)...
Ktos zostawia np z lenistwa (lub niemoznosci zamkniecia) otwarte
mieszkanie i przychodzi zlodziej, ktory to wykorzystuje... Winny jest
bardziej zlodziej.
Jesli w zwiazku nie ma 'barier ochronnych', ktos to wykorzystuje - ja
zawsze winie tego 'wolnego strzelca'...
Choc zdrada regularna to wspolpraca i moj przyklad niezbyt pasuje...
Ale i tak winic bede bardziej ta 'dochodzaca' osobe, gdyz 'zgoda'
zdradzajacego moze byc wlasnie pod wplywem oslabionego zwiazku i
poddania sie w walce o wspolne szczescie np... (mowa o kochankach,
wiec regularnych zdradach, nie - jednorazowych wypadach... bronie sie
przed Kami :-)))))))))))))
Kochanek (-ka) planuje romans - TZ nie.
Jesli decydujemy sie na przebaczenie TZ - owszem, masz racje; to moze
byc jakas psychiczna forma usprawiedliwienia go w swoich oczach...
Ale gdy nie decydujemy sie na dalsze bycie razem po zdradzie? Wowczas
usprawiedliwiac nie musimy... Nie jestesmy subiektywni, bo jego znamy
i darzylismy uczuciem - zgoda. Ale nawet obiektywnie z boku chyba
ludzie bardziej nie szanuja kochanki, ktora wlazi miedzy zwiazek...
tak mysle :-)
| > Czasem jest tym wyrwaniem poduszki spodglowy konajacego... ale
czasem
| > duszeniem ta sama poduszka zdrowego zwiazku... chwila zapomnienia,
| > slabosci.
| Zbyt skomplikowana dla mnie przenoścnia, czy mozesz wyjaśnic,
proszę.
Czasem romans to tylko pomoc w szybszej smierci rozpadajacego sie
zwiazku, na ktorego ocalenie nie ma juz i tak szans. Czasem jednak
jest zabiciem calkiem zdrowego zwiazku. (Ale wowczas to wina naiwnego
partnera, ktory sadzil, ze takie zabijanie zdrada zdrowego zwiazku
mozna praktykowac, bo 'sie nie wyda'/'nie udalo sie w zwiazku i mozna
juz zdradzac', itp... Mozna to potepic, ale czy naiwni nie maja prawa
kochac i 'szukac swego'? Sami poniosa kare za naiwnosc... ale zabronic
im zwiazkow nie mozemy.)
(moja wypowiedz o chwili zapomnienia i slabosci pasuje raczej do
jednorazowej zdrady - zapomnialem wowczas, ze mowa o kochankach, wiec
o czyms z rozmyslem i regularnym)
Ostatnio pewna osoba (tu uklon w Jej strone :-)) powiedziala mi, ze
nawet czytajac mnie (bez blizszego poznania) mozna zauwazyc moja
wrogosc wobec wszelkich antyzwiazkowych zakusow - ma racje ;-) wiec
nie wiem, czy wypowiedzialem sie obiektywnie i racjonalnie - tak po
prostu mysle sobie ja na ten temat.
Ech, pewnie znowu namieszalem, ale juz ide spac, bedzie lepiej :-)
pozdrawiam,
didziak :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2002-02-17 03:58:30
Temat: Odp: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?Użytkownik didziak <d...@g...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
| Jesli decydujemy sie na przebaczenie TZ - owszem, masz racje; to
moze
| byc jakas psychiczna forma usprawiedliwienia go w swoich oczach...
| Ale gdy nie decydujemy sie na dalsze bycie razem po zdradzie?
Wowczas
| usprawiedliwiac nie musimy... Nie jestesmy subiektywni, bo jego
znamy
| i darzylismy uczuciem - zgoda.
Mialo byc: Nie jestesmy OBIEKTYWNI, bo....
Przepraszam - pomylka ;-/
(wiedzialem, ze cos skisze przez ta wczesna godzine :->)
didziak :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |