Data: 2002-07-15 09:52:31
Temat: Odp: Planowanie wydatkow
Od: "Asiunia" <j...@p...gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Amelia <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:aglrjm$dq5$...@n...tpi.pl...
> Dzis rano w prcy rozgorzala dyskusja na powyzszy temat. Kolega (kawaler,
> mieszka z rodzicami, niezle zarabia:)) stwierdzil, ze planowanie jest na
> nic - jak ma pieniadze, kupuje co chce, nie ma - nie placi rachunkow, na
to
> przyjdzie pora pozniej.
Amelko, nie wierz koledze za grosz. Brutalnie mówiąc, gościu klepie bzdury.
Zapewne łatwo mu gadać takie farmazony dobrze zarabiając, będąc singlem, do
tego mieszkając z rodzicami. Co do argumentowania swoich racji podpierając
się żonatymi dzieciatymi kolegami, zaproponuj, żeby umówił Cię na rozmowę w
realu z nimi, niech patrząc prosto w oczy, potwierdzą że tak jest :-))
Ja/my nie planujemy wydatków z ołówkiem w ręku, Excela mam w głowie, tzn
mniej więcej wiem ile m-cznie wydajemy na stałe wydatki, na ile możemy sobie
pozwolić. W naszym zwiazku ja jestem osobą pilnującą finansów, planującą je,
czasami dochodzi między nami do dyskusji, mąż uważa, że możemy sobie na coś
tam pozwolić, ja wybiegając o m-c, dwa w przyszłość staram się stopować jego
zapędy. Na pewno nie jest tak że budżet domowy może być puszczony na żywioł,
midzimisia i zachciewajki członków.
Poradź mu lepiej żeby się ożenil :-))))
A.
|