Data: 2003-01-06 15:40:56
Temat: Odp: Terapia grupowa
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Trurl <trurl@WYTNIJ_TO_onet.pl> :
> (..) Kobieta w sumie ogranicza się do
> stwierdzania oczywistości i pytań w stylu "o czym państwo teraz myślą" w
> momentach kiedy zapada cisza, co ma miejsce dość często.
A co potem robi z odpowiedziami uczestnikow?
> (..) nikt nie ma ochoty się "obnażać" przed innymi (..)
A mowiliscie swoje zyciorysy? Jak to wtedy bylo z tym obnazaniem sie?
U nas odbyla sie ciekawa rozmowa przed zyciorysami nt obnazania. Byli
ludzie, ktorzy twierdzili, ze beda czuc sie oszukani, jesli sami wywala
wszystko na wierzch, a okaze sie, ze inni pozostawia jakąs "lagodna" i
niepelną wersje. No i cala sesja zeszla na omawianie sensownosci takiego
podejscia itd.
A kiedys spedzilismy np pol godz. na kwestii... pt krzeselka czy materace.
Standardowo siedzi sie na krzeselkach w kole, ale niektorzy stwierdzili, ze
bola ich kregoslupy itd i chca na materace. Na to inni, ze im wlasnie
wygodnie na krzeslach i nie maja zamiaru polegiwac na podlodze. Inni chcieli
sie dostosowac do wiekszosci. Jeszcze ktos podjal kwestie tego, ze taki
uklad siedzenia pewnie czemus sluzy, ktos zastanawial sie czy terapeuci
dostosowaliby sie do grupy i tez siedli na materace itd. Temat banalny, ale
swietnie wychwytuje role jakie ludzie zazwyczaj pelnia - kto sie dostosuje,
kto postawi na swoim, kto sie kloci z zasady, kto szuka sensu etc.
A po co to pisze? Bo terapeuta w czasie tej rozmowy powiedzial moze ze 3
slowa.
> Zastanawiam się co w tej sytuacji zrobić. Czy uznać to za stratę czasu i
> pieniędzy i poszukać innego terapeuty? A może to z nami, czyli z grupą,
jest
> coś nie tak?;) (Chociaż nie wydaje mi się).
Ja tez nie sadze, ze to z grupa jest cos nie tak. Nie chcialabym tez oceniac
tu terapeutki... moze to czemus sluzy, ma swoj cel, moze chce Was
przetrzymac, az balonik bedzie nabrzmialy do granic mozliwosci. Moze
prowokuje do czegos. A moze nie panuje nad tym i nie wie jak popchnac grupe
do przodu. Tak czy siak ja osobiscie radzilabym wyciagnac ile sie da z tego
co jest. I powiedziec wyraznie i jasno (tak jak tu na grupie) jak to
widzisz, nawet skrytykowac terapeutke! Byle przerwac ta stagnacje. Inni
pewnie sie przylacza skoro tez do odczuwaja. Wiem, ze to trudne - ale b.
wazne!
Nawet bym sobie zapisala na kartce co chce powiedziec, byleby to zrobic.
Jesli nie dasz rady mowic dlugo, powiedz krocej - ze zastanawiasz sie nad
sensem, ze nic nie posuwa sie do przodu i nie wiesz dlaczego terapeutka nic
z tym zastojem nie robi. Spytaj sie jej wprost i powiedz, ze nie uznajesz
odpowiedzi "a jak pan mysli" ;)
Melisa
|