Data: 2000-04-19 00:41:42
Temat: Odp: byc soba
Od: "Robinet" <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Psychologia zainteresowała mnie dzięki fascynacji osobowością wielu
silnych
> i błyskotliwych bohaterów z historii i teraźniejszości naszego świata.
> Sądziłem, że najlepiej byłoby stać się takim jak oni.
Marzenia - piekna rzecz! I o dziwo, diabalenie czesto sie spelniaja :)! Az
trzeba uwazac o czym sie marzy... ;)!
Ale chyba dobrze jest miec idoli, szczegolnie jesli to wartosciowi ludzie?
:)
Dosyć szybko
> przekonałem się jednak, że najpiękniejsza w człowieku jest dana każdemu
> przez naturę możliwość bycia kimś niepowtarzalnym, czyli - sobą.
A coz to znaczy? :)
Ja tam sie pogodzilem z tym, ze zyje w spoleczenstwie i ze ono, ze tak po
berkeley'owsku (cooley'owsku) powiem, zyje "we mnie".
I wlasnie dzieki "tej zgodzie", chyba moge byc "quasi soba" (niech Was nie
razi ten zwrot) ;).
> Przeczytałem wiele książek z psychologii dostarczających wiedzy o
emocjach,
> chorobach, mechanizmach obronnych itd. i posmutniałem.
> Zdałem sobie sprawę z czegoś czego dotąd wcześniej nie dostrzegałem,
> mianowicie jak wiele w nas niedoskonałości.
> Naiwne przekonanie że celem człowieka jest szczęście legło w gruzach.
> Dziecinna wiara że ?życie powinno być miłe łatwe i przyjemne, a człowiek
> powinien mieć święty spokój? się kolejną chorobliwą mistyfikacją.
Powtorze za Grekiem Zorba: "Zycie jest problemem, tylko smierc nim nie jest.
Aby byc zywym, trzeba szukac problemow"! (moze troszke przekrecilem, ale
sens jest mniej wiecej taki sam). Zycie - piekna rzecz! I to nie tylko ze
wzgledu na radosci, ktorymi jest przeplatane owo zycie, na przemian ze
smutkami, ale ze wzgledu na to, ze wlasnie ten warkocz jest czyms
najciekawszym co sie moze czlekowi przydazyc. Myle sie? Wiem, ze nie kazdy
sie ze mna zgodzi. Ktos moze powiedziec, ze urodzilem sie "w czepku", to
sobie moge tak gadac etc.. A ja nie bede odpowiadal, ze nieprawda - bo to
nie bedzie mialo sensu. Odpowiem, ze poczucie wewnetrznej radosci, badz
smutku jest zrelatywizowane w odniesieniu do kazdej osoby, a ponad to, nie
jest proporcjonalne do zewnetrznych, ze tak belkotliwie powiem, korelatow
owych emocji (radosci i smutku). Zatem Jasio, ktory zgubil swoj ulubiony
guziczek, ktory dostal dawno temu od kolegi na pamiatke, moze byc podobnie
"smutny" jak Henio, ktorego wlasnie "zostawila" dziewczyna (przyklad
oczywiscie zartobliwy, ale mam nadzieje, ze rozumiecie o co mi chodzi).
> Przyglądając się ludziom, których znam z przerażeniem stwierdziłem iż
> większość z nich przejawia mniej lub bardziej dostrzegalne neurotyczne
> cechy, nie wykluczając mnie samego. Prawie każdego z nas ograniczają one w
> pracy , życiu osobistym czy seksie. Przestaje mnie już dziwić fakt, że
np.
> tak wielu z nas ogarnia trema jak tylko mamy możliwość korzystnie
> zaprezentować się innym ludziom, wybuchamy złością zdenerwowani nic nie
> znaczącymi drobiazgami,
Tym bardziej, posiadajac taka wiedze, mozemy sie do tego wszystkiego czule
usmiechac (bez wywyzszania - wszak jestesmy "tacy sami"!). Czy nie pozwala
nam to odniesc sie z wiekszym dystansem (a tym samym zrozumieniem) do
blizniego, ktory wg nas sie zdenerwowal z "niezrozumialego" dla nas powodu?
Czy nie latwiej nam przyjdzie wybaczenie krzywdy (w granicach rozsadku! ;) )
, ktorej sie zaznalo od kogos, wiedzac, ze on uczynil nam owa krzywde, bo
"taki juz jest"?
Czy nasze leki sie nie zmniejsza, gdy uswiadomimy sobie, ze nie tylko my sie
boimy? To wszystko nie oznacza biernosci! Mozemy reagowac na zachowanie
blizniego. A im wieksza swiadomoscia poparta owa reakcja, tym chyba wieksza
ma szanse na bycie "madra rekacja" ?
ogromna ilość z nas nadużywa alkoholu ( to taki
> ogólnie dostępny psychotrop ), że o narkotykach nie wspomnę, rodzice nie
> radzą sobie z wychowaniem dzieci, które jak pokazują dzienniki telewizyjne
> mordują już w wieku kilkunastu lat, lub popadają w depresję nie rozumiejąc
> czego w ogóle chcieć od życia i jaki sens miało ich przyjście na świat ?
Swiat pokazuje nam rowniez cala mase NAPRAWDE pieknych rzeczy -
niezapominajmy o tym! :) Wytezmy nasze oczyska, a sami zobaczymy! :)
> Popatrzcie, nawet ta lista o której sądziłem że jest dyskusją o
psychologii
> jako nauce, o jej ciekawych teoriach i zażartych sporach toczonych od
> stuleci, co chwilę zamienia się w poradnik typu ; chcę skoczyć z
wieżowca -
> radzicie kupić spadochron czy iść na terapię ?, albo - mój 5-ty mąż mnie
> zdradza co zrobić żeby znów kochał mnie jak w noc poślubną ?
Alez to sie nie musi klocic. Coz zlego w tym, ze ktos szuka rozwiazania
(pocieszenia - chyba lepsze slowo) swoich problemow (w granicach rozsadku!)
na tej liscie? Mozna i toczyc naukowe spory - nic nie stoi na przeszkodzie,
oprocz ignorancji (sic!) ;D.
> ?Wielu ludzi nie potrafi zrozumieć, dlaczego mimo że głęboko czy namiętnie
> kochają daną osobę, nie otrzymują od niej miłości..., dlaczego ich miłość
> nie potrafi wywołać uczucia w drugim człowieku. Gdyby zamiast się nad sobą
> użalać i obwiniać życie, pomyśleli, czy ich uczucie odpowiada potrzebom
> kochanego człowieka, czy też tylko ich własnym, utrwalonym wyobrażeniom o
> tym, ?co jest najlepsze?, może udałoby się im odwrócić bieg wydarzeń.?
Piekny cytat. Ech zebym to ja byl o niego madrzejszy pare lat temu ;))).
>
> Uparłem się żeby poznać prawdę o sobie, zrozumiałem też dlaczego tak
trudno
> poznać tę prawdę - bo zbyt często niesie, rozczarowanie.
"Zycie" tez "rodzi sie" w bolu :)...
> Zrozumiałem też, że to rozczarowanie uwalnia nas od mistyfikacji,
pozwalając
> w bólach pracy nad osobowością porzucić złudzenia dając w zamian szansę
> bycia kimś, kogo możemy szczerze polubić na całe życie, szansę bycia
sobą.
Tak! "Bez pracy nie ma kolaczy" ;)). Sam widzisz - nie jest zle!!!
Za komentarze z góry dziękuję.
A ja dziekuje Ci za to, ze oddales sie tej znieslawionej (?) czynnosci,
sprawiajacej niektorym istotom niewypowiedziany bol, zwanej mysleniem! :)
Pozdrawiam,
Marcin D.
|