Data: 2001-05-23 12:40:31
Temat: Odp: lek przed ......
Od: "Oliwia" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> W praktyce (jesli dobrze widze) wyglada to tak, ze
> po delikatnych zachacaniach "ratujacego",
> skrzywdzony daje "nieprzyjemne sygnaly", wraca jakby
> do dawnej, niezakonczonej walki,
> powodujac, ze "ratujacy" staje sie -nieswiadomie-
> elementem tej dawnej, niezakonczonej walki
> skrzywdzonego.
> I sam ratujacy jest zdziwniony, zdezorientowany:
> chce pomoc a staje sie celem atakow, czy "dziwnej gry".
> I ratujacy wtedy nie-wytrzymuje, i pewnie slusznie.
>
> Dawnej gdy chcialem ratowac, myslalem ze
> otworze ramona a ratowany sam w nie wskoczy :-)
> i bedzie mu dobrze :-)
> A wskakuje ale wskakuje ze swoim "robalem"
> i "wymiocinami", czyli z tym co go dreczy,
> a to jest czesto nie-do-wytrzymania dla ratujacego.
> Bo okazuje sie, ze ratuajcy sam nie dalby
> sobie rady w tej sytuacji, co skrzywdzony,
> gdyby sie w niej znalazl.
> Mnie -jako ratujacego- troche to zdolowalo.
>
> ..to tak, troche intuicyjnie, jakby co ... :-)
> ale sa tez inne scenariusze, oczywiscie :-)
no tak ale ........... jak mozna unieszkodliwic tego robala?
|