Data: 2003-12-25 18:45:34
Temat: Odp: ze niby sprawy sercowe.
Od: "Arystokrates" <tutaj@nie_podam_.ch>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A tak- Twoja wypowiedź sugeruje, że ktoś Cię trzyma w klatce:-p
kac po zlym zwiazku ;-]
> Ale to tylko takie ogólne przemyślenia:-p , a konkretnie- myślisz, że
można
> przewidzieć, jak się między Wami znajomość potoczy?
Nie ale jestem pesymista ;)
>Może pospotykaj się z
> nią najpierw platonicznie:-)))) zobaczysz, czy to jest ta osoba, o którą
Ci
> chodzi? Rozmową chyba nikogo nie skrzywdzisz;-p
I tu jest problem- z racji zupelnie innych zainteresowan i hobby ciezko nam
idzie rozmowa.
Ja chetnie filozofuje i analizuje, ona - splyca.
Efekt jest tego taki, ze siedzimy, saczymy alkohole, usmiechamy sie do
siebie i mowimy o niczym...
po trzech piwach zapewnia mnie, ze dobrze sie ze mna czuje i widac, ze
chetnie by sie do mnie przytulila.
Ja mniej wiecej odczuwam to samo, tyle tylko ze tego nie werbalizuje.
Z jednej strony- to chore. Z drugiej, jak sie przez dlugi czas kogos nie
mialo to by sie chcialo... byc z kims.
Ale skutki tego moga byc oplakane. Skoro juz na wstepnym etapie znajomosci
'nie dogadujemy sie', to potem raczej nie moze byc lepiej... .
Generalnie - wiem co zrobic, zeby bylo dobrze. Potrafie myslec w kategoriach
przyczynowo-skutkowych, a takze wiem czego chce.
Ale ten caly racjonalizm i zdrowy rozsadek jest gowno wart w takich
sytuacjach... bo chetnie odrzucam go na bok :-\
|