| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2011-02-22 18:50:38
Temat: Re: Problem z odżywianiemDnia Tue, 22 Feb 2011 05:26:40 -0800 (PST), s_13 napisał(a):
> jak najbardziej właściwe, to co piszesz dalej jeszcze mnie w tym
> utwierdza...
> piszesz, że siłownia jest dla ciebie lepsza na kręgosłup, niż
> pływanie, bo uprawiałeś jedno i drugie... nie bierzesz pod uwagę, że
> to drugie mogłeś robić nieodpowiednio (piszesz, że wyczynowo),
Teoretycznie pływanie wyczynowe czy rekreacyjne na kręgosłup działa tak
samo gdyż go w zasadzie w ogóle nie obciążasz w obu tych przypadkach, a
mięśnie pracują. Na chłopski rozum "nieodpowiednio" raczej nie ma tu
zastosowania w kontekscie kręgosłupa. Gdy usłyszałem u neurologa, że basen
byłby dla mnie odpowiedni zagotowało się we mnie. Chciałem powiedzieć mu,
że kąpielówki nigdy mi nie wysychały a mimo to kręgosłup w ruinie.
> obiektywnie pływanie lepiej wpływa na kręgosłup i równomierny rozwój
> wszystkich partii mięśniowych...
Tak, co do pływania to słyszałem taką opinię lecz moje obserwacje na mnie
samym (bez uogólniiania) jak wyżej podważają zbawienny wpływ basenu.
Jednakże równomierny rozwój mięśni jak najbardziej. Właśnie tego
doświadczam na siłowni. Basen absolutnie nie dawał mi równomierności
rozwoju mieśni. Nogi i barki jedynie.
> przebywasz teraz w środowisku "siłaczy" i to determinuje twoje cele i
> wzorce, bardzo łatwo jest stracić kontrolę nad realiami i krzywo
> patrzeć na rzeczywistość...
Bez przesady :-) Zupełnie inną mam motywację. Do tego sportu wróciłem na
zasadzie spontanicznego wstania zza biurka. Od tego dnia mam 3x w tygodniu
zajęcia i praktycznie nigdy nie opuszczam żadnego. Na nikim się nie
wzorowałem. Cele precyzyjnie ustaliłem w chwili powstania z krzesła :-D
Naprawdę dla mnie nie jest motywacją czyjaś muskulatura a już w
szczególności, że nie wypadam na tle innych źle. Nie mam więc parcia
"środowiskowego". Robię to dla siebie samego. Jednakże nie przeczę, że sam
wykrzywiłem zwierciadło aby polubić to miejsce i być może krzywo teraz
patrzę.
Po drugie moją dodatkową motywacją do właściwej diety był efekt opisany
poniżej. Patrz *)
> kalorie to nie wszystko... tak jak piszesz, ważne jest z czego te
> kalorie pochodzą, a także w którym momencie są dostarczane...
> każdy organizm reaguje inaczej, więc wsłuchaj się w to co twój ci
> podpowiada... :-)
No właśnie trochę przygłuchłem i szukam tu i u dietetyka stetoskopu :-)
Założyłem pisząc tu, że są pewne prawdy ogólne - niezależne od organizmu.
Obal tą tezę lub potwierdź. Chodzi mi o to, że muszę pochłaniać
przynajmniej taką ilość kalorii jaką wydatkuję. Drugi dogmat: wydatek
energetyczny dla mnie to 2000kcal + to co średnio wyrabian na siłowni =
2900 kcal.
Czy faktycznie stawką wyjściową jest 2000 kcal? Znacznie mniejsze ilości
(1400kcal) powodowały, że przybierałem prowadząc siedzący tryb życia.
> dla mnie dobrym rozwiązaniem swego czasu, okazała się dieta proteinowa
> (ale bez przesady), też zastopowałem się z mięśniami w pewnym
> momencie, choć nie o masę, a o siłę mi raczej chodziło,
To możemy się zamienić metabolizmami. Siła mi spektakularnie wzrasta
(przynajmniej na etapie powrotu do tego co kiedyś potrafiłem) a masa
kiepsko. Zawsze tak miałem. Zmiany planów treningowych nie pomagały.
> nie mogłem
> jeść więcej, a sił brakło,
O właśnie ... to samo doświadczam. Jeść więcej nie mogę ale wciskam w
siebie na siłę aby metabolizm poprawić. Drastyczny niedobór kalorii miałem
no i konsekwencje tego w postaci przetrenowania i innych - co dietetyk
potwierdził. Źle się z tą dietą czuję w sensie żołądka ale przetrenowanie
odeszło w niepamięć. I tak zjadam o 40% za mało w/g wyliczeń. Organizmu
swojego nie słyszę więc tylko na liczbach polegam póki co.
> znalazłem sposób na tzw. "doładowanie",
> czyli taka duża dawka węglowodanów raz na tydzień, czyli dietka i
> treningi w tygodniu, a w niedzielę na pizzę, lody i coca colę... :-),
> rozkręciłem metabolizm...
Możesz opisać jaki postęp uzyskałeś w zakresie metabolizmu i ile czasu to
trwało?
> w poniedziałek naginałem na treningu jak
> rakieta... :-) taka dawka cukrów w ogólnym tygodniowym bilansie
> kalorii to niewiele, a dużo zmienia, jakbym to rozłożył na siedem
> porcji i jadł codziennie, to nie byłoby efektów...
Swoją drogą to bardzo dziwne bo zgodnie z teorią i badaniami węglowodany
nie dostarczają długotrwałej energii. Gdy dobierzesz odpowiednią mieszankę
długości łańcuchów to możesz co najwyżej na 3-4h dostarczyć energii. W
tygodniu spożywam przedziwne mieszanki owoców, orzechów, miodu (to pomysł
dietetyka a nie mój :-) ) i dodatkowo podczas treningu Carbo aby katabolizm
powstrzymać. Power mam zawsze do ćwiczeń. Jednakże efekty mizerne.
*) Jakieś tam są ale inne osoby trenujące sumiennie zwykle mają lepsze
rezultaty.
> taka metoda teraz
> jakoś się nawet nazywa, poszukaj, może to będzie dobre dla ciebie, ja
> zawsze starałem się intuicyjnie wyczuć, co mówi mi organizm i to się
> przez lata sprawdzało...
Muszę być systematyczny w stosowaniu diety i patrzeć co z tego będzie.
Jednakże boję się, że wymuszenie systematyki w stosowaniu gwałtu na
organiźmie (tak określam pakowanie w siebie dużych ilości ale specjalnie
dobranych składników) może spowodować złe konsekwencje. Również z obawy
przed tym postanowiłem napisać.
> no i nie rezygnuj z różnorodności, w każdym (prawie) sporcie można
> znaleźć coś odpowiedniego dla siebie, co będzie dobrym uzupełnieniem
> całości wykonywanych ćwiczeń...
Tak, oczywiście. Właśnie po 4 miesiącach zmieniłem plan wraz z typami
ćwiczeń. Znów siła poszła w górę (był już zastój) ... choć na tym mi nie
zależy.Plany układają mi specjaliści - przynajmniej za takich sie podają.
Mam nadzieję, że jest ok. Zakwasy po każdym treningu mówią mi, że tak. :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2011-02-24 07:59:28
Temat: Re: Problem z odżywianiemTo wszystko jest jakieś dziwne.
Wpychanie w siebie jedzenia nieuchronnie prowadzi do otyłości.
Nie zawsze będziesz chciał czy mógł intensywnie trenować.
Wystarczy jakaś poważniejsza kontuzja czy brak czasu.
Natychmiast przemienisz się w baryłę. Miałem takiego
szczuplutkiego znajomego, który z tego właśnie powodu
stał się dosłownie potworem.
Pierwotny zamysł - schudnięcie - leczysz opychaniem się
ponad miarę?
Co do bólu kręgosłupa - wiesz dokładnie, jakie było
pochodzenie tego bólu? Przyczyn może być bardzo
wiele. Np. zmiany reumatyczne pod wpływem
ciągłego nachładzania w wodzie, albo miałeś coś
z zatokami i stąd stan zapalny, który przeniósł się na
kręgosłup.
Bez ruchu człowiek po prostu nie żyje. Bezruch to
śmierć. Ale czy machanie godzinami na siłowni, to
właściwe antidotum?
Popatrz na piękne drapieżniki: taka np. lwica. Jak pięknie
jest zbudowana, jaka umięśniona. A stale tylko przysypia.
Godzinami śpi. Cała jej gimnastyka, to 1 - 2 paronastosekundowe
sprinty. Ona nie macha godzinami na siłowni. :-)
Jeśli chodzi o żywienie w ogólności - zajmuję się tym i zgłębiam
problem od wielu lat. I dużo wiem, ale mam również bardzo
dużo wątpliwości. Nie jest to wszystko takie proste.
W żywieniu ważne nie są kalorie, ale skład pożywienia.
Organizm musi dostać to, czego potrzebuje.
I każdy (prawie) potrzebuje tego samego. "Jestem zwierzęciem,
który się człowiekiem zwie". Mózgi nam się skomplikowały,
ale metabolizm nie.
Sposób żywienia ma fundamentalne znaczenie dla ogólnego
stanu organizmu. Dlatego - jeżeli chce się uzyskać jakiś
wyrafinowany efekt - wyglądać np. jak Bruce Lee,
czy jak zawodnik sumo, albo być "anorektyczną" modelką,
wprowadza się odpowiedni sposób żywienia, nie zważając
na skutek na zdrowie. Liczy się cel do osiągnięcia.
Ale takie zabawy dietą szybko się niepomyślnie kończą.
Dla mnie produktem finalnym "zabawy" z dietą
jest ogólnie biorąc zdrowie, odporność i ogólna sprawność.
Innych celów nie mam.
Pozdrawiam serdecznie,
jagr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2011-02-24 09:42:52
Temat: Re: Problem z odżywianiemDnia Thu, 24 Feb 2011 08:59:28 +0100, jagr napisał(a):
> To wszystko jest jakieś dziwne.
> Wpychanie w siebie jedzenia nieuchronnie prowadzi do otyłości.
> Nie zawsze będziesz chciał czy mógł intensywnie trenować.
> Wystarczy jakaś poważniejsza kontuzja czy brak czasu.
> Natychmiast przemienisz się w baryłę.
Oj tak. Trzeba mieć to na uwadze i w takich przypadkach natychmiast
zredukować menu. Przerabiałem to już w przeszłości.
> Pierwotny zamysł - schudnięcie - leczysz opychaniem się
> ponad miarę?
Ten cel został osiągnięty jednakże chciałbym złapać teraz trochę mięśni a z
powietrza tego się nie da zrobić. Ewidentnie mam problem żywieniowy gdyż w
chwili obecnej skończyła mi się odżywka białkowa. W ciągu nocy po treningu
zrzuciłem 0.6kg. Przypuszczam, że połowa tego to szalejący katabolizm i to
mimo obżerania się (w mojej definicji i możliwościach żołądka) lub jedzenie
poniżej normy (w/g dietetyka).
> Co do bólu kręgosłupa - wiesz dokładnie, jakie było
> pochodzenie tego bólu? Przyczyn może być bardzo
> wiele. Np. zmiany reumatyczne pod wpływem
> ciągłego nachładzania w wodzie, albo miałeś coś
> z zatokami i stąd stan zapalny, który przeniósł się na
> kręgosłup.
Właśnie żaden stan zapalny. Wnioskuję z tego, że nie można go się nabawić w
ciągu ułamka sekundy. W tarkcie niewłaściwego ruch odcina mi nogi i leżę.
Potworny ból w okolcach lędźwiowych. Miesiąc w łóżku potem. Kręgi ok. RTG
niczego nigdy nie wykazał. Z tym niczego nie zrobię choć zauważyłem, że
trening intensywny spowodował, że od długiego czasu nawet ostrzeżeń o tej
ewentualności nie otrzymuję od kręgosłupa póki co. Drugi problem to bóle w
postaci silnego drętwienia albo przeskakiwania czegoś powodującego ból. To
minęło po ok 4 miesiącach treningów bez śladu.
> Bez ruchu człowiek po prostu nie żyje. Bezruch to
> śmierć. Ale czy machanie godzinami na siłowni, to
> właściwe antidotum?
Na mnie działa. Jak sam powiedziałeś - należy wsłuchać się w organizm. Ani
basen, anie rower nie działały - jak wspomniałem.
> Popatrz na piękne drapieżniki: taka np. lwica. Jak pięknie
> jest zbudowana, jaka umięśniona. A stale tylko przysypia.
> Godzinami śpi. Cała jej gimnastyka, to 1 - 2 paronastosekundowe
> sprinty. Ona nie macha godzinami na siłowni. :-)
Genetyka? Mam kolegę na siłowni - potężnie zbudowany, zero tłuszczu. Chodzi
na siłownię 2x w tygodniu, prawie nic nie robi tam. Pomacha czymś, pogada i
wraca do domu. Idąc na uczelnie zjada 3 parówki, wieczorem jakąś bułkę -
zapiekankę z serem i jakimiś dodatkami - taką z budki z napisem
"zapiekanki"., zero owoców. Obiad sporadycznie. No i jak ten przypadek
zaszufladkować? :-)
Jego brat podobnie - choć on dosłownie wpieprza a nie je. Ja przy takim
menu miałbym 200kg w 14 dni i to w 100% czystego tłuszczu. On jest
proporcjonalnie, dobrze zbudowany ale zdecydowanie nie potężnie.
> Jeśli chodzi o żywienie w ogólności - zajmuję się tym i zgłębiam
> problem od wielu lat. I dużo wiem, ale mam również bardzo
> dużo wątpliwości. Nie jest to wszystko takie proste.
No więc właśnie ... :( W dodatku patrz przypadki jak powyżej.
> W żywieniu ważne nie są kalorie, ale skład pożywienia.
> Organizm musi dostać to, czego potrzebuje.
> I każdy (prawie) potrzebuje tego samego. "Jestem zwierzęciem,
> który się człowiekiem zwie". Mózgi nam się skomplikowały,
> ale metabolizm nie.
Tak, tylko sęk w tym, że musimy ustalić którym zwierzęciem. Ja jestem chyba
jakąś formą przetrwalnikową - jedzenie uważam za zbędne :-) Jego
pochłanianie i to na poziomie poniżej normy wymaga pomocy dietetyka.
> Sposób żywienia ma fundamentalne znaczenie dla ogólnego
> stanu organizmu. Dlatego - jeżeli chce się uzyskać jakiś
> wyrafinowany efekt - wyglądać np. jak Bruce Lee,
> czy jak zawodnik sumo, albo być "anorektyczną" modelką,
> wprowadza się odpowiedni sposób żywienia, nie zważając
> na skutek na zdrowie. Liczy się cel do osiągnięcia.
> Ale takie zabawy dietą szybko się niepomyślnie kończą.
> Dla mnie produktem finalnym "zabawy" z dietą
> jest ogólnie biorąc zdrowie, odporność i ogólna sprawność.
> Innych celów nie mam.
Oczywiście, zawsze cel determinuje dietę. Jednakże w moim przypadku dieta
zdaje się nie mieć żadnego wpływu. Może jeszcze za wcześnie na wnioski -
dopiero miesiąc czasu mniej więcej się męczę z nią. Poza cieprieniami nic
się nie zmienia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2011-02-28 01:50:29
Temat: Re: Problem z odżywianiemMarek.. Szczerze? Zmień dietetyka i trenera.
2000 kcal dla mnie to by nie starczyło nawet na zrobienie jednego
bicepsu. Jak wyciskałem sztangę leżąc, to pochłaniałem od 5500kcal do
6500 kcal dziennie. Moja waga stała w miejscu. Coś nie tak robisz.
Odżywka białkowa to tylko dodatek do diety a nie podstawowy jej
składnik, nie może być tak że katabolizm następuje i chudniesz przez
jedną noc 0,6 kg. Może za mało płynów pijesz? Przy takim trybie 3-4
litry dziennie to minimum. A propos katabolizmu. Jeśli tak się dzieje,
to za mało jesz wartościowych rzeczy i za długo robisz treningi. Dobry
trening nie zajmuje więcej jak 40 minut. Jeśli siedzisz dłużej w
siłowni, to spalasz mięśnie. Pamiętaj, że glikogen mięśniowy (potem
watrobowy) wyczerpuje się bardzo szybko.. Przeciętnie po 20 minutach
włącza się już spalanie tkanki tłuszczowej. Także polecam w trakcie
treningu popić sobie np. glukozę. A po treningu przyjąć od razu np.
glutaminę + bcaa. Musisz uzupełnić cukry, bo inaczej się zabijesz. Wtedy
możesz myśleć o budowaniu masy. Nie ma prawa występować katabolizm. A
propos odtłuszczania i nabierania masy mięśniowej, wątpię by było Cię na
to stać (oczywiście nie zaglądam w Twój portfel) ale jest to wydatek
rzędu minimum 4 tys zł miesięcznie. Dlatego polecam zbudować masę w
ogólnym tego słowa znaczeniu, a później spalić tłuszcz. Tak jest
najprościej. Po to są okresy budowania masy mięśniowej i rzeźbienia się,
żeby wszystko miało ręce i nogi, nie od razu Kraków stanął na cegle.
Jak masz problemy z lędźwiami, to zapraszam do dobrego kręglarza.
Dopiero potem na siłownię i wzmacniaj mięśnie brzucha oraz przykręgosłupowe.
Trenowałem 12 lat wyczynowo pływanie, teraz od ponad 10 lat w siłowni
ćwiczę. Od 16 lat moje żywienie jest poukładane, nie pożeram wszystkiego
co mi się podoba. Jak masz jakieś pytania, wal śmiało.
Pozdrawiam
Filip
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2011-02-28 08:53:05
Temat: Re: Problem z odżywianiemDnia Mon, 28 Feb 2011 02:50:29 +0100, Filip KK napisał(a):
> Marek.. Szczerze? Zmień dietetyka i trenera.
:-)
> 2000 kcal dla mnie to by nie starczyło nawet na zrobienie jednego
> bicepsu. Jak wyciskałem sztangę leżąc, to pochłaniałem od 5500kcal do
> 6500 kcal dziennie.
Dużo strasznie. Im więccej mięśni tym większy wydatek energetyczny. Nie
sądzę (na chłopski rozum) żebym aż tyle potrzebował.
Miałem spotkanie z dietetykiem w międzyczasie i przyznał się, że
skalkulował mi dietę na poziomi 3700kcal lecz nie chciał nie tym straszyć
:-) i dlatego nie podał prawdziwej wartości. Tak czy owak ilościowo nie
jestyem w stanie tego wyrobić nawet jeśli zacznę stosować skondensowane
formy źródeł energii (batony itp). Zakładając nawet optymalny poziom
suplementowania na poziomie 30% to i tak za mało. Musiałbym pić olej i
zalewać wódką aby wyrobić te 3700 kcal a już nie wspomnę o ilościach jakie
Ty przyswajasz. :-(
Jest jednak pozytywna zmiana - stosuję wysokoenergetyczną odżywkę (Trec
Mass XXL ). Pierwszy raz nie zeszło ze mnie napompowanie (w sensie
objętości mięśnia) po treningu. Dotyczy to wszysstkich trenowanych grup
mięśniowych. Wniosek z tego, że faktycznie cały czas pod kreską byłem z
ilością kalorii. Kłopot z tym, że gdy pochłaniam ich więcej - również w
pasie mnie przybywa.
> Moja waga stała w miejscu. Coś nie tak robisz.
> Odżywka białkowa to tylko dodatek do diety a nie podstawowy jej
> składnik, nie może być tak że katabolizm następuje i chudniesz przez
> jedną noc 0,6 kg. Może za mało płynów pijesz?
To również. Jednakże więcej niż 2l - 2.2l (napojów - nie liczę tego co jest
w żywności) na dobę również jest maksimum dla mnie.
> Przy takim trybie 3-4
> litry dziennie to minimum.
Rany boskie.
> A propos katabolizmu. Jeśli tak się dzieje,
> to za mało jesz wartościowych rzeczy i za długo robisz treningi. Dobry
> trening nie zajmuje więcej jak 40 minut.
U mnie trwa ok 1h wliczając 10 minut rowerka przed i po.
> Jeśli siedzisz dłużej w
> siłowni, to spalasz mięśnie. Pamiętaj, że glikogen mięśniowy (potem
> watrobowy) wyczerpuje się bardzo szybko..
W trakcie treningu piję Carbo aby niwelować ten efekt. Czy to właściwe?
> Przeciętnie po 20 minutach
> włącza się już spalanie tkanki tłuszczowej.
Czy spalanie tkanki tłuszczowej jest synonimem wyczerpania glikogenu? Czy
dopiero gdy jego zabraknie w ruch idzie to źródło energii?
> Także polecam w trakcie
> treningu popić sobie np. glukozę. A po treningu przyjąć od razu np.
> glutaminę + bcaa.
Tu też mam pytanie. BCAA to aminokwasy, w które nasz organizm musi pobierać
z zewnątrz (z tego co słyszałem). Nie należy ich mieszać z odżywką j/w
(węglowodany + białko + witaminy + inne) zgodnie tym co na BCAA piszą. Po
treningu chciałbym brać powyższą mieszankę + kreatynę (choć teraz akurat
robię przerwę w jej stosowaniu). Czy jest to właściwe podejście.
> Musisz uzupełnić cukry, bo inaczej się zabijesz. Wtedy
> możesz myśleć o budowaniu masy. Nie ma prawa występować katabolizm. A
> propos odtłuszczania i nabierania masy mięśniowej, wątpię by było Cię na
> to stać (oczywiście nie zaglądam w Twój portfel) ale jest to wydatek
> rzędu minimum 4 tys zł miesięcznie.
To już byłoby przegięcie już niezależnie od dochodów. :-) Zawodowcem nie
jestem.
> Dlatego polecam zbudować masę w
> ogólnym tego słowa znaczeniu, a później spalić tłuszcz. Tak jest
> najprościej. Po to są okresy budowania masy mięśniowej i rzeźbienia się,
> żeby wszystko miało ręce i nogi, nie od razu Kraków stanął na cegle.
Ok, jednakże nie do końca jest dla mnie zrozumiały okres rzeźbienia.
Rozumiem, że polega on na wypalaniu tkanki tłuszczowej. Jednakże jak to
pogodzić z nie spalaniem zasobów mięśni? Czy spalanie tkanki tłuszczowej to
inaczej deficyt energetyczny?
> Jak masz problemy z lędźwiami, to zapraszam do dobrego kręglarza.
To już przerabiałem. Może mam złe doświadczenia lecz bazując na nich
stwierdziłem, ze sam sobie najlepiej pomagam.
> Dopiero potem na siłownię i wzmacniaj mięśnie brzucha oraz przykręgosłupowe.
To systematycznie czynię.
> Trenowałem 12 lat wyczynowo pływanie, teraz od ponad 10 lat w siłowni
> ćwiczę. Od 16 lat moje żywienie jest poukładane, nie pożeram wszystkiego
> co mi się podoba. Jak masz jakieś pytania, wal śmiało.
Pewnie, że mam. JAK TYLE KALORII da się w siebie wtłoczyć w skali dnia przy
założeniu, że suplementy stosujemy jako dodatek a nie podstawę żywienia?
:-D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2011-03-17 02:13:25
Temat: Re: Problem z odżywianiemUwaga!!!! Mój post może być bardzo kontrowersyjny i nie nadawać się na
tę grupę, ponieważ jest ściśle powiązany z niezdrowym odżywianiem się i
ze sportem.
W dniu 2011-02-28 09:53, Marek pisze:
>> 2000 kcal dla mnie to by nie starczyło nawet na zrobienie jednego
>> bicepsu. Jak wyciskałem sztangę leżąc, to pochłaniałem od 5500kcal do
>> 6500 kcal dziennie.
>
> Dużo strasznie. Im więccej mięśni tym większy wydatek energetyczny. Nie
> sądzę (na chłopski rozum) żebym aż tyle potrzebował.
>
Jeśli chcesz nabrać masy, to co za problem?
> Miałem spotkanie z dietetykiem w międzyczasie i przyznał się, że
> skalkulował mi dietę na poziomi 3700kcal lecz nie chciał nie tym straszyć
> :-) i dlatego nie podał prawdziwej wartości. Tak czy owak ilościowo nie
> jestyem w stanie tego wyrobić nawet jeśli zacznę stosować skondensowane
> formy źródeł energii (batony itp). Zakładając nawet optymalny poziom
> suplementowania na poziomie 30% to i tak za mało. Musiałbym pić olej i
> zalewać wódką aby wyrobić te 3700 kcal a już nie wspomnę o ilościach jakie
> Ty przyswajasz. :-(
>
Co Ty za bzdury opowiadasz Marek. Od prawie 17 lat jestem na diecie. Mam
bardzo szybką przemianę materii, jestem drobnokościsty, mam tylko
174-175cm wzrostu, ważę 90kg. Jest to moja ulubiona waga, bo przy niej
mam najlepszą kondycję i wyniki. Oczywiście moja waga się waha od 85 do
95, zależy czy jestem na masie, czy na rzeźbie. Ale optymalnie lubię
utrzymywać 90 kg (+/- 2kg).
Uwierz mi, w diecie nie ma najmniejszego problemu aby zjeść od 5 do 6
tys kalorii.
Przykład dziennego pożywienia na prawie 7 tys kcal:
Pół kostki masła roślinnego (250g), olej lniany (150g), ryż (4 paczki),
10 jajek, 0,5 kg piersi z kurczaka, 75ml napoju białkowego.
I w podliczeniu wychodzi to tak:
dane z tabeli na 100g
ilość waga kcal białko tłuszcz węgle
masło roślinne 1 250 747 0 83 0
olej lniany 1 150 900 0 100 0
ryż 4 125 349 6,7 0,7 78,9
jajka 10 60 150 12,5 10,7 1
piersi z kurczaka 1 500 100 21,5 1,3 0
napój białkowy 1 75 490 26,5 26,5 36,5
wartości obliczone
energia białko tłuszcz węgle
0,0 207,5 0,0 1867,5
0,0 150,0 0,0 1350
33,5 3,5 394,5 1745
75,0 64,2 6,0 900
107,5 6,5 0,0 500
19,9 19,9 27,4 367,5
suma:
białko tłuszcz węgle kcal
235,9 451,6 427,9 6730
I jak widzisz, wychodzi prawie 7 tys kcal dziennie!!!
Chcesz nabrać masy mięśniowej wraz z tłuszczową, dorzuć jeszcze do tego
nutellę, 100gramów nutelli da Ci 0,5 tys kcal, 30 gramów tłuszczu i 60
gramów węgli. Idealna wręcz książkowa proporcja na masę. Znam jeszcze
lepsze metody na przybieranie masy, ale tego tu nie wypiszę bo jeszcze
ktoś będzie po posiłku...
> Jest jednak pozytywna zmiana - stosuję wysokoenergetyczną odżywkę (Trec
> Mass XXL ).
Nie pij treca, wyrzuć to na śmietnik. Szkoda kasy i zdrowia.
> Pierwszy raz nie zeszło ze mnie napompowanie (w sensie
> objętości mięśnia) po treningu.
Od nadmiaru cukrów, czyli Twój organizm nie dostawał energii zanim nie
zacząłeś pić odzywki. Moim zdaniem to Ty w ogóle nic nie jadałeś, skoro
nie miałeś napompowania. Zero węgli, zero wody, zero soli.
Każdy gada, że ma problem z nabraniem masy mięśniowej, ale jak się pytam
co jada, to w 100% przypadków te osoby NIC nie jedzą. Domu bez cegieł
nie zbudujesz.
> Dotyczy to wszysstkich trenowanych grup
> mięśniowych. Wniosek z tego, że faktycznie cały czas pod kreską byłem z
> ilością kalorii. Kłopot z tym, że gdy pochłaniam ich więcej - również w
> pasie mnie przybywa.
>
Nie sugeruj się kaloriami. Jak zaczniesz jeść masło i pić olej w dużych
ilościach, nie mieszając tego z węglowodanami, to będziesz miał
wysokoenergetyczny sposób na treningi bez efektu ubocznego, którym jest
tycie. Każdy trójboista chce ważyć jak najmniej, żeby startować w jak
najniższej wadze i mieć jak najwięcej sił, bez wysokokalorycznych
posiłków nikt by nie miał mocy. Dlatego jada się wysokokaloryczne
posiłki, wtedy pochłania się minimum 5 tys kcal dziennie, bez efektu tycia.
>> Moja waga stała w miejscu. Coś nie tak robisz.
>> Odżywka białkowa to tylko dodatek do diety a nie podstawowy jej
>> składnik, nie może być tak że katabolizm następuje i chudniesz przez
>> jedną noc 0,6 kg. Może za mało płynów pijesz?
>
> To również. Jednakże więcej niż 2l - 2.2l (napojów - nie liczę tego co jest
> w żywności) na dobę również jest maksimum dla mnie.
>
>> Przy takim trybie 3-4
>> litry dziennie to minimum.
>
> Rany boskie.
>
Nie rany boskie, bo ja np. przyjmuję 6 litrów dziennie płynów. W okresie
przygotowań do zawodów pochłaniam nawet 10 litrów wody dziennie + to co
w żywności. Czyli około 12 litrów płynów na dobę.
A jeśli Ty pijesz 2 litry wody? To strasznie, strasznie, strasznie,
strasznie mało wody pijesz, jeśli faktycznie trenujesz. Tyle piją
kobiety nietrenujące. Uschniesz, jak będziesz tyle płynów przyjmował.
Jeśli się nie opierdalasz na treningu to wypocisz przynajmniej litr
wody. Dzienne zapotrzebowanie wody dla Ciebie to minimum 3,5 litra
dziennie, to jest absolutne minimum!!!
Obliczając tak realnie bez wygłupów:
Liczę na to, że minimum 4 herbatki dziennie pijesz (z kubka 0,5
litrowego), to jest już 2 litry wody, do tego woda w żywności dochodzi,
jeśli jadasz 3 torebki ryżu dziennie, to licząc 125x3=375g x3 (woda), to
wychodzi 0,8 litra wody (razem z odżywką białkową). Do tego jedna
butelka wody na treningu (1,5l). To ile wychodzi dziennie wody? 4,3
litra wody, czyli dwa razy więcej niż Ty przyjmujesz.
4,8 litra wody wychodzi jakbyś pił 5 herbatek dziennie. Jedna herbatka
do śniadania, druga w ciągu dnia, trzecia do obiadu, czwarta do kolacji,
piąta na dobry sen. To jest absolutne minimum jakie powinieneś pić.
MINIMUM 5 litrów płynów dziennie jeśli chcesz nabrać sił i masy. Jeśli
trenujesz aby trenować i masz siedzący tryb życia i też za wiele nie
trenujesz, to 3-4 literki to pikuś.
>> A propos katabolizmu. Jeśli tak się dzieje,
>> to za mało jesz wartościowych rzeczy i za długo robisz treningi. Dobry
>> trening nie zajmuje więcej jak 40 minut.
>
> U mnie trwa ok 1h wliczając 10 minut rowerka przed i po.
>
40 minut treningu siłowego, co minutę seria to masz prawie 40 serii w 4
ćwiczeniach. Musisz mieć mega hardcorową kondycję!! Albo opierdalasz się
na fitnessowych ciężarkach.
>> Jeśli siedzisz dłużej w
>> siłowni, to spalasz mięśnie. Pamiętaj, że glikogen mięśniowy (potem
>> watrobowy) wyczerpuje się bardzo szybko..
>
> W trakcie treningu piję Carbo aby niwelować ten efekt. Czy to właściwe?
>
I tak i nie.
Ja jednak stosuję glukozę w trakcie treningu, 2-3 łyżki stołowe glukozy
załatwiają mi sprawę na kolejne 15 minut treningu i mogę godzinę jechać
na maksymalnych ciężarach, przerzucam wtedy około 18-20 ton na treningu.
Jeśli chodzi o Ciebie, to nie rozumiem po co pijesz carbo, skoro robisz
aero po treningu siłowym, takie aero Ci kompletnie nic nie daje. Jeśli
już musisz robić aero przed siłówką (nie wiem po co), to proponuję cukry
uzupełnić po drugim treningu aero, wtedy uzupełnisz stracony glikogen i
zablokujesz katabolizm.
>> Przeciętnie po 20 minutach
>> włącza się już spalanie tkanki tłuszczowej.
>
> Czy spalanie tkanki tłuszczowej jest synonimem wyczerpania glikogenu? Czy
> dopiero gdy jego zabraknie w ruch idzie to źródło energii?
>
Najpierw wyczerpują się zapasy z pożywienia, potem wyczerpuje się
glikogen mięśniowy, potem wątrobowy. Dopiero następnie spalamy tłuszcz.
>> Także polecam w trakcie
>> treningu popić sobie np. glukozę. A po treningu przyjąć od razu np.
>> glutaminę + bcaa.
>
> Tu też mam pytanie. BCAA to aminokwasy, w które nasz organizm musi pobierać
> z zewnątrz (z tego co słyszałem). Nie należy ich mieszać z odżywką j/w
> (węglowodany + białko + witaminy + inne) zgodnie tym co na BCAA piszą. Po
> treningu chciałbym brać powyższą mieszankę + kreatynę (choć teraz akurat
> robię przerwę w jej stosowaniu). Czy jest to właściwe podejście.
>
BCAA musimy pobierać z zewnątrz, ponieważ nasz organizm nie jest w
stanie sam zsyntetyzować ich. Przed i po ciężkim treningu dostarczamy
bcaa, w których jest jak najwięcej leucyny. Ważna jest też izoleucyna
ale w składzie może być na drugim miejscu (razem z waliną). Oczywiście
to nie wszystkie aminokwasy, tylko 3 podstawowe. Preparat o kilkunastu
aminokwasach (np. 18) możemy przyjmować po treningu.
Jeżeli chodzi o kreatynę, to nie wiem, nie podpowiem bo tego nigdy nie
brałem, a mnie opinia innych nie interesuje.
>> Musisz uzupełnić cukry, bo inaczej się zabijesz. Wtedy
>> możesz myśleć o budowaniu masy. Nie ma prawa występować katabolizm. A
>> propos odtłuszczania i nabierania masy mięśniowej, wątpię by było Cię na
>> to stać (oczywiście nie zaglądam w Twój portfel) ale jest to wydatek
>> rzędu minimum 4 tys zł miesięcznie.
>
> To już byłoby przegięcie już niezależnie od dochodów. :-) Zawodowcem nie
> jestem.
>
Więc najpierw budujemy masę, potem rzeźbimy. Wraz z przyrostem masy
mięśniowej przybywa nam tłuszcz i tego się nie należy bać, bo spalanie
tłuszczu to bardzo fajna zabawa i szybko i łatwo to idzie.
>> Dlatego polecam zbudować masę w
>> ogólnym tego słowa znaczeniu, a później spalić tłuszcz. Tak jest
>> najprościej. Po to są okresy budowania masy mięśniowej i rzeźbienia się,
>> żeby wszystko miało ręce i nogi, nie od razu Kraków stanął na cegle.
>
> Ok, jednakże nie do końca jest dla mnie zrozumiały okres rzeźbienia.
> Rozumiem, że polega on na wypalaniu tkanki tłuszczowej. Jednakże jak to
> pogodzić z nie spalaniem zasobów mięśni? Czy spalanie tkanki tłuszczowej to
> inaczej deficyt energetyczny?
>
Dokładnie. Energia jest pobierana w pierwszej kolejności z
"węglowodanów", następnie z "tłuszczy". Żeby przestawić organizm, należy
być na odpowiedniej diecie i ciężkich treningach przez minimum dwa
miesiące czasu. Wtedy organizm powiedzmy, że jest nauczony że ma również
pobierać energię z tłuszczy w pierwszej kolejności. Jest to bardzo
zauważalny proces, inaczej odczuwamy każdy posiłek przed treningiem i po.
>> Jak masz problemy z lędźwiami, to zapraszam do dobrego kręglarza.
>
> To już przerabiałem. Może mam złe doświadczenia lecz bazując na nich
> stwierdziłem, ze sam sobie najlepiej pomagam.
>
Uwierz mi, musisz iść do dobrego kręglarza. Sam sobie nie nastawisz tak
dysków, żeby przestał istnieć problem. Bo sam się tak nie połamiesz. Ja
czasem się sam nastawiam, ale to nie to samo co zrobi z Tobą DOBRY
kręglarz (neurolog!). Znajdź takiego, a Twój problem zniknie. A jak nie
znajdziesz zapraszam do Gdańska do dr. Jacka Rafało.
>> Dopiero potem na siłownię i wzmacniaj mięśnie brzucha oraz przykręgosłupowe.
>
> To systematycznie czynię.
>
Bardzo dobrze. Wrzuć ciężar za głowę i jedź brzuchy z ciężarem, masz
mieć stalowy brzuch.
>> Trenowałem 12 lat wyczynowo pływanie, teraz od ponad 10 lat w siłowni
>> ćwiczę. Od 16 lat moje żywienie jest poukładane, nie pożeram wszystkiego
>> co mi się podoba. Jak masz jakieś pytania, wal śmiało.
>
> Pewnie, że mam. JAK TYLE KALORII da się w siebie wtłoczyć w skali dnia przy
> założeniu, że suplementy stosujemy jako dodatek a nie podstawę żywienia?
> :-D
Heh :) Na to pytanie odpowiedziałem w treści mojego posta :)
Przepraszam, że tak długo czekałeś na odpowiedź ale nie miałem wcześniej
czasu odpisać. :)
Pozdrawiam
Filip
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |