Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 537


« poprzedni wątek następny wątek »

531. Data: 2010-02-07 00:17:42

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkkoae$kfr$1@news.onet.pl...

>> IMHO w takim czymś nie da się rozwiązać żadnego większego
>> problemu - a takie w ciągu dwóch lat mogą się rzeczywiście
>> nie pojawiać. Statystycznie pojawiają się np. po 4-6
>> latach.
>
> Bo nie ma większego problemu. Powaga.
> A bynajmniej nie rozmowę u niej cenię.
> To znaczy jest świetną dziewczyną i w ogóle, żebyś sobie nie myślał.
> Ale czasem lubię jak nie mówi.

>> Mama ? ;)
>> To co z tą atrakcyjnością fizyczną Twojej TŻ ?
>
> No jest spora.
>
>> Nie jest trochę tak, że jesteś z kimś, kto ma przy Tobie
>> kompleksy i to wzmacnia jej uczucie 'wdzięczności' do Ciebie ?
>
> No nie wiem, Możliwe. Kilkakrotnie wpłynąłem na jej decyzje zawodowe
> i to był bardzo pozytywny wpływ.
> Docenia go i liczy na mnie.


To jeszcze powiedz, ile jest od Ciebie młodsza ?

Im więcej piszesz, tym bardziej jawi się przede mną
obraz głębokiej dysproporcji 'sił' w tym związku.
I w tej sytuacji tylko Ty korzystasz na tym, że
związek jest objęty licznymi 'tabu'. Bo w normalnej
sytuacji jest tak, że osoba silniejsza bierze większą
odpowiedzialność. Ale dzięki 'tabu' Twoja zwiększona
odpowiedzialność przestaje być oczywista, rozmywa
się. Pozwala Ci udawać, że masz 'dorosłego partnera',
a wrażenie jest takie, że Twoja TŻ to 'dorosłe dziecko'.
To, że mówisz 'jestem gotów ponieść wszelkie
konsekwencje' ma moim zdaniem naprawdę mało wspólnego
z rzeczywistą odpowiedzialnością - dla Ciebie
odpowiedzialność oznacza 'mężnie znieść wymierzony
policzek'. Umyka Ci zupełnie symbolika tego 'ciosu'
zadanego drobną, żeńską ręką - i łzy.

No ale nie roztkliwiajmy się ...


>> Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, byś był zdolny, by to
>> oceniać. Jeśli nie utrzymałeś żadnego związku dłużej niż
>> dwa lata, to znaczy że poruszasz się w ogóle w innej
>> rzeczywistości niż ktoś, kto jest po 6+6 latach. Ty cyzelujesz
>> swoje umiejętności w ukrywaniu zdrady i być może stajesz się
>> w tej kwestii perfekcjonistą, inni latami pracują nad
>> jednym związkiem.
>
> I mają lipę. Tak, wiem, współczuję ;-)

Bo to jest często trudne.

Ktoś mówił "kiedy gaśnie światło, wszystkie kobiety smakują
tak samo". Co z tego wynika w kontekście powyższego ?

>> Kobiety nie mają w tych kwestiach złudzeń. Mówią wprost:
>> "myśli jajami".
>
> Brak dowodów. To nie jest proces poszlakowy.
Nie kumam.

> A po kij się wycofywać?
> To co się pali, wypali się samo. Nic nie trwa wiecznie.
> I nie trzeba panikować ;-)

Jakby to mówił nastolatek, ew. wczesny student, to bym
mu przyklasnął ;)
Pomyślałbym: proszę, jak fajnie, już radzi sobie
ze swoimi burzami hormonalnymi i już się tak nie przejmuje,
jak się coś kończy, tylko myśli 'nie ma tragedii, tyle
dziewczyn jest na świecie'.
No ale dla Ciebie trochę brakuje mi słów, niestety ;)
No bo fakt - z pewnego punktu widzenia masz rację
i być może należy Cię tu wesprzeć - no ja nie wiem
już po prostu ...

> Nadajesz dla seksu znaczenie, którego on w rzeczywistości nie ma.

>>> i wyolbrzymiasz znaczenie i rolę seksu.
>> ... no to z niego zrezygnuj, skoro nie jest on aż tak istotny ...
>> ... miej po prostu miłe koleżanki - Twoja TŻ będzie 'wniebowzięta'.
>> Nie będziesz sięmusiał badać, dokładnie myć i kombinować żelaznych alibi.
>> Możesz dla niej i dla siebie zrobić tę drobną przysługę ? Cieżko ?
>> Zamach na wolność ? Zabierają cukierka ? To niedopuszczalne, żeby
>> człowiek nie mógł zjeść cukierka ! Nigdy w życiu się na to nie zgodzę !
>> Chcę cukierka zawsze kiedy chcę i basta ! Bo to ... bo to jest po prostu
>> nielogiczne, żeby nie zjeść cukierka. Po to jest cukier, żeby cukierek
>> smakował, a po to smakuje, żeby go zjeść. Kropka ! ;)
>
> No miałem ostatnio jedną,
> jednak koleżeństwo skojarzyło się jej jakoś z łóżkiem.
> A był osobą raczej autorytatywną i nie tak popapraną jak ty.

Coś tak przeliterkowałeś i skrótowo napisałeś, że w sumie dalej
nie bardzo rozumiem, co właściwie 'przeceniam' a co jest 'ważne'
... To seks jest ważny, czy nie ?
Jaką swoją podstawową potrzebę realizujesz w związkach
na boku, której nie jesteś w stanie zrealizować w związku
oficjalnym ? Co to jest takiego, że jesteś w stanie ryzykować
rozpadem innych rzeczy cennych ?

>> No właśnie, oso-hozi ? O so-hozi Twojej TŻ, może ona jakaś
>> tępa jest, czy co ?
>> Sprawa jest prosta - takie historie to ja już słyszałem
>> - jak ludzie mówili o związkach otwartych. Opowiadały
>> tak i kobiety i mężczyźni. I super ! Tak - są ludzie,
>> którzy potrafią się dobrać w kwestii rozsmakowywania
>> się w cukierkach. To dobranie się nie zawsze szło łatwo
>> i bezboleśnie. Ale wiedzieli, czego chcą. I wszyscy
>> podkreślali wagę szczerości w takich układach. Ktoś,
>> kto próbował się 'podpiąć' pod taki styl życia bez
>> uzgodnienia tego z partnerem - był skreślany jako
>> ktoś niepoważny. Manipulant. Popierdoleniec.
>
> Ok, wobec tego jestem manipulantem i popierdoleńcem, tylko kim ty wtedy
> jesteś z taką skalą ocen? ;-)
>
>> Rozumiesz różnicę ?
>
> No właśnie, rozumiesz?

No masz tu trochę racji.
Ale spróbuj na to spojrzeć tak: mała jest przestrzeń
na skali między pojęciami 'egoista' a 'egoista'.
Jak przykładam lupę, rozpycham tę skalę, by zmieścić
w niej różne maści egoizmów i dostrzeć wśród nich jakieś
kierunki rozwoju - to mi np. Twoja TŻ zupełnie znika
z pola widzenia. Ucieka w kierunku nieskończoności.
No bo sam przecież przyznasz - ona nie siedzi na tej
skali w pobliżu Ciebie, prawda ?

Przerysowując: można bardzo długo rozważać z agresywnym
facetem taką ewentualność, że może jak bije swoją
żonę i dziecko, to żeby używał ręki a nie paska od spodni,
a jak bije ręką, to żeby ją ustawiał pod innym kątem...
Czasami tak własnie mizernie wygląda perspektywa 'rozwoju'.
Chyba jednak lepiej trzymać skalę, na której widać całą
trójkę jednocześnie - i wtedy ocena i perspektywa rozwoju
wyglada tak: "on jest agresywnym dewiantem i w ochronie
żony i dziecka należy w pierwszej kolejności go od nich
odizolować".

Jak wziąć skalę, na której widać i Ciebie i Twoją TŻ,
to ocena jest IMHO Taka "on jest nieuczciwym
manipulantem, który umiejętnie używa swoją przewagę
intelektualno-finansową, by związać partnerkę a
jednocześnie ukrywać przed nią swoją niewierność
i w pierwszej kolejności należy się zastanowić, czy
ta dziewczyna w ogóle ma pojęcie, z kim się związała
i jakie z tego wynikają dla niej ryzyka, mogące
rzutować na całe jej przyszłe życie"

Nie każ otoczeniu sztucznie rozpychać skali wokół
Ciebie, tak, by Twoje małe kroczki(samochodziki)
wyglądały tak samo jak normalne kroki(coś na kształt
deklaracji wierności ?) w innych miejscach.

Już Ci mówiłem - asymetria. Stawiasz otoczeniu
dużo większe wymagania, niż masz wobec siebie
(np. Twoja ocena faceta z metra - ale chyba tego
nie widzisz).

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


532. Data: 2010-02-07 22:03:55

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkmoql$1qt$1@news.onet.pl...
> Redart pisze:
>
>> Jakby to mówił nastolatek, ew. wczesny student, to bym
>> mu przyklasnął ;)
>> Pomyślałbym: proszę, jak fajnie, już radzi sobie
>> ze swoimi burzami hormonalnymi i już się tak nie przejmuje,
>> jak się coś kończy, tylko myśli 'nie ma tragedii, tyle
>> dziewczyn jest na świecie'.
>> No ale dla Ciebie trochę brakuje mi słów, niestety ;)
>> No bo fakt - z pewnego punktu widzenia masz rację
>> i być może należy Cię tu wesprzeć - no ja nie wiem
>> już po prostu ...
>
> PS. poza tym zobacz, że twój związek i szanownego tutaj towarzystwa, to
> głownie penis i to drugie.

Projekcja.
Po prostu z Tobą nie da się inaczej rozmawiać o związkach.
Między Tobą a Twoją TŻ nie ma prawie nic, co można by
nazwać 'razem' - to o czym tu rozmawiać ?

> Póki jest wzajemna wyłączność, to wszystko gra i bawimy się wesoło.
> Kochamy tatusia nawet za to, że nie przepije wypłaty.
> Ale jak tylko ktoś inny na TO spojrzy, to reakcja jak u małych dzieci w
> piaskownicy: z kopa w zamek z piasku i ucieczka z płaczem.
> I kto tu jest dzieciakiem?

Nie wiem, co Ty tu piszesz i o czym ;)
Jaki zamek z piasku ?
Chodzi Ci o to, że wszyscy Tutaj, prawie bez wyjatków, mają dzieci ? ;)))

Twój ojciec zdradzał Twoją mamę ?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


533. Data: 2010-02-07 22:08:54

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:
>
> Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
> news:hkmoql$1qt$1@news.onet.pl...
>> Redart pisze:
>>
>>> Jakby to mówił nastolatek, ew. wczesny student, to bym
>>> mu przyklasnął ;)
>>> Pomyślałbym: proszę, jak fajnie, już radzi sobie
>>> ze swoimi burzami hormonalnymi i już się tak nie przejmuje,
>>> jak się coś kończy, tylko myśli 'nie ma tragedii, tyle
>>> dziewczyn jest na świecie'.
>>> No ale dla Ciebie trochę brakuje mi słów, niestety ;)
>>> No bo fakt - z pewnego punktu widzenia masz rację
>>> i być może należy Cię tu wesprzeć - no ja nie wiem
>>> już po prostu ...
>>
>> PS. poza tym zobacz, że twój związek i szanownego tutaj towarzystwa,
>> to głownie penis i to drugie.
>
> Projekcja.
> Po prostu z Tobą nie da się inaczej rozmawiać o związkach.
> Między Tobą a Twoją TŻ nie ma prawie nic, co można by
> nazwać 'razem' - to o czym tu rozmawiać ?
>
>> Póki jest wzajemna wyłączność, to wszystko gra i bawimy się wesoło.
>> Kochamy tatusia nawet za to, że nie przepije wypłaty.
>> Ale jak tylko ktoś inny na TO spojrzy, to reakcja jak u małych dzieci
>> w piaskownicy: z kopa w zamek z piasku i ucieczka z płaczem.
>> I kto tu jest dzieciakiem?
>
> Nie wiem, co Ty tu piszesz i o czym ;)
> Jaki zamek z piasku ?
> Chodzi Ci o to, że wszyscy Tutaj, prawie bez wyjatków, mają dzieci ? ;)))

A może '(...)Zamki na piasku, gdy pełno w szkle poranna witaj zmiano, to
życie twe.'

> Twój ojciec zdradzał Twoją mamę ?

Nie odpowie, też o to pytałam.
--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


534. Data: 2010-02-07 23:06:43

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkmnmv$uid$1@news.onet.pl...

> W okresie, kiedy jest ze mną, moja TŻ mocno stanęła na nogi zawodowo i
> gdyby coś nie wyszło, to z pewnością poradziłaby sobie finansowo.
> Owszem, przyłożyłem do tego rękę, ale nie sądzę, żeby była u nas obecna
> jakaś szczególna wdzięczność za to.

Oki, czyli pełnisz w jakimś stopniu rolę ojca, który pozwala
jej przekroczyć kilka poziomów dojrzałości, których być może
w środowisku, z którego pochodzi - nie byłaby w stanie
przekroczyć, osiągnąć.

I życzę Twojej TŻ, żeby jak najwięcej miała w Tobie
tego typu oparcia, żeby jak najwięcej skorzystała.

Natomiast,w tym układzie, nie zazdroszę jej nieświadomości
i potencjalnego ryzyka, że to wsparcie może się
z dnia na dzień skończyć - w sposób, którego ona nie może
z wyprzedzeniem zaplanować, bo jest to w Twoich rękach.
Jeśli byś pokazał, w jaki sposób łagodzisz to ryzyko
albo że go nie ma, że nie jest od Ciebie uzależniona
znacznie bardziej niż Ty od niej (a jesteś w stanie
ocenić jej zależność emocjonalną od siebie ?), to
w sumie nie ma co więcej tu gadać - to Wasze układy,
Wasze życie.
Jednak Twoje 'asekuranctwo' jest jednym z elementów
tej piramidki, która się nazywa 'nierównowaga' w
Waszym związku.

BTW. Ten 'samochodzik' jest jej własnością w sensie prawnym,
czy może go stracić jak się Wam 'nie ułoży' ?

>> To, że mówisz 'jestem gotów ponieść wszelkie
>> konsekwencje' ma moim zdaniem naprawdę mało wspólnego
>> z rzeczywistą odpowiedzialnością - dla Ciebie
>> odpowiedzialność oznacza 'mężnie znieść wymierzony
>> policzek'.
>
> I tu jest sedno twojego niezrozumienia.
> Mówię tylko, że nie zamierzam przedkładać jej oczekiwań nad własne -
> przynajmniej jeszcze,
> o których nie czuję potrzeby się chwalić - w ogóle.

Trudno mówić o tym, co wolisz, jak nawet nie wiesz,
co mógłbyś przedkładać nad co. Przecież nie rozmawiacie
o oczekiwaniach wobec siebie. Pozostaje tylko Twoje
'nie mam zamiaru', czyli lęk przed potencjalnymi
oczekiwaniami, nie przed rzeczywistością. IMHO warto
byłoby się temu przyjrzeć. Zawsze warto widzieć bardziej
człowieka, niż swoje obawy przed nim.

>> Umyka Ci zupełnie symbolika tego 'ciosu'
>> zadanego drobną, żeńską ręką - i łzy.
>
> To akurat mi nie umyka.
> Tak jak pisałem, pasuje mi związek z moją TŻ i zdaję sobie sprawę,
> że czas jego trwania automatem pociągnie za sobą pewne zobowiązania i
> deklaracje.

Brzmi to bardzo ... dziwnie ... Zamiast słów 'automatem pociągnie',
'czas tworzy zobowiązania' powinieneś się posługiwać określeniami
'chcę', 'wiem', 'zobowiązuję się', ew. 'mam zamiar zadeklarować'
lub 'nie zgadzam się', 'nie zgodzę się'.

> Że będzie kiedyś chciała nałożyć białą suknie itp.
> Miałem nawet o tym porozmawiać z nią w tym roku, o jej oczekiwaniach, gdy
> miałem już od dłuższego czasu 'czyste konto',
> ale teraz sytuacja z moją panią doktor odsunęła trochę tą rozmowę w
> czasie.

pufff ...
Może chcesz o Tym porozmawiać ? ;)
Dlaczego w pewnych obszarach jesteś bardzo niekonsekwentny,
nie wiesz, czego chcesz, można by rzec, że nawet własne
pomysły na jakieś zobowiązania uznajesz za 'narzucone'
i się z nich wycofujesz ?
Widzę Tu w Tobie mocną rysę, sprzeczność. Silny rygorystyczny
głos twardej ręki gadający od wewnątrz i jednocześnie
mały, zmuszany chłopiec, który cały czas chce czegoś innego.
Zresztą ten 'moralizatorski', twardy, bezemocjonalny
głos rodzica wychodzi z Ciebie co rusz. Kojarzy Ci się
z siłą i dlatego dość chętnie mu ulegasz. Ale rozwala
to w pył Twoją wrażliwość i indywidualność.

Matka czy ojciec ?

>> Ktoś mówił "kiedy gaśnie światło, wszystkie kobiety smakują
>> tak samo". Co z tego wynika w kontekście powyższego ?
>
> Tego ja nie rozumiem.
> To po co to robić po ciemku, jak nie czuć różnicy smaku?

Nie ważne ;)

>> Nie kumam.
>
> W moim przypadku obecnym to pani doktorowa zainicjowała romans dość jasno
> stawiając oczekiwania w tym względzie, wiec na pewno nie myślałem tu
> 'jajami', a fakt że je mam nie powinien być tu żadną poszlaką.

Samiczka daje sygnał, a jaja podchwytują. No wlaśnie o tym mówię.
Sam zobacz, porównaj z tym, co napisałeś kilka akapitów wyżej
- byłeś 'na czysto', chciałeś pogłębić trochę relację
w swoim związku. To były rozsądne pomysły. I, znając Twoją
naturę - nieproste w realizacji.
Lekarka zamrugała zalotnie rzęsami - i projekt z miejsca
odłożony 'na później'. Szacuję na jakiś rok - dwa - o ile
Twój obecny związek przetrwa ten czas.


>> Jakby to mówił nastolatek, ew. wczesny student, to bym
>> mu przyklasnął ;)
>> Pomyślałbym: proszę, jak fajnie, już radzi sobie
>> ze swoimi burzami hormonalnymi i już się tak nie przejmuje,
>> jak się coś kończy, tylko myśli 'nie ma tragedii, tyle
>> dziewczyn jest na świecie'.
>> No ale dla Ciebie trochę brakuje mi słów, niestety ;)
>> No bo fakt - z pewnego punktu widzenia masz rację
>> i być może należy Cię tu wesprzeć - no ja nie wiem
>> już po prostu ...
>
> Nie zrozumiałeś mnie.
> Obserwowałem już kilka romansów, różne stadia ich rozwoju, trwania i
> zakończenia i wszystko na razie toczy się standardowo, bez żadnych
> specjalnych przegięć.
Opowiedz mi coś o tych przegięciach ;) Co to znaczy ?
Lamanie umowy dyskrecji ? Dzwonienie do domu ? Wypytywanie o
oficjalnych TŻ ? Szantaż ?
Podziel się doświadczeniem.


>> Coś tak przeliterkowałeś i skrótowo napisałeś, że w sumie dalej
>> nie bardzo rozumiem, co właściwie 'przeceniam' a co jest 'ważne'
>> ... To seks jest ważny, czy nie ?
>> Jaką swoją podstawową potrzebę realizujesz w związkach
>> na boku, której nie jesteś w stanie zrealizować w związku
>> oficjalnym ? Co to jest takiego, że jesteś w stanie ryzykować
>> rozpadem innych rzeczy cennych ?
>
> No teraz już chyba żadnej.
> Tak jak mówiłem, odpowiedziałem pozytywnie na prośbę o intymne spotkanie
> z dobrą przyjaciółką, którą znam już prawie rok i na tyle ufam.
> Gdyby nie to, to miałem zamiar nie reagować na tego typu pokusy,
> bo faktycznie z wiekiem człowieka ciągnie do nich coraz mniej.
...
Opowiedz wiecej, dlaczego nie miałeś zamiaru. Jak to jest
zakotwiczone w Twoich głębszych potrzebach ? Po co ?
A potem: czy Twoja TŻ mogłaby zrobić coś, co by wzmacniało
tą Twoją postawę ? A może ją jakimiś swoimi ruchami, swoją
postawą osłabia i dlatego masz słabą motywację ?

> Mz to wasze otoczenie jest trochę staroświeckie.
> Moi koledzy mają od czasu do czasu kochanki, bywają nawet z nich dumni
> i nikt im nie moralizuje.
> Są najnormalniejszymi facetami na świecie,
> znacznie normalniejszymi i uczciwszymi niż reszta furiatów,
> która wmawia sobie, że z rożnych, czasem nawet najdziwniejszych powodów
> nie rusza ich wdzięk innych kobiet, choć w rzeczywistości porusza do
> głębi. Co powoduje ich jeszcze większe frustracje i jakieś dziwne
> zachowania czy oceny.
> Często nawet zastanawiam się, czy to właśnie te frustracje nie są
> przyczyną np. podbitego oka ich TŻ, bo zupa była za słona.
Nie wnikałbym w to za bardzo na Twoim miejscu (skąd te frustracje).
Ludzie potrafią się krzywdzić na tysiące sposobów i utykają
w tysiacach pułapek. I nie próbują korzystac z pomocy.
My jak się z żoną rozglądamy wokół siebie, to też związki
się sypią, ludzie się zdradzają. Tak - są normalni.
Ale krzywdzą siebie, swoje dzieci.
Tak jak gdzieś mówił Chiron - czasem trudno coś zmienić,
jeśli się przebywa w środowisku, w którym to jest powszechne
i nie widzi alternatyw. No ale pogłębienie związku z kobietą
ma ten aspekt, że osłabia się więź ze środowiskiem.
To czasem trochę boli - ale nie da się niektórych rodzajów
'energii' dzielić na dwoje i angażować w kilku miejscach.
Z drugiej strony - lepszy jeden prawdziwy przyjaciel, niż
dziesiątki kolegów. Zrywanie niektórych więzi na szczęście
akurat prawie nic nie boli.

Słyszałem kiedyś na obozie karate takie teksty w łazience:
'są kobiety, które się kocha i kobiety, które się pieprzy'.
Czy ja jednak muszę się kumplować z takim poglądem na
rzeczywistość ?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


535. Data: 2010-02-07 23:26:19

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:hkndgq$jus$2@node1.news.atman.pl...

> Nie odpowie, też o to pytałam.
Może pochodzi z rozbitej rodziny ? Nie wiem.
Zachowuje się trochę tak, jakby się wychowywał w rodzinie
bez ojca - ale sobie możemy gdybać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


536. Data: 2010-02-07 23:28:39

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 8 Feb 2010 00:26:19 +0100, Redart napisał(a):


> Może pochodzi z rozbitej rodziny ? Nie wiem.
> Zachowuje się trochę tak, jakby się wychowywał w rodzinie
> bez ojca - ale sobie możemy gdybać.

Noooo, bo jak ktoś się zachowuje trochę tak, jakby się wychowywał w
rodzinie bez ojca, to znaczy, że zachowuje się też trochę tak, jakby się
wychowywał w rodzinie z ojcem :-)
Ale co tam - fajnie sobie tak pogdybać bez ładu i składu :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


537. Data: 2010-02-08 10:47:36

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Reda rt" <p...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkokt6$cun$1@news.onet.pl...

>> Samiczka daje sygnał, a jaja podchwytują. No wlaśnie o tym mówię.
>> Sam zobacz, porównaj z tym, co napisałeś kilka akapitów wyżej
>> - byłeś 'na czysto', chciałeś pogłębić trochę relację
>> w swoim związku. To były rozsądne pomysły. I, znając Twoją
>> naturę - nieproste w realizacji.
>> Lekarka zamrugała zalotnie rzęsami - i projekt z miejsca
>> odłożony 'na później'. Szacuję na jakiś rok - dwa - o ile
>> Twój obecny związek przetrwa ten czas.
>
> Bzdura. Niechętnie wdałem się z lekarką w romans.
> Nie była w moim typie.

Boże, jak Ty pieprzysz ;)))
Bo to nie może być 'myślenie jajami' ...
Czyli Twoje romansowanie to misja jakaś jest, poświęcenie ...
Trzeba było od razu, że leczysz lekarki romansami...

> Przecież piszę o tym od pierwszego moje postu.
> Czy rozumiesz, co ja w ogóle piszę?
> Otóż moje życie weszło w pewną fazę wygody i jakości,
> które stanowią coraz większa wartość.
> A związana jest ona ściśle z życiem we dwoje, z moją TŻ.
> Ta wartość jest coraz bardziej znacząca i jeśli trzeba będzie dla jej
> utrzymania pójść w jakieś zobowiązania czy deklaracje,
> to trzeba będzie starannie rozważyć wszelkie za i przeciw.
> Choć już wydaje mi się, że korzyści ze związku przeważą nad innymi
> wartościami, jak np. bliskie znajomości z innymi kobietami itp.

Życzę, żebyś nie przegapił dobrego momentu.
I chyba będziemy kończyć tę wymianę myśli ...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 40 ... 53 . [ 54 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Popsychologujmy o fobijkach
Bylo: Lubicie takie filmy? (to nie byl film)
RAMBOWANIE...
Kombinujcie... by żyło się lepiej
Ku pamieci

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »