Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia RE: Dzien dobry...

Grupy

Szukaj w grupach

 

RE: Dzien dobry...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-02-16 12:47:40

Temat: RE: Dzien dobry...
Od: A...@w...com (Anna Sekulska) szukaj wiadomości tego autora

>
> A czy pisalam juz o guzikach do fraka, ktore Dziadek kupil w czasie
> wojny? (nie chce sie powtarzac)
> Magdalena Bassett
>
Chyba nie, a nawet jesli tak, to Twoje opowiesci czyta sie z chcecia nawet
kolejny raz.

Anka
--
Archiwum grupy http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-02-16 18:43:08

Temat: Guziki Dziadka Kazimierza(Dlugie)
Od: Magdalena Bassett <m...@w...net> szukaj wiadomości tego autora

Anna Sekulska wrote:
> > > A czy pisalam juz o guzikach do fraka, ktore Dziadek kupil w czasie
> > wojny? (nie chce sie powtarzac)
> > Magdalena Bassett
> >
> Chyba nie, a nawet jesli tak, to Twoje opowiesci czyta sie z chcecia nawet
> kolejny raz.
>
> Anka

Moj Dziadek Kazimierz w swojej mlodosci, tzn. na poczatku pierwszej
wojny swiatowej, kupil bardzo piekny zestaw 3 guzikow do koszuli
frakowej. Zolniez, ktory mu je sprzedal, mowil, ze on sam kupil je od
jakiegos Anglika. Dziadek obejrzal te guziki, piekne, czerwone kamienie
wyszlifowane na cabuchon, pol kuliste ksztalty osadzone w ciezkim,
18-karatowym zlocie jak w tulejce z karbowanymi we wzor brzegami. Stopki
tych guzikow (tak, jak w wyjmowalnych guzikach do bielizny poscielowej)
tez na odwrocie maja pieknie rzezbiony, czworolistny wzor. Rubiny -
powiedzial sprzedawca. Dziadek Kazimierz, naiwny wloscianin z
poznanskiego, kupil je jako inwestycje na czarna godzine.

W czasie drugiej wojny, i wielu lat przesiedlenia, i partyzantki,
Dziadkowie sprzedali babcine zlote monety zaszyte w plisy jej
najlepszego plaszcza, ale "rubinowych" guzikow nigdy nie sprzedali,
trzymali na najczarniejsza godzine.

Gdy Dziadek zmarl w latach szescdziesiatych, Babcia dala je do
oszacowania, i ku wielkiemu rozczarowaniu okazalo sie, ze te rubiny to
granaty. No, ale chociaz to zloto bylo prawdziwe, i dobre, no i ladnie
wygladaly, umieszczone w maciupkim puzderku wylozonym bialym aksamitem,
kazdy guzik wsuniety w przeciecie w aksamicie, usztywnione od spodu
jakims kartonikiem.

Babcia dala te guziki mojej Mamie, a Mama w zeszlym roku dala je mnie,
ale z warunkiem, ze przerobie je na jakas bizuterie, bo Mama nie
chciala, zeby one znow lezaly latami w szafkach czy sejfach.
Poszlysmy do znajomego jubilera w pierwszy dzien moich dwutygodniowych
wakacji w Polsce. Ten jubiler jest wlasciwie pewnego rodzaju krewnym, w
zwiazku z tym, jak Mama twierdzi, mozna mu zaufac z bizuteria. Zawsze
mnie rozbrajaja te koneksje rodzinne, w tym wypadku jest to mlodszy brat
drugiego meza corki siostry mojego ojca. Dosc blisko, jak by sie
uparl:))) Mama zawsze stara sie zalatwiac "sprawy" uzywajac rodziny, no
bo kto wie, jacy ludzie moga byc...

Porozmawialam z "kuzynem" jubilerem ("ach, kuzynka z Ameryki,
oczywiscie, ze zrobie na czas"), porysowalismy sobie rozne wzory,
przedyskutowalismy, jak przerobic te guziki na kolczyki i pierscionek.
Wreczylam mu stary zloty kolczyk, ciezki i brzydki, ktory znalazlam sto
lat temu na ulicy w Nowym Jorku, zeby mial zloto na obraczke do
pierscionka. Siedzi ten jubiler w zakladzie/sklepie wielkosci pudelka do
butow, w zasiegu reki majac wagi, narzedzia, palnik, itd, a pod szklana
lada z przodu wystawione sa jego wzory i pomysly.

Zdecydowalismy na dwie pary kolczykow, jedna ze stopki, druga z guzikow,
i pierscionek z trzeciego guzika. Wybralam zlote "baranki" (czyli te
przyciskacze do kolczykow od tylu ucha) i ustalilismy wzory i rozmiary.

Wracamy za 10 dni, a jubiler caly w usmiechach, szczesliwy nie wiadomo
dlaczego. Wyciaga spod lady kartonik, w nim kolczyki i pierscionek,
pieknie wykonane, bez naruszenia wzorow oryginalnych guzikow,
wypolerowane, naprawde szlachetnie wygladajace. Zachwycamy sie, placimy,
a on ciagle sie usmiecha tajemniczo.

"A teraz cos wam pokaze", mowi i wyciaga spod lady plastikowa
torebeczke. "Gdy lutowalem nogi do kolczykow, musialem wyjac kamienie.
Pod kazdym z tych okraglych granatow byl umieszczony malutki splot
ludzkich wlosow, w trzech innych kolorach pod kazdym guzikiem. Kazdy
splot wyglada jak ta okragla czesc trzepaczki do dywanow, spleciony z
kilku wloskow, w koleczko, ktore miescilo sie pod guzikami.
A aksamit w pudeleczku jest podklejony kawalkiem kartonika, i kawalkiem
gazety po angielsku, na ktorej jest data 1886.

Mysle sobie o tej rodzinie, o tej zonie, ktora ucina sobie i dzieciom
kilka wlosow i daje je jubilerowi, zeby zrobil te guziki...moze na
prezent swiateczny, moze z okazji rocznicy...

Uzywam tego kompletu bizuterii do moich bardziej wyjsciowych strojow,
zawsze czujac sie blisko Dziadka, ktorego kochalam serdecznie, i ktory
nauczyl mnie zbierac grzyby.
Magdalena Bassett

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-17 08:44:32

Temat: Re: Guziki Dziadka Kazimierza(Dlugie)
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los) szukaj wiadomości tego autora

Magdalena Bassett <m...@w...net> wrote:

> Anna Sekulska wrote:
> > > > A czy pisalam juz o guzikach do fraka, ktore Dziadek kupil w czasie
> > > wojny? (nie chce sie powtarzac)
> > > Magdalena Bassett
> > >
> > Chyba nie, a nawet jesli tak, to Twoje opowiesci czyta sie z chcecia nawet
> > kolejny raz.
> >
> > Anka
>

>
> "A teraz cos wam pokaze", mowi i wyciaga spod lady plastikowa
> torebeczke. "Gdy lutowalem nogi do kolczykow, musialem wyjac kamienie.
> Pod kazdym z tych okraglych granatow byl umieszczony malutki splot
> ludzkich wlosow, w trzech innych kolorach pod kazdym guzikiem. Kazdy
> splot wyglada jak ta okragla czesc trzepaczki do dywanow, spleciony z
> kilku wloskow, w koleczko, ktore miescilo sie pod guzikami.
> A aksamit w pudeleczku jest podklejony kawalkiem kartonika, i kawalkiem
> gazety po angielsku, na ktorej jest data 1886.

Nie szkoda Ci bylo prawdziwych, XIX wiecznych guzikow frakowych
przerabiac na wspolczesna bizuterie?
>
> Mysle sobie o tej rodzinie, o tej zonie, ktora ucina sobie i dzieciom
> kilka wlosow i daje je jubilerowi, zeby zrobil te guziki...moze na
> prezent swiateczny, moze z okazji rocznicy...
>
A ty z tego zrobilas sobie kolczyki....
(Mysle jednak, ze wlosy kupiono u fryzjera.)

Wybacz, ale jako historykowi sztuki i do niedawna kustoszowi muzealnemu
serce peka, jak ktos niszczy zabytkowy, piekny przedmiot.

Wladyslaw

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-19 11:53:39

Temat: Re: Guziki Dziadka Kazimierza(Dlugie)
Od: "Agnes" <a...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Wybacz, ale jako historykowi sztuki i do niedawna kustoszowi muzealnemu
> serce peka, jak ktos niszczy zabytkowy, piekny przedmiot.

A mnie sie pomysl przerobienia bardzo spodobal, bo przeciez dzieki temu
cala historia wyszla na jaw, kamienie zyskaly swoja opowiesc, zaczely zyc
nowym zyciem i przynajmniej mozna sie nimi zachwycic. A wczesniej nie
opuszczaly szuflady.

--
Agnes
http://www.koneser.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-22 22:42:38

Temat: Re: Guziki Dziadka Kazimierza(Dlugie)
Od: "Jerzy" <0...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Wladyslaw Los <w...@t...com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:1eoyt6p.q81odr2zygu6N%w...@t...com.pl...
[...]
> Wybacz, ale jako historykowi sztuki i do niedawna kustoszowi muzealnemu
> serce peka, jak ktos niszczy zabytkowy, piekny przedmiot.
Historia sztuki, ah, młodieńcze lata, rodzice wybili mi to z głowy,
zazdroszczę Ci Władysławie, lekarzem też nie zostałem. Rozumiem twoje
uczucia, ale gdzie twoja tolerancja?
pozdr. Jerzy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-23 06:19:40

Temat: Re: Guziki Dziadka Kazimierza(Dlugie)
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los) szukaj wiadomości tego autora

Jerzy <0...@m...pl> wrote:

> Użytkownik Wladyslaw Los <w...@t...com.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisa":1eoyt6p.q81odr2zygu6N%w...@t...com.pl...
> [...]
> > Wybacz, ale jako historykowi sztuki i do niedawna kustoszowi muzealnemu
> > serce peka, jak ktos niszczy zabytkowy, piekny przedmiot.
> Historia sztuki, ah, m"odieńcze lata, rodzice wybili mi to z g"owy,
> zazdroszczę Ci W"adys"awie, lekarzem też nie zosta"em. Rozumiem twoje
> uczucia, ale gdzie twoja tolerancja?

Podstawa tolerancji jest dyskusja i wymian pogladow.

Wladyslaw

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Ananasowiec - inaczej
Dzien dobry...
'Kolacja ze slimakami'
winegretek...
Prosba o pomoc - Zoladki z indyka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Saturator do wody gazowanej CO2.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5

zobacz wszyskie »