Data: 2002-03-04 23:16:40
Temat: Re: 5-10-15
Od: "Inwalida" <I...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Robert Szymczak" <r...@t...pl> napisał w
wiadomości news:3C83465D.365820FB@telepraca-polska.pl...
>
> Chodzi mi o to, że większość ludzi (podobnie jak Ty) we wspólnym
> życiu z niepełnosprawną osobą widzi tylko i wyłącznie kalectwo i
> problemy z tym związane. Jakby zapominając, że jeśli dajemy sobie
> radę w życiu nieraz lepiej od napakowanych mięchem gości to chyba
> nie jest to jakimś gargantuicznym problemem. Jeśli nie dla nas
> samych to czemu dla innych?
Znowu patrzysz przez własny pryzmat.
Magda zapewne mówi o osobach o znacznym kalectwie.
Zapewne nie ma na myśli osób utykających, czy ludzi po
amputacji jednej koniczyny, którzy sobie świetnie radzą
z tym niewielkim kosmetycznym defektem.
Niestety wielu z nas jest uzależnionych od pomocy innych
osób. Nawet osoby które nie są zależne od innych, nie
są tak atrakcyjnymi partnerami, jak osoby zdrowe.
Pobierają się przeważnie osoby młode, które lubią zabawę.
Przeważnie poznają partnerów na imprezach czy wyjazdach.
Większość z nas (paraplegia, tetraplegia, itp.) nigdzie nie
wyjeżdża, a na imprezach jest aktywna tylko przy kieliszku.
Taka jest niestety bolesna prawda.
Oczywiście można sobie pewne rzeczy tłumaczyć, i
upierać się że nie ma problemu. Tu dam przykład:
Idzie sobie parka na dyskotekę (wielu powie co za problem),
on na wózku (większość powie no i co), niby mogą zatańczyć.
Niestety klasyczny taniec ma niewiele wspólnego z ciąganiem
wózka po parkiecie. Odkąd jestem na wózku nie tańczę, bo
to nie to. Wielu z was pewnie nawet nie zrozumie, o co mi
chodzi. Pewnie tylko dlatego że nigdy nie mieli okazji
poprzytulać się podczas wolnego tańca.
I tak wygląda znacznie więcej aspektów naszego życia.
Pozdrawiam I...@a...net
|