Data: 2017-08-01 04:28:44
Temat: Re: 9/11 raz jeszcze
Od: Pszemol <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
sundayman <s...@p...onet.pl> wrote:
>
>> Czyżby błędnie zrozumiałem aluzję, że tam udowadniałeś, że stal nie mogła
>> się stopić?
>>
>> Udowadniałeś, że się stopiła? :-)
>
> Ja tam nic nie udowadniałem, mądralo.
No ale jaka była konkluzja tych wywodów? Że stal się nie topi w 600C? Bo to
dosyć oczywista oczywistość i nikt nie twierdził że się topi...
> Zalinkowałem takim mądralom jak ty całe, dość obszerne opracowanie na
> ten temat - czyli dotyczące tego ile energii można było wyzwolić z
> paliwa lotniczego w danych warunkach i ilości i jak to się ma do energii
> potrzebnej do umożliwienia stali utraty wytrzymałości na tyle, żeby
> doprowadziło to do jakichś konsekwencji.
A co to znaczy "energii potrzebnej do umożliwienia stali utraty
wytrzymałości na tyle, żeby doprowadziło to do jakichś konsekwencji"? Nie
dasz razy bardziej ogólnych bzdur sklecić od niechcenia?
>>> Czyli jak weźmiesz zapałkę (1400C) i przystawisz do ściany to stal
>>> popłynie ?
>>
>> Skąd taki niedorzeczny postulat?
>
> Skoro dla ciebie argumentem jest "600C", a nie interesują cię obliczenia
> dotyczące bilansu energetycznego, to to nie jest postulat niedorzeczny.
>
Obliczenia mnie interesują, ale ich nie przedstawiłeś - odpisuję więc na to
co dostałem. Jakies aluzje tajemnicze....
>>> No bo przecież obliczanie bilansu energii, która musi się
>>> skądś wziąć, nie jest ważne. No, to jest naukowe podejście do tematu.
>>
>> Nic takiego nie powiedziałem. Dyskutujesz z jakimiś przez siebie
>> wymyślonymi argumentami, czyli sam ze sobą...
>
>> nie ma sensu
>> tego obliczać i udowadniać że się nie stopiła bo wiemy że się nie
>> stopiła....
>
> Masz rozdwojenie osobowości ? To pisałeś jako Jekyll czy jako Hyde ?
> Aha - oczywiście nie chodzi o "stopienie" , tylko o takie warunki aby
> stal mogła, chociażby hipotetycznie, doprowadzić do katastrofy.
No i? Chodzi o stopienie i mam rozdwojenie czy nie chodzi o stopienie?
Ciągle nie ma tych tajemniczych wywodów i obliczeń...
> Choć, i o stopieniu można by rozmawiać, widząc strumienie roztopionego
> metalu na zdjęciach płonącego WTC...no ale to już ci daruję.
Mi darujesz? A co to znaczy? Wal śmiało! Nie oszczędzaj niczego :-)
> Co do tego linka - kiedy go tutaj podrzuciłem, jakoś nie przypominam
> sobie ANI JEDNEGO komentarza.
A może Ci się tylko przyśniło że go wysłałeś? I stąd zero komentarza?
A może w tamten dzień dyżur aby Ci odpisywać miał Chiron a nie ja? :-)
> Więc teraz odszukaj go sobie.
> Nie mam ochoty na podtykanie ci pod nos czegoś, czego nie raczyłeś
> zauważyć, mądrusiu.
>
Robisz mnóstwo bezpodstawnych założeń, wyciągasz z nich niedorzeczne tezy i
z tymi tezami dyskutujesz...
Skąd u Ciebie niesłuszne przeświadczenie, że obecni tu dziś byli obecni
wtedy gdy wysłałeś tamtego linka? (Kiedy to miało być?)
Skąd pewność że czytali wątek, nawet gdy byli na grupie? Czy jest obowiązek
czytania wszystkiego?
I co to w ogóle za sposób dyskusji że włączasz się teraz do naszej rozmowy
pisząc w roli argumentu, że kiedyś tu jakiś argument wysłałeś ale nie masz
ochoty podtykać go pod nos... i sami go sobie poszukajcie jak chcecie
dyskutować... Po co w ogóle wziąłeś udział w dyskusji w której nie chcesz
brać udziału?? :-)) jakies rozdwojenie jazni??
|