Data: 2003-04-17 16:31:35
Temat: Re: A MOZEBY TAK amnestia - czyli o zdolnościach akomodacyjnych
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Bacha" w news:b7m99s$i49$1@foka.acn.pl...
/.../
> Przypowieść o muszce owocówce skojarzyłam otóż z pewną
> zasłyszaną niegdyś inną, o orle szybującym nad pastwiskiem.
Nie pamiętam opowieści o orle - chyba pochodzi nie stąd?
Podejrzewam jednak, że szpaki, muchy i sokoły mogą rzucać złowróżbne
cienie na ściany mrocznego pokoju - rozświetlane jedynie błyskami
monitora ;)? Widziałaś kiedyś jak lokalne towarzystwo reaguje na sroki!?
> /.../ użył
> narzędzia najprymitywniejszego z możliwych. Narzędzia, w którym nie
> doszuka się nawet odrobiny tego inteligentnego sprytu, który zawarty
> jest w pułapce jednocześnie wabiącej i nie pozwalającej odlecieć.
I nie zapominaj - równie śmiertelnej - tyle, ze w złudzeniu słodyczy. Jesteś
pewna, ze taki koniec jest bardziej uczciwy dla muszki? Ja tutaj właśnie
dostrzegam coś bardzo niepokojącego - amoralnego - chęć oszukania jej,
mamienia słodkim, w perfidnym celu oklejenia i unieruchomienia na wieki.
Błe...
Mówiłem - Swelter prosty i szczery człowiek - nie w głowie mu pułapki
oszukańcze. A rozmawiać w swej dobroci próbował...
> Przeciwnie, paluch Sweltera skłania te biedactwa do unikania
> i wręcz panicznej nieraz ucieczki.
I bardzo dobrze! Dzięki tym ćwiczeniom (dla muszek i tylko muszek jest to
ćwiczenie skrzydeł powodujące ich rozrost w następnych pokoleniach)
każden jeden że tak powiem okaz, ćwiczy moim zdaniem to, co ma najlepszego.
Muszka ćwiczy skrzydełko, a amator siłowni - bicepsy. Tutaj, realnie, nie
potrzebne ani skrzydełka ani bicepsy. Potrzebne jest coś innego. A to
najlepiej ćwiczyć z ukrycia - przynajmniej jakiś czas. Oczywiście po
panicznej ucieczce spod palucha.
> Kolejną wadą tego narzędzia jest to, że działa wybiórczo, generując tym
> możliwość niekonsekwencji, czy nawet nadużyć. Trafia bowiem tylko te
> osobniki, które znajdują się w jego zasięgu.
Takie jego prawo! Poza tym Swelter nie zajmuje się bzdetami. I jest do
bólu konsekwentny. Trafia tylko te, którym (w interesie gatunku muszek)
interwencja może tylko pomóc. Wg jego kryteriów - żeby nie było
wątpliwości. To są bardzo klarowne kryteria. I intencje jak najbardziej
szlachetne wbrew pozorom.
> Nadto wybór celu w sposób wyraźny zależy tu
> od zwykłego "widzi mi się" Sweltera.
Ech - gadaj tu z kobietą... ;). To, co u jednych jest "widzę misia",
u Sweltera jest zapewne solidnie ustrukturalizowane żelazną logiką.
To przecież kawał chłopa!!
> Powoduje to w konsekwencji nieuchronną elitaryzację stada
> pozostawionych przy życiu i to jedynie według kryteriów Sweltera.
> Dlatego wydało mi się to moralnie dość niepewne. Lep na muchy
> jest jednak narzędziem daleko bardziej wyrafinowanym
I dlatego przypomina mi pocałunek Judasza. Jakieś podchody z lepami
słodkimi - no daj spokój Bacha!! To dobre dla kobiety, dla matki...
Chcesz - podkarmiaj lepami. Nie powiem, że nie wiem, co się z tego wyroi.
> i nie posiadającym wspomnianych wad Swelterowego palucha.
> Nie indywidualizuje z zasady. No i co do skuteczności jest chyba
> doskonalszy, jako że działa na znaczną liczbę osobników jednocześnie. ;)
Musisz wybaczyć. Nie mogę polemizować z białogłową w sprawach
rycerskich... Chusteczkę podam, jak trzeba będzie łzę osuszyć...
> Bacha.
Pozdrawiam
S.
|