Data: 2008-05-07 07:46:57
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Pogłówkuj, pogłówkuj. Własnie to szersze spojrzenie pada z glowy :-)
Tak myślę, że wyobrażam sobie (znam nawet takich, znałam) ludzi
bezdzietnych, którzy byli/są szczęśliwi (umownie stosuję to słowo -
szczęśliwi na tyle, na ile szczęśliwi są inni ludzie - mogłabym też użyć
słowa normalni, ale na tej grupie mogłabym wdepnąć na niebezpieczny
grunt ;-) ), ale nie byli samotni, żyli w związku, także erotycznym, z
drugim człowiekiem. Znam natomiast osoby samotne, które nie są niestety
szczęśliwe i to mocno po nich widać (celowo pomijam tu osoby duchowne,
bo to inny temat). Zastanawia mnie w takim razie, do czego bardziej - o
ile w ogóle jest jakieś bardziej, i o ile w ogóle można to rozstrzygnąć
- potrzebny jest człowiekowi seks: czy do rozmnażania, czy do
zaspokojenia potrzeby bliskości z drugim człowiekiem. Rozumiem, o co Ci
chodzi z tą biologią, jednak człowiek bardzo ewoluował i to wcale nie
wbrew naturze przecież.
Jeśli czegoś Ci zazdroszczę, Ikselko, to czasem zazdroszczę Ci gotowych
rozwiązań na wszystko. Czasem.
Pozdrawiam porannie
Ewa
|