Data: 2008-05-07 08:12:18
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 7 May 2008 09:36:43 +0200, Justyna napisał(a):
> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> news:1u0z3r46vhlb3.fbnskcu8r1u5.dlg@40tude.net...
>> Widzę, że nie mamy płaszczyzny porozumienia, więc wybacz, że Ci nie
>> odpowiem merytorycznie - to dla Ciebie zbyt... proste :-)
>
> Bardzo dojrzała odpowiedź..
> Dlaczego ludzie, którym brakuje argumentów uciekają się do braku
> porozumienia (dobrze, że nie obrażania)?
> Sama przyznałaś, że dzielisz się wiedzą zdobytą od różnych myślicieli, no
> więc pragnę z niej zaczerpnąć. Jak z punktu moralnego wygląda świadome
> poczęcie dziecka chorego?
> Pozdrawiam
Poczynając świadomie dziecko pokładałam zawsze nadzieję w Bogu, że będzie
zdrowe. Nikt nawet bedąc zdrowym nie ma na to gwarancji.
Jeżeli jest PEWNOŚĆ (po mojemu - nigdy jej nie ma - patrz: Bóg) że dziecko
będzie chore, z szacunku do niego (dziecka) nie należy go płodzić. Niemniej
jednak to nie oznacza, że się go nie pragnie. Wtedy nie popełnia się
grzechu/odstępstwa, stosując środki antykoncepcyjne. To bolesne, co powiem,
ale tylko ludzi o bardzo wysokim morale stać na powstrzymanie się od aktu
płciowego w danym momencie, aby nie spłodzić nieszcześliwej istoty.
Ludzie słabsi - mogą skorzystać z zabezpieczeń lub zabiegów operacyjnie
uniemożliwiających zajście w ciążę. Dziejszy kościół ich nie wykluczy - to
instytucja miłości.
Widzisz, że to dla Ciebie zbyt proste, a może się mylę?
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|