Data: 2006-02-22 22:56:29
Temat: Re: A jeśli to tylko sen?
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Justyna N <c...@p...pl> napisał(a):
> Mój angielski mocno kuleje. Więc rozumiem tylko częściowo.
To bardzo niedobrze, bo tam leza odpowiedzi na wszystkie Twoje watpliwosci.
> > Tak czy inaczej - warto docenic Twoja refleksyjnosc i zdolnosc do
> > abstrakcyjnego myslenia. Prawde mowiac, pierwszy raz widze cos takiego w
> > wykonaniu kobiety... Szacun.
> Widać znasz mało kobiet
Czy ja wiem... Ile to "malo" a ile "duzo"? Mi sie wydaje, ze pod tym wzgledem
wyrabiam srednia krajowa.
> lub nieodpowiednie tematy poruszasz w rozmowach z
> nimi.
:-) Bynajmnie. Mam nature skrajnie polemiczna i przy kazdej nadazajacej sie
okazji prowokuje dyskusje - na dowolny temat (i blachy-jajcarski i smiertelnie
powazny), na ktory mam cokolwiek do powiedzenia. Kwestia
swiatopogladu/wiary/filozofii to jeden z dyzurnych tematow - jednak zadna
nigdy go nie podchwycila (calkowity ignore).
> > Tak BTW: co Cie sklonilo, zeby napisac ten post a w dodatku wlasnie na tej
> > grupie?
> Zastanawiam się czy zaczynam wariować a może to naprawde jest tylko sen.
No tak, to juz mowilas wczesniej. Ale ja sie pytam: DLACZEGO zaczelo Ci sie
wydawac, ze wariujesz i ze jestes *brain in a vat*?
> Przecież w snach nie mamy poczucia czasu.
Hmmm... Mi sie wydaje, ze jakies tam poczucie mam. Zreszta, trudno mowic
cokolwiek o przebiegu snow, gdyz po przebudzeniu pamieta sie tylko ich
ochlapy, w dodatku mocno zretuszowane przez swiadomosc w trakcie przypominania
(mozg skleja bezsensowne fragmenty, lacze je w quasi-logiczne sekwencje i
obrabia by nadac im sztuczny sens).
> Może nigdy się nie obudziłam?
Moze.
> I
> wszystko co dzieje się od momentu mojego wybudzenia jest tylko kontynuacją
> snu.
Tak moze byc i nie maz zadnej mozliwosci, by to sprawdzic.
[Oczywiscie ja wiem, ze to nie prawda - wszak jestem swiadomy swojego
istnienia - jednak z oczywistego powodu nie moge Ci tej pewnosci przekazac]
> Mam pewne odczucie nierealności ostatnich kilku lat mojego życia.
Ale te odczucia tez moga Ci sie tylko snic... Byc moze snisz o tym, ze wydaje
Ci sie, ze snisz...
[ten dylemat jest dokladnie opisany w artykule o sceptycyzmie filozoficznym]
> > A co do odpowiedzi na Twoje pytania:
> > (ciach)
> > No wiec w takim razie co z tego? Coz, jedyna plynaca stad konkluzja to
> > przyznac sie do sokratejskiego (chyba) sformulowania: "wiem, ze nic nie
> > wiem".
> Podobno najmądrzejszy człowiek tamtego okresu-
Byc moze... W ogole wszyscy slawni filozofowie byli zapewne bardzo madrymi
ludzmi, mimo, ze bardzo czesto sie mylili...
> tylko on źle skończył.
Takie czasy...
(...)
> Więc moje "ja" zaczyna watpić czy to co otrzymuje
> jest prawdą?
To wlasnie mnie ciekawi. Wyglada na to, ze zaczynasz odbierac jakies
informacje indukujace w Tobie takie watpliwosci. Jakie to informacje?
Prawde mowiac, KAZDY inteligentny czlowiek POWINIEN rozwazyc takie watpliwosci
[rozwazyc, uswiadomic je sobie a pozniej przejsc nad nimi do pozadku dziennego
- bo one same w sobie sa calkowicie jalowe i do niczego nie prowadza: nie ma
zadnego sensu zastanawiac sie nad rzeczami calkowicie nieweryfikowalnymi], bez
wzgledu na to czy odbiera jakies nasuwajace to informacje, czy tez nie. Tego
(tj. samodzielnego odkrycia watpliwosci sceptycyzmu filozoficznego) wymaga
zwykla logika i racjonalne myslenie. Jednak w Twoim wypadku jest chyba inaczej
- przynajmniej tak odczytuje to co napisalas. To nie chlodny racjonalizm, lecz
jakas przykra paranoidalna podejrzliwosc oparta na doswiadczeniach zyciowych
Ci to nasuwa. Czy tak?
> > Podczas swiadomej konstrukcji swiatopogladu koniecznoscia jest jakos sie w
> > nim
> > ustosunkowac do wyzej wymienionych faktow logicznych ("wiem, ze nic nie
> > wiem"). Widze tu jedynie 2 mozliwosci:
> > (ciach)
> I tu pojawia się problem- ja z moim "wiem, że nic nie wiem" (a dokładniej
> wiem, że wątpie w to co wiem) nie mogę się nigdzie uplasować. Nie wierzę w
> Boga, a jednocześnie watpie czy cokolwiek wiem-jeżeli jestem swoim własnym
> snem to skąd mam wiedzieć czy to czego się dowiaduję czy odczuwam też nie
> jest tylko snem?
"Byc swoim wlasnym snem" to nonsens. Mozesz najwyzej powiedziec, ze Twoje
wyobrazenie samej siebie (cielesnosc) jest snem. Ale przeciez ktos ten sen sni
i tym kims jestes wlasnie Ty.
> Nie zaprzeczam rzeczywistości tylko czy to co przeżywam jest rzeczywistością
> czy tylko snem?
Nie ma sensu zadawac takich pytan, gdzyz sa to pytania na ktore NIE DA SIE
udzielic odpowiedzi.
> I czy w takim wypadku istnieje rzeczywistość alternatywna(ta
> poza snem)? I jak ona wygląda?
j.w.
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|