Data: 2009-08-27 17:20:50
Temat: Re: Aborcja a choroby psychiczne
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun pisze:
> Ponieważ jestem od Ciebie silniejszy, bo takim uczyniła mnie natura jako
> mążczyznę, zamierzam Cię porwać, zapłodnić i zmusić do urodzenia
> dziecka. Jeśli oczywiście okażę się przy okazji silniejszy/sprytniejszy
> od Twojego męża. Oczekuję, że prawo będzie po mojej stronie (czyli po
> stronie silniejszego)
Ależ proszę Cię bardzo! Tylko mnie potem musisz jeszcze namówić, żebym
zechciała urodzić. ;) Biorąc pod uwagę siłę Twojej argumentacji, pewnie
by Ci się to udało. No i o to chodzi, IMHO.
> Dziwne. Ja jestem w pracy bardziej obciążony pracą niż mój szef ale
> jego decyzyjność jest w sprawach pracy większa. Musimy to zmienić ;-)
A jeśli się coś w pracy rypnie, to kto będzie ponosił większe
konsekwencje? Jeśli także Ty, to coś musisz zawczasu z tym zrobić. ;)
> I jak tu nie dojść do wniosku, że w tle "walki o aborcję" jest w istocie
> walka płci? ;-)
Nie walka płci, tylko dążenie do równowagi. ;) Ale nie odpowiedziałeś mi
- czy prowadzi się badania, jacy mężczyźni są sprawcami usuwanych ciąż?
Nurtuje mnie to niesłychanie. Czy nie jest tak, że nie powinno się
pomijać tego aspektu, prowadząc jakiekolwiek badania mające na celu
znalezienie związków między zdrowiem psychicznym rodzica (obecnie bada
się wyłącznie matkę, jak rozumiem) a dokonywaną aborcją i jej
konsekwencjami? Potraktujmy tego ojca jako element całości, a nie tylko
jako uprawnionego z punktu widzenia zachowania gatunku. Siódmy zmysł
podpowiada mi, że faceci nie wykazujący "psychicznych odchyleń" nie mają
problemów z aborcją, albo liczba takich, którzy jednak mają, stanowi
jakiś pomijalny margines.
> I na poważnie:
>
> Sądzę, że naśladowanie prawem "porządku naturalnego" ma tylko jedną
> zaletę: łatwiej takiego prawa przestrzegać. Na tym zalety się kończą, i
> w istocie nie legalizujemy np. przemocy mężczyzny wobec kobiety, choć w
> niektórych krajach muzułmańskich prawo na to zezwala o ile pamiętam.
A moje zdanie na poważnie jest takie, że kobieta jako ta, która ponosi
wszelkie najsilniejsze konsekwencje ciąży i ewentualnej aborcji -
psychiczne, fizyczne - powinna mieć głos decyzyjny w sprawie narodzin
dziecka. Wszyscy inni mogą kobiecie co najwyżej pomagać podjąć decyzję o
urodzeniu. Regulacje prawne mające na celu zmuszanie kobiety do rodzenia
przynoszą chyba więcej szkody niż pożytku.
Ewa
|