Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Scalamanca <z...@N...onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
Subject: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Date: Sun, 26 Jun 2005 10:12:45 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 113
Message-ID: <2...@N...onet.pl>
References: <6...@n...onet.pl>
<2...@N...onet.pl>
<Y...@c...pbz>
NNTP-Posting-Host: tch5p1-8-107.wlop.ppp.polbox.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="ISO-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1119773469 9845 213.241.8.107 (26 Jun 2005 08:11:09 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 26 Jun 2005 08:11:09 +0000 (UTC)
X-Mailer: Becky! ver. 2.00.11 with BkNews Plug-In ver. 2.0
X-User: daga66
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.inwalidzi:44300
Ukryj nagłówki
Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC26062005003405.nqcvrg@cbyobk.pbz
> Ja tez mam taki wózek. Jak jade sam, to problemów nie mam, bo mam
> bardzo silne rece i manewruję bez problemu podnosząc kólka do góry
> kiedy chcę.
Szczęściarz. ;-)
> Ale jak mnie popycha moja Pani, to Oan też bez najmniejszego problemu
> podnosi - nadeptuje tam z tyłu i siup - kólka podniesione!
Jedną ręką?
Poza tym nie da się nadepnąć, przecież się wózek złoży. Już nie
wspomnę o tym, jak się kończy nadeptywanie i najeżdżanie na
krawężnik wózkiem bez zagłówka, skoro nawet z zagłówkiem to za
duże ryzyko. A ja chcę to przeżyć. :)
Jak będę chciała popełnić wyrafinowane samobójstwo, to pojeżdżę
po Warszawie. :P
A poważnie - najlepiej się jeździ po Wilanowie. Takie powinny być
chodniki wszędzie, a przecież te w Wilanowie nie są nowe. I
jeszcze niektóre alejki w parku konstancińskim, ale tylko tam, bo
generalnie miasto jest nieprzejezdne.
> Kawał Marszałkowskiej od Pl. Konstytucji do Świętokrzyskiej równe jak
> stół!
Nieprawda. 2 tygodnie tymu pokonywałam tę trasę. Chodnik płytowy.
> Zjazd windą do przejścia podziemnego!
Nie działała winda (kilka razy pod rząd).
> MNÓSTWO miejsc w Warszawie gdzie można wózkiem podjechać.
Daj spokój. Jak jesteś sprawnym ON, masz do tego pomoc i można
Cię trzęść, tarmosić, przechylać itd. itp, to dostaniesz się
wszędzie, nawet w miejsca nieprzystosowane. A jak tego
wszystkiego nie możesz, to nie pomogą Ci te pseudodostosowania,
które zrobiono.
> Ubikacje dla inwalidów.
Do których nie dostaniesz klucza, jeśli nie widać Twojej
niesprawności, kiedy się na Ciebie patrzy... (testowałam).
> Naprawdę nie przesadzajmy w tym biadoleniu.
A czy ja biadolę? Nie zamierzam. Przedstawiam stan rzeczy. A
skoro taki jest, to z takim staram sobie radzić. Jak inaczej
mogłabym Ci opowiedzieć o tym stanie rzeczy, gdybym siedziała na
4 literach, biadoliła i nie wychodziła z domu, hm? No więc nie
zamierzam, na pohylel urzędnikom, którzy czyhają na moje życie.
:P
Niestety, większość obiektów, w których bywam, jest
niedostosowana. I nie ma się co czarować. Mam łatwiej, kiedy
jestem na wózku, bo pozwala mi się korzystać z wucetów
pracowniczych np., a w knajpkach, w których żarełko trzeba sobie
przynosić samemu, dostaję je na stolik. I w ogóle wszyscy są mili,
wszystkich można o pomoc poprosić itd. Ale jeśli nie widać Twojej
niesprawności, to masz przerąbane. To jest zabawne, bo kiedy
jestem na wózku, to świat jest przyjaźniejszy - i to naprawdę!
Więcej mi wolno, to na pewno. Więcej mi ujdzie na sucho. Wszyscy
się uśmiechają, nie mam wrażenia, że jestem niepożądaną marudą
itd.
Kiedy nie jestem na wózku - nic z tego. Ja nie wiem, uważana
chyba wtedy jestem za jakąś oszustkę? Bo nawet jeśli proszę o
pomoc, to albo patrzą na mnie jak na idiotkę, albo słyszę, że
"przecież może pani sama".
Społeczeństwo potrzebuje fetyszu w rodzaju atrybutu niesprawności.
Jak widzi wózek, kólę, odmienny sposób poruszania się - to ok.
Jak tego nie widać, to jesteś poza nawiasem. I jak tu ma się
odnaleźć ON, która chce nomrlanie żyć? Toż to paranoja, żebym
musiała brać wózek nawet tam, gdzie nie muszę! A przecież nie
będę żądać pomocy, jeśli proszenie nie pomaga. Nikt nie ma
obowiązku pomagania mi, jestem dorosła, nieubezwłasnowolniona i
sama się powinnam o siebie zatroszczyć.
Tylko chciałabym poznać doświadczenia innych grupowiczów. Też tak
macie, że jeśli nie widać Waszej niesprawności, to wszystkie
przywileje ON są Wam odbierane? Mam na myśli te niepisane, nie
prawne. :)
> Teraz robi się kostki. Są równe.
Nie są. :(
Są rózno ułożone, ale nie są równe, wprowadzają wózek w drganie.
Zbyt duże.
> Jak to się dzieje, że dla mnie Puławska jest zrobiona na równiuteńko,
> i Marszałkowska, i podjazdy pod arkady na Placu Konstytucji są? To
> tylko ja to widzę?
Ależ ja widzę podjazdy. Przecież napisałam, że je widzę. Ale dla
mnie chodnik niepłaski, nierówny i podjazdy nierówne z poziomem
ulicy są bezużyteczne. Moja niepełnoprawność nie pozwala mi na
korzystanie z tego, co niby jest dla wszystkich wózkowiczów, a
tak naprawdę tylko dla wózkowiczów wybranych, tych sprawniejszych.
> Są tu jakieś sprawy, których naprawdę nie łapię. Może to wyjaśnimy
> sobie, jak się spotkamy, co?
Pewnie, że możemy. :) Ale co mam Ci więcej powiedzieć?
Możemy nawet przetestować z Twoją Panią podjeżdżanie na krawężnik,
jeśli mi pożyczysz wózek. :>
Ale lojalnie uprzedzam, że teraz każde spotkanie wymaga
logistycznego plnowania na privie. :)
--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl
|