Data: 2004-12-30 13:02:33
Temat: Re: Alimenty
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
idiom wrote:
> Po drugie - nie obiady, tylko jedno danie typu "danie jednogarnkowe"
> (wyobrażasz sobie logistycznie dostarczenie i skonsumowanie obiadu
> trzydaniowego w firmie prywatnej?)
> W wersji testowej były to łazanki, których przygotowanie w domu zajęło mi 1,5
> h (podczas których oprócz gotowania zajmowałam się jeszcze innymi sprawami,
> kiedy potrawa spokojnie się gotowała). Pewno jeszcze z pół godziny zajęłoby mi
> jeszcze dowiezienie tego do celu i "sprzedanie" (gdyby nie fakt, że pracowałam
> w tej firmie i odbyło się to, jakby "mimochodem").
Przyklad sliczny ale na dzien dobry widze pare 'ale'.
Lazanki ile razy w tygodniu? 2, 3, 5 ?
Pracuje w Warszawie, takich firm i 'firemek' cateringowych jest tutaj
zatrzesienie - oni maja jadlospisy wymyslone na tydzien, dwa wczesniej,
zazwyczaj pare zestawów do wyboru - a mimo to dziwnie czesto padaja.
To nie takie proste- szast prast, danie jednogarnkowe, polowa
pracowników jakiejs firmy bedzie zainteresowana, czysty zysk.
Co zrobic z jedzeniem, które nie 'zejdzie'? Koszty benzyny, spozywki,
materialow, czas, miejsce....
Jak przekalkulowac ilosci, skad wiadomo, ze nikt nie zrezygnuje z
zamówien po tygodniu, dwóch bo mu sie nie oplaca kupowac?
Przyklad z mojej firmy- jak byly oferty - zazwyczaj zainteresowanie bylo
spore... jak przychodzilo co do czego to sie dziwnie szybko wykruszali
potencjalnie chetni - bo nagle sie okazywalo, ze jeden wolal zamówic
pizze, drugi jechal po chinszczyzne, trzeciemu taniej wychodzilo
konsumowac kanapki przyniesion z domu a piatemu nie odpowiadalo danie
typu: brokuly z sosem i makaronem. I wez tu dogodz wszystkim. A to byla
tylko jedna kilkunastoosobowa firma potencjalnie zainteresowanych
przywozonym jedzeniem.
pzdr
agi
|