Data: 2003-01-28 15:14:07
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
Od: Katarzyna Kulpa <k...@k...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 28 Jan 2003 10:23:27 +0000 (UTC), Dunia <d...@N...gazeta.pl> wrote:
: Katarzyna Kulpa <k...@k...net> napisał(a):
: >
: > chyba laczysz dwie sprawy, ktore nie musza byc tym samym: niepewnosc co do
: > wlasnych uczuc i niechec do wyrazania ich. to pierwsze rozumiem, drugiego
: > - nie.
:
: A czy to czesto nie idzie w parze ? Nie wiadomo, co w tej drugiej osobie
: siedzi...
czasem idzie, ale jednak nie jest tym samym. czym innym jest obawa przed
czynieniem deklaracji, ktorej nie jest sie pewnym, obawa przed
odpowiedzialnoscia za wypowiedziane slowa, a czym innym brak umiejetnosci
tlumaczenia emocji na odpowiednie slowa czy gesty.
: Tak jak napisalam w poscie wyzej - niektorzy nie doznawali czulosci w domu
: rodzinni i "nie znaja jezyka milosci". Niektorzy - zwlaszcza mezczyzni -
: obawiaja sie byc "smieszni i sentymentalni". Inni po prostu czuja, ze latwiej
: im wyrazac uczucia czynami i slowami.
: Tak juz jest, kazdy jest inny, a jesli partnerzy sa bardzo rozni...
: Mysle, ze postawienie sprawy: musisz mi okazywac milosc tak, jak ja chce, jest
: czystym egoizmem i z miloscia nie ma juz wiele wspolnego. Moim zdaniem, z
: milosci warto sie nauczyc "jezyka" tej osoby, ktorej ciezej jest okazywac
: uczucia, i tym sposobem na pewno bardziej sie ja zacheci niz klotniami, dasami
: etc. Trzeba starac sie najpier zaakceptowac sposob w jaki partner okazuje
: milosc i docenic te starania, a dopiero potem "dopominac sie o swoje". I to
: tez nie w klotni - bo w takim przypadku okazywanie uczuc zacznie sie kojarzyc
: partnerowi z wyklocaniem sie, a to przeciez go nie zacheci :)
owszem, ale trzeba sie nawzajem nauczyc swoich jezykow, to obowiazuje w obie
strony. mala dygresja. znam osobe, ktora czasem okazuje sympatie czy
zainteresowanie poprzez robienie danej osobie zlosliwych docinkow, a na
zwrocenie uwagi reaguje w stylu "no co ty taki wrazliwy". i ten ktos
uporczywie nie chce nauczyc sie, ze owszem, niektorzy sa wrazliwi na pewnego
rodzaju przykrosci na tyle, ze ciezko im zaakceptowac iz moga byc one
wyrazem sympatii, a wrecz moga wzbudzac podejrzenia o antypatie. dla mnie
nie jest zadna wielka sztuka czy wymaganiem ponad sily powiedzenie komus
czegos milego, ale tez nie potrafilam tego od urodzenia, jest to umiejetnosc
mozliwa do zdobycia pod warunkiem, ze ktos _chce_ sie nauczyc.
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
|