Data: 2002-10-23 19:11:06
Temat: Re: Bacha - c.d. dyskusji - juz nie takie długie
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Bacha" <b...@p...onet.pl> napisała w odpowiedzi:
> > [.................] Na razie poproszę
> > o króciutki komentarz lub wykazanie braków w przedstawionych
> "spekulacjach".
>
> Muszę podumać, jako że moje tezy miały charakter nieco intuicyjny. :)
> Na razie podsyłam nieco inny aspekt :
> http://www.historia.terramail.pl/magisterki/monika_g
luszek/rozdzial_2.html
Faktycznie, praca ma nieco inny aspekt. Zacytuję (mam nadzieję dość
reprezentatywnie) mały fragment:
"W micie o androgynie uchwycona jest najistotniejsza bodaj właściwość
siły i doskonałości człowieka, która polega na połączeniu ze sobą obu
pierwiastków, tj. męskiego i żeńskiego. Można więc powiedzieć, że im
więcej cech przedstawicieli płci przeciwnej posiądzie dany człowiek, tym
stanie się doskonalszy."
To, o czym pisze autorka (oraz cytowana przez nią Sandra Bem), jest
w małym stopniu "kompatybilne" z przedstawioną przeze mnie koncepcją,
no i nie widzę w tych dwóch różnych podejściach specjalnych kolizji
czy zgrzytów.
We wzmiankowanej pracy magisterskiej można sporo poczytać o cechach
stereotypowo rozumianych jako kobiece i męskie. Tymczasem w moim
(uproszczonym!) rozróżnieniu charakterów ludzi celowo pominąłem
czynnik płci. Wcale nie neguję jego istnienia, i takie cechy jak zdolność
do empatii, opiekuńczość czy tak zwana odporność psychiczna nie mieści
się w zaproponowanym przeze mnie podziale. Między innymi te właśnie
cechy włączyłbym do stereotypowo rozumianych jako kobiece. Natomiast
skłonności do dominacji w żadnym wypadku nie określiłbym jako pierwotnie
męskiej - i tutaj jest jedna z tych niezgodności. W moim odczuciu - o ile
cechę stereotypową można przypisać większości osobników z danej
grupy - to właśnie kobiety są o wiele częściej niż mężczyźni dominujące.
Całe to wielowiekowe nieporozumienie bierze się stąd, że cecha dominacji
skromnych pięciu czy dziesięciu procent męskiej populacji ujawniała się
w nadzwyczaj widowiskowy sposób - byli to zwykle ludzie ze szczytów
władzy, od wodza/kacyka/wójta na poziomie wsi aż do króla/cesarza
w skali całego kraju. Ta garstka organizowała życie społeczne, stanowiła
prawa, ściągała podatki, zmuszała pospólstwo do mniej czy bardziej nie-
wolniczej pracy. Mężczyźni z tych kręgów byli obiektem pożądania
wielu kobiet (ach, ta władza, pieniądze, zaszczyty!) i zawiści kmiotków
(którzy często z ochotą brali się za wyrzynanie "panisków" przy okazji
byle zawieruchy). Z tego punktu widzenia zrozumiały się staje patriarchat
ustanawiany w interesie małej, najbardziej wpływowej grupy mężczyzn,
jak i stereotyp "prawdziwego" mężczyzny - dominującego, władczego,
agresywnego, szorstkiego.
I tak nam to wszystko pokutuje do dziś...
--
Sławek [am-pm]
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|