Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Biegły s?dowy

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Biegły s?dowy

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-22 08:54:00

Temat: Re: Biegły s?dowy
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "grzechutek" <g...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3d11dcca@news.vogel.pl...
> > No więc miej pretensje do siebie, a nie do biegłych. To nie oni są
> > źli, tylko Twoje oczekiwania niewłaściwe.
>
> Jak idę do lekarza a ten mnie nie wyleczy - to czy mam mieć
pretensję do
> siebie, że mu ufałam?


Cóż, żaden lekarz nie da Ci gwarancji wyleczenia, więc kwestia ufania
bądź nieufania, to bardziej dylemat z kręgu religii :). Zwłaszcza, że
bardzo wielu chorób i najlepszy lekarz nie wyleczy.Jednak Twoja
analogia jest niewłaściwa, bo Ty zostałaś tam skierowana celem badania
koniecznego dla obiektywnych rozstrzygnięć prawnych a nie celem
leczenia. I granice tego badania zakreśla sąd, a nie Ty. Twoje
zaufanie nie jest psychologom RODK do niczego potrzebne. Jeszcze raz
podkreślam - nie działają oni w Twoim interesie, bo w procesie
cywilnym jesteś tylko powódką, a nie poszkodowaną, mimo, że
obiektywnie tak sią właśnie czujesz. Mają orzec - kto z
Was dwojga bardziej nadaje się do sprawowania pieczy nad dziećmi.
Sprawą obojetną dla nich jest to, które z rodziców "chce mieć dzieci
przy sobie".
>
> > Coś Ci chyba kiedyś pisałam o konieczności zrobienia obdukcji
> > lekarskich? To jest dowód obiektywny, a nie Twoje informacje.
Przecież
> > to nie wina wymiaru sprawiedliwości, że proces toczy się
niezgodnie z
> > Twoimi wyobrażeniami.
>
> Napisałam o tym parę postów chyba niżej...
> Można bić bez śladów..


Można, ale wtedy udowadnia się fakt bicia w inny sposób.
>
>
> > Więc co za problem pouczyć dzieci, jak mają odpowiadać na jedno
> > pytanie?
>
> Niczego dzieci nie uczę.


A powinnaś. Przede wszystkim rozróżniania dobra od zła. Jeżeli ojciec
je bił w tak okrutny sposób jak pisałaś, muszą wiedzieć że to jest złe
i nie stanowi ich winy.
>
> > A dlaczego nie? Pyta sie, tylko bez obecności rodziców. Czyżby
> > badające nie rozmawiały z dziećmi bez Waszego towarzystwa? Jakos
nie
> > chce mi się w to wierzyć.
>
> Może z 10 minut
>

To oczywiście za krótko. W Krakowie na badanie rodziny poświęca się
4-5 godzin, dzieciom ok.1-1,5 godz a pokój badań jest właściwie
wyposażony. Z drugiej strony to też kwestia wyważenia, bo nadmierna
ilosć zabawek dekoncentruje dzieci i nie pozwala im skupić się na
problemach, które stanowia przedmiot badania. Kredki, papier, teatrzyk
z kukiełkami oraz "zabawki testowe" stanowią wystarczajacy materiał
do przeprowadzenia badań. Dygresyjnie wspomnę, że o niebo
poważniejszym problemem jest brak na terenie prokuratur całej Polski
odpowiedniego pomieszczenia do przesłuchiwania i badań
psychologicznych poszkodowanych dzieci.


> > Tak napisały w tej opinii? Nie zmyślaj. A znerwicowana jesteś na
> > pewno. To nawet widać z Twoich postów.
>
> Cytat: Wobec męża czuje przede wszystkim lęk, który wynika z jej
> przekonania, że powód może ją "pobić, zniszczyć psychicznie, zrobić
mi coś
> fizycznie". Może ono wynikać z wysokiego poziomu neurotyzmu
prezentowanego
> przez pozwaną oraz z jej skłonności do przesady i odbierania ludzi i
świata
> jako zagrożenia dla siebie.
>
>
> > Cóż, ja też uważam, że Twój strach ma zbyt wielkie oczy. Pamietasz
jak
> > miesiąc temu pisałaś, że mąż porwie dzieci jak nie umożliwisz mu
> > kontaktu z nimi? I zdaje się święcie wierzyłaś w tą naiwniutką
> > pogróżkę, z której wyśmiałaby się każda zrównoważona psychicznie
> > matka.
>
>
> Mąż nie mógł zajmować się dziećmi przez 2 dni - z tych 4 co powinny
być u
> niego. Zajęłam się nimi
i powiedziałam, że ponieważ już sobie zaplanowałam
> wyjazd z dziećmi ma mi je dać po 2 dniach.


A uzgodniłaś to z nim?


>
>
> > > a poza tym kolejna wizyta dzieci u takiego psychologa
> > > spowoduje ich ponowne zdenerwowanie i wzbudzi poczucie
zagrożenia.
> >
> >
> > Czy aby nie projektujesz na dzieci własnego poczucia zagrożenia?
Jakim
> > cudem mogły czuć się zdenerwowane i zagrożone w pokoju pelnym
> > zabawek, gdzie miła pani bawiła się z nimi? Chyba, że dokładnie
> > poinformowałaś wcześniej dzieci, że ta zabawa ma służyć odebraniu
ich
> > mamusi.
>
> Nie było tam zabawek. Było z 10 starych materacy, wielki miś, o
którego się
> pobrudziłam i kredki do malowania. Nie mogłam dzieci poinformować
gdzie idą,
> bo były u męża w tym czasie.


Mogłaś to zrobić wcześniej, mógł mąż to zrobić.
Dorrit
>
> Karolka
>
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-06-22 10:16:51

Temat: Re: Biegły s?dowy
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "grzechutek" <g...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3d12df2c@news.vogel.pl...
> Polecam Dorrit wyjazd nad morze, przejście się po parku albo
śniadanko na
> łące. Trochę spokoju dobrze jej zrobi.


A czy ja Cię prosiłam o jakieś rady, polecenia itp?


> Chyba za dużo czasu siedzi przed kompem lub jest nałogowych
pracoholikiem i
> wpadła w rutynę.


Pozwól, że o ilości czasu poświecanego na zabawę z komputerem będę
decydować ja. To mój czas, komputer i moje pieniądze.


Wszyscy są źli, robią źle, zachowują się beznadziejnie i
> nie maja ani prawa głosu, ani prawa do obrony.....


A gdzie pisałam, że WSZYSCY? Wskaż mi ten post, jeżeli juz chcesz
klepać insynuacje bez pokrycia.


>
> Mówiłaś, że ja siedzę przed kompem, bo szukam potwierdzeń na swoje
> beznadziejne zachowanie.
> Powiedz mi prawdę?
> Czy ty czasem nie siedzisz na tej grupie, nie piszesz setki postów,
bo nie
> potrafisz w pracy się zrealizować?


W jakim sensie "zrealizować się" ? Poza tym nie jestem tutaj sama.
Zapytaj setek Dyskutantów, czy fakt siedzenia na Grupach jest
równoznaczny z frustracją zawodową.

>
> Ja tu siedzę, bo jak nie ma klientów i zrobię wszystko na swojej
stronie -
> to mi sie nudzi. Wchodzę tu, od czasu do czasu, jak mam jakiś
problem, coś
> mnie zaciekawi lub zbulwersuje. Niestety po jednym moim poście -
odzywasz
> się ty - i jakoś wciąga mnie to do dyskusji. Ale za kilka dni - jak
> przestaniemy rozmawiać na ten temat to przestanę tu zaglądać. Czasem
powrócę
> aby zobaczyć czy znów komuś dowaliłaś, czy ktoś z Tobą ostro
> dyskutuje.....ale nie jestem przyklejona do tej grupy...jak ty.
>

To Twoja sprawa, gdzie jesteś przyklejona i do kogo. I vice versa ,
jesli znasz łacinę nie tylko kuchenną.



> Czy Twoje oskarżenia, że ja żyję w świecie nierealnym, że szukam
kontaktów w
> necie, że nie potrafię poradzić sobie z problemami w realu - nie
powinny
> czasem dotyczyć Ciebie. Ty siedzisz tu każdego dnia. A co z
rzeczywistością?


Uspokój się - jakoś sobie radzę. Nie musisz się o mnie martwić :).
Dorrit

> Karolka
>
> P.S.
> Poważnie mówię o tym abyś łyknęła trochę powietrza, bo zaczynasz
gnić od
> środka.


Procesy gnilne przebiegają w każdym żywym organiźmie. W związku z tym
zastanawiam się, czy Twoimi słowami kieruje serdeczna troska o moje
samopoczucie, czy chęć odreagowania własnych frustracji ;)
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-22 10:38:34

Temat: Re: Biegły s?dowy
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Elizabeth" <w...@p...com> napisał w wiadomości
news:aetbqi$mkj$1@news.tpi.pl...
>
> > > >
> > > > "Little Dorrit" <z...@c...pl> wrote in message
> > > ...
> > Nieprawda. "Obdukcję", czyli zaświadczenie można wykonać u lekarza
> > rejonowego, bezpłatnie, w ramach ubezpieczenia.


>
> >> Kompletna bzdura! Za obdukcję trzeba w Polsce płacić. Obdukcja
nie
> jest zaświadczeniem lekarskim, a zaświadczenie lekarskie nie jest
> obdukcją. Obdukcję wykonuje biegły sądowy za kwotę 50 zl np. w
Warszawie.
> Zaświadczenie lekarskie otrzymujesz np. od lekarza rejonowego ,
bezpłatnie
> w ramach ubezpieczenia. Zaświadczenie nie jest dokumentem
procesowym.


Zaświadczenie o odniesionych obrażeniach stanowi materiał, na którym
opiera się biegły chirurg. Sąd ma obowiązek powołać biegłego, celem
oceny szkód, jakich doznał poszkodowany.


>>>I to
> od sądu zależy czy zaświadczenie lekarskie, xero karty informacyjnej
> będzie dowodem w sprawie, dla organów orzekających.


A od kogóż ma zależeć??? Sąd ma prawo swobodnej oceny WSZYSTKICH
przedstawionych dokumentów, w tym ekspertyz biegłych. Sąd ani
prokurator nie pełnią zresztą roli obrońcy poszkodowanego Od tego ma
adwokata, jeżeli jest biedna - to z urzędu, który - wbrew naiwnym
wyobrażeniom wiekszości podejrzanych i poszkodowanych - ma za to
zlecenie płacone przez wymiar sprawiedliwości.
>
> >Zresztą często nie trzeba nawet obdukcji
>
> >>>Czy Ty nie potrafisz uważnie czytać? Weź sobie na uspokojenie!
Przecież o
> tym samym pisałam!

Ja jestem spokojna :). I niby dlaczego uzurpujesz sobie wyłączne prawo
pisania o czymś?
>
> > Popatrz, jaki dobrodziej :))).
>
>>> Mówiąc Twoim językiem, ale frajer!


Raczej cwaniak.


>>> Nie możesz znieść tego, że są ludzie,
> którzy pomagają innym bezinteresownie.


A cóż jest bezinteresownego w wystawianiu opinii, za którą
przychodnia, sąd czy
prokuratura zapłacą?


>>>Ty napewno nie pomogłabyś. U Ciebie
> za wszystko trzeba słono płacić, żebyś mogła sobie m.inn. wykończyć
dom.
Ja wiem, że zdolna byłabyś do zdarcia z umarłego skórę, gdybyś tylko
mogła
> na niej zarobić.


Zastanów sie lepiej Elizabeth nad logiką swoich argumentów :)



>>> Dlaczego, nie znając człowieka, dopuszczasz się pomówień?


To, co napisałam poniżej nie jest żadnym "pomówieniem", tylko
wyjaśnieniem zasad wynagradzania biegłych! W nawiasie dodam jeszcze,
że lekarz robiący obdukcję w uspołecznionym ośrodku służby zdrowia,
robi to w godzinach pracy etatowej, więc nie za darmo, tylko za
comiesieczny przelew na prywatne konto, który nazywa się /jakbyś nie
wiedziała/ PENSJA.. Ty zaś sugerujesz, że "Dobrodziej" wg. swego
widzimisię raz zadawala się wyłącznie pensją, a w niektórych
przypadkach chapie forsę 2 i 3 razy. Raz- pensja etatowa, drugi -
łapówa od poszkodowanego za zrobienie tego, co powinien zrobić za
darmo, trzeci raz - wykonanie zlecenia wymiaru sprawiedliwości..
Wystawia więc rachunek dla sądu czy prokuratury, która płaci za
wymieniona ekspertyzę, ponieważ to nie
pacjent, tylko wymiar sprawiedliwości jest zleceniodawcą.
>
>>> I komu Ty to mówisz?

Tobie.




>>>Jesteś beznadziejna!!!


Ja mogę być wg. Ciebie i beznadziejna, ale w tej chwili nie
rozmawiamy o mnie, tylko o dowodach znecania się. Badź więc uprzejma -
jeśli potrafisz - trzymać się tematu dyskusji.
>


> >Sugerujesz,
> > że inni lekarze biorą forsę 2x?? Raz od poszkodowanego a drugi raz
od sądu?
>
>>> Gdzie dopatrzyłaś się takiej sugestii? W którym
miejscu?Przypisujesz mnie swoje intencje w myśl przysłowia "każdy
sądzi według siebie"


Widzę, że emocje przyćmiły Ci zdolność logicznego rozumowania, albo
nigdy nie miałaś jej rozwiniętej w stopniu wystarczającym dla dyskusji
z ludźmi o przeciętnym poziomie intelektualnym. Zdaje się, że
pracujesz w szkole specjalnej?
>
>
> >Ja też mogę wystawić pacjentowi za darmo opinię, tyle, że sąd mi za
nią
> nie zaplaci, bo mnie do tej sprawy nie powołał jako biegłego.
>
>>> Ty, to możesz, podrapać się po tyłku!


A Ty wsadzić nos do swojego tyłka, zamiast do sposobu wydatkowania
zarobionych przeze mnie pieniędzy.
>
> >A dopuki nie zostałam powołana, moja opinia i każda obdukcja - nie
majądla prokuratora i sądu żadnej wartości dowodowej, czyli waloru
dokumentu procesowego. To nie poszkodowany, tylko wymiar
sprawiedliwości - sąd lub prokuratura wyznacza biegłego, osobno do
każdej sprawy.


>>> Podtrzymuję to, co napisałam wcześniej. Jesteś beznadziejna i
nie rokujesz poprawy!


Na temat mojej osoby możesz sobie podtrzymywać i dławić się, albo
połykać całe złośliwe gówno, które Ci ślina na jezyk przyniesie. A
odnośnie powoływania i wynagradzania biegłych sądowych zapoznaj sie z
przepisami.



> >Tak więc Twój lekarz mimo pozorów charytatywności,
> > pilnie baczy, kogo naiwnego może bezkarnie skubnąć :). A jeżeli
jest
> > biegłym w małej mieścinie, kosi szmal raz 2 x i raz po razie, bo
> > wiekszość spraw i tak trafia do niego. :))).
>


>> Abstrahując od tego, kim jest mój znajomy, po przeczytaniu
Twoich
> postów, powiedział, że kojarzysz mu się ze wściekłą, warczącą,
spienioną
> suką, która nie może sobie poradzić z własną cieczką.



Masz imponujące znajomości :)). Powtórz mu, / na wypadek, gdyby tego
postu juz nie przeczytał / że jest oszustem podatkowym i łapówkarzem
bez litości drenującym kieszenie ofiar przemocy i żerującym na ich
krzywdzie jak hiena na ścierwie.

> > A cóż Ty pleciesz. Organa wymiaru sprawiedliwości nie są - jak
sama
> > nazwa wskazuje, od pomagania poszkodowanym, tylko od przywracania
ładu
> > i porządku. A diagnozę masochizmu może postawic tylko seksuolog a
nie
> > sąd.
>
>>> Dziewczyno! - kiedy Ty się w końcu dokształcisz?
> Psychologiczna czy psychiatryczna diagnoza, oparta na zrozumieniu
wpływu
> przemocy, podporządkowania i upokorzenia na życie kobiet,
to postęp
w
> stosunku do oskarżania i pogardy zawartych w "diagnozie" kobiecego
> masochizmu.


O jakiej diagnozie piszesz odnośnie postępowania wobec ofiar przemocy?
Biegły w takich sprawach ocenia zachowanie podejrzanych, a nie
poszkodowanych.


>>> Czy Ty w ogóle wiesz, co to jest kobiecy masochizm? Przecież, nie
masz
> zielonego pojęcia.


Odnoszę wrażenie, że to raczej Ty nie masz pojecia, że masochistą może
być również mężczyzna. O związkach sado-masochistycznych też pewnie
nie słyszałaś?



>>>.O kobiecym masochiźmie, może orzekać również sąd.
I Ty
> tego nie wiesz? - a, idź do diabła! Ale się kompromitujesz!


Na podstawie ekspertyz biegłych seksuologów. Ale nie przypuszczam,
żeby w polskim sądownictwie zaistniała sytuacja uniewinnienia
oskarżonego wobec autorytatywnego / nie opartego na dowodach
procesowych/ stwierdzenia masochizmu u poszkodowanej. Masochistki
lubią być bite, więc wniosku do sądu o ukaranie sprawców przyjemności
nie składają :).
>
> > A tak, chętnie poczytamy jak na bandziorów trwonione są nasze
> > podatki - zamiast na pomoc dla ofiar!

>>>> Oczywiście wolałabyś, żeby nasze podatki były trawione na
działalność
> kogoś takiego, jak TY? Przecież Ty reprezentujesz postawę pierwszego
wroga
> ofiar i w ogóle ludzi. Ciebie powinno się tępić! Idź i zrób coś ze
sobą,
> załóż sobie kaganiec?


Przeczytaj miła Elżbietko jeszcze raz powyższe, napisane przez Ciebie
zdanie i przypomnij sobie, co Cię dawno, dawno temu na SN uczono
odnośnie abstrakcji, wnioskowania, logicznej argumentacji,
umiejętności prowadzenia dyskusji. Co prawda nie masz zapewne zbyt
wielu możliwości stosowania i rozwijania tej wiedzy w środowisku ludzi
upośledzonych umysłowo, oszustów i łapówkarzy, a na codzień zapewne
musisz zniżać się do ich poziomu, więc w porównaniu z Twoimi postami
sprzed pół roku, degradujesz się w błyskawicznym tempie. Smutne to ale
usprawiedliwia Cię w jakimś stopniu..
Dorrit


> Elizabeth
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-23 22:09:32

Temat: Re: Biegły s?dowy
Od: "grzechutek" <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam...
Nie jestem sfrustrowana...
To jedynie moja ocena Twojej osoby.

Odnośnie poprzedniego postu na temat sprawy..
1. Uczę dzieci, że ludzi się nie bije. Mówię im, że to źle. Pisząc, że nic
im nie mówiłam o spotkaniu z psychologiem chodziło mi o to, że nie
powiedziałam dziecku: słuchaj, idziesz do biegłego - takiej babki i masz jej
powiedzieć, że ojciec cię bije.
Mąż chyba jej coś mówił, bo jak tylko weszła i zobaczyła biegłego to
powiedziała: "A mama nie lubi cioci Gosi" oraz "Denerwuje mnie to, że tata z
mama nie są razem. Chciałabym aby było inaczej". To nie są jej słowa.

Pierwsze zdanie - ona tak mówi, powiedziła dlatego, że opiekunkę, którą
wywaliłam z domu mąż nadal ma u siebie i ona nagadała jej ostatnio - bo wiem
to od dziecka, że ciocia lubi mamusię a mamusia nie lubi cioci. Ciekawe...bo
ta ciocia jak ostatnio do niej dzwoniłam nazwała mnie głupią cipą... Cos
mnie chyba nie za bardzo lubi.
No...ale miałam powody do zwolnienia...

A drugie zdanie...moja córeczka nigdy tak nie mówi. Szybciej powiedziałaby -
jesli wogóle by o tym sama zaczęła: "Wdurnia mnie to, to jest posrane..."
Sorki - ale zdarza jej się tego typu rozładowanie nerwów.

2. Fakt, że biegłe nie miały mnie leczyć. W sumie bardziej przypisałam im
role detektywów niż lekarzy. Okazały się słabymi detektywami...ale widocznie
powiesz mi, że nimi nie są, bo od tego sa inni ludzie...
No i trudno... zrobiłam tak aby prawdziwi specjaliści (policja) zajęli się
ta sprawą.
Zresztą - jeśli oni sobie to oleją...to będę musiała inaczej udowadniac jego
kłamstwa.


3. < Można, ale wtedy udowadnia się fakt bicia w inny sposób.

Właśnie to robię. Zeznawały wychowawczynie z przedszkola, dyrektorka,
świadkowie skarg mojego dziecka... Zbieram tego typu dowody.


4. < A powinnaś. Przede wszystkim rozróżniania dobra od zła. Jeżeli ojciec
je bił w tak okrutny sposób jak pisałaś, muszą wiedzieć że to jest złe
i nie stanowi ich winy.

Uwierz mi Dorrit, ale uczę swoje dzieci co jest dobre a co złe. A jeśli
chodzi o winę za zachowanie kata...sama musiałam nauczyć się, że nie byłam
winna jego zachowaniu. Kiedyś się obwiniałam. Ale wszystko szło na marne.
Zmieniałam to co chciał i nadal był niezadowolony. Robiłam coraz to
wymyslniejsze rzeczy, nadmuchałam 50 balonów na Walentynki - 5 lat po
slubie.... Olał to - jak wcześniejsze moje starania... Moje ubranie się jak
prawdziwa kobieta, elegancko - nazwał przed biegłymi nieudana próbą poprawy
wyglądu...
Całe szczęście, że nie wyglądam jak 5 lat temu...jak chłopiec, bez szminki,
we flepach....a nie ubraniach. Taka mnie chciał, bo taka mnie nikt nie
poderwie.
Jak stałam się kobietą...aby mu sie podobać - okazałao się, że to zrobiłam
dla innych facetów. Takich ludzi nigdy się nie zadowoli. Zawsze jest coś
źle... Teraz to wiem. Dlatego zlewam go... i jest mi łatwiej. Teraz może
sobie gadać pierdoły przez telefon, że nie moge być w tej samej miejscowości
co on...bo mu to przeszkadza...i takie tam...głupoty...
Zlewam go...bo mam do tego prawo...
I byłam głupia, że tak bardzo go kochając zatraciłam siebie i swoje
wartości...swoją wiedzę. Może za słabo walczyłam...choć wiem, że starałam
się robić wszystko

Jego nawet wnerwiło to, że ja skończyłam studia a on nie... Choc ja nie
przywiązuję uwagi do mgr... Jego zawsze bolały moje dobre pomysły i
przypisywał sobie moje zasługi.......


Wiesz Dorrit....czemu tyle o tym pisze...
Bo nie potrafię zrozumieć co on takiego zrobił, że tak dałam się złamać. Nie
rozumiem jak mogłam się tak bardzo bać. Chyba za bardzo zostałam nauczona,
że małżeństwo ponad wszystko. Że na dobre i na złe....

Było mi źle...bo zawsze broniłam dzieci i dostawałam za to kary. Mało było
cielesnych... Mozna policzyć na palcach rąk.... Ale te bolą mniej.
Bardziej boli strach... bo to sie śni w nocy....a czasem trudno się obudzić.

Bałam sie jego podniesionej na mnie ręki, kopania w łóźko na którym
siedziałam, krzyczenia w sklepie przy innych, rzucania przedmiotami....
Ale wtedy - niegy bym nie powiedziała, że się znęca nade mną psychicznie.

Powiedziałabym, że taki jest jak zrobię coś źle.
Jak stanę po stronie mojej mamy, że źle traktuje dzieci, jak poproszę aby
był z nami w niedzielę a nie szedł do kumpli.... Był zły jak ochraniałam
dziecko przed uderzeniem...bo nie trzymałam jednego frontu wychowawczego...

Teraz jak na to patrzę, nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem jak do tego doszło.
Nawet nie potrafię znaleźć tego momentu kiedy tak się zaczęło dziać.
To przyszło powoli...niezauważone przez mnie...
Strach sie nasilał.
Potem był taki silny, że jak jechalismy samochodem a on wylał na siebie
colę - ja sprzątałam cicho samochód przez 15 minut...a ten poszedł sobie na
spacer...
Jak na mnie krzyknął - kurczowo chwytałam się pasa i uchylałam się w stronę
okna. Siedziałam cichutko, mówiłam spokojnym cichym głosem...tłumaczyłam...a
on krzyczał...Cały czerwony....ze zmarszczonymi brwiami...

Mimo tego, że 2 lata nie jesteśmy razem - a od pół roku z nim nie pracuję -
nadal pamiętam te sutyacje. Pomimo tego, że moja terapeutka mówi mi, że mam
zacząć żyć tym co będzie i tym co jest...a nie cofać się...to jest mi trudno
o tym zapomnieć. Czuję się źle...że pozwoliłam sobie to zrobić. Czuję się
źle...że widziały to moje dzieci i też się bały...

Możesz nazwać mnie złą matką...jak już nie raz zrobiłaś...

Ale nie zniechęcaj mnie do tego abym się z tego wyzwoliła, abym obroniła
swoje dzieci i siebie. Może i szukam pomocy również i tutaj...na necie...
Ale to znaczy jednynie, że szukam wszędzie...bo w realu...poruszyłam już
całe swoje miasto...

Ci co wszystko wiedzą a boja się o tym mówić...omijają mnie z daleka. Mało
kto do mnie przychodzi bo wszystkich wezwałam na świadków. Mam gdzieś, że
nie przychodzą... To ich problem - jak boją się spojrzeć mi w oczy. Na ich
miejscu tez bym się wstydziła... Wszyscy nagle dostali amnezji i nic nie
pamiętają.

Gdyby mąż był dla mnie dobry i nie znęcałby się nade mną - wiesz co by
powiedzieli, że ja kłamię i chcę mu zrobić na złość.
Nikt tak nie powiedział. Jak na razie wszyscy maja amnezję... a to świadczy
jedynie o jednym...że działo się źle...ale oni albo nie chcą się do tego
mieszać, albo sie boją mojego męża - bo są od niego uzależnieni finansowo...

Wiele bym dała za taką amnezję. Ale by mi ułatwiło to życie.
Muszę pogadać z nimi jak im się to udało...

Żałuję tylko jednego...że wcześniej się nie obudziłam. Mniej bysmy
wycierpieli i łatiwje byłoby by mi to udowodnić. Żałuję, że bałam się
rozmawiać z moja mamą, bo mąż mi nie pozwalał. Bałam się jej wyżalić.....

Teraz mówię jej o wszystkim - tak jak dawniej - jak nie znałam jeszcze
mojego męża........


Np...kończę, bo muszę jeszcze popracować.
Pozdrowienia

Karolka

P.S.

A rada wyjścia na spacerek to tylko troska o Twoje dobro Dorrit... ;)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali
Re: Wyprawa na MARSA - aspekt psychologiczny
Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali
Na kazdy temat
Chron swoje zycie prywatne !

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »