| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2007-12-21 07:24:55
Temat: Re: ChrzcinyDnia 20.12.2007, o godzinie 15.15.35, na pl.soc.rodzina, siwa napisał(a):
>> BTW KRK nie lubi takich małżeństw i jest ogólnie im niechętne (bowiem
>> różnice na stykach wyznań są wyjątkowo elektryzujące), ale jak ludzie się
>> kochają, to cóż począć? :)
> No bba, a pokaż mi religie, która wpuszcza konkurencję.
KRK. Niechętnie, ale nie piętnują. Nie ma obowiązku konwersji przy ślubie.
:)
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2007-12-21 07:43:45
Temat: Re: Chrzciny
Użytkownik "Paulinka" :
> Ja miałam w pracy taki chodzący obraz osoby, dla której religia oznaczała
> tylko 'zewnętrzne przejawy', tzn. dzieci w scholi, ona na każda
> pielgrzymkę prawie na kolanach, niedziela Kościół, odnawianie ślubów
> małżeńskich, a potrafiła z zimną perfekcją niszczyć ludzi, którzy jej
> stają na drodze do kariery i podwyżki.
>
Alez czy ja twierdzę, że jest inaczej ?
Moim skromnym zdaniem - sporo ludzi nazywajacych się "katolikami" jest
takich, ile procent - nie odważę się okreslić.
Ale to nie powinno stanowić o obrazie osoby wierzącej, niestety - bardzo
często stanowi.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2007-12-21 11:07:16
Temat: Re: ChrzcinyDnia Thu, 20 Dec 2007 19:10:37 +0100, Basia Z. napisał(a):
> Wydaje mi się że widzisz religię poprzez "zewnętrzne przejawy" a to fałszywy
> obraz.
Zazwyczaj mi zarzucają, że wręcz przeciwnie :)
A poważnie, zakładam, że wewnętrzne przejawy dziecko musi pielęgnować samo
i w towarzystwie księdza na religii. Natomiast do zewnętrznych potrzebny mu
będzie przez jakiś czas dorosły. Dlatego na tym się skupiam.
Nikt mu nie zabroni czytać Biblię, nie zabroni mu dyskutować z księdzem,
ale zabronią samotnej wyprawy do kościoła.
--
oshin
dorota bugla
dopadło mnie - http://oshin.jogger.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2007-12-21 11:10:30
Temat: Re: ChrzcinyDnia Thu, 20 Dec 2007 22:33:27 +0100, Elżbieta napisał(a):
> Z jednej strony warto uszanować jego decyzję. Jednak mimo własnych oporów
> ktoś bliski pewnie rodzic musiałby wziąć na siebie obowiązek choćby
> doprowadzenia do kościoła. To co w szkole samo nie wystarczy do
> przygotowania do sakramentów. Modlitwa, spowiedź to jeszcze da radę sam
> dopilnować, ale z pozostałymi jeśli do kościoła daleko może już być
> problem.
No i właśnie w tym widzę potencjalne problemy.
I tak naprawdę podejrzewam, że kończy się na układzie
chrzest-komunia-religia a poza tym nic więcej i niewiele głębiej.
--
oshin
dorota bugla
dopadło mnie - http://oshin.jogger.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2007-12-21 11:57:14
Temat: Re: Chrzciny
Użytkownik "oshin" :
> ale zabronią samotnej wyprawy do kościoła.
>
To faktycznie może być problem - ja akurat tego nie miałam, bo do kościoła
chodzę.
Natomiast w pewnym momencie (na poziomie klasy II) chcieli chodzić nie ze
mną a z kolegami, no ale to też nie stanowiło problemu, bo do kościoła mamy
5 min i nie przechodzi się nawet przez ruchliwą ulicę (do już do szkoły było
dalej).
Poza tym - bardzo często wyjeżdżamy i wtedy do kościoła szliśmy wspólnie w
trakcie wycieczki, gdzieś w górach, lub wieczorem wprost z pociągu z
plecakami na 21.00
Tyle że podkreślam - ważne jest chodzenie raz w tygodniu, w niedzielę, na
roraty czy inne dodatkowe nabożeństwa z nimi nie chodziłam (nie liczę tych
które były obowiązkowe przy przygotowaniu do I komunii, raz w miesiącu).
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2007-12-21 11:58:26
Temat: Re: Chrzciny
Użytkownik "Mariusz Kruk" :
>
> Sugerujesz, że tatuaż to nie jest poważna decyzja życiowa?
>
Sądzę że nie ;-)
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2007-12-21 14:01:01
Temat: Re: ChrzcinyPaulinka napisał/wrote dnia/on 2007-12-19 22:04:
> Pytanie.
> Niepraktykujący katolik
Nie ma czegoś takiego jak "niepraktykujący katolik", choćbyś nie
wiem jak się upierała. Obowiązkiem wiary jest spełnianie praktyk
religijnych. Zajrzyj choćby do Mt 10:32-33. Wierzysz w Boga, ale
masz w nosie Jego przykazania? Jk 2:19.
> chrzci dziecko, jest sens czy nie bardzo.
Nie ma sensu. Chrzest jest sakramentem usuwającym wszelkie skutki
grzechu i można go otrzymać tylko raz w życiu. Udzielając dziecku
chrztu bez gwarancji wychowania w wierze odbiera mu się szansę na
pełnowartościowy chrzest w momencie gdy sam tego zapragnie.
> Stanęłam przed tym dylematem. Dla mnie to hipokryzja,
I pewnie słusznie...
Pozdrawiam,
--
ŁK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2007-12-21 16:56:38
Temat: Re: ChrzcinyPaulinka pisze:
>> A rodzina wie, że to jest niepraktykujący katolik? No i czy to jest
>> jeden rodzic czy obydwoje? Pytam, bo jak już ktoś wspomniał ktoś potem
>> powinien to dziecko w tej wierze wychować. Inaczej to dla mnie nie ma
>> sensu.
>
> Oboje niepraktykujący.
Wobec tego i wszystkiego co tu czytam zebrałabym to do kupy i powtórzyła
rodzinie. Przy okazji zapytałabym jak oni podchodzą do swojej wiary, że
zależy im tylko na świstku, a nie na "prawdziwym sakramencie".
pozdrawiam
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2007-12-21 17:05:05
Temat: Re: Chrzcinyepsilon$ while read LINE; do echo "$LINE"; done < "Basia Z."
>> Sugerujesz, że tatuaż to nie jest poważna decyzja życiowa?
>Sądzę że nie ;-)
Chyba nie widziałaś nigdy starego tatuażu. Jak to paskudnie potrafi
wyglądać.
--
Kruk@ -\ | ADDING "JUST KIDDING" DOESN'T MAKE IT OKAY
}-> epsilon.eu.org | TO INSULT THE PRINCIPAL (Bart Simpson on
http:// -/ | chalkboard in episode 2F09)
|
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2007-12-21 19:55:23
Temat: Re: Chrzciny> Sorry za ostrą odpowiedź, bo się mocno burzę, ale moim zdaniem w wieku lat
> 8 dziecko ma już swój rozum.
Oczywiscie, ale nie na tyle, by podejmowac tak wazna decyzja, jaka jest
chrzest. Powiedz mi szczerze, gdyby Twoje dziecie w wieku lat 8 przyszlo i
oswiadczylo, ze chce zostac muzulmaninem, to potraktowalabys to z calkowita
powaga i poleciala z nim do meczetu? czy raczej probowalalabys porozmawiac,
z gory majac na celu zmiane tej decyzji? A gdyby przyszlo i powiedzialo, ze
nie chce przystapic do komunii, choc cala rodzina oczekuje imprezy za kilka
miesiecy? Co bys zrobila? Czy by nie bylo tak, ze namawialabys do
przystapienia do komunii uzywajac roznych argumentow? A glowna mysla byloby
to, co powie rodzina, jak dziecko do komunii nie pojdzie? I co, gdyby te
argumenty nie dzialaly, a dziecko upieralo sie przy swoim?
> Oczywiste jest, że jakielkowiek poważnej decyzji (również dotyczącej np.
> wyboru szkoły) nie podejmie jeszcze samodzielnie, trzeba z nim rozmawiać,
> ale odpowiedź w stylu "nie - bo nie" we mnie budzi tylko bunt.
A gdzie wyczytalas, ze postepuje na zasadzie "nie-bo nie"? Rozmawiam ze
swoim dzieckiem, wyjasniam jej swoje racje. Miala kiedys pomysl, ze chciala
byc katoliczka. Pewnie dlatego, ze wszystkie dzieci z przedszkola chodzily
na religie, a ona w tym czasie siedziala z pania na korytarzu, jakby miala
jakas kare. Porozmawialam z nia, powiedzialam, dlaczego podjelismy taka a
nie inna decyzje, dlaczego ona nie jest kataliczka, a my przestalismy byc i
zgodzila sie ze mna. Miala wtedy 6 lat, i zapewniam Cie, rozmowa byla jak
najbardziej powazna, spokojna, szanujaca uczucia innych i napewno nie na
zasadzie "ja jestem matka i tak ma byc".
A co by bylo, gdybym jej wtedy nie przekonala? Wtedy musialaby uznac moja
decyzje, ale mialaby pewnosc, ze gdy dorosnie, bedzie mogla podjac
samodzielna decyzje i jesli tylko nadal bedzie tego pragnac, bedzie mogla
sie ochrzcic.
> A już porównywanie tak bardzow aznych decyzji życiowych jak chrzest z
> tatuażem to dla mnie jest zupelnie niepoważne.
Wiesz, moim zdaniem chrzest zostawia na nas duzo wieksze znamie niz tatuaz,
wiec jesli nie pozwalam na to drugie, tym bardziej nie zgodze sie na to
pierwsze. Dla mnie chrzest to nie jest symboliczne pochlapanie dziecka woda
i odnotowanie go w ksiedze parafialnej. Dla mnie chrzesta jest wypaleniem
znamienia na duszy, tak jak tatuaz jest zmiana na skorze. Bardzo trudno jest
to odwrocic. Nie wystarczy pojsc i sie wypisac z ksiag parafialnych, co tez
do prostych czynnosci nie nalezy (ale jest of wykonalne).
Dlatego nie ochrzcilam swoich dzieci tylko po to, zeby w zyciu bylo im
latwiej i by inni ich palcami nie wytykali. Wiem, ze mieszkajac w stolicy
jest mi latwiej, niewatpliwie w jakies mniejszej miescinie mogloby to byc
trudniejsze, ale i tak czasami jest nam pod gorke. Narazie oszczedzilam
swojej starszej corce koszmarow nocnych po wykladzie siostry na temat
piekla. W przedszkolu spora grupa dzieci przez dluzszy czas miala lęki po
pamietnej religii. W tym roku skolei moja corka ma szanse codziennie zjesc o
normalnej porze obiad, i je go ze swoimi rowiesnikami, a nie dziecmi z klas
4-6. Jej koledzy i kolezanki z klasy musza na obiad czekac godzine dluzej i
jedza go w towarzystwie starszych klas, bo siostra uwaza, ze obiad nie
powinien przeslaniac im pana Boga. No coz, widac siostra nie uznaje powodu,
dla ktorego dzieci z klas 1-3 sa rozdzielone z starszym towarzystwem.
A tak swoja droga, myslalam powaznie o tym, by mloda puscic na religie, bo
choc nie jest katoliczka, to ta religia jest wszechobecna i niewatpliwie
powinna ja poznac. Po wystepie siostry katechetki na zebraniu rodzicow i
kilku jej nawiedzonych wypowiedziach postanowilam sama udzielac Mlodej
odpowiedzi na trudne pytania. A ze biblia nie jest mi obca, bo swojego czasu
bylam dosc zaangazowana katoliczka, wiec czuje sie na silach, by opowiadac
jej o tym, czego naucza kosciol, bez zbednej indoktrynacji.
Uff, rozpisalam sie, sorki, ale musialam dokladniej wyjasnic moja postawe i
decyzje, by tym razem ktos nie dostrzegl w mojej wypowiedzi slow, ktorych w
niej nie ma.
pzdr pokojowo
skrzato
totalnie poganska ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |