| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2002-04-11 12:41:02
Temat: Re: Chrzestny :-\Użytkownik "tweety" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:a93umk$ots$1@news.tpi.pl...
> Uważam, że mimo tego, że skończyłes (tak mylę 17 lat) myslisz bardzo
> niedojrzale. Rodzice dziecka, kiedy wybierali cie na chrzestnego mieli
> nadzieję, że zajmiesz się nim w razie gdyby sie cos stało.
> a na drugi raz zanim podejmiesz decyzję, która wpływa na czyje zycie to
sie
> 3 razy zastanów, bo majšc 17 lat ma się swoj rozum i doskonale sie wie, co
> znaczy instytucja rodziców chrzestnych.
Jej, ile agresji i to nieuzasadnionej.
Skąd wiesz jakie nadzieje żywili rodzice tego dziecka?
I dlaczego uważasz że posiadasz patent na rozumienie "instytucji"
rodziców chrzestnych? To jest co najmniej dziwne.
Po raz pierwszy słyszę o tradycji, według której po śmierci rodziców
mają się nim zając chrzestni. W mojej rodzinie, środowisku nigdy nie
było czegoś takiego. Emilką w razie czego zajęliby się rodzice
albo teściowie, w razie ich śmierci siostra mamy itd. W życiu
nie chciałabym obciążać tym chrzesnych Emi, bo mają całe życie
przed sobą, nie mają mieszkań, stałych związków, a kiedy założą
powinni mieć czas przede wszystkim dla siebie, ale mimo to
uważam że ich wybór na chrzestnych był świetny, bo oni mają pełnić inną
rolę.
Także ja jestem chrzestnąm ale wiem że ciocia w razie czego z pewnością
chcialaby aby dzieci trafiły do jej mamy lub siostry.
Tak więc nie narzucaj wszystkim swojego świata. Chyba że będzie
to najlepszy ze światów :-)
--
Pozdrawiamy
Asia z Emilką, 16 miesięcy
Kraków
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2002-04-11 12:41:36
Temat: Re: Chrzestny :-\
"tweety" <t...@i...pl> a écrit dans le message news:
a93tv0$kml$...@n...tpi.pl...
>
> Użytkownik "Loonie" <L...@n...wp.pl> napisał w wiadomoci
> news:a93nd0$8cm$1@news.onet.pl...
> >> Co do tego co przyrzekałem, sorry, ale i tak nie mam najmniejszego
> > wpływu na wychowanie tego dzieciaka (no może 0.01% mółbym mieć z
> > poświęceniem z mojej strony, a teraz nawet i to jest niemożliwe). Więc
> > sorry, ale nie jestem w tanie pomóc - nie ta osoba, nie ten pokrój.
> >
> Witam;
> Od kiedy to chrzestni majš wpływ na wychowanie dziecka?! Może sie mylę,
ale
> chrzestni sš po to by w razie potrzeby zastapić rodziców. tobie chrzestny
> nie bł potrzebny bo masz swoich rodziców a co powiesz na sytuację, kiedy
> twojemy chrzesniakowi zabraknie rodziców? Wtedy tez bedziesz miał go w
> głebokim powazaniu? Bycie rodzicem! chrzestnym! nie oznacza udział i
> ingerencję w wychowaniu dziecka ani dawanie prezentów tylko wg. mnie
> zastšpienie rodziców kiedy im nie ma bšd nie mogš opiekować się
dzieckiem.
__________________________________________-
Przykre to wielce co powiem, ale instytucja chrzestnego nie oznacza (już?)
tego co mówisz. To znaczy: to są pobożne życzenia, w większości przypadków.
Oczywiście mam w rodzinie dzieci, którymi z pewnością i przyjemnością i
miłością zastąpiłbym rodziców, ale akurat nie temu, komu jestem teoretycznie
zobowiązany.
Zadam Ci te samo pytania co Joannie Duszczynskiej:
"Naprawdę byłabyś w stanie wziąć takiego dzieciaka po śmierci jego rodziców?
Zrobiłabyś to? Serio pytam. Dzieciaka o którym prawie nic nie wiesz, z
tysiącem złych nawyków, tak jakbyś go znalazła na ulicy (trochę ekstremizuję
co? ale taka
jest prawda w moim przypadku)"
Ja nie.
--
Pozdrowienia
Loonie
-----------------------------------------------
w końcu ludzie dzielą się na 3 grupy: tych, którzy potrafią liczyć, i tych,
którzy nie potrafią.
http://www.cybra.pl/erystyka.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2002-04-11 12:45:25
Temat: Re: Chrzestny :-\Przeczytałam co napisałaś i jak wyżej post to samo zdanie.
--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2002-04-11 12:48:33
Temat: Re: Chrzestny :-\
Użytkownik "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a9407p$r89$1@news.onet.pl...
> Jej, ile agresji i to nieuzasadnionej.
Po pierwsze nie agresji wiec i nie nieuzasadnionej.
> Skąd wiesz jakie nadzieje żywili rodzice tego dziecka?
Tego nie wiem, ale wg mnie to samo sie przez się rozumie skoro mówimy o
chrzestnych.
> I dlaczego uważasz że posiadasz patent na rozumienie "instytucji"
> rodziców chrzestnych? To jest co najmniej dziwne.
>
Nie posiadam patentu na rozumioenie tej instytucji bo wtedy ten patent
musiałabym podzielic miedzy pare innych osób w tym wątku.
> Po raz pierwszy słyszę o tradycji, według której po śmierci rodziców
> mają się nim zając chrzestni.
To dziwne tym razem dla mnie. Nie jestem jedyna, która sobie wymysliła taka
role dla tej instytucji.
--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2002-04-11 12:52:05
Temat: Re: Chrzestny :-\
"tweety" <t...@i...pl> skrev i meddelandet
news:a9403q$js$1@news.tpi.pl...
> Sorry z góra za słowa jesli za bolą, ale to, że tak wybrałas swoich
> chrzestnych dla dziecka to twoja sprawa, ale dla mnie to własnie
jest
> nieporozumienie, jesli chcrzestnymi dla wnuków są dziadkowie.
No i co z tego, ze dziadkowie?
> Poza tym jesli
> nie wiedziałas po co wybiera sie chrzestncyh to po co ich wybrałas?
Żeby
> dziecko miało papierek, ze odbyło chrzest? Nie rozumiem.
PAPIEREK???? Sadzisz, ze chrzest jest tylko by dostac papierek?
magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2002-04-11 12:52:16
Temat: Re: Chrzestny :-\
"Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> a écrit dans le message news:
3...@m...szczecin.pl...
> Loonie wrote:
> >
> > Ja też w sumie nie jestem zwolennikiem odpowiedzialnosci zbiorowej. Więc
> > napiszę tak. W tej rodzinie wszyscy z osobna są be. Dzieciaka nie
widziałem
> > dawno, ale słyszałem że wrabia różne cuda, tj. jest rozwinięty ponad
wiek w
> > robieniu głupstw i rozrabianiu. Regularny kontakt przez osoby trzecie,
> > powiedzmy. Nie mam zamiaru utrzymywac kontaktu z nimi tylko dlatego, że
jako
> > dzieciak nie potrafiłem jeszcze mówić "nie".
>
> to jest Twoj wybor. Twoje prawo. skoro pytasz o zdanie, mowie -
> nie uwazam,
> aby to bylo ok.
> zreszta - im dluzej sie krecimy w tym samym miejscu, tym
> wazniejsze staje sie,
> by sprecyzowac, czego dokladniej dotyczy spor.
> byc moze uznamy, ze gotowosc niesienia dziecku pomocy, gdyby jej
> potrzebowalo, jest podstawowym zadaniem chrzestnych. wowczas -
> Twoj chrzestny byl ok wobec Ciebie, a Ty poki co, jestes w
> porzadku wobec nieznosnego dzieciaka. jesli oczekiwales od
> chrzestnego stypendium i uznamy to za podstawowy obowiazek - sam
> rozumiesz... obaj sie nie spisaliscie. :-)
__________________________________
Dokładnie. Więc mnie usprawiedliwiasz jak rozumiem :-)
> > > w kazdym razie nie zachwyca mnie prezentowana przez Ciebie
> > > postawa. zwlaszcza zab za zab miedzypokoleniowy mi nie pasuje.
> > Pokolenie nie ma tu wiele do gadania. Oni się trzymają razem.
>
> ile lat ma to nieznosne dziecko?
______________________________
Z rachunku wychodzi że 7, ale mogę się troszeczkę mylić.
> > > ze swojego wyboru, nie wykrecaj sie.
> > Niestety nie. Po pierwsze w wieku lat 17 nie miałem jeszcze dość
rozumku,
> > żęby być asertywnym i odmówić swoim rodzicom tej "przyjemności",
>
> brak rozumku, umiejetnosci odmawiania i czegokolwiek jeszcze w
> wieku lat 17 naprawde nie zwalnia Cie z wszelkiej
> odpowiedzialnosci.
____________________________________
No, z prawnego punktu widzenia, to niekoniecznie... ;-) Z moralnego (mojego)
też.
> > po drugie
> > oni też się wahali, po trzecie dla mnie to była abstrakcja, co, jak,
> > dlaczego i po co, po czwarte chyba się troszkę zanadto rozpędziałaś w
> > atakowaniu moje skromnej osoby.
>
> przykro mi, ze czujesz sie zanadto atakowany. :-)
> nie mam zamiaru Cie kamieniowac.
> ale czemu sie pienisz i drazysz temat?
> opisales sytuacje, poprosiles o opinie, podalam, uzasadnilam. w
> zasadzie nalezaloby zakonczyc watek.
> nie podajesz niczego nowego, co mogloby zmienic moj odbior
> sytuacji.
______________________________________
Cieszy mnie, że nie masz zamiaru mnie kamieniować ;-)
Do piany mi jeszcze baaaaardzo daleko, naprawdę potrafię być dużo mniej miły
w dyskusji ;-) A co do drążenia - odpowiadam na Twoje argumenty, cóż w tym
dziwnego?
> > Więc nie pisz, że to moja wina, to mój wybór
> > i że wziąłem na siebie coś bo to za przeproszeniem ... nieprawda.
Zostałem w
> > to wkręcony jako dzieciak i nie mam zamiaru w tym siedzieć jako dorosły
> > (zaprzeczaj sobie, zaprzeczaj ;-) Żałuję tylko, że nie ma chrzestnych
> > rozwodów.
>
> IMO nie jestes jeszcze dorosly, skoro uwazasz, ze decyzje
> 17latka nie implikuja odpowiedzialnosci na przyszlosc. nie pisze
> o winie, a o odpowiedzialnosci za decyzje.
___________________________________________
Your point.
Powiedzmy - akurat ta decyzja nie implikuje odpowiedzialności IMO (wg prawa
róznież).
> w bardzo podobnym wieku podjelam analogiczna decyzje i dzis
> staram sie wywiazywac z obowiazkow.
> aczkolwiek nie jestem nadgorliwa, delikatniej mowiac. byc moze -
> gdyby byly mozliwe te chrzestne rozwody, to by sie dzieciak ze
> mna rozwiodl. ;-)))))
> w kazdym razie daleka jestem od tego, by mowic, ze jako dorosla
> nie mam zamiaru w tym siedziec.
> choc - funkcja ta jest mi wybitnie nie na reke.
_________________________________________
No widzisz - ja wolałbym tego uniknąć. IMO w sumie diałamy podobnie, tyle,
że inaczej to nazywamy. No i ja nie mam zamiaru sięnim opiekować w razie
śmierci rodziców, nie wiem jak ty.
--
Pozdrowienia
Loonie
----------------------------------------------------
--------
"ja może jestem powolny, ale jak się rozkręcę..." - Żółw
http://www.cybra.pl/erystyka.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2002-04-11 12:55:55
Temat: Re: Chrzestny :-\
"Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> a écrit dans le message news:
3...@m...szczecin.pl...
> Loonie wrote:
> >
> > > Tu o dziwo też się zgadzam, ale mimo to uważam, że powinieneś podejść
> > > dojrzale do konsekwencji tego faktu.
> > A ja nie.
>
> dobrze zatem, ze w wieku lat 17 zostales ojcem jedynie
> chrzestnym, a nie biologicznym, no nie?
________________________________
Zakładasz, że nie wziąłbym odpowiedzialności róznież za biologiczne dziecko?
To się mylisz. To jest dla mnie świętość. Całkiem inna skala zobowiązania.
> > Męczennikiem nie jestem i nigdy nie będę. Naprawdę byłabyś w
> > stanie wziąć takiego dzieciaka po śmierci jego rodziców? Zrobiłabyś to?
> > Serio pytam. Dzieciaka o którym prawie nic nie wiesz, z tysiącem złych
> > nawyków, tak jakbyś go znalazła na ulicy (trochę ekstremizuję co? ale
taka
> > jest prawda w moim przypadku)
>
> jezeli by sie okazalo, ze sytuacja/dobro dziecka tego wymaga -
> oczywiscie, ze tak.
_____________________________________
Podziwiam.
> _generalne_ zakladanie, ze chrzestni wychowaja dziecko, gdyby
> zabraklo rodzicow, jest, z wielu powodow, bzdurne. po pierwsze
> chrzestni nie sa z zalozenia malzenstwem. po drugie - nie ma to
> zadnego umocowania prawnego. po trzecie - a co z potrzeba
> (psych.) nierozdzielania rodzenstw?
> po czwarte - zwykle opieke w takich razach przejmuja najblizsi
> krewni.
_______________________________________
W zupełności się zgadzam.
--
Pozdrowienia
Loonie
----------------------------------------------------
--------
"ja może jestem powolny, ale jak się rozkręcę..." - Żółw
http://www.cybra.pl/erystyka.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2002-04-11 12:56:55
Temat: Re: Chrzestny :-\> > Młodszy syn był ochrzczony w trybie nagłym, bardzo ciężko chory w
> > szpitalu.
> > Chrzestnymi zostali moi rodzice, mama już nie zyje, ojciec ma
przeszło
> > 80 lat i raczej nigdy specjalnie nie pamiętał ze w ogóle jest
> > chrzestnym.
> >
> > No kto się nim zajmie "w razie czego" ?
> >
> > Pozdrowienia.
> >
> > Basia
>
> Sorry z góra za słowa jesli za bolš, ale to, że tak wybrałas swoich
> chrzestnych dla dziecka to twoja sprawa, ale dla mnie to własnie
jest
> nieporozumienie, jesli chcrzestnymi dla wnuków sš dziadkowie. Poza
tym jesli
> nie wiedziałas po co wybiera sie chrzestncyh to po co ich wybrałas?
Żeby
> dziecko miało papierek, ze odbyło chrzest? Nie rozumiem.
A Ty czytaj dokładnie co piszę :
Był ochrzczony w trybie nagłym w szpitalu.
Nie miałam wtedy mozliwości szukania "na szybko" innych chrzestnych,
cała pozzostała rodzina mieszka daleko. Wiem ze chrzestnymi nie
powinni byc dzadkowie, ale tylko oni akurat byli pod ręką.
Mój mąż był zresztą wtedy za granicą ,a ja w drugim szpitalu.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2002-04-11 13:04:36
Temat: Re: Chrzestny :-\Loonie wrote:
>
> > byc moze uznamy, ze gotowosc niesienia dziecku pomocy, gdyby jej
> > potrzebowalo, jest podstawowym zadaniem chrzestnych. wowczas -
> > Twoj chrzestny byl ok wobec Ciebie, a Ty poki co, jestes w
> > porzadku wobec nieznosnego dzieciaka. jesli oczekiwales od
> > chrzestnego stypendium i uznamy to za podstawowy obowiazek - sam
> > rozumiesz... obaj sie nie spisaliscie. :-)
> Dokładnie. Więc mnie usprawiedliwiasz jak rozumiem :-)
raczej usiluje sprecyzowac zakres oczewikan spolecznych :)
> > > Pokolenie nie ma tu wiele do gadania. Oni się trzymają razem.
> > ile lat ma to nieznosne dziecko?
> Z rachunku wychodzi że 7, ale mogę się troszeczkę mylić.
to Komunia blisko... :-)
ale nie uwazam, ze 7 latek trzyma ze starymi. on raczej slabo
sie orientuje w Waszych relacjach.
albo bierze gotowce.
> > brak rozumku, umiejetnosci odmawiania i czegokolwiek jeszcze w
> > wieku lat 17 naprawde nie zwalnia Cie z wszelkiej
> > odpowiedzialnosci.
> No, z prawnego punktu widzenia, to niekoniecznie... ;-) Z moralnego (mojego)
> też.
uwazasz, ze 17 latek nie ponosi prawnej i moralnej
odpowiedzialnosci za dwoje czyny????????????/
> > nie podajesz niczego nowego, co mogloby zmienic moj odbior
> > sytuacji.
> Cieszy mnie, że nie masz zamiaru mnie kamieniować ;-)
> Do piany mi jeszcze baaaaardzo daleko, naprawdę potrafię być dużo mniej miły
> w dyskusji ;-) A co do drążenia - odpowiadam na Twoje argumenty, cóż w tym
> dziwnego?
czy Ty mnie moze straszysz? ;-))))))) ("naprawdę potrafię być
dużo mniej miły")
a ja Ci pisze, ze nie odpowiadasz.
> > IMO nie jestes jeszcze dorosly, skoro uwazasz, ze decyzje
> > 17latka nie implikuja odpowiedzialnosci na przyszlosc. nie pisze
> > o winie, a o odpowiedzialnosci za decyzje.
> Your point.
> Powiedzmy - akurat ta decyzja nie implikuje odpowiedzialności IMO (wg prawa
> róznież).
co to znaczy odpowiedzialnosc wg Ciebie?
przyjales zobowiazanie podczas chrztu, a dopiero teraz
deklarujesz calkowita zlewke.
no, bo podczas chrztu cos tam trzeba rzec... nie?
> No widzisz - ja wolałbym tego uniknąć.
czego wolalbys uniknac????????
> IMO w sumie diałamy podobnie, tyle,
> że inaczej to nazywamy. No i ja nie mam zamiaru sięnim opiekować w razie
> śmierci rodziców, nie wiem jak ty.
juz napisalam, ze opieka w razie smierci rodzicow to pic na
wode.
chodzi o gotowosc wsparcia w potrzebie (no i to nieszczesne
wychowywanie w wierze - wlasnie z tego powodu nie lezy mi bycie
chrzestna). o obecnosc w zyciu dziecka, gdy tego potrzeba.
gdyby jednak ode mnie zalezalo, czy te dzieci (bo on ma jeszcze
siostre) wyladuja w Domu Dziecka, czy u mnie - to w miare
mozliwosci staralabym sie zapewnic im opieke.
ale prawdopodobne jest to tak, jak moja wygrana w lotto,
zwlaszcza, ze nie grywam.
dzialam jednak inaczej, jade (na drugi koniec Polski) niebawem
na Komunie, wczoraj zamowilam klocki, szukam prezentu dla
siostry, zapraszam (bezskutecznie) dzieci na wakacje.
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2002-04-11 13:07:42
Temat: Re: Chrzestny :-\Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> w artykule
news:a94193$1ljh$1@news2.ipartners.pl napisał...
<ciach o chorym Maćku>
> W tym przypadku dobór chrzestnych ma chyba mniejsze znaczenie niż sam
> fakt chrztu, prawda ?
No właśnie, zastanawiam się czy przedmówczyni słyszała
o chrzczeniu w pośpiechu np. rannych żołnierzy na polu walki
lub po wybuchu bomby w Hiroszimie...
Olka
--
**/|_/|*******************************
*( oo_ Olka(głupia[TM]) }:->[=3 *
* \c/--@ *
* http://www.olka.zis.com.pl *********
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |