Data: 2001-12-07 13:01:44
Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Duch" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dobrze, ze to wszystko napisales - to co Ty, czuje wiele osob, z tym ze
wiele
osob to tlumi i jakos sobie radzi, "slizga sie", a tu juz nie potrafisz.
I ciezko znalesc z tego wyjsce, zgoda?
Ten Twoj "stan" jest tez skutkiem tego (tak mysle), co sie dzieje w kraju,
ta nasza "wielka, masowa rodzina" przezywa kryzys, nie wiadomo co dobre
a co zle, nie ma "mysli przewodniej".
Problem:
> Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
> psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
> usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
> psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...
> "No i tak to jest..." - mawia moja rodzinka...
Twoja rodzinka ma racje, niestety.... "dorosle zycie" to szok, czesto...
Ale zrodlo szoku jest gdzie indziej. "Mlodzi" sa chowani troche w
cieplarnianych
warunkach (jak na czasy w jakich zyja), karmieni sa kolorowymi obrazkami
teledyskow, albo serial BeveryHills xxxxx,
gier typu Duke Nuke (lubie ja, wbrew pozorom)
zwyciescow i bohaterow typu Van Dame,
to wszystko takie bzdurki,
problem w tym, ze w oderwaniu od rzeczywistosci,
a jesli ktos nie zna tego "prawdziwego" zycia,
to wydaje mu sie, ze to jest prawda.
A potem nastepuje zetkniecie z rzeczywistacia, i ktos jest w szoku
("...a mialo byc tak pieknie...").
Wyzej piszesz, ze psychiatrzy nie udostepniaja telefonow.
Wiesz dlaczego? Zeby nie zwariowac.
W spoleczenstwach az kipi od walki, ludzie maja potezne problemy
i chcieli by sie z tym "wrypac" w cieplutki gabinecik, najlepiej za darmo i
-najczesciej- odegrac jeszcze na terapeucie. Zdziwiony tym?
Musisz przejsc dopiero skomplikowna "procedure" znalezienia
kogos kto Ci pomoze. Nie ma "na talezyku", nikt tak nie ma,
bo by sami psychiatrzy zwariowali.
I kazdy to przechodzi, z tym, ze czesc ludzi ma juz "zyciowe sposoby"
zeby sobie z tym radzic, Ty ich sobie nie wyrobiles, nie masz
sie o co zaczepic, pomalu, spokojnie, cos znajdziesz.
Z jednej strony, fakt, coraz trudniej zyc w "nowoczesnym" swiecie,
z drugiej, karmi sie ludzi haslami: "masz takie a takie prawa"
i potem mysla tacy, ze to prawda,
a to tylko marketing, ktory nawet utrudnia potem zycie,
bo komus wydaje sie ze jest swieta krowa.
> Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
wycieńczenia
> ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
> się, że sam je stwarzam, ale...
Nie, one sa.
> Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
> świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
stan.
> Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
> już być dzieckiem...
Dokladnie, napisalem o tym wyzej.
> Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
> których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
> właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić.
Zamiast
> zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".
Jestes zestresowany tym co sie dzieje naokolo Ciebie (slusznie),
rzecz w tym, ze nie masz sposobiku, punktu zaczepienia i oparcia,
do jakiegos ruchu, troche byles za bardzo wyizolowany
i staciles wprawe poruszania w tej calej szarej rzeczywistosci.
> W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie problem
> w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno
mi
> porozumieć się z kimś z otoczenia.
Rozumiem chyba. Zyje sie b. trudno, a czesc ludzi "wypada z tej karuzeli"
tak jak Ty.
Dla innych to wszystko jest tez nienormalne, ale co z tym zrobic?
Nic nie zrobisz, bo co? zlikwidujesz wojsko? A kto bedzie tropil bin Ladena?
;-)
> Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
> być...
Spokojnie, kraj jest w panice, panice kariery, a Ty juz dales sie w to
wciagnac...
Jedna z waznych umiejetnosci "doroslego zycia" jest to, zeby umiec nie
dac sie wciagnac za bardzo w "lokalna panike".
Np. znajoma pracuje w szpitalu, ale pojechala na tydzien na kurs.
Po powocie, stwierdzila, ze wiele stresow w pracy zniknelo,
bo zaczela na to patrzec z innej perspektywy, a wczesniej
byla wciagnieta w lokalny kolowrotek.
Acha, gdy zaczniesz dzialac, ale pomalu, ktos po kroku
(a nie -jak peqwnie teraz- "nic nie robic"), to bedziesz
mial rzucane bele pod nogi, takie zycie. "robisz zle",
"niezdarnie", "nie tak". Znajomy tez nic nie robil jak ty,
potem sie przmogl, zaczal pomalu, "robil zle i zle i zle",
i po paru latach okazalo sie, ze umie i ma duzo.
Wyrwac sie jest trudno.
> No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
> trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
> dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię
zadając
> pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
> już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś?
Normalne, co nie znaczy ze nie smutne.
No, w sumie, teraz wchodzisz w swiat "walki", musisz sie przystosowac,
i nauczyc cieszyc mimo wszystko.
> Czy to
> normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
> sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy
a
> ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa?
"Gwiazdy" - jak napisalem - to "narkotyk". Juz pisalem: mozesz widziec
modelki, jako piekne ciala, "wspanialy swiat", a mozesz widziec wiecej,
czyli tez, to co jest "pod dywanem": bulimie, uzaleznienie od lekow,
bezwzgledna walke, "przespac sie dla kariery", bezsennosc gorsza od Twojej
itd.
> No i jak znieśliście
> swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy
z
> WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
> "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> badania swojej koleżanki...
Taki jest ten swiat, stworz inny (jakas "wspolnote"?), w ktorym
wszyscy sa dla siebie mili. Nie zrobisz tego.
Albo - czy wlasnie to nie jest przyczna
powstawania tzw. "sekt"? Ludzie chca oddzielic sie od tego swiata.
> Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
> pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
> papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda...
Kto Ci kazal w to wierzyc? Kto Ci o tym powiedzial?
Acha, ten "brak wolnosci" to nie istnienie "zlych ludzi", taki jest ten
swiat, IMO.
Np. znajoma prowadzi dzialalnosc gosp. Wiesz, ze ona nie moze tez spac po
nocach?
- zamet w podatkach, nie wiadomo jakie przepisy.
Wiesz, ze polsce jest wysokie spozycie lekow uspokajajacych?
Kto to bierze? Krasnoludki?
Caly czas pisze, jest niedobrze, i co, myslisz, ze sie ktos tym przejmuje?
> Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny, nic
> nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem.
Tak jak wiekszosc, normalka.
Powiem ci wiecej, w pracy jest czesto podobnie, bezwgledna walka,
cos na ksztalt tego wojska.
Ja sam, juz umiem sobie nawet dawac z tym rade.
> Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
> wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
> Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać...
Jest swiat gdzie jest lepiej niz u nas? Afganistan? Tam ludzie sobie gardla
podrzynaja teraz.
> Ja
> na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy?
Hehe, sorry, a co ja Ci mam -za przeproszeniem- jakies pieniadze teraz
wplacac?
Isc za Ciebie do wojska? Wiekszosc ma dosc podobne zycie jak Ty, wbrew
pozorom.
> Gdy miałem
> wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
> będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse
ale
> praca nad powieścią jest ciężka.
Cos takiego! Witaj w klubie.
> Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
> poradziłem, że dopuściłem do tego...
Radzisz sobie, nie daj sie nakrecic.
> Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?
Tak, wolny. Jesli chcesz wiedziec, to takiej wolnosci, nie bylo jeszcze w
historii
tego swiata.
Zdziwiony? Wiec na czym polega problem?
Problem jest, ale problem nie jest w braku wolnosci (wbrew pozorom),
on tkwi gdzie indziej - IMO, troche o tym napisalem wyzej.
> Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
> dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku?
Wyobrazam sobie.
Dawnej, np. u pogan, bylo cos takiego jak postrzyzyny, syn przechodzil
od matki do ojca (brutalnie).
Dzis zjawil by sie urzednik od spraw przemocy w rodzinie :-)
Ty tego symbolicznego przejscia nie miales, boisz sie dotykania,
kontaktu, moze w tym problem?
Czy dobrze? Czy pewna minimalna brutolnosc nie jest niezbedna?
A jesli jej brak to czy nie tworza sie wtedy tacy wystraszeni
wszystkiego ludzi i maja jeszcze wiecej problemow?
Chyba tak, szok?
> Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem.
Jednak odpowiadam :-)
> Potrafię się opanować i nie pokazuję tego co
> dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
> mogę tego znieść.
Nie mozna wszystkiego ukrywac, ale wywalac za bardzo tez nie.
Kolejna trudnosc, umiec sie "tym" poslugiwac, bardzo trudne.
> Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie?
> Jeśli tak sądzicie to
> trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały...
Nie wydaje mi sie. To problemy wiekszosci, ale tobie brak "sposobu".
> Pisarstwo traktuje na
> serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
zdziałałem,
> przecież mogłem.
Czego nie zdzialales? Mi sie wydaje, ze sie nakreciles, przejeles chorobe od
innych.
Czujesz sie nikim ("wielki swiat" to powoduje), i na sile chcesz cos
zdzialac.
IMO, taki sam problem mial Irek z BigB.
Jestes podobny do innych, IMO.
> To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym
co
> nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
> kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze
wtedy
> nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
> własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
> nie potrafię sobie z tym poradzić.
Ech te idealy. Zycie jest bardzo brutalne (jesli za wyjscie uznac te
idealy).
Zdrufka, Duch
P.S. Poniewaz kiedys tak somo pytalem to teraz czuje sie zobowiazany
odpowiedziec :-),
powodzenia!
|